Powiedzialam dobranoc, mojemu życiu - 16 -

Właściwie to czegokolwiek się dzisiaj dotknę można uznać za stracone. Jakby tak powierzono mi funkcję mediatora w siedzibie ONZ-tu to Chiny byłyby pozamiatane. I gdzie ja bym na wiosnę dostała tenisówki, robione za czapkę gruszek przez dziewczyny z Bejrutu czy Sri Lanki. Ciekawe, jak się wymawia, Srilaneczki? Srilanunie?

Domi, jesteś szurnięta. Bez dwóch zdań, znalazłaś swój dom, powinnaś wydać bankiet zapoznawczy.

Zaśmiałam się jak opętana, w końcu tu wolno wszystko, czemu mam udawać. Przecież specjaliści nakłaniają by nie tłumić emocji, a je uwolnić. Proszę bardzo.

- Przepraszam, czy mogę w czymś pomóc?

Nawet nie zauważyłam, w którym momencie znalazła się za moimi plecami Jola i jak długo stała, będąc świadkiem tak niecodziennej sytuacji.

- W czym tu jest pomagać, dziewczyno!

Złapałam ją za przegub lewej dłoni.

- Chociaż! – podniosłam wolną rękę i wskazującym palcem dotknęłam swojej skroni. - Tak, może pani. Trzeba mi dobrego gatunkowo alkoholu, pysznego ciasta, a może catering bym zamówiła? Robię balangę na tym pięterku, czuj się zaproszona.

Jola przyglądała mi się z lekko zwężonymi oczyma. Nie prosiła abym się uspokoiła, nie uwalniała z mojego uścisku, nie rozglądała za pomocą, a pozwoliła mi upłynnić tą frustrację. I ten jej spokój i opanowanie w tak młodym wieku spowodował, że zawstydziłam się swojego zachowania. Ta niewiele starsza kobieta być może znała takie zdarzenie z autopsji, może i musiała w czymś takim uczestniczyć. To nie byłoby takie dziwne, tu przebywają osoby o nadwątlonej psychice, ale to nie umniejsza jej rangi, bo jak wiemy każdy przypadek jest inny. Potrafiła z marszu przyjąć mój natłok myśli, nie wiedząc o mnie nic, albo, co gorsza, wiedząc zbyt wiele.

- Zaniosę tylko rozpiskę na jutro na parter i zaraz wrócę. Poczekasz?

Uwolniłam jej przedramię i głową potwierdziłam swoją bezczynność.

Oddaliła się jak zapowiedziała, ale nim postawiła pierwszy krok na stopniu, obejrzała się w moim kierunku i delikatnie kiwnęła głową, co miało mnie przekonać do pozostania.

Za oknem ciapało, malutkie kropelki, co raz sprawdzały na szybie, czy jest możliwość przebrnięcia przez jej strukturę. Nie mogąc sobie poradzić z jej stanowczością, przylegały całą objętością i rozmazywały, powodując, że widziałam już tylko maziaki pomarańczowego światła rzucanego przez latarnie. Po chwili zakołysało listowiem i pojawił się wiatr, który przedarł się pomiędzy drzewami i postanowił wesprzeć swoją poprzedniczkę, nachalnie popychając, tak, że rozpędzone dudniły o blaszany parapet. Było ich teraz tak dużo, że miałam wrażenie, że nim jedna spoczęła na szkle, już kilka następnych wskakiwało na nią i razem zjeżdżały, by dołączyć do tych, które kończyły swój występ spływając z parapetu i mego wzroku.

- Pierwsza wiosenna burza – znowu Jola mnie zaskoczyła. – Jak byłam mała, to liczyłam sekundy od błysku, który poprzedzał błyskawicę. Gdzieś w szkole, a może na podwórku usłyszałam, że tak sprawdza się odległość w kilometrach.

Jak na zawołanie rozjaśniło się na moment i pośród ciemności, która spowiła najbliższe posesje, pojawił się wyżej wspomniany. Niczym włączony z premedytacją wielki reflektor, oślepił i przygotował na mocniejszy akord. Obydwie czekałyśmy i jestem pewna, że żadna z nas nie pomyliła się w obliczeniach. Osiem.

- Boisz się?

Nie usłyszałam odpowiedzi przez dłuższą chwilę. Chciałam już dodać, że to normalne zwłaszcza jak nadejdzie w nocy a my jesteśmy daleko od domu i jeszcze coś o wzmaganiu się strachu przez wyobraźnię, która podsuwa najgorsze wizje. Już nie pamiętam dokładnie, ale coś w ten deseń, by nie musieć się tłumaczyć z idiotycznego zachowania z przed chwili. Na szczęście Jola podjęła temat.

- Kiedyś, wiele lat temu, mój sąsiad, pan Tadzio, rozmawiał z moją mamą i w pewnej chwili powiedział: - „Wandziu, niczego nie trzeba się bać, należy spróbować to zrozumieć, a wszystko wyda się proste.” - Pewnie nie uwierzysz, ale od tego momentu zaczęłam tak podchodzić do wielu zdarzeń i w wielu przypadkach się to sprawdza. W tym akurat, to natura wszystko sobie reguluje, te fronty, ich spotkania, kumulacje i bum. Trzeba przeczekać i zapomnieć.

- Z wyładowaniami atmosferycznymi to i możesz sobie przegadać, ale jak wejdziesz między ludzi, to żadne prawo czy dogmat nie mają prawa bytu. Człowiek jest jedyny w swoim rodzaju, najmądrzejszy, a tak mało reformowalny.

Moja rozmówczyni zrobiła kilka kroków w głąb korytarza, by przynieść sobie krzesło. Postawiła je tak, by spoglądać przez okno, za którym nie było wiele widać, jeśli nie liczyć strug wody.

- Jak skończyłam liceum medyczne, zapisałam się na policealne studium, takie dla pracujących. Nie dostałam się do szpitala w Gliwicach i innych, do których schodziłam buty. W pośredniaku zaproponowali mi Toszek, prawdopodobnie dlatego, że mieszkam dziesięć kilometrów od tej, - że tak się wyrażę – siedziby. Porozglądałam się na boki i spytałam, czy to,aby nie żart. Pracująca tam pani była chyba formalistką, bo zapytała, co ma zapisać w adnotacji do tej propozycji.

Moje koleżanki dostały się do mniejszych i większych, ale jednak normalnych placówek, a ja miałam być w takim Toszku? – przewróciła oczyma.

Nie miałam jednak wyboru, w domu się nie przelewa, a nauka nawet wieczorowa kosztuje. Zdecydowałam się. Szłam z obawami, obudziwszy się już o trzeciej nad ranem. A dziś, jak rozmawiam z koleżankami, które muszą się nagimnastykować przy starszych osobach, nasłuchać narzekań od ich rodzin, to dziękuję Bogu, że choćby we wspomnianych Gliwicach, nikomu nie przyszło do głowy zadzwonić do mnie. Tu jest normalniej, bardziej po ludzku, a personel – zawahała się, przygryzła dolną wargę - jak wszędzie? Tak, właśnie tak.

- Jaja sobie robisz?

Delikatnie się uśmiechnęła, a palcem wskazującym próbował nadążyć za spływającym wężykiem wody.

- Bynajmniej. Jestem po prostu realistką.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Elorence 09.10.2018
    Tutaj trochę pogubiłam się przez narrację, a raczej zapis dialogowy. Bo często przenosisz dialog do drugiego akapitu. Jednak na pewno tekst zrozumiałam :)

    Czekam na kolejną.
    Pozdrawiam!

    PS: Krótki komentarz jest rodzajem strajku na Twój brak chęci dyskusji :)
  • Robert. M 10.10.2018
    Dziękuję. Pozdrawiam.
  • Elorence 29.11.2018
    Robert. M, gdzie są teksty? Usunąłeś kilka rozdziałów... Dlaczego?
  • Robert. M 30.11.2018
    Zacząłem przenosić w jedno miejsce, jak kiedyś znajdę czas
    to wszystko będzie w - listach do Justyny.
    Trochę groch z kapustą, ale za to od dasz radę, przez abc, aż do
    serii limitowanej za jednym kliknieciem

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania