Powódź

Było chmurne popołudnie letniego dnia w Polanicy Zdroju, od kilku dni, ciągle padał deszcz , mieszkałem w domu nazwanym Młynarka. Widok z okien kuchni był rozległy bo mieszkaliśmy na drugim piętrze, widziałem ogródki za którymi płynęła rzeka nad nią zbudowany był drewniany most, można nim było dojechać do trzech budynków. Domy wybudowane zaraz za rzeką po prawej i lewej były bardzo małe i każdy zamieszkiwała jedna rodzina, a na wprost był budynek wielorodzinny nazwany Młynarz , a zanim była góra częściowo pokryta lasem, w tym budynku, w jednym z mieszkań razem ze swoimi rodzicami mieszkali moi dwaj koledzy. Tego dnia nigdzie nie mogłem wyjść strasznie się nudziłem. Jedyną moją rozrywką były zabawy ze starszą o dwa lata siostrą i mamą, która krzątała się przy kuchni. Biegałem ciągle do okna i patrzyłem na rzekę, w której stale przybywało wody. Mama podeszła do okna spojrzała i powiedziała chyba będzie powódź. Dalej patrzyłem i zobaczyłem jak podjechała wojskowa ciężarówka, był to nowy Star 26, z którego wysiedli żołnierze. Przystąpili do obrony mostu, deszcz stale padał , wody przybywało, a oni długimi drągami i hakami usuwali płynące drzewa, gałęzie, deski i inne rzeczy porwane przez wodę. Zbliżał się wieczór i zrobiło się już ciemno. Widziałem woda przelewała się przez most bo światła ciężarówki oświetlały żołnierzy, którzy bronili tego co zgodnie z rozkazem było dla nich najważniejsze. Mijały godziny deszcz padał teraz słabiej, woda zaczęła opadać i wróciła do koryta. Mama ubrała się i powiedziała, że pobiegnie i zaprosi ich na posiłek i coś ciepłego do picia . Połowa obrońców mostu zaczęła iść w stronę naszego domu. Trochę trwało zanim przekroczyli próg, bo starali się zbytnio nie zmoczyć naszego mieszkania. Porucznik powiedział, że przyprowadził połowę plutonu. Szybko zjadł i wypił herbatę. Podziękował za gościnę i kazał żołnierzom jak tylko skończą przyjść żeby reszta też mogła się posilić. Patrzyłem jeszcze jak szybko kończą jeść i wyszli, po nich zjawiła się reszta z sierżantem. Ten był bardziej rozmowny od dowódcy. Ze szczegółami opowiadał nam jakie dostali zadanie i jak inni bronią pozostałych mostów w mieście. Przeszkodził im szeregowy, który przyszedł z rozkazem od porucznika, że idzie druga fala i mają natychmiast biec do mostu. Żołnierze szybko wyszli, dziękując za gorącą herbatę i jedzenie. Mama zaczęła sprzątać kałuże z podłogi i naczynia ze stołu. Stałem przy oknie i widziałem jak go bronią. W końcu zasnąłem na parapecie. Rano jak tylko wstałem podbiegłem do okna i spojrzałem, most stał cały. Prosiłem mamę, żebyśmy szli zobaczyć go z bliska. Zgodziła się zaraz po śniadaniu. Szybko zjadłem i stałem obok stołu mówiąc żeby szybko jadły. Przyszliśmy do mostu, obok niego z jednej i drugiej strony były góry przyniesionych przez wodę rupieci. Pamiętam to bardzo dokładnie i miałem okazję widzieć jak po około trzydziestu latach w tym miejscu stał ten most, odtrąbiono wcześniej upadek komuny i rządziły wybrane demokratycznie władze. Przyroda pewnie o tym nie wiedziała, przyszła tak samo wysoka woda, lecz teraz nikt nie bronił tego mostu i pozostałych, które uległy zniszczeniu razem z połową miasta przy rzece, Straty były ogromne. Minęły dwa lata odbudowano most i znowu nikt go nie bronił, chronił, zabezpieczał woda szła niszczyła i go zabrała. Szkoda, że teraz już nie ma tamtego Wojska oni by obronili nie tylko mosty, te miasto lecz w razie potrzeby cały kraj.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania