Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Powrót do Plaghagetonu

Zimno okryje kości zostanie jedynie, proch.

 

Czemu tu wracam… Czemu zasięgam tak mrocznych miejsc. Nie mogę po prostu żyć i być szczęśliwy? Nie. Dlatego że dusza ma przeznaczony cel. Moim jest cierpienie. Nie możliwym jest bym zaznał szczęścia, miłości czy jakichkolwiek pozytywnych uczuć. Ale to sobie daruje, przecież nie chce być nazwanym płaczkiem czy podobnym. Ale śmiało, plujcie ile wlezie, od tego przecież jesteśmy. By rozprzestrzeniać nienawiść. Niechęć do życia jest taką odpychaną rzeczą. Nigdy nie chcemy myśleć że chcemy umrzeć, życie zapewnia nam radość i motywacje by iść dalej. To tak jak w bajce, wszystko kolorowe i piękne, jednak czasem może zawierać ona mroczną prawdę. Prawdę, która często jest negowana. Spowity dłońmi płonącymi wokół mnie, sięgającymi po moją skórę, sens zlewany jest na mnie jak wodospad. A sens życia nie istnieje. Więc dlaczego go poszukujemy? Jaki jest sens szukania sensu? Żaden. Bo prawdą jest że czeka nas tylko śmierć. Jak paskudną istotą trzeba być, by po wszystkim zasłużyć jedynie na śmierć. Nie zasługujemy na istnienie. Teraz gdy spadam w otchłań przepełnioną czarnym dymem jak z paszczy smoka mnie spowijającym. Spadając zastanawiam się nad samym schematem myślenia. Niestety jesteśmy na tyle prostym gatunkiem że jest on zawsze ten sam. Nie ważne czy jeden mówi tak a drugi nie, obydwaj mają na myśli to samo, inaczej nazwane. Wszystko sprowadza się do tego że nie jesteśmy w stanie wyciągnąć sami wniosków, tylko jedynie możliwości. Mam już tego dosyć.

 

Czas stanąć naprzeciw prawdzie, będę siłować się z życiem przez resztę mojego życia. Jednak zastanawiam się, czemu nie mogę się zabić? Czemu nie potrafię po prostu odebrać swojego prawa by istnieć na tamtym świecie skoro nawet oddychanie sprawia już problem. Znaleźli mnie na uliczce, gdy nożem ubarwiałem swoje ciało. Byli cieniami, okropnymi istotami przypominających ludzi, co było w nich najgorsze. Wolałbym spędzić wieki w piekle chrześcijańskim niż minutę tutaj. Tak bardzo chciałbym wyzwolić się od tego wpływu, ale jest to część mnie. Więc na zawsze jest nadany mi ten los. Jeśli myślisz że ciebie to nie spotka, jesteś w błędzie. Plaghageton znajdzie wszystkich, nie dzisiaj, nie jutro ale znajdzie. I wtedy będziesz płakać, odczuwać ból w brzuchu, zmęczenie i rezygnacje. A ja będę tam pomóc ci. Nie chce cię zabijać, nie chce krwi. Chce żebyś zaakceptował i cierpiał. Próbuj mnie zganiać jednak ja zawsze znajdę sposób. Czy to przy twoim najmniejszym błędzie czy gdy poczujesz się gorzej a nawet przy twoim koszmarze. Będę przy tobie i słuchaj mojego głosu uważnie.

 

Nic już nie będzie takie samo, smak stanie się gorzki, kolor zblaknie, słuch zaniknie. A jedyne czego będziesz pragnąć to śmierć. Chodząc teraz po resztkach ludzkości dostrzegasz błąd jakim byliśmy, wszystkie imperfekcje świata. Wmawiasz sobie że jest w tobie część mroczna i negatywna. Próbujesz znaleźć znaczenie szczęścia. Lecz ono nie istnieje, jest jedynie zabarwieniem szarości, która osiada na wszelakim istnieniu. Czy rodząc się jesteśmy szczęśliwi? Nie. Jesteśmy butelką, do której ktoś nalewa zawartość. A później, próbujemy zrozumieć bądź nie, dlaczego składamy się z właśnie tego, czym jesteśmy. Czy zdobywając szczęście po okresie smutku i rozpaczy czyni je prawdziwym? Oczywiście że nie, jest to tylko powód, powód dla nas by powiedzieć, dla naszego organizmu by poczuć. Więc robimy to by zaspokoić potrzebę organizmu i dać sobie wymówkę by powiedzieć że jesteśmy szczęśliwi. Noc jest wieczna i nieskończona a światło księżyca bije by opowiedzieć historię o nie złamanym człowieku, który to cierpi każdego dnia nie mogąc nic z tym zrobić. Najgorsze jest gdy decydujemy się spróbować zabarwić nasze życie. Wtedy rozczarowanie tak boli, boli. Śmieszne że to czy jesteśmy szczęśliwi czy nie w większej mierze zależy zupełnie nie od nas, tylko od losu, od numerka jaki wylosowaliśmy w loterii, w której udziału nawet nie braliśmy. Ponieważ to nie my decydujemy jacy jesteśmy, tylko świat. A świat jest paskudny, więc tak o to i my jesteśmy paskudni. Dlaczego świat jest taki jaki jest? Dlatego że został tak zaprogramowany. By na każdym kroku widniały nieszczęścia, by powstawały patologie wyśmiewane przez wyższość, bieda i wymieniać można dalej. Ale przecież minusy nie czynią całości minusem. Cóż gdyby wykonać równanie, pozytywy dodając do negatywów, wyszłaby liczba ujemna. A zresztą, powiedzmy sobie szczerze, co druga osoba nie ważne jak szczęśliwa, powiedziałaby że nasz świat jest okropny. Nawet jeśli nie słowami, to samymi sobą. Swoimi doświadczeniami, tym czym widzieli, tym co przeżyli, tym co usłyszeli, najmniejszą negatywą jaką można zobaczyć w człowieku, której on sam w większości przypadkach nie zauważa. On nie czuje że jest mu dobrze na świecie, on chce żeby mu było dobrze na świecie. Dlaczego zatem trzeba chcieć żeby móc? Przecież nic nie przychodzi za darmo. Prawda. Pomijając fakt że nawet chcąc dostajemy figę. Skąd w niczym mamy poczuć ogień chcenia? Cóż takiego musiałoby zadziać się w człowieku żeby od zatracenia zachciało mu się czuć coś innego wiedząc że po drodze dostanie nie jednego kopa w dupę? Podobno silni dostają tego co chcą a słabi blakną w ich cieniu. Zwierzęta. Samiec alfa dostanie respekt a może i samice, a reszta? Będzie za nim jedynie łazić by przeżyć. A co gdy Alfa odejdzie? Co gdy reszta stada nie ma atutów do zajęcia jej miejsca? Wszyscy umrą, przewyższeni przez innych. Tak działa ludzkość, co gdyby nasi przywódcy nagle by odeszli? Wszyscy. Została by jedynie nie wiedząca co zrobić hołota, widząca przed sobą jedynie, przetrwanie. Więc czym jest jednostka jeśli nie targającą się w chaosie zmienną? Uczucia. To tak specyficzna rzecz, one nie istnieją, one tworzą się w nas. Jednak są to jedynie usługi wybierane przez nas. I nasze reakcje. Czemu jeden gdy dostanie kosza podniesie głowę wysoko i spróbuje raz jeszcze podczas gdy drugi popadnie w płacz, zatracenie i pustkę? Tak naprawdę obie te osoby są dokładnie takie same. Niczym się nie różnią. Ponieważ reakcja jest identyczna. Jaka? Poczucie czegoś. Reakcją nie jest płacz czy stała pewność siebie, reakcją jest odebranie impulsu jaki otrzymujemy od rzeczy trzecich bądź świata. I gdy ową odbierzemy, możemy zadecydować jaki nadamy jej kolor. A to jakie kolory mogliśmy poznać, zależy nie od nas, tylko świata. A świat jest paskudny, więc i jego kolorystyka odpycha. To dlaczego jeden jest w stanie pokolorować swą reakcję na wydaje nam się pozytywny kolor. Otóż w cale nie jest to pozytywny kolor, jest to jedynie to co wydaje się być kolorem uznawanym za pozytywny. Nie dlatego że my uważamy że jest pozytywny, nie. Tylko dlatego że świat tak zdecydował. Więc jego okropność i szarość wyjawia się tym że nawet jakikolwiek wybór z palety kolorów, jest wciąż szarością.

 

I teraz… Kim są ci, którzy szarość wybierają. Którzy docierają to miejsca, miasta Plaghagetonu. Zagubionymi duszami rzuconymi w otchłań świata rzeczywistego? Czy czas, ten jaki znamy, jest określeniem czasu jaki rzeczywiście odczuwamy? Tego nie wiem, jako że moje istnienie topi się w gęstych bagnach, bulgoczących, wyrzucających z siebie pokryte czernią kości. Moja wystająca głowa może jedynie ujrzeć gęstość drzew, bez liści, szarych poruszających się wraz z wiatrem, wydającym się jakby miał zamiar urwać mi właśnie moją głowę. Chciałbym wiedzieć… Dlaczego inni chcą nieść mi pomoc? Przecież pomoc nie może zaistnieć i nie jest realną rzeczą. Nam się jedynie znowuż wydaje że możemy jakoś wpłynąć na chociażby samopoczucie jakiejś osoby. Jednocześnie odczuwam pozytywną energię bijącą od rzeczy trzeciej, lecz wchłonąć jej nie mogę. Jest to tak smutne, po prostu patrzysz na tę osobę, widzisz jej szczęście, chcesz trochę ale… Nie ono dla ciebie. Nie potrafisz po prostu przegnać tych wszystkich myśli. Nie potrafisz pomyśleć inaczej, szczęście. Co to do cholery jest? Czujemy jego pragnienie, chcemy go, wydaję się być takie dobre ale znowu. Nic nie ma znaczenia. W głębi resztek mojego serca, wyciągam dłoń. Proszę usłysz mnie, błagam. Jestem czymś czego nie rozumiem. Nie potrafię znaleźć słów, logicznych wyjaśnień dla moich stanów emocjonalnych. Ale wiedz jedno. Po prostu pragnę zmyć tę szarość z mojego bytu, chcę zobaczyć twój uśmiech. Poczuć bicie serca gdy podarujesz mnie przytuleniem. I gdy spojrzę na twoje oczy, zabłysną jak diamenty i wtedy… Gdy, zbliżymy… swoje usta, ja…

 

Żałosne, zginie gdy ty przeżyjesz. Będziesz płakać na jej pogrzebie. Nie masz prawa czuć, rozumiesz? Nie jesteś człowiekiem, tylko narzędziem, częścią mechanizmu albo inaczej, ściekami. Musisz przyjąć do zrozumienia że nigdy, przenigdy nie doświadczysz miłości, po prostu. Jesteś brzydki jak gówno i to jeszcze jakiegoś bydlęcia a nie takie zwykłe. Twarz masz jak jebany ziemniak. Ciało obrzydliwe, pokaleczone, zaniedbane. Twój umysł kruchy i chory. Delikatność… Uczuciowość… Śmieszne słowa żałosnego istnienia. Rozumiesz że Plaghageton to nie jest zwykłe, zmyślone miejsce? Wiesz co zrobiłeś stawiając swoje stopy na jego ziemi. Zacząłeś tok myśli, nieskończony nurt przemyśleń, w twojej, pieprzonej, głowie. To cię zabije. Jeśli nie ja, to ktoś inny bądź ty sam. Ile razy myślałeś żeby położyć się na tych jebanych torach? Widziałeś ten moment. To właśnie Plaghageton. Przeżyłeś swoją śmierć. Poczułeś jak koła pojazdu rozpryskują twoją głowę. Jak słuchałeś swojej ulubionej piosenki przed ostatnim spojrzeniem na próbującego zahamować kierowcę. Był tam uśmiech, pamiętam. Albo jak skakałeś z okna. Poczułeś uderzenie swojego ciała o twarde podłoże, łamanie kości i lecącą krew. Widziałeś nawet jak taki upadek przeżyłeś, cały zdrowy. Wrzeszcząc tedy do nieba by w końcu zaznać spoczynku. Skoro widzisz takie rzeczy, co cię powstrzymuje.

 

Nie wiem… Nie wiem… Czuje że tego pragnę ale jakoś nie potrafię się przełamać, powiedziałeś że mi pomożesz, za krew jaką dla ciebie przelałem, za całą tą spaloną skórę. Nie wydłubałem sobie oka! Nie przewierciłem dłoni wiertarką. Bo… bo… Może… Co jeśli tak naprawdę przez cały ten czas szukam innej perspektywy, innego spojrzenia na to co mam przed sobą. Co jeśli chciałbym poczuć radość na widok zakochanej pary, obściskującej się na moich oczach, nie zazdrość. Czemu muszę uciekać w tak trywialne uczucia. I złość, nienawiść, rozpacz, kompleksy. Wysłuchaj mnie Arbitrze spoglądający zza czerwonych chmur, daj szanse, pokaż, pokaż mi coś innego. Daj siły by moja kolejna wizyta w tym miejscu przyniosła zmianę i światło w tak ponurym świecie. Plaghageton można zmienić. Lecz wpierw muszę zmienić się ja, i ty, i oni, i my, i wy, i on, i ona, i to. Wszystko musi ulec zmianie, trzeba spróbować spojrzeć inaczej. Ale jak, jak? WYŁUBAĆ SOBIE OCZY JEBANYM WIDELCEM?! Zakryć te zadrapane czoło, przykryć rany na dłoniach. Spojrzeć na niebo póki niebieskie i zapytać się, kiedy jestem? Czy wierze że jest szansa na zmianę? Nie. Czy uważam że jest szansa na zmianę, nie. Czy sądzę że jest szansa na zmianę, nie. Czy wiem czy jest szansa na zmianę? Tak. I wiesz co? Akceptuje fakt że jestem ścierwem i chodzącym ludzkim gównem, rozumiem że nie mi dane szczęście. Ale coś od siebie dam. Dam część siebie, ujawnię mrok jaki widziałem. Zaprezentuje i spróbuje zaspokoić ciekawość tych, którzy śmierci nie doświadczyli. Będę pisać, nie wiem do kogo. W Plaghagetonie czuje jakby moje słowa nie docierały do nikogo. Jednak nie mam niczego innego do robienia, oprócz wiecznego cierpienia. Jeśli zjawisz się na głównym placu, otoczonym mrocznymi, ostrymi, pilarami wychodzącymi z podziemi. Zwisającymi, podartymi czarnymi płachtami. I resztkami tego co kiedyś było ostojami. Plaghageton da się przeżyć. Muszę w to wierzyć. Musi w końcu przyjść do nas, potępionych, skazanych na katorgę, zagubionych i ślepych, ktoś kto będzie inny. I mam nadzieje że będę to ja.

 

Moja najdroższa, kocham cię, mimo że wcale tego nie czuje i o tym nie wiem…

 

I że wcale nie mogę nazwać cię, moją ani najdroższą.

 

Bo nie mam prawa, ci tego powiedzieć.

 

Mimo że serce, krzyczy i płacze.

 

Nie może powiedzieć tego, czego w prawdzie pragnie.

 

 

Najwyższa pora, udać się w sen,

wieczny.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • TrzeciaRano 01.03.2019
    Nikogo nie ma? Wszyscy czytają chłam?
  • All 01.03.2019
    Echh jestem w ciul zmęczony, nie rozumiem tego komentarza...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania