Powrót do przeszłości
PROLOG
22-letnia kobieta, o zielonych oczach i jasnobrązowych, długich do pasa włosach, właśnie szykowała obiad dla siebie i młodszej o dwa lata siostry. Mieszkały razem, w jednym z wrocławskich wieżowców. Cicho klnęła pod nosem, ponieważ jej mieszkanie nie było przystosowane do jej niepełnosprawności. Od czterech lat poruszała się na wózku.
Przyczyną tego był wypadek. Przed nim startowała w prestiżowych zawodach konnych WKKW. Na osiemnaste urodziny dostała od rodziny siodło po pradziadku, które miało być tylko ozdobą stajni. Jednak ona postanowiła, że sama je odnowi i da mu drugie "życie". Tak też zrobiła. Wszystko było w porządku, jednak popręg w jedynym miejscu był mocno przetarty.
"Zajmę się tym, ale już po zawodach."-pomyślała. To był najgorszy błąd jej życia. W połowie zawodów w skokach, popręg pękł, a ona wylądowała na ziemi, tracąc przytomność. Wyniki badań były w porządku, jednak coś było nie tak z jej nogami. Od tego wypadku, nie mogła nimi poruszać. Żaden lekarz ortopeda nie mógł jej pomóc. Krajowy, ani zagraniczny. Skończyło się na tym, iż wylądowała w szpitalu psychiatrycznym. Spędziła tam pół roku, uczęszczajac na różne zajęcia i przyjmując leki. Stwierdzono, że przyczyna jej niepełnosprawności tkwi w jej głowie, a nie ciele. Jednak nie pomogło nawet to, że lekarze stawiali ją na siłę na nogach i kazali chodzić. Żaden, nawet najdrobniejszy mięsień, nie chciał współpracować. Posadzono ją na wózku i wypisano ze szpitala.
Po kilku miesiącach rekonwalescencji, udała się, razem z siostrą, na stadninę, gdzie przebywała jej klacz-Nicka. Na niej właśnie brała udział w pamiętnych zawodach. Z koniem również było coś nie tak. Chudł w oczach, zaczął kuleć na przednią nogę. Stracił radość życia. Kiedy zobaczyła swoją panią, w jej oczach pojawił się na chwilę dawny blask. Pokuśtykała do wózka, nachyliła łeb, domagając się pieszczoty ukochanych dłoni.
Jednak nie doczekała się tego. Oczy Kamili, bo o niej właśnie mowa, były zimne, puste.
-Zabierz mnie od tego cholernego konia. Nie chcę go widzieć.
Po czym odjechały, by od tej pory nie wracać tam już nigdy.
Z tymi myślami Kamila pojechała do lodówki, by schować do niej zakupy, niedawno przyniesione przez Julię.
Jogurty były na najwyższej półce. Wyciągnęła rękę, by położyć tam ten produkt. Jednak wychyliła się za mocno i spadła na ziemię.
-Julka! Juuuulkaaaa!!!-wołała Kamila.
Młodsza dziewczyna natychmiast przebiegła, sprawdzić, co się stało.
-Kamilko? Coś Ty zrobiła?
-Nie gadaj, tylko pomóż mi usiąść na ten głupi wózek!-krzyknęła leżąc na podłodze.
-Spróbuj to zrobić sama.
-Nie dam rady! Nie wiesz, że miałam wypadek i nie mogę poruszać nogami?
-Możesz Kamilko. Tylko nie chcesz.
-Myślisz, że bawi mnie siedzenie na tym ustrojstwie? Nie! Chciałabym móc chodzić tak jak i Ty!
-To wstań i idź.
-Nie mogę!
W końcu Julka posadziła siostrę z powrotem na wózek.
-Kamila, idę dziś z Adrianem na konie. Poradzisz sobie sama?
-Idź. Tylko uważaj na siebie.
-Nicka dalej kuleje i jest coraz chudsza.
-Nie obchodzi mnie ta szkapa. Niech sobie zdycha jak jej się tak podoba.
Młodsza pokręciła tylko głową i poszła do swojego pokoju.
Komentarze (3)
Pozdrawiam.
Opisać bohatera trzeba, ale od razu w pierwszym zdaniu? Można to zrobić subtelniej, np.: w dialogu. Nie wiem, jak dalej pociągniesz historię, ale informacje o wypadku też mogły wychodzić z tekstu nieco później - w taki sposób mogłaś powoli wprowadzać czytelnika w opowiadaną historię. Tekst w odbiorze ciut mało naturalny. Popracuj nad interpunkcją. Nimfetka doradza synonimy, których stosowanie warto rozważyć. Jednak jeśli to ma podchodzić pod obyczaj, to stosuj je z rozwagą. To, co mile widziane w innych gatunkach, np.: fantasy - w obyczaju niekoniecznie się sprawdza.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania