Pożądanie

— Bracie, zaśpiewasz mi kołysankę?

— Kołysankę? Jeszcze z nich nie wyrosłaś? — odpowiedziałem ciepło.

— Dawno mi już nie śpiewałeś. Chcę usłyszeć twój głos.

Nawet nie zdawała sobie sprawy, jak wiele dla mnie znaczyły te słowa. Dzisiejszej nocy byliśmy w domu tylko we dwójkę, zupełnie sami. Nikt nas nie widział. Tylko ja i moja siostra. Żadnych opiekuńczych oczu rodziców, żadnych szmerów i hałasów przed zaśnięciem. Jedynie nasze dusze pozostawione w tej wszechobecnej ciszy.

— Nie jestem pewien, czy jakieś pamiętam...

— Na regale jest śpiewnik — wskazała paluszkiem. — Mama zawsze z niego korzysta. Ty też możesz.

Posłuchem się jej rady. Odszedłem od łóżka i sięgnąłem po wspomnianą książkę. Była trochę podniszczona. Pozaginane rogi, kilka plam od rozlanej herbaty, na pierwszej stronie znalazłem też rysunek wykonany przez Blankę.

— Dobrze — otworzyłem śpiewnik. — Co ci zaśpiewać?

— Ty wybierz — odrzekła sennym głosem.

— Wiesz, że mam kiepski gust. Na pewno wybiorę coś nudnego.

— Nieważne — zmrużyła trochę oczka. — Po prostu śpiewaj.

— Jeśli tego chcesz... — wymruczałem.

Zacząłem śpiewać, tak jak chciała siostrzyczka. Kiedyś byłem w chórze, więc nie mogłem powiedzieć, że nie umiem śpiewać. Po prostu wyszedłem z wprawy. Jednak tego wieczora nuciłem, tak jakbym śpiewał codziennie. Nigdy się dla nikogo nie poświęcałem, ale od pewnego czasu zacząłem to robić dla mojej ukochanej Blanki. Tylko dla niej byłem wspaniały i chciałem, by cały czas tak myślała.

Po pewnym czasie zasnęła. Zamknęła swoje niebieskie oczka, niemal cała schowała się pod kołdrę. Zaśpiewałem kołysankę do końca i wyszedłem z pokoju. Zgasiłem światło, przymknąłem drzwi.

Chciałem jeszcze na nią popatrzeć. Chciałem przyjrzeć się dokładnie tej jasnej, delikatnej skórze, czerwonym, dziecinnym polikom, brązowym, błyszczącym włosom, a nawet temu słodkiemu grymasowi na pogrążonej w śnie twarzyczce. Widziałem to już wiele razy, w wielu odsłonach, niestety dość rzadko z takiego bliska, ale musiałem już iść. Miałem coś ważniejszego do zrobienia, coś wartego więcej niż te małe, dostrzegalne tylko dla mnie, szczegóły.

Tak jak zawsze, gdy byliśmy sami w domu, poszedłem spać do swojego pokoju. Przed snem jednak zrobiłem coś, czego jeszcze nigdy nie próbowałem. Ustawiłem budzik na drugą w nocy. Ściany są tutaj dość grube; tylko ja go usłyszę i tylko ja się wybudzę. Nie chciałbym, żeby Blanka też się obudziła. Sprawiałaby tylko problem, z resztą nie planowałem robić tego za jej zgodą. Jako dobry brat nie chcę jej tak skrzywdzić. Najlepiej będzie, jeśli nigdy się o tym nie dowie.

Nie mogłem zasnąć. Przez moją głowę przechodziło tornado myśli. Nie chciałem się bać, nie chciałem myśleć, co by było gdyby. Wszystko sprawdziłem. Wyobraźnia pracowała. Ciągle ją widziałem. Taką jak dzisiaj i taką, którą znam ze wspomnień. Między nami jest duża różnica wieku. Dobrze pamiętam, jak była tylko niemowlęciem. Pamiętam też jej pierwsze kroki, rower i pierwsze słowo, które niewyraźnie powiedziała. Znałem ją całą, ze wszystkimi szczegółami. Mimo to nadal się bałem. Nie zawsze byliśmy tak blisko. Jak każde dziecko, przez pewien czas byłem zazdrosny, kiedyś nawet jej dokuczałem. Teraz jestem starszy i rozumiem wiele rzeczy. Rozumiem jak wielkim jest darem dla mnie i dla mojej rodziny. W końcu jestem w stanie ją docenić. Właściwie od dawna ją doceniam. Teraz jest coś jeszcze. Coś straszniejszego niż zaufanie i miłość. Tylko ja to rozumiem. Nie mogę o tym mówić głośno, nie mogę jeszcze się z tego zwierzyć. Ona ciągle rośnie, a ja dostrzegam coraz więcej rzeczy. Częściej na nią patrzę, częściej chcę być bliżej niej. Na początku myślałem, że to tylko miłość braterska, może platoniczna. Zaszedłem jednak o jeden krok dalej. Widziałem już wiele rzeczy, wiele okropnych rzeczy. Dla mnie to tylko drogowskazy. Od niedawna wszystko kieruję w stronę Blanki. Widzę ją w nocy, widzę w moich snach. Czuję zimno, kiedy ona śpi w osobnym pokoju. Nie wiem jak z nią. Ona zapewne jeszcze nic nie czuje, na pewno nie tak jak ja. Chcę to zacząć. Chcę zacząć naszą nową, dojrzalszą relację. Teraz, kiedy już wszystko rozumiem, muszę ją zobaczyć.

W końcu słyszę pikanie budzika. Godzina druga, kompletna ciemność. Staram się zachować ciszę. Wiem, że ma mocny sen, ale nie mogę ryzykować. To zbyt przerażające myśleć o tym, co się stanie, jeśli teraz zawiodę. Stracę ją, a ja nie mogę jej stracić, bo to by było tak samo, jakbym utracił siebie. Podwójna śmierć.

Wszedłem do pokoju Blanki bez większych problemów. Było bardzo ciemno, ale na szczęście przez okno wpadało dużo światła rzucanego przez księżyc. Widziałem ją w całej okazałości. Niewinne ciałko skąpane w niebieskim, niewyraźnym świetle. Teraz, kilka godzin po kołysance, nie była już tak ukryta pod kołdrą. Tylko jej chude nóżki znajdowały się pod okryciem. Spała w czerwonej piżamie, która teraz, w nocy, przybrała ciemniejszy kolor. Twarzyczka była jednak dobrze oświetlona i z łatwością dostrzegłem wszystkie jej słodkie szczegóły.

Wygląda niczym bogini pogrążona w przedwiecznym śnie. Ucieszyłem się, że przyszedłem tutaj akurat teraz. Nigdy nie wyglądała tak pięknie. Poczułem, że moje serce bije mocniej. To była ta ekscytacja, te ryzyko, które nie pozwalało mi zmrużyć oczu. Nigdy wcześniej się tak nie czułem. Teraz tak naprawdę zrozumiałem, co oznacza widzieć kogoś, kogo się szczerze kocha. Drżałem. Moje ręce, tak jak zaplanowałem, zbliżyły się do jej ciała. Byłem bardzo blisko niej, bliżej niż by mi na pozwoliła. Spała jak suseł. Nie musiałem się już bać. Byliśmy tu sami, nikt nie mógł nas usłyszeć. Skierowałem dłoń na jej delikatną szyję. Lekko ją musnąłem i zszedłem niżej, do guzików zapinających koszulę. Pierwszy guzik, drugi guzik, trzeci, czwarty... Wszystkie po kolei rozpinałem, powolutku, starannie, a ona nadal spała. Poczułem się bezkarny, mogłem robić, co chcę.

Gdy już rozpiąłem koszulę, wsunąłem rękę pod jej plecy i lekko ją podniosłem. Wyciągnąłem bezwładne rączki z rękawów, tak jakbym wyjmował coś z kieszeni. W końcu odrzuciłem zdjętą koszulę na bok i pozwoliłem Blance powoli opaść na łóżko.

Cały zdębiałem. Wyobrażałem to sobie wielokrotnie, ale nie byłem godny, by to oglądać. Obnażona od pasa w górę Blanka. Widziałem wszystko, o czym tylko mogłem zamarzyć. Alabastrowa skóra. Małe, dziecięce piersi zupełnie takie jak z moich snów. To była siostrzyczka, którą chciałem zobaczyć. Napawałem się widokiem podnoszącej się klatki piersiowej i znowu opadającej, by wypuścić powietrze. Pozwoliłem sobie na dotyk. Delikatny, subtelny dotyk. Nie chciałem jej obudzić, więc pomimo mojej wielkiej ekscytacji musiałem się powstrzymywać. Nie mogła mnie takiego zobaczyć, przynajmniej nie teraz.

Nie, nie mogłem na tym skończyć. To zdecydowanie za mało. Tak długo czekałem, tak długo starałem się o tym nie myśleć. Nie mogłem teraz odpuścić. Musiałem, po prostu musiałem zobaczyć wszystko.

Blanka nadal niewinnie spała. Wyglądało na to, że nawet nic nie poczuła. Mogłem więc kontynuować moją misję.

Odkryłem kołdrę otulającą jej chude nóżki. Przy spodniach był tylko jeden guzik, więc nie musiałem się starać. Nie chciałem szarpać, bo mógłbym ją jeszcze, mimo wszystko, obudzić, więc starałem się być tak ostrożny i delikatny, jak tylko mogłem. W końcu pozbyłem się ostatniej rzeczy zakrywającej jej piękne ciało. W końcu mogłem podziwiać ją w całej okazałości.

Moja ekscytacja sięgnęła zenitu. Czułem, że zaraz wybuchnę, że to już dla mnie, tylko jej brata, za wiele. Nie mogłem jednak przestać patrzeć. Te smukłe, chude nóżki, małe, delikatne stópki, niewinny grymas na twarzy, piersi... Mój umysł chciał myśleć, że to złe, że zaszedłem za daleko. Wiedziałem o tym. Wiedziałem, że działam niewłaściwie, wbrew wszelkim normom. Jednak jej ciało przemówiło. Już nie tylko charakter, jej siostrzana miłość. To było coś wewnątrz mnie. Coś, co mnie kierowało do tych czynów. Nie odczuwałem już zwątpienia. Byłem szczęśliwy, że mogę ją taką widzieć.

Tylko ja i Blanka. Tylko ja mogłem to zobaczyć. Nikt inny. Nawet już rodzice. Była moja. Nie tylko tej nocy, zawsze była moja, cała moja. Idealne rodzeństwo, idealna miłość. Wyglądała tak niewinnie, tak słodko. Musiałem chronić ten widok, musiałem zatrzymać go dla siebie. Dotknąłem jej nóg, piersi, twarzy. Wszystko było naznaczone moim dotykiem. Była jak lalka. Nie mogła się przebudzić, o niczym nie wiedziała.

Uspokoiłem się. Przyzwyczaiłem moje oczy do tego jasnego, siostrzanego piękna. Jeszcze jeden krok, jeszcze jeden krok, byśmy mogli się całkowicie połączyć. Żądza wypełniła moje ciało. Niewłaściwe w tym wypadku uczucie, ale nie dla mnie. Wiedziałem, co robię. Blanka. Moja kochana Blanka. Następnej nocy, skarbie, sprawię, że będziesz na zawsze moja. Dzisiaj cię zobaczyłem, mogłem zrozumieć twoje piękno. Następnym razem pójdę o krok dalej, tak jak zawsze powtarzasz. Zawsze mówisz, żebym się nie zatrzymywał. Blanka, jeszcze tylko jedna noc.

Słodkich snów, siostrzyczko.

Średnia ocena: 2.9  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (24)

  • Violet 26.11.2018
    Nie wiem za co to jeden, ale ja daję pięć. No, no, Panie Buczyborze ;)
    Pozdrawiam.
  • Pan Buczybór 26.11.2018
    ok, dzięks za komentarz
  • Violet 26.11.2018
    Pan Buczybór to tylko wzmiankowanie o przeczytaniu tekstu, niezłego tekstu.
  • jesień2018 26.11.2018
    O nie. Straszne. Absolutnie straszne. Ale napisane w taki sposób, że całkowicie wierzę bohaterowi. Od samego początku czułam, że z tą relacją jest coś nie tak i nawet miałam o tym wspomnieć, ale potem doczytałam resztę...
  • Elorence 26.11.2018
    Nie umiem tego ocenić w kontekście gwiazd. Dla mnie to złe, złe i złe.
    Muszę stąd wyjść, bo wybuchnę.
    Wybacz, Buczy.
  • jesień2018 26.11.2018
    Elorence, też tak czuję.
  • Pan Buczybór 26.11.2018
    heh, cieszę się, że tekst wzbudza emocje
  • betti 26.11.2018
    Nie wiem z czego tu się cieszyć... ohydny tekst. Ze też są ludzie z takimi dewiacjami... patologia w czystym wydaniu.
  • Pan Buczybór 26.11.2018
    no, patola pełną gębą. Choć w gruncie rzeczy są jeszcze gorsze rzeczy...
  • betti 26.11.2018
    Pan Buczybór jakie, co jest gorszego od odebrania dziecku dzieciństwa, co jest gorszego od stracenia zaufania do najbliższych ludzi czyli rodziny?
  • Mane Tekel Fares 26.11.2018
    betti co jest gorsze? Milczenie.
  • betti 26.11.2018
    Mane Tekel Fares a kto tu milczy, jak na razie tylko śpi w nieświadomości... spokojnie i niby ''bezpiecznie''
  • Mane Tekel Fares 26.11.2018
    betti odpowiedziałem na pytanie, co może być gorsze. Może czasem zbyt dosłownie interpretuję wypowiedzi. Wybacz. Jestem tu nowy i bardzo próbuję Was poznać i zrozumieć.
  • betti 26.11.2018
    Mane Tekel Fares ja do Ciebie nic nie mam, podchodzę emocjonalnie, bo ten tekst mnie rozwalił, nienawidzę krzywdy dzieci, nienawidzę potworów, którzy je krzywdzą, nie ma dla takich, żadnego zrozumienia i wybaczenia.
  • betti 26.11.2018
    I masz rację, gorsze od tego może być milczenie... cholera, ofiary milczą, bo się wstydzą, a potwory to wykorzystują. Dużo pokrzywdzonych dzieci, dopiero w dorosłym wieku wyrzuca to z siebie, ale na ogół za późno na karę dla oprawcy, ponoć to ulega przedawnieniu, po iluś tam latach.
    Nienawidzę takich tekstów.
  • kalaallisut 27.11.2018
    Ożesz Buczybór!
  • jak można coś takiego czytać, to przecież dramat!
  • betti 27.11.2018
    Francis - Gorzalka jak można coś takiego pisać? To jest dramat...
  • betti jakby nie czytali, to by nie pisali. Zobacz ile wyświetleń.
  • betti 27.11.2018
    Francis - Gorzalka zły temat pod publiczkę... patologii nigdy nie przyklasnę.
  • Angela 28.11.2018
    Temat budzący odrazę, jednak opisany po mistrzowsku.
  • Pan Buczybór 28.11.2018
    po mistrzowsku? Cóż, miło mi
  • Angela 28.11.2018
    Pan Buczybór skoro potrafiło wywołać wstręt w czytelniku, to jak myślisz?
  • sensol 07.12.2018
    świetnie napisane, ale nie byłem w stanie doczytać do końca. zapachniało patologią. chyba wolę czytać o innych rzeczach.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania