Pozaziemska lekcja zycia

Otworzyla oczy. Znowu kolejny dzien rozczarowan i wyrzucania sobie, co zrobila nie tak, dlaczego jest w tym punkcie zycia. Od tego zaczynal sie praktycznie kazdy jej poranek w ostatnim czasie. Czula sie oszukana przez zycie, ale tez przez ludzi, ktorzy kibicowali jej i zachecali do podjecia wyborow, ktore doprowadzily jej do obecnej sytuacji. Mimo, ze miala dwadziescia siedem lat, nadal czula sie nieswojo jako dorosla. I nie, nie byla w tragicznym polozeniu. Byla zdrowa, zarabiala, miala udane zycie osobiste, kochajaca rodzine. Jednak w srodku czula sie wypalona, bez celu. Rzeczywistosc i rutyna dnia ja dobijaly. Czula sie jak chomik w kolowrotku, ktory codziennie wybieguje swoj dystans, nie pytajac, po co. Mimo mlodego wieku czula sie w kajdanach doroslosci. Nikt jej nie ostrzegal, ze bedzie az tak zle i monotonnie. Bez pochylenia sie nad tym, co ci sprawia przyjemnosc. Tesknila za latami szkolnymi, gdzie byla roznorodnosc i miejsce na kreatywnosc. Gdy byla taka otwarta na poznawanie swiata. Teraz brakowalo jej bodzcow do rozwoju. W myslach szukala rozwiazan, jak wyrwac sie z rutyny, z pracy biurowej, ktora ja tak ograniczala i nudzila oraz ktora przez ostatnie dwa lata stopniowo odbierala jej radosc zycia i zasnuwala jego jasne aspekty. Na prozno podejmowala proby poprawienia swojej sytuacji. Jak na zlosc, nic sie nie udawalo i z czasem to coraz bardziej oslabialo jej zapal.

Jako ze byla tez marzycielka z natury i fantazjowanie o nierealnych rozwiazaniach przynosilo jej ulge i pomagalo choc na troche oderwac sie od szarej rzeczywistosci, snila o posiadaniu daru kontroli czasu, by moc zmieniac przebieg wydarzen, podejmowac inne decyzje, ktore by skutkowaly satysfakcja zawodowa. Bo o to wlasnie jej chodzilo. Miec przyjemnosc pracy. Skoro miala go wykonywac przez najblizsze czterdziesci lat, chciala czerpac z tego przyjemnosc i miec motywacje do wstawania z lozka. A tego jej obecnie zdecydowanie brakowalo...

Wbrew pozorom, Paulina byla optymistka i przed podjeciem pracy byla otwarta na swiat i ludzi. Zaliczala sie zawsze do najlepszych uczennic w szkole i nie bala sie ciezkiej pracy. W nauce widziala sens i nie musiala mierzyc sie z takimi egzystencjonalnymi pytaniami i ponurymi nastrojami, jakie zaczela miewac po skonczeniu studiow. Zastanawiala sie czesto, czy kazdy ma taki moment w zyciu, ze nagle dostaje kubel zimnej wody na glowe i poczucie, ze pewna era wolnosci sie skonczyla. Ze jest znudzony swoim monotonnym i dokladnie okreslonym planem dnia w pracy. Ze ktos za ciebie decyduje, do ktorej mozesz spac i kiedy masz robic przerwe na lunch. I ze stajesz sie trybikiem w machinie jakies firmy, dla ktorej jestes tylko pionkiem w tej grze.

Tak, Paulina czula sie wyzuta i przemielona przez korporacyjna machine, gdzie kreatywnosc i wolnosc sa stopniowo niszczone jak niechciany szkodnik w ogrodzie. Czula, ze jej potencjal jest niewykorzystywany i te same zadania, ktorymi sie zajmuje, moga rownie dobrze byc wykonywane przez robota za kilka lat. Myslala tez wielokrotnie, ze na pewno nie jest jedyna osoba, ktora ma takie przemyslenia. I co sie dzieje, ze jednak zostaja w takiej machinie trybikow i podporzadkowuja sie bezwglednym prawom korporacji. Czy sprawia to czas i przyzwyczajenie, ze uginaja sie pod tym jarzmem i zabijaja swoje marzenia i staja sie przyslowiowymi korpo-szczurami czy moze po jakims czasie walki jak ona, poddaja sie? Ta druga wizja najbardziej ja przerazala. Tak jak zarazliwa choroba nadal opierala sie mysli pojsciu na latwizne i zaakceptowania sytuacji taka, jaka jest. Nie mogla uwierzyc, ze mozna sie tak unieszczesliwiac i byc niewolnikiem wlasnej woli w XXI wieku.

Tak zanurzona w swoich przemysleniach dotarla do domu. Byla pozna jesien, wiec po godzinie osiemnastej bylo ciemno jak w nocy. Nie spieszylo jej sie zbytnio, gdyz jej chlopak mial dwudniowe szkolenie polaczone z noclegiem w miejscowosci oddalonej o wiele kilometrow. Odruchowo wlaczyla telewizje i zaczela przygotowywac kanapki na kolacje. Wtem z telewizora uslyszala informacje, ktora ja zaciekawila. “Wiadomosc z ostatniej chwili: nad naszym miastem zanotowano niespotykana aktywnosc na niebie. Wielu mieszkancow okolicznych wiosek zglaszalo nietypowe sygnaly swietlne i dzwiekowe nad lasami. Na razie wladze nie potwierdzily, czym sa spowodowane te wydarzenia.“ Usiadla na kanapie z talarzem, by moc lepiej slyszec. „Srodowisko ufologow sugeruje, ze to moze byc wizyta istot pozaziemskich i ostrzega, aby nie lekcewazyc owych zajsc“. Po tym zacytowano eksperta specjalizujacego sie w zagadnieniach paranormalnych: „Ostatnio nasze czujniki zarejstrowaly wzmozona aktywnosc fal radiowych i dziwne odglosy na okreslonych parametrach. Sa to jakby rozmowy kilku istot, ktore komunikuja sie w tym samym jezyku. Rozmowy sa jednak przerywane tak silnymi zakloceniami, ze nie mozemy zidentyfikowac tego jezyka ani okreslic, czy nalezy on do wytworow rasy ludzkiej czy nie“:

To zaciekawilo Pauline i dalo jej ponownie pole do fantazjowania. Pomyslala, ze ludzie w sumie tez odbieraja na roznych falach i moze jej mysli, jesli odpowiednio nakierunkowane, moga byc odebrane i odczytane przez inna istote. Moze tak byc, ze niektore stworzenia porozumiewaja sie jedynie myslami. Ta hipoteza wydala sie Paulinie calkiem realna i sklonila ja do dalszych rozmyslan na ten temat. Moze nie adresujemy swoich mysli, bo wiemy, ze nikt ich nie uslyszy, ale gdyby istniala taka opcja, bylaby to niesamowita forma komunikacji. I rozumujac w ten sposob, Paulina postanowila skupic sie na jednej mysli i zaadresowac ja do rzekomych istot, ktore nawiedzily jej okolice. Jej przeslanie bylo proste: „ODWIEDZCIE MNIE“. Bawila ja ta wizja, ale po jakims czasie wrocila myslami do spraw przyziemnych i postanowila wziac prysznic i powoli szykowac sie do spania.

Okolo polnocy uslyszala dziwne dzwieki za oknem. Troche zajelo jej czasu, zeby sie rozbudzic, ale gdy otworzyla oczy, do niepokojacych dzwiekow doszly migajace swiatla. Mieszkala na parterze, wiec cicho zakradla sie pod parapet i delikatnie odslonila zaslonke. Jej oczom ukazal sie zadziwiajacy widok: cos na ksztalt malej eliptycznej kapsuly zaparkowalo w jej ogrodzie i z drzwi wielkosci dziecka wylonila sie mala, szara postac. Miala duze, czarne, magnetyczne oczy, a jej glowa byla nieproporcjolanie duza do jej reszty ciala. Paulina probowala nie wydawac dzwieku i siedziala z wlepionymi oczami w okno jak skamieniala. Nie potrafila sie poruszyc i modlila sie, zeby to byl jedynie sen. Miala wrazenie dziwnej lacznosci z ta istota i niewytlumaczalna mysl, ze to cos czulo jej obecnosc. Gdy szara miniaturka czlowieka opuscila poklad statku, od razu spojrzala w jej strone. „Przeciez nie mogla mnie widziec“, pomyslala nerwowo Paulina. Postac bezszelestnie podeszla do jej okna i Paulina uslyszala w swojej glowie jeszcze wyrazny glos: „Nie boj sie, przeciez mnie zapraszalas“. Paulina struchlala totalnie i przebieglo jej przez glowe „Musialam zwariowac“. I znowu ten sam glos w jej glowie: „Nie, nie oszalalas. Wyslalas do nas jednoznaczna i nie budzaca watpliwosci wiadomosc. Nie mogla nastapic tu pomylka.“ Paulina nagle przypomniala sobie wydarzenia tego wieczoru. Informacja o przybyszach z kosmosu zelektryzowala jej pamiec i pobudzila do intensywnego dedukownia. „Przeciez to byla tylko zabawa… „. Kosmita nadal stal wpatrujac sie w nia nieruchomo:„Jako ze dopiero poznajemy rase ludzka, chcialbym wiedziec, jakie jest twoje najwieksze marzenie, czego pragniesz najmocniej?“. Paulina w koncu wziela sie w garsc i postanowila postawic wszystko na jedna karte. „Skoro i tak jestem wobec niego bezbronna i moglby unicestwic mnie w kazdej sekundzie, ale tego do tej pory nie zrobil, znaczy, ze nie mam nic do stracenia i nie ma zlych zamiarow.“ „Dobrze rozumujesz“ – odpowiedzial glos w jej glowie. „A moglbys sie przedstawic i powiedziec, co tu robisz?“ zapytala Paulina. „To ja pierwszy zadalem pytanie, moge ci jedynie zdradzic, ze to nie bedzie nasze pierwsze spotkanie.“ To moze sie wydawac dziwne, ale Paulina wielokrotnie wyobrazala sobie taka sytuacje, ze bedzie mogla uzyskac jedna z umiejetnosci, ktore pozwola jej miec wladze nad czyms. Nie zastanawiac sie dlugo, odparla: „Chce miec kontrole nad czasem.“. Ufo przechylilo lekko glowe i uslyszala ponownie glos. „Czas to bardzo subiektywne pojecie. Musisz bardziej sprecyzowac swoje zyczenie. Pamietaj tez, ze kontrolowanie czasu jest niebezpieczne, i nie jestes pierwsza, ktora chcialaby posiasc te zdolnosc. Wielu przed toba zapetlilo sie w nim i przestalo odrozniac, co jest przeszloscia, terazniejszoscia i przyszloscia, a ta wiedza was bardzo uspokaja i daje wam. ludziom poczucie stabilizacji.“ Paulina nie do konca rozumiala, co ten przedziwny gosc mial na mysli, wiec wymyslila szybo odpowiedz, zapominajac, ze ta istota potrafi czytac w jej myslach: „Zapytales, wiec odpowiedzialam. Chce kontrolowac czas w moim zyciu i miec wplyw na przebieg wydarzen, moc sie na przyklad cofnac i wybrac inne studia itp“. „Hmm, dobrze, jak sobie zyczysz.“. Nagle w jego dlugiej dloni ukazalo sie cos na ksztal malego kalkulatora, a w nim miejsce na rok, miesiac, dzien i godzine do ustawienia. „Pamietaj, ze gdy cofniesz sie w czasie i zmienisz cos, moze to miec wplyw na wiele innych czynnikow w twoim zyciu jak i na ludzi w twoim otoczeniu. Wracajac z powrotem do przyszlosci, ktora jest obecnie Twoja terazniejszoscia, mozesz nie zastac rzeczy takimi, jakimi je zostawilas… To wydarzenia i ludzie, z ktorymi obcujesz, maja przewazajacy wplyw na to, kim obecnie jestes. Nie kazdemu to sie podoba i mozesz miec poczucie obecnosci dwoch osob w jednym ciele: jedna to Twoje stare ja, zbudowane na podstawie przezyc przed naszym spotkaniem i drugie ja, bazujace na skutkach Twojej zmiany decyzji. Nie kazdy potrafi zyc z taka swiadomoscia...“ Po tym zagadkowym wyjasnieniu, Paulina skinela glowa i majac ciagle poczucie, ze to sen, postanowila byc odwazna. „Dobrze, mimo to chce sprobowac“ i wyciagnela reke. Pozaziemski gosc polozyl jej na rece kalkulator czasu, a gdy Paulina otworzyla usta, by zadac mu kolejne pytanie, swiat nagle zawirowal i sie rozplynal…

Obudzila sie z usmiechem na ustach, wspominac, jak realistyczny sen miala w nocy. Szukajac na oslep telefonu natrafila reka na maly przedmiot, ktory wygladem przypominal kalkulator. „Nie moze byc…“ – wizja, ze zajscie poprzedniej nocy bylo prawda, zelektryzowalo ja i od razu calkowicie wytracilo ze stanu zaspania. Wziela kalkulator w rece i zastanowila sie, na jaka date powinna go ustawic, zeby wyprobowac mozliwosci tego niewielkiego urzadzenia. Pomyslala, ze chyba najlepiej bedzie ustawic na date ukonczenia gimnazjum i wyboru na profil klasy licealnej. Wtedy wybrala klase jezykowa z niemieckim i angielskim, teraz postanowila postawic na klase biologiczno-chemiczna, gdyz jako osoba dorosla zdala sobie sprawe, ze praca ze zwierzetami sprawialaby jej duzo wiecej radosci niz praca z ludzmi. Chciala wybrac sciezke zyciowa jako weterynarz.

Bez zwlekania, wcisnela odpowiednia date i nagle zassalo ja do innego wymiaru. Wyladowala w swoim ciele. Siedziala na lozku w swoim pokoju z dziecinstwa. Czula sie troche otumaniona, jakby bylo jej troche za ciasno w jej wlasne postaci. Doswiadczona i dojrzalsza Paulina byla w ciele szesnastolatki, ktora jeszcze wszystko miala ze soba. Paulina czula tez, ze umysl mlodej Pauliny jest zszokowany jej obecnoscia, wiec postanowila szybko zalatwic sprawe i wrocic do rzeczywistosci. Uslyszala dochodzacy z salonu glos swojej Mamy: „Paulinko, wlaczylam wlasnie komputer. Mam teraz czas, zebysmy mogly razem pomyslec nad kolejnoscia klas w szkolach, do ktorych chcesz sie ubiegac.“. Paulina wstala i wychodzac z pokoju, przejrzala sie pobieznie w lustrze zawieszonym w korytarzu. W odbiciu ujrzala mloda wersje siebie, ktora miala przerazone spojrzenie. „O matko, musze zmienic wyraz twarzy, bo Mama pomysli, ze zwariowalam“,, westchnela. Wchodzac do salonu, omiotla spojrzeniem swoja Mame i Pauline naszla fala czulosci i rozrzewnienia. „Zawsze mnie we wszystkim wspierala i moglam na nia liczyc“. Paulina wziela gleboki wdech i wypalila: „Mamo, postanowilam pojsc na weterynarie i dlatego zloze swoje papiery w biol-chemach.“ Na twarzy Mamy pojawilo sie zdziwienie i potem zaduma: „Zawsze lubilas jezyki i podroze. Slyszalam, ze ma byc od tego roku szkolnego otwarta klasa jezykowa, w ktorej beda organizowane wymiany do Niemiec. Tak bardzo sie na to cieszylas. Szczerze mowiac, jestem zaskoczona twoja nagla zmiana decyzji. Takie wymiany zblizaja i tworza przyjaznie na cale zycie. Jestes tego pewna? Poza tym, nigdy nie przepadalas za chemia…“ Siadajac na krzesle przed ekranem komputera odpowiedziala: „Tak Mamus, wszystko sobie przemyslalam i jestem pewna, ze w przyszlosci znajomosc jezykow obcych nie bedzie niczym wyjatkowym i trudno bedzie znalezc prace jako tlumacz.“ Po tym stwierdzeniu, Paulina wziela sie do pracy i poustawiala profile klasy na swojej liscie preferencji. „Moze zastanow sie jeszcze kochanie. Jeszcze jest czas. Nie musimy podejmowac decyzji teraz“, cicho poprosila Mama. „Oj Mamus, ta decyzja jest lepiej przemyslana niz myslisz. Nie martw sie.“. Potem wstala i nagle naszla ja pytanie, gdzie jest kalkulator czasu i jak wroci z powrotem, jesli go nie znajdzie. Szybko pobiegla do pokoju i znalazla go na szczescie na lozku. Nie tracac czasu, wpisala cyferki pokazujace dzien po przybyciu kosmity. I znowu poczula wirowanie w okolicach pepka oraz uczucie zassania.

Wyladowala na lozku. Jednak nie bylo to jej lozko, a przynajmniej te, w ktorym lezala jeszcze dzisiaj rano. Byla w ladnym malym mieszkanku, a lozko bylo znacznie mniejsze, raczej dla jednej osoby. Szybko przebiegla wzrokiem po szafkach. Wszedzie bylo pelne ksiazek anatomicznych o zwierzetach, ale zadnej fotografii jej chlopaka… Przerazona zlapala za komorke i pod literka T nie znalazla go w liscie kontaktow. Zalogowala sie szybko na Facebooka i tam tez nie znalazla zadnej znajomej twarzy. Na WhatsAppie nie miala tez zadnych konwersacji z dotychczasowymi przyjaciolmi. Czula sie dziwnie samotna. Nagle zadzwonil jej telefon: „Czesc Paulina. Widzimy sie dzisiaj o 12. Pani Struzik przyprowadza swoja bokserke na sterylizacje. Bede Ci dzisiaj asystowac.“ Nadal zaskoczona zapytala: „W jakim miejscu?“, ale nagle szybko w myslach pokazal jej sie obraz kliniki i szyld z nazwa ulicy. „No w klinice, a gdzie? Oj Paulina, slysze, ze jestes nadal zaspana. Dopij kawe czy herbate i sie zbieraj.“ „OK“, odlozyla sluchawke i poszla do lazienki odswiezyc twarz. Patrzac w swoje odbicie, zobaczyla wiecej zmarszczek i gorsza sylwetke niz miala. Automatycznie wiedziala, gdzie ma siegnac po ubrania, klucze i na jaki przystanek sie udac. Wysiadla tez kierowana automatyzmem na wlasciwym przystanku i bez problemu trafila do kliniki. W drzwiach powitala ja kobieta, ktora wydala jej sie znajoma: „Czesc Paulina, juz nie jestes zaspana, mam nadzieje? Przygotowalam juz stol i instrumenty do operacji. Reszte sie zajmiesz, tak?“- „Czesc Agnieszko, jasne, dziekuje.“ Paulina odpowiedziala, zanim zdazyla pomyslec. Jej drugie ja doszlo do glosu.

Po skonczonej pomyslnie operacji, ktora przebiegala tak pewnie i precyzyjnie, jakby przerabiala ja tysiace razy, pozegnala sie z Agnieszka i udala sie z powrotem do domu. Byla jak otumaniona. Nie tak mialo byc. Miala byc szczesliwa, spelniona zawodowo kobieta. A czula sie bardziej jak robot, ktory odcina kupony ze swojego nowego ja, a sam nie ma zadnej wiedzy ani wspomnien o okresie studiow, a co dopiero satysfakcji z tego, co osiagnela. Najgorsze bylo jednak poczucie pustki i samotnosc. Na komorce wybrala numer do Mamy: „Czesc kochanie, co slychac?“. Paulina na dzwiek znanego glosu doznala ulgi: „Czesc Mama, wszystko dobrze. Mialam dzisiaj operacje jednego pieska. Przebiegla pomyslnie. Dzwonie, bo jakos tak mi smutno samej w mieszkaniu“. „Wiem, skarbie. Juz od dawna Ci powtarzalam, ze za duzo jestes w ksiazkach i za bardzo poswiecilas sie swojemu zyciu zawodowemu. Nigdzie nie wychodzisz, na studiach mialas same kolezanki, ktore jak ty, nie mialy zadnego zycia prywatnego, nie mialas nawet okazji nikogo poznac. Tego sie obawialam i od dawno Ci o tym mowie, ze praca to nie wszystko.“ Paulina, tlumiac lzy, cicho powiedziala: „No, ale co z Tomkiem?“. „Mowisz o tym, ktorego poznalas na wakacjach przed studiami? Bardzo byl fajny i tak na ciebie patrzyl, mysle, zebyscie do siebie pasowali. Ale przeciez dlaczego o nim wspominasz teraz? Wasz kontakt sie urwal, jak zaczelas studia. Mialas tyle nauki, wykladow, ze nie mialas praktycznie czasu na pisanie z nim. Wiesz, zwiazek na odleglosc i to jeszcze przy takich wymagajacych studiach byl praktycznie niemozliwy… Ciekawe, ze tak Ci ten chlopak utkwil w pamieci, ostatni kontakt z nim mialas ponad szesc lat temu…“ Tego bylo dla Pauliny za duzo. Rozlaczyla sie i gorzko zaplakala. Pozalowala swojej decyzji o ingerencji w jej decyzje z przeszlosci. Dostala surowa lekcje. Wpisujac na kalkulatorze przeddzien spotkania kosmity i tak bylaby juz po studiach weterynarii i bylaby inna wersja siebie. Goraczkowo rozmyslajac, pojawila jej sie w glowie ostatnia opcja: telepatycznie wezwac kosmite i poprosic go o powrot do starej rzeczywistosci. Teraz slowa przybysza z kosmosu sie ziscily i pojela, co mial wtedy na mysli. Kazde slowo mialo teraz sens i dzwonilo w jej uszach.

Paulina postarala sie oczyscic umysl i skierowac, tak jak ostatnio, prosty komunikat do goscia z kosmosu. „POMOZ MI“ - mysl ta, naladowana wielkim ladunkiem emocjalnym, wystrzelila z jej glowy. Teraz zostalo jej jedynie oczekiwanie.

Co jesli nie przybedzie? Bedzie ja obserwowal jak krolika doswiadczalnego i smiac sie z jej glupoty? Skulila sie w rogu pokoju i placzac, zwiesila glowe miedzy ramionami. Nagle uslyszala ciche pstrykniecie i gdy podniosla oczy, ujrzala tego samego kosmite, co ostatnim razem. Nie sadzila, ze tak ucieszy sie na jego widok. „Witaj, wzywalas mnie.“ – uslyszala glos w swojej glowie. „Tak! Nawet nie wiesz, jak sie ciesze, ze mnie wysluchales! Popelnilam blad, a ty mnie ostrzegales. Nie rozumialam wtedy, co masz na mysli… Czy moglbys przywrocic wszystko do normy? Do stanu przed twoja wizyta? Bez ingerencji w czas?“ Kosmita przeciagle spojrzal na Pauline, az w koncu rzekl: „Spodziewalem sie tego. Zabawne, ze wy ludzie tak bardzo chcecie zmieniac swoje zycie w waszym powazaniu na lepsze, a tak naprawde jestescie niewykle przywiazani do waszych obecnych realiow. Zawieracie tez wiezi, ktore dla nas sa nie do konca zrozumiale i dla ktorych jestescie w stanie poswiecic wasza pozycje spoleczna, status majtkowy itp.... Ciekawe… Ale zrobie to, o co prosisz.“.

Wokol Pauliny zawirowalo i obudzila sie w swojej poscieli. Na poczatku nie wiedziala, co sie stalo. Miala wrazenie, ze snila bardzo realistyczny sen. Nagle wyskoczyla z lozka i zaczela szukac telefonu. Znalazla na nim wiadomosci ze swoim chlopakiem jak tez z innymi przyjaciolmi. Ogarnelo ja uczucie ulgi. „Moze nie mam tak do konca zlego zycia jak sadzilam…“ usmiechnela sie.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania