Pozory mylą - 1

- Czy tobie do reszty już odbija? - ryknęłam na mojego ochroniarza Jessiego. - nie przyjmę jej za nic w świecie!

- Ona może nam pomóc. Wiesz, że potrzebujemy więcej ludzi. - powiedział bez wyrazu twarzy

- Zrozum, że ona może zniszczyć naszą rodzinę. Nie mówiąc o tym, że istnieje opcja, że mnie pogrąży.

- Anestia wiesz, że chcę dla naszej rodziny jak najlepiej. To będzie dobre rozwiązanie. Uwierz mi. Czuję to - szepnął po czym mnie przytulił - nie gniewaj się na mnie. Wiesz, że jesteś dla mnie jak siostra - dokończył ze smutkiem.

Siostra Jessiego utopiła się w wieku 7 lat. Chłopak kochał ją najbardziej na świecie. Nie miał rodziców przez co wychowywał się u ciotki, która swoją drogą była straszną jędzą. Jessi chciał po ukończeniu osiemnastu lat zaadoptować siostrę. Niestety wypadek w jego siedemnaste urodziny popsuł plany. Chłopak nie umiał się z tym pogodzić, więc dołączył do mnie i do mojej rodziny. Ale może zacznę wszystko od początku. Czyli od tego na co właśnie mój ochroniarz próbuje mnie namówić.

Kilka godzin wcześniej

- Dzień dobry wszystkim - powiedziałam wchodząc do mojej firmy PC - Y.

Od dwóch lat prowadzę firmę produkującą i naprawiającą komputery.

Wszyscy po usłyszeniu i zobaczeniu mnie od razu się uśmiechały. ,,To jest moja rodzina" - pomyślałam.

- Jak tam praca nad tym nowym modelem? - spytałam.

- Na razie w miejscu szefowo. Ale liczymy, że za dwa dni będziemy mogli już przystąpić do pracy. Ta cała sprawa z Tamtymi jest nadal nie rozwiązana. - powiedziała zdenerwowana Angela

- Wiemy, że powinniśmy się ciebie spytać, ale ostatnio za bardzo nie było jak. Te wszystkie wywiady mogłyby się już skończyć, żebyś wreszcie mogła odpocząć i zająć się sprawami wyższej wagi. - odezwała się spokojna María. Ona najlepiej mnie znała z wszystkich. Wiedziała, że się nie pogniewam.

- Rozumiem. Ta sprawa też mnie męczy. Musimy na Nich uważać. No i na wścibskich dziennikarzy. A właśnie - zmieniłam ton na radosny. Dziś jest piątek i możemy wszyscy razem się spotkać w moim clubie. O 19.

- Nam pasuje. Już dawno chcieliśmy ci to zaproponować, ale ty nie lubisz imprez.

- Ale lubię spędzać czas z rodziną. Bo w końcu ona jest najważniejsza. - powiedziałam śmiało. Dziewczyny uśmiechnęły się radośnie do mnie. Uwielbiały kiedy nazywałam ich swoją rodziną. Zadzwonił telefon z recepcji. Angela odebrała.

- Dzień dobry. Tak. Hmm… - spojrzała na nasz grafik - 27 kwiecień. O godzinie poinformuję pana w poniedziałek. Pasuje panu? Dobrze. To do zobaczenia. - zakończyła rozmowę odkładając słuchawkę.

- Trzeba iść do pracy - mruknęła z zadowoleniem María. Między innymi dlatego zatrudniłam je do pracy. Obydwie kochały swoją pracę. W dodatku znały się na komputerach o wiele lepiej niż niejeden informatyk po szkole średniej czy studiach. Dziewczyny uczyły się ode mnie, a ja uczyłam się od Adriana - mojego brata. Jego wiedza była bardzo wielka. Pewnie na temat komputerów wszystkiego mi nie powiedział. Nie znałam się na nich tak dobrze jak mój brat.

- Ja uciekam w takim razie do siebie - powiedziałam do dziewczyn i weszłam do swojego gabinetu.

Od razu odpaliłam laptop i wygodnie rozsiadłam się na wygodnym fotelu przeznaczony dla pani prezes. Weszłam na stronę firmy i zajęłam się sprawdzaniem na diagramie jak wychodzi nasza firma przy konkurencji.

O 18.30 byłam już gotowa na spotkanie z pełną rodziną.

Spojrzałam w duże lustro w mojej sypialni. Moje niebieskie oczy, na które założyłam soczewki, były teraz koloru czarnego, długie, proste i brązowe włosy zamieniły się na niebieskie, do piersi - perukę. Oczywiście miałam jeszcze makijaż zakrywający moje piegi na twarzy. Dodatkowo służył również jako maska. Dzięki niemu tylko ktoś kto by mnie bardzo dobrze znał mógłby mnie rozpoznać. A pewnie i tak miałby z tym problem.

Ubrałam się tak jak zawsze, gdy idę w teren. Czyli czarna sukienka na ramiączkach i buty, ale nie na obcasach. Były to balerinki, które wbrew pozorom były bardzo wygodne i dodatkowo umiałam się w nich bić.

Wyszłam z domu o 18.40. Na parkingu stał Jessi.

- Cześć Nest - mruknął radośnie, gdy tylko usiadłam na miejscu pasażera.

- Hej. - odpowiedziałam.

Droga do clubu minęła szybko, dzięki umiejętnością mojego ochroniarza. Nigdy nie przepadał za wolną jazdą. Zresztą nie tylko on. Ja również wielbiłam szybką jazdę, a na dowód pragnę poinformować, że niemal zawsze wygrywałam na nielegalnych wyścigach. Tylko dwa razy, gdy zaczynałam uczyć się w ogóle jeździć, nie poszły mi najlepiej. Za pierwszym razem zajęłam czwarte miejsce, a za drugim - drugie. Ale to mi nie wystarczało. Ja chciałam być zawsze pierwsza. Po długiej pracy i ćwiczeniach, w których pomagał mi Jessi, w końcu zaczęłam zdobywać pierwsze miejsca.

Będąc na imprezie rozmawiałam z moim ochroniarzem o firmie, o tym, że od jutra musimy jednak wznowić pracę nad nowym modelem. W przeciwnym razie konkurencja nas ,,zje". Nasza firma coraz gorzej funkcjonowała przez to, że byliśmy zbyt zajęci sprawami pozostałych gangów, którzy jak na złość próbowali nas sprowokować do walki przez ten cały rok. Nie rozumiałam do czego oni zmierzają. Przecież nic złego dla nich nie robimy.

Nagle mój wzrok spoczął na niewysokiej dziewczynie. Jej włosy koloru blond skakały po barkach. Nie należała do naszej rodziny. Kto jak kto, ale ja znałam najlepiej wszystkich z całego mojego gangu. Poza tym tylko ja mogłam innych zapraszać do naszej grupy. Nikt inny nie mógł i wszyscy dobrze o tym wiedzieli.

- Jakaś nowa dziewczyna się wprosiła - powiedziałam do ucha Jessiemu - idę sprawdzić kto to. - dokończyłam i poszłam do nieznajomej.

- Witaj. Można wiedzieć w jakim celu tu się znalazłaś? - powiedziałam szorstko.

- Chciałam iść na imprezę. Pobawić się. Idę w poniedziałek na rozmowę kwalifikacyjną do sporej firmy. Będzie koniec z imprezami. - nawijała.

- A czy ty wiesz, że to teren gangu? Ja jestem jego szefem. - gdy wypowiedziałam te słowa dziewczynę zmroziło - bała się. I tak miało być.

- Czy mogę się do was przyłączyć? Nie mam domu, bo rodzice mnie przedwczoraj wyrzucili z domu i nawet nie wiem czy dostanę się do pracy. Proszę tylko o miejsce w jakim mogłabym się zatrzymać żeby mieć dach nad głową. W zamian mogę dla was pracować. - zrobiła minę szczeniaczka, jednak ja chciałam już powiedzieć, że nie kiedy Jessi nagle jakimś cudem znalazł się obok mnie i powiedział:

- To bardzo świetny pomysł. - usłyszawszy tą durną wypowiedź zaciągnęłam go na pole, gdzie była cisza i okrzyczałam.

- Oszalałeś do reszty?! Przecież my nawet jej nie znamy!

- Posłuchaj Ane - zaczął używając skrótu mojego imienia, który był moim ulubionych, co on zawsze wykorzystywał, bowiem wtedy istniała 95 - cio procentowa szansa, że uda mu się mnie przekonać. Ostateczność to jego mina szczeniaczka. Co jak co, ale on miał swój urok, dzięki swoim czarnym, kręconym włosom i brązowym oczom. - ona rzeczywiście nie ma gdzie się podziać. Sprawdziłem to. Dodatkowo ona może nam pomóc. Jeżeli odpowiednio ją przygotujemy do walki, ułatwi nam zadanie. Żaden z gangów jej nie zna. Jeżeli utrzymamy ją w ukryciu, będzie naszym asem w rękawie.

- Masz rację. Chyba za bardzo się boję o nasze bezpieczeństwo.

- Wiem. Rozumiem to. Jest jeszcze coś…ona w poniedziałek ma rozmowę kwalifikacyjną w naszej firmie. Dobrze by było byśmy ją przyjęli.

I tak zaczęła się nasza kłótnia.

- Czy tobie do reszty już odbija? - ryknęłam na mojego ochroniarza Jessiego. - nie przyjmę jej za nic w świecie!

- Ona może nam pomóc. Wiesz, że potrzebujemy więcej ludzi. - powiedział bez wyrazu twarzy

- Zrozum, że ona może zniszczyć naszą rodzinę. Nie mówiąc o tym, że istnieje opcja, że mnie pogrąży.

- Anestia wiesz, że chcę dla naszej rodziny jak najlepiej. To będzie dobre rozwiązanie. Uwierz mi. Czuję to - szepnął po czym mnie przytulił - nie gniewaj się na mnie. Wiesz, że jesteś dla mnie jak siostra - dokończył ze smutkiem. Poza tym ona wcale nie musi wiedzieć, że ty to ty. Nie rozpozna cię za dnia.

Gdy to powiedział ten pomysł wydał mi się nie głupi.

Ale za nim ją przyjmiemy musimy zwołać cały gang. Od tej pory, w terenie, będę miała na imię Rores.

Średnia ocena: 3.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Nsn 17.02.2018
    czekam na resztę :)
  • aleks.rr 12.03.2018
    Tu masz link do mojego bloga: http://blogolizcharakterem.ek1.pl/wp-admin/edit.php. Na blogu będę kontynuowała tą opowieść. Ps: cieszę się, że ci się podoba. ????
  • fanthomas 12.03.2018
    aleks.rr tak tylko dodam ze dałaś link do panelu admina a nie bezposrednio do bloga
  • aleks.rr 12.03.2018
    fanthomas ale chyba będzie pomimo to dało się wejść. Ale trzeba się najpierw zalogować.
  • Nuncjusz 12.03.2018
    Wystarczy skrócić ten link do tej postaci
    ttp://blogolizcharakterem.ek1.pl
    i ja wchodzę nań
  • Nuncjusz 12.03.2018
    ucięło mi go za bardzo
    http://blogolizcharakterem.ek1.pl
  • fanthomas 12.03.2018
    jedynie ty się możesz zalogować. edit.php to strona do edycji twojego bloga. nuncjusz podal wlaściwy adres

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania