Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Pracownik / Czytelniczka / Niby-Kayah

Pracownik

 

I oni zabierają ile worków? Ile oni zabierają worków?

Nie wiem, dużo. Dwanaście, czternaście może…

I na chuj im te worki? Na chuj? Co oni, do domu je zabierają? Robią wyścigi na odpustach? Bo pod maszynami nie wymieniają, ja wymieniam, kurwa, ja wiem, kto wymienia i ja wymieniam. Oni nie wymieniają, ja ich kurwa znam, chujów jebanych, oni nie wymieniają, tylko kurwa chleją, oni i ci drudzy, te chuje. Chleją i srają, kurwa, nic nie robią, chuje jebane. A ja zapierdalam i robię swoją robotę, kurwa, i ich robotę. A jak się zapytasz: kiedy, kurwa… a, idź, kurwa. Nie ma co gadać. A jeszcze u mnie, kurwa, ktoś kibel zdemontował, inny się ślizgnął, no, kurwa, paralitycy, kurwa! No niby masz dwudziestu chłopów do roboty, a jak popatrzysz, to tego nie ma, bo zachlał… tamten nie przychodzi na pierwszą, tamtego nie ma bo coś tam, dziecko małe ma, i tak z dwudziestu osób się robi, kurwa, trzynaście. I co zrobisz w trzynaście osób, kurwa? Nic. Nic nie zrobisz, bo robota jest na dwudziestu. Jak mnie takie coś wkurwia, ty nie masz pojęcia. A jeszcze jak powiesz, żeby ci zrobili kable w wózku, to nie, kurwa, każdy tysiąc lepszych rzeczy do roboty, kurwa, śniadanie godzinę jedzą, biorą wózek na pięć minut, kurwa, a stoi u nich pod budynkiem godzinę i jak se zabierzesz, to wielki ryj, bo oni teraz potrzebują, kurwa, ale jak pół godziny stał, to oni w chuja grali! A, idź, kurwa, z taką robotą.

 

***

 

Czytelniczka

 

Ostatnio czytałam same książki, wiesz, ambitne. Paula Austera, trylogia nowojorska, ci powiem, tak mi polecali, polecali, to się zdobyłam i kupiłam. Trzydzieści dziewięć złotych, pomyślałam, książka kultowa, Paul Auster, trylogia nowojorska, to fajnie brzmi, pewnie będzie ciekawa, pomyślałam.

No i tak, pierwsze opowiadanie, taka powieść krótka, no, w ogóle dziwnie się to czyta, tak sennie, nudnie, facet pisze książki o facecie, który pisze książki, wydzwania do niego telefon i pytają go o nazwisko tego autora, co to tę trylogię napisał, bo niby on jest tym detektywem, no, powiem ci, tajemnicze takie, przez pół książki, opowiadania w sensie, rozdziału, on chodzi za jakimś typem, co to niby jest ojcem innego, zleceniodawcy, który podobno nigdy nie istniał, jak się okazuje na końcu, i pisze w czerwonym zeszycie. I rucha jego żonę. Tak w skrócie. Drugie to piździnuda okropna, bo czytasz sto stron o tym, jak facet siedzi i zapomina o sobie, a inny facet siedzi i pisze, i jak ten pierwszy się wkurwia na tego drugiego, to się tam okazuje, że ten trzeci, co wynajął tego pierwszego żeby podglądał tego drugiego, to w rzeczywistości ten drugi, kompletny popierdol.

A ten trzeci kawałek, tam w sumie całkiem to popierdolone, koleś gdzieś znika, jego ziomek wpada na jego trop, w ogóle żeni się z jego żoną, adoptuje jego dzieciaka i wydaje jego książki, robi jakieś tam śledztwo, po pijaku rucha w ataku złości jego matkę, do której walił konia za dzieciaka, czy coś takiego, w ogóle robi się taka tajemnica i w ostatnich stronach, czytałeś to w ogóle? A zamierzasz? No, to wiesz jak to tam było, ten czerwony notatnik, kurwa. No, mnie się to zakończenie w chuj nie podobało, był niby saspens, te wycieczki do Francji, ten notatnik, ale na koniec stwierdzam, że to jednak chujowe było. Trzy mini-powieści sklecone, nie powiem, bardzo solidnie, ale nazbyt tajemniczo, kurwa, w jedną całość, za dużo tego tam pierdolenia i życia życiem innych, niby książka kultowa, a ja wolę jednak jak w książce jest więcej smaczków, jakichś sytuacji, głupich akcji, jak w tych co ty piszesz choćby, tych akcji, że tu cycek, tam wybuch, jakaś psychologiczna zagwozdka, wiesz, jakieś pomysły na akcję, a nie, że jeden facet śledzi drugiego i traci swoje życie na to i właściwie gówno z tego wynika. Już Heller lepiej pisał o Nowym Jorku, że tam te żydowskie dziewczyny obciągały malarzom czy coś takiego. Jeszcze mam o Nowym Jorku te opowiadania, ale nie wiem czy to zmęczę, bo to cegła wielka i dosyć mało tam dżusu, wiesz, smaczków, choć też pamiętam, że obciąganie było w pierwszym tekście, chuj wie, może do tego wrócę.

 

***

 

Niby-Kayah

 

A ostatnio jedna gościówa u mnie na roku, babka pięćdziesiątka z hakiem na karku, syna ma, trzydzieści dziewięć lat gówniarz, sam prawie dziadkiem jest, no i ta gościówa, pierwszy rok polonistyki, i ktoś jej tam powiedział, że wygląda jak Kayah, ta piosenkarka. I co? Nie rozmawia już z tym typem. Obruszyła się, a to wiesz, taka paniusia wiesz, każdy dzień jakby na inną galę szła, chłopie, ja na to uwagi aż tak nie zwracam, ale ty tak to ci powiem, ona codziennie w szpilkach, i nie że takich wygodnych, zwykłych codziennych, tylko popierdala na szpilach jak dzika, stary, ostatnio była akcja że na basenie na wuefie siała zgorszenie, bo z gołymi cyckami na wierzchu pływała, bo jej się stanik, rozumiesz, ze sterczących, gumowych cyców zsunął i utonął, wiesz, górna część kostiumu, a ta ci po to nie zanurkuje, i ta wychodzi z tej wody na jednym końcu basenu i popierdala przez dwadzieścia pięć metrów po brzegu z tymi cycami do ratowników, żeby ci jej wyłowili ten stanik. I jeszcze się okazało, że zanim ratownik to ogarnął, to jakiś małolat to zrobił wcześniej, normalnie se zanurkował i tyle. A ta z tymi cycami, cały czas.

I ta dupa, wyobraź sobie, prawie sześć dych na karku, zachowuje się jak jakaś szmaciura dwadzieścia lat z wścieklizną macicy, normalnie szuka bolca i wdzięczy się do wszystkich, a najbardziej se umyśliła takiego Radka, a Radek to takie ni be, ni me, tylko literatura mu w głowie, kumasz, jedyny facet co go jara staropolka i poetyka, no, pierdolnięty jakiś. I ona koło niego cały czas i Radosław, Radosław. Jeszcze jakby nie miała męża czy coś, a ona tak: z byłym mężem przyjeżdża, on ją tu zostawia pod uniwersytetem, potem po zajęciach przyjeżdża po nią jakiś dwudziestoletni szczur, ponoć jej obecny mąż, taki kulturysta, co ma na butach el i pe narysowane, wiesz, beemwu, roleks i jeszcze co.

A czemu sama nie przyjeżdża?

Mówi, że nie prowadzi po mieście w obcasach. Ale innym razem mówiła, że nie ma prawka, więc chuj wie tak naprawdę. A najgorzej ten Radosław, bo się raz okazało, że Radosław mieszka gdzieś w ogóle niedaleko niej i wracaliśmy z jakiegoś spektaklu i chuj wie, czy chciał być miły czy co, jakoś tak wyszło że ją odwoził tam do jakiejś jej koleżanki po drodze, i Radosław potem… a to ci nie powiem, bo plot nie będę powtarzać. Albo sam Radosława spytaj, no, ponoć siedziała obok na siedzeniu pasażera i normalnie smyrała się po cipie pod torebką i udawała że niby nie, muzyka se grała, a ta jechała, torebka na kolanach i dwa palce wiesz jak. To sam Radosław nam na browarze powiedział, myśleliśmy że się spali ze wstydu.

A konfrontował to ktoś z nią?

Nie, co ty. Wszyscy się jej, kurwa, boją. Ona jest jakaś psychiczna.

 

***

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • refluks 10.02.2020
    Lubię poczytać siedzc na klopie.
    Przy lekturze tego powyżej zaparcie jak nic.
    Gówno i twarde.
  • Okropny 10.02.2020
    Twórdo i gawne
  • DariaMargaret 10.02.2020
    Podoba mi się. Tyle.
  • Okropny 10.02.2020
    zajebiście, yo
  • Bajkopisarz 10.02.2020
    Napisałbym, że jak zwykle, ale nie. Drugie i trzecie, jak zwykle, bardzo udane ale pierwsze mi nie podeszło. Chyba za dużo przekleństw przez co przykryły sens i motyw. Nie to, że nie powinno ich być, ale co za dużo to niezdrowo.
  • Okropny 10.02.2020
    Z takimi ludźmi przyszło mi pracować i żyć, staram się ich nie upiększać. Ten to czystej krwi autentyk z dzisiejszej ósmej rano
  • Piotrek P. 1988 10.02.2020
    Zabawne teksty, awangardowy styl, 5, pozdrawiam :-)
  • Okropny 10.02.2020
    Dzięki, man

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania