Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby, którą się jest - Prolog
Czasami zastanawiam się nad sensem życia. Podobno każdy z nas urodził się, aby coś po sobie pozostawić. Większość pozostawia wspomnienia. Ja- Liv Orwell, zamierzam zrobić coś więcej. Uciekłam od codzienności, a teraz srogo za nią płacę. Czy warto, wyróżnić się z tłumu, sprawić, aby ktoś cię usłyszał? Na pewno nie tu, w moim małym, rodzinnym miasteczku. Kilka domów, z przykoszonymi trawnikami, uciętymi żywopłotami i szkaradnymi rzeźbami stającymi obok ścieżki prowadzącej do drzwi. Moja ulica przypomina makietę stworzoną do filmu ‘’Edward Nożycoręki’’. Moja mama jest przewodniczącą stowarzyszenia, które walczy o Prawa Człowieka. Piękne, szkoda tylko, jak wiele rasistów i homofobów przychodzi co czwartek na 17.00. Wszyscy chcą przyjaźnić się z moją matką- Emily Orwell. Jest to kobieta co prawda mądra, ukończyła liceum, studia musiała przerwać ze względu na ciążę, która była nieplanowana a mój tatuś zwiał, gdy tylko się o mnie dowiedział. Moim ‘’ojcem’’, został popularny mechanik, w którym podkochiwała się znaczna część kobiet w miasteczku. Nie wiem czy była to miłość od pierwszego wejrzenia. Według mnie są ze sobą, ze względu na przykry obowiązek: znaleźć męża do 30 i urodzić dzieci- jeżeli chodzi o kobiety oraz ożenić się z piękną, elegancką blondynką, aby móc pochwalić się przed znajomymi- jeżeli chodzi o mężczyzn.
Tak więc, Emily i John pobrali się 4 kwietnia 1990r. w miejscowym Kościele. Miałam wtedy dwa lata, a opiekowała się mną moja babcia. Zmarła trzy lata później. Chodziłam tu do szkoły, nigdy jednak nie znalazłam prawdziwych przyjaciół. Rodzice byli oburzeni, że nie potrafię dostosować się do otoczenia, że nic mi nigdy nie pasuje. Zapisali mnie do Toma Jeffersona, znanego i cenionego psychologa szczególnie w latach 70. Był bardzo miłym, starszym panem w ogromnych okularach i z siwą, długą brodą. Polubiłam go, ale gdy tylko w miasteczku zaczęły rozchodzić się plotki, że ‘’z małą Liv jest coś nie tak’’, moja matka natychmiast mnie wypisała. Ojciec nigdy ze mną nie rozmawiał. Miał swoją bandę, która przychodziła zawsze w piątki wieczorem. Obrzydliwi, tłuści faceci, którzy zawsze gapili się na mnie, trzymając w wielkich łapskach piwo i krakersy. Na samą myśl, dostaję drgawek. Którejś nocy, gdy miałam siedem lat, jeden z nich przylazł do mojego pokoju i zaczął dotykać mnie po włosach, a następnie po policzkach. Wystraszyłam się i z całej siły wbiłam mu ołówek w oko. Już nigdy do nas nie przyszedł, a oko pozostało naszą tajemnicą.
Podczas dojrzewania bardzo się zmieniłam. Jak każdej kobiecie powiększył mi się biust, poszerzyły biodra, moje usta stały się bardziej pełniejsze i była to jedyna rzecz, z której naprawdę się cieszyłam. Pomimo tego, nie podobałam się chłopakom ze szkoły. Jak większość nastolatek próbowałam zwrócić na siebie uwagę. Malowałam usta wiśniową pomadką, na powieki nakładałam cienie, a policzki podkreślałam różem, który podkradałam z kosmetyków mamy. Powodzeniem cieszyły się jednak słodkie blondynki, w obcisłych spódniczkach i bluzkach z ogromnym dekoltem. Na początku bardzo się tym przejmowałam, później doszło do mnie, jak bardzo byłam głupia, starając się przypodobać osobom, których nienawidziłam. Jak śpiewał mój idol: ‘’ Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby, którą się jest.’’.
Komentarze (15)
I dotarłem do końca. Płynnie, bez większych zahamowań, jeśli nie liczyć przecinków w złych, miejscach :) Jeśli opowiadanie jest skończone to powiem tak - jest naprawdę dobrze, podoba mi się, jednak brakuje mi głębszego wydźwięku, dobitnej puenty. Za mało wydarzeń, opowiadanie dla mnie kończy się za szybko. Właściwie w tej chwili jest to miniaturka, nie opowiadanie. Jest niedosyt, jest brak tego czegoś na końcu, katharsis, puenty, słowem - zakończenia.
Mimo to czytało mi się przyjemnie. Mam Cię na oku.
"bardziej pełniejsze " po prostu pełniejsze
Ładny avatar!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania