Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Prawie..

Wiadomości:Dzisiaj o godzinę 9:00 rozbił się samolot, który przewoził „bombę ekologiczną”,jest wiele ofiar.

 

Piątek

 

Pewnego ciepłego dnia w maju

wróciłem ze szkoły . Po ciężkim dniu jedyne co chciałem to tylko odpocząć ,nikogo nie było w moim domu ale jak zawsze wracałem ostatni wiec sie nie dziwiłem , około godziny 14 poszedłem spac , niestety moj odpoczynek przerwała syrena straży , ale ilekroć słyszę wycie myśle że nic wielkiego nie mogło sie stać.Postanowilem włączyć telewizor i zobaczyc wiadomości, ale jedyne co pisało na ekranie to brak sygnału ,postanowiłem wiec zobaczyć wiadomosci w internecie ,lecz w tym samym czasie odcięto mi prąd ,jedyne co mi zostało to zadzwonić do najbliższych i zapytać co sie stało.Nikt nie odebrał , poczułem lekki strach bo nigdy jeszcze takie cos sie nie zdarzyło i wybiegłem na ulice.Ulica była opustoszała i nawet żaden samochód w tamtym czasie nawet nie przejechał obok mojego domu ,kiedy wracałem na podwórko usłyszałem tłuczone szkło w piwnicy.Wszedłem do niej zobaczyłem mojego wujka który leżał przywiązany do krzesła i próbował sie wydostać.Podszedlem do niego i powiedziałem:”Co się stało?!Gdzie są wszyscy?!”,nie odpowiadał, ale zachowywał sie dziwnie ,jakby miał drgawki,podszedłem do niego powoli i złapałem za ramie ,to co zobaczyłem nie da sie opisać słowami.Miał przekrwione oczy i zakrwawioną twarz,kiedy tylko mnie zobaczył odrazu „obudził sie” i rzucił sie w moją stronę,uciekałem jak najszybciej mogłem.Kiedy przybiegłem do domu zamknąłem drzwi i wmawiałem sobie ,że to nie może być prawda,że niemożliwe jest to że rozpoczęła się.... apokalipsa zombie.Mialem dwa wybory albo zostać i czekać na pomoc albo ruszyć za rodziną i przyjaciółmi aby im pomoc.Rozmyślałem i dzwoniłem z książki telefonicznej do wszystkich ,niestety nikt nie odbierał .Został mi jeden numer,zadzwoniłem i słyszę głos dziewczyny,przestraszony i nie pewny , mówi:”Halo..”,od razu odpowiedziałem:”Kim jesteś i czy wiesz co się stało”.Opowiedziała mi ,że ma na imię Weronika i mieszka niedaleko mojej wsi,powiedziałem jej ze będę utrzymywał z nią kontakt i aby zamknęła się w domu i nie wychodziła.Powoli dochodziła noc,czekałem na kogoś kto może da mi chodziarz nadzieje że moja rodzina przeżyła,niestety słyszałem tylko umarłych na ulicy.

 

Sobota

 

Jakimś cudem udało mi się przespać całą noc,na śniadanie zrobiłem płatki z mlekiem,z racji że moja babcia była swego rodzaju „chomikiem”,wiec jedzenia miałem na kilka dni.W pewnym momencie wrócił prąd ,pewnie jakiś śmiałek poszedł i naprawił to ustrojstwo.Z racji że był prąd podładowałem telefon i pb,aby mieć kontakt z ludźmi,a w szczególności z Weroniką.Dzień był spokojny ,ale dalej odczuwałem samotność będąc sam i nie widząc nikogo oprócz zombie.Wieczorem zadzwoniłem do Weroniki,która powiedziała mi że zombie dobierały się do jej domu i że ledwo udało jej się przeżyć ale następnego dnia...

 

Niedziela

 

Weronika zadzwoniła z samego rana że już wszystko okej i żebym się nie martwił,nawet jej nie poznałem ale czułem jakbyśmy znali się od lat.Nie spałem cała noc bo martwiłem się o tą właśnie nieznajomom mi dziewczynę .W jednym momencie usłyszałem syrenę ze straży pożarnej,zauważyłem również że zombie idą w stronę hałasu.Z racji że kończyła mi się powoli żywność musiałem zaopatrzyć się w prowiant,broń i wyruszyć na poszukiwania jedzenia i wody.Wziąłem śrubokręt,scyzoryk,petardy i walkie talkie.Postanowiłem,że jutro wyruszam w podróż.

 

Poniedziałek

O poranku byłem już gotowy do wymarszu.Usiadłem tylko pod drzwiami balkonu,ochłonąłem i wyruszyłem w stronę najbliższego sklepu.Niestety widziałem już z daleka że jest tam zbyt dużo zombie,nie miałem szans aby ich pokonać.Probowałem od flanki ,ale było tylko gorzej. W pewnym momencie badania terenu zadzwoniła do mnie Weronika i powiedziała , że potrzebuje pomocy bo zombie zajęły cały parter,a ona jest na strychu sama bez broni.Powiedziała gdzie mieszka,biegłem najszybciej jak tylko mogłem.Po drodze modliłem się żeby nic jej się stało.Kiedy dobiegłem do jej domu,zauważyłem drabinę,ale obok stało kilka zombie,wiec użyłem moich petard.

Odrazu do nich poszli ,wtedy wziąłem drabinę i wspiąłem się na strych.Z racji że byłem nieśmiały trochę stresowałem się tym spotkaniem.Zobaczyłem ją siedzącą na starym materacu.Wygladała jak mała kuleczka ,miała duże kręcone włosy i piękne zielone oczy,ale w tamtym momencie ważne było to aby nas stamtąd wyciągnąć.Złapałem ją za rękę która była niewiele mniejsza od mojej i uciekliśmy niedaleko bo na domek na drzewie.Weronika poszła przodem za tuż za nią, niestety podczas wciągania się na linę,zarwała się i spadłem z niej na plecy.Moje uderzenie zrobiło dosyć duży hałas i umarlaki zaczęły powoli iść w moją stronę.Ja,obolały i trochę zamroczony uciekłem na dach altany,odwróciłem uwagę zombie.W tym czasie Weronika naprawiała linę po której miała zejść.Kiedy Weronika naprawiła linę ja próbowałem odpalić petardy,ale były niewypałami.Została mi ostatnia petarda,w myślach prosiłem żeby odpaliła.Udało się,odpaliła.Rzuciłem ją najdalej jak mogłem.Kiedy umarlacy poszli w jej stronę w tym czasie my uciekaliśmy w głąb lasu.Musieliśmy znaleść schronienie.Błąkaliśmy się po lesie i szukaliśmy wyjścia.Niestety wyjścia z lasu nie znaleźliśmy,ale za to małą chatkę leśniczego.W domu była żywność i broń,więc postanowiliśmy tam zostać na kilka dni.Pierwszą noc gadaliśmy o tym co robiliśmy przed wybuchem epidemii i co chcieli byśmy robić w życiu.Bardzo dobrze się dogadywaliśmy i mieliśmy bardzo dużo wspólnych tematów więc szybko zleciała nam cała noc.

 

Przez kolejne dni Ja i moja towarzyszka mieliśmy spokój,ale pewnego dnia...

 

Czwartek

Zobaczyliśmy czarne sylwetki w oddali,pierwsze co zrobiliśmy to szybko zamknęliśmy drzwi,naładowaliśmy broń i czekaliśmy.Okazało się że była to swego rodzaju banda która zabierała żywność i zabijała ludzi którzy stanęli im na drodze.

Osobiście nie chcieliśmy walczyć z tymi typami,którzy byli już kilkadziesiąt metrów od nas.Nie chcieliśmy również robić hałasu,bo zwołało by to umarłych z okolic.Jedynym słusznym pomysłem było po prostu uciekać.Dałem jej walkie talkie na wszelki wypadek gdybyśmy zgubili się na wzajem.Uciekliśmy tylnym oknem w chatce,niestety zauważyli mnie kiedy wychodziłem z okna.Krzyknąłem tylko Weronice żeby uciekała ,i tak się rozdzieliliśmy.Po jakiejś godzinę uciekania próbowałem skontaktować się z Weroniką.Niestety nie usłyszałem odpowiedzi.Szukałem jej po lesie,ale na marne.Po jakiś 2 godzinach w krótkofalówce usłyszałem męski głos,był to jeden z tych drani którzy nas napadli.

Powiedzieli,że jeśli chce odzyskać swoją „zgubę” musze iść do ich fortu i o nią walczyć.Szedłem kilka dni i nocy ,w deszcz czy upał.Doszedłem do tego fortu wycieńczony,obolały i wygłodzony.

Zobaczyłem obok fortu wiele ciał zwykłych ludzi i zombie.Krzyknąłem głośno,aby otworzyli bramę.Zauważył mnie jeden ze strażników i odrazu otworzył wielką bramę.Po chwili gdy już byłem w forcie który był ogromny.Strażnicy zaprowadzili mnie do ich przywódcy czy szefa tej całej bandy.Po rozmowie z nim zostałem związany i uwięziony w ich więzieniu.

Czekałem dzień na to aby o odzyskanie Weroniki i ucieczkę z tego jeb*nego dołka.Nadszedł dzień walki,miałem zmierzyć się z ich „gladiatorami” w walce w ich oktagonie.Postawili mnie na środku wielkiej budowli i zobaczyłem ją przy ich wodzu który trzymał ja związaną.Wtedy wiedziałem że nie ma wyjścia.

 

Byłam na samej górze windy,związana i zestresowana tym że ten młody chłopak będzie włączył o moje życie.Zaczęła się walka,pierwszy przeciwnicy padali dojść szybko z jego ręki,chodziarz miał tylko zwykły nóż do gotowania,który zrzucili mu z windy.Po chwili nóż zaczął się tępić i musiał walczyć w zwarciu.Obserwował go cały fort,który chciał tylko więcej krwi i ofiar.Po chwili upadł na ziemię i nie wstawał,na chwile zamarłam,w oczach zaczęły mi się kręcić łzy i myśl że to już koniec i że umarł przeze mnie.Cały fort śmiał się że nie potrafi nawet zawalczyć,że jest zwykłym chłopcem który chciał być bohaterem.Naglę zaczął powoli wstawać,widać że był zmęczony walką.

 

W chwili gdy wstawałem wiedziałem o co walczę i nie dałem za wygraną.Walczyłem do końca.Po wygranym pojedynku ich władca zjechał do mnie i pogratulował mi mojego wyczynu.

 

Zjechałam z ich przywódcą na sam dół oktagonu i zobaczyłam go.Miał dużo ran i krwi na sobie.Władca tej całej gromady ludzi nagle wyciągnął swój nóż i odwrócił mnie w jego stronę,spojrzał tylko na niego i zaśmiał mu się w twarz.Kiedy nóż kierował się w moją stronę zamknęłam oczy,nic nie czułam i nie słyszałam w tamtym momencie,żadnym wrzasków,jakby świat na chwile zwolnił.Otworzyłam oczy,zobaczyłam jego twarz i spojrzałam na jego brzuch,miał wbity nóż.Upadł,odrazu podbiegłam do niego spojrzał mi głęboko w oczy i powiedział to co każda dziewczyna chce usłyszeć czyli...

 

 

 

 

:”Wstawaj Weronika,czas do szkoły”

Okazało się że to był sen,resztę dnia myślałam o nim ale nawet nie padł swojego imienia.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • oldakowski2013 07.04.2018
    No cóż, mój komentarz będzie krotki. Jak napiszesz drugie opowiadanie, daj przeczytać starszemu koledze, a może koleżance, jeżeli poprawą twoje błędy, to wówczas śmiało wstawiaj tutaj swoje opowiadanie. Pozdrawiam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania