Poprzednie częściPrawo do wolności - Prolog

Prawo do wolności część 8

Drogi pamiętniczku

Potem wszystko potoczyło się szybko. Wyszliśmy z domu w ciszy. Nikt nie miał siły na kolejne przepychanki. Zapakowaliśmy nasze walizki do bagażnika i mieliśmy ruszać. Po raz ostatni spojrzałam na nasze mieszkanie przesiąknięte bólem i radością. Gdzieś w głębi czułam, że już nigdy nie powrócę. Już nigdy nie poczuję zapachu naszej kuchni, nie dotknę ukochanego pianina. W mojej głowie pojawił się strach przed przyszłością. Zaczęłam się bać, co będzie dalej, jak potoczy się moje życie. Jak szybko ta myśl pojawiła się, tak szybko zniknęła. Powróciłam do rzeczywistości i przypomniałam sobie, że mama powiedziała, że po resztę rzeczy wróci sama. Był to kolejny dowód na to, że być może już nigdy tu nie wrócę.

Zapięliśmy pasy i mama miała już włączyć silnik, gdy do naszego samochodu podszedł ksiądz. Zastukał w szybę białego forda, którego mama dostała na trzydzieste urodziny od taty. Stać nas było na taki samochód, ponieważ ojciec jest producentem muzycznym. Zarabia na tym niezłe pieniądze. Mama również na brak kasy nie może narzekać, gdyż jest menadżerką jednego z gdańskich hoteli, który dobrze prosperuje. Nigdy nie mieliśmy problemów finansowych, zawsze dostawaliśmy wszystko, czego potrzebowaliśmy. Ale jak to mówią, pieniądze szczęścia nie dają.

Trzeba było otworzyć okno, chociaż nie był to odpowiedni moment na takie spotkanie.

- Szczęść Boże, pani Karolino. Wybiera się gdzieś pani? - zapytał ksiądz.

- Szczęść Boże. To nie jest odpowiedni moment na wizytę. Przepraszamy księdza, ale spieszymy się i musimy już jechać. - Po zachowaniu mamy można było wyczytać, że zaczęła się denerwować. Pewnie bała się, że nie zdążymy wyjechać, zanim tato wróci. Już nie potrafiłam myśleć racjonalnie. Miałam mętlik w głowie, nie wiedziałam, po czyjej jestem stronie.

- Rozumiem. Wpadłem sprawdzić, czy wszystko jest w porządku? - odparł nasz gość. W jego głosie dało się wyczuć zwątpienie w wypowiedziane słowa przez jego parafiankę.

- Wszystko w porządku, ale ksiądz wybaczy, musimy już jechać. - Mama zamknęła szybę samochodu, nie czekając na odpowiedź. W końcu udało nam się ruszyć w nieznane.

Gdy samochód przekroczył naszą bramę, zrobiło mi się smutno i starałam się ukryć łzy za moimi długimi, czarnymi włosami. Starałam się uspokoić, dlatego też włączyłam myślenie i skupiłam się na drodze. Nie byłam pewna, dokąd jedziemy. Dotychczas mieszkaliśmy na Siedlcu prawie centrum miasta. Wszędzie miałam blisko, to była spokojna okolica. Sąsiedzi mili. Dlaczego myślę o tym w czasie przeszłym? Przecież nie wszystko stracone. Może to tylko jedna wielka pomyłka? A może wytwór mojej bujnej wyobraźni?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Tina12 23.10.2016
    Szkoda, że taki krótki rozdział.
    5
  • Alicja 23.10.2016
    Dziękuję :)
  • Alicja 23.10.2016
    Dziękuję za anonimową piąteczkę.
  • katharina182 01.11.2016
    W końcu nadrobilam to opowiadanie. Jest po prostu genialne! Masz wielki talent do pisania; ) zostawiam 5:)
  • Alicja 01.11.2016
    Czy to talent, to nie wiem :) Ale dziękuję z całego serca.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania