Problem
Może moje postrzeganie świata jest upośledzone lub mam gorszy czas, ale życie każdego dnia, pokazuje mi, że poważne relacje nie są zapisane w moim losie. Zawsze wchodziłem z założenia, że wina leży po mojej stronie, że to ze mną jest coś nie tak. Jednak co jeżeli to z nimi jest coś nie tak? Rzeczy, które mnie ranią, według ich opinii nie powinny, tak naprawdę są jak noże. Dziś również siedzę na plaży, sam. Moja dziewczyna nie chciała iść, bo jest zmęczona. Nie wspominałbym o tym, gdyby nie to, że ona często wypomina, że to właśnie ja jestem ciągle zmęczony. Kolejny już raz odbiera mi się prawo do czucia zmęczenia. Pracuje po dwanaście godzin dziennie, nie jest to ciężka praca, sprzedaję tylko zabawki, ale czy nie mam prawa być po niej zmęczony? Czuję w jej czynach hipokryzję. Pewnie bym się tym nie przejmował, ale ona atakuje mnie za coś, co sama robi. Mam wrażenie, że wymaga się ode mnie zbyt wiele. Najlepiej by było jakbym zawsze miał siły i ochotę wychodzić w nocy. Jednak bardziej boli mnie inna rzecz. Czuję się atakowany każdego dnia, bez wyjątku. Mówi chamskie rzecz, a potem jeszcze jestem gnębiony za to, że się obrażam. Niby jestem zakochany, ale nie można mnie zaliczyć do osób, które będą z kimś za wszelką cenę. Jeżeli tak będzie do końca sezonu, to we wrześniu zostanę singlem. Pewnie w głowie kreują się rady by porozmawiać, robiłem to tyle razy, ale ona nigdy nie przyznała się do żadnego błędu.
Jeżeli za dwa miesiące dalej będę się tak czuł, pewnie będzie to koniec. Po co miałbym trwać w czymś co mnie rani? Chyba nie na tym polega miłość. Wchodziłem z założenia, by się dla niej starać,by była większą częścią mojego życia, ona pokazuje, że jestem co najwyżej tłem. Z każdym kolejnym dniem staję się co raz bardziej obojętny. Wszystko to dzięki jej zachowaniu. Na początku szukałem swojej winy, może za bardzo brałem pewne rzeczy do siebie, ale patrząc na to dziś, widzę, że to nie o to chodzi. Problem nie leży we mnie.
Pierwszy raz spojrzałem na problem w relacji, z punktu, że to nie ja jestem winny. Nie napawa mnie to optymizmem. Wcześniej czułem samotność, a teraz jest co raz większa. Zastanawiam się nad tym, gdzie mnie to doprowadzi. Skoro nawet osobą, która wyznała mi miłość, nie daje mi swobody mowy. Wciąż nie mam kogoś z kim bym mógł porozmawiać.
Komentarze (29)
1) Jesteś z nią szczęśliwy?
2) Naprawdę Cię kocha? (pamiętaj, że osoba kochająca nie zrani Cię celowo)
3) Czy Twoja dziewczyna dopasuje wszystko pod siebie?
4) Czy wszystko musi być po jej myśli?
I czekasz za długo. Skoro kolejne rozmowy nic nie dają, ona nie widzi problemu, to znaczy, że pora zwinąć manatki. Zastanów się, czy naprawdę potrzebujesz kogoś takiego... Zarzucę klasykiem: "Takiego kwiatu pół światu".
Lubisz być gnębiony.
Podobają ci się takie laski.
Koniec.
Albo ty coś z tym zrobisz, albo nikt. Bo z tego co czytam, to jej jest po prostu z tobą wygodnie, Dawido.
jesteś zbyt stetryczały na stały związek.
nie potrafisz cieszyć sie codziennościa , drobiazgami.
kóva, mieszkasz nad morzem!
a ciągle jęczysz i jęczysz!
rzygac mi się chce.
jak piszczyk, kurde.
dwa stare dziady. siedzący w poczekalni do geriatry i narzekający, i jęczący, i syczący.
ble. fuj. ohyda.
Uwolnij tę dziewczynę. Od siebie. Od narzekania. Od pesymizmu.
Od nudy.
Dejvid, Dejvid, Dejvid....
taki młody, a taki stary
:)
Pierdol ją (w sensie - odejdź)
Koniec
Moje spostrzezenia sa takie:
Przez przeszlo dwa lata jojczyles, ze jestes depresyjny, samotny, nie mozesz sie zakochac itp.
Teraz jojczysz, ze jestes samotny w zwiazku, ze ta milosc nie wyglada jakbys chcial, i ze jestes niezrozumiany.
Wniosek; jojczysz, bez wzgledu na kontekst.
Nieprzerwanie.
Mysle, ze Cyber ma racje - Ty, jako delikatna, bajeczna, wzniosla natura z uporem zakochujesz sie w damach, co se nie dadza w kasze dmuchac, chcialyby Ci mowic kiedy bedziesz mowil, a kiedy milczal, albo ze masz zdjac kaptur, albo robia eksperymenty.
Poddajesz sie slodkiej tyranii, a potem......jojczysz.
Ja mysle, ze trzeba sie zwijac powoli.
Nie martw sie. Znajda sie nowe powody do jojczenia.
Nie liczy się CO facet mówi, bo mówić i obiecywać to można wiele, o czym wie już każda 25 latka, ale JAK to mówi i jak się zachowuje.
Cipa zapyta: „Ile słodzisz?” I zamiesza. Facet postawi obok niej cukiernicę. To, czy facet jest stanowczy, kobieta ocenia nie po tym, co mówi, ale jak się zachowuje.
Facet nie pyta, facet sugeruje. Mówi: „Idziemy do tej knajpy na 20.30, mamy tam rezerwację”. Koniec. Ona wtedy wie, że za kilka godzin powie jej: „Rozbieraj się”, a nie: „Czy mogłabyś potencjalnie rozważyć zrzucenie z siebie tej sukienki, bardzo mi na tym zależy, a ja muszę mieć czas żeby wyplątać się z rurek.”
Liczy się jego spojrzenie. Dla kobiety wiedzieć, że podoba się facetowi jest jak kupić ulubione ciastko, zeżreć je i nie przytyć. Jak dostać osiemdziesięcioprocentową zniżkę na kieckę w sklepie odzieżowym.
xD
Sama w związku nigdy nie byłam nie jestem, ale wiem z obserwacji, że rozmowa to cudowne remedium :)
No i oby wszytsko zostało wyjaśnione i napiszesz o czymś mniej dobijającym.
Super, Dawid. Wszyscy optymiści Cię z pewnością kochają! :D
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania