Profesor Dzik. 1, cz.1/2*

Rozpocząłem pięcioletnią naukę w technikum elektrycznym. Zaczęły się normalne dni szkolne, jakie każdy pamięta ze swoich lat nauki.

Przez pierwsze dwa lata jednym z przedmiotów, poza ściśle zawodowymi i ogólnymi, było „Przysposobienie Obronne”. Nauczycielem był człowiek starej daty, profesor Paweł Szmelter. Mało który z uczniów jednak zapamiętywał jego nazwisko. Nim je poznaliśmy, trochę czasu także upłynęło. Wpierw, już w dniu rozpoczęcia roku szkolnego, od starszych kolegów dowiedzieliśmy się, że jest to „profesor Dzik”. Nikt z nas nawet nie przypuszczał, iż może nazywać się inaczej. Posturą odpowiadał swojemu dziwnemu nazwisku, które później okazało się tylko uczniowską ksywką – staroświecka marynarka ledwie się dopinała na dużym brzuchu, na krótkiej i szerokiej szyi była osadzona lekko pochylona głowa ze sterczącymi jak szczecina dzika kępkami siwych włosów, z twarzy wystawał mu duży i gruby nos. Chyba przez tę mocno uwydatnioną część głowy miał nosową wymowę, jak mawialiśmy „francuską”. Do tego głos był bardzo charakterystyczny – niski, dudniący, jakby dochodził z głębokiej, pustej studni. Kto raz go usłyszał, jego tembru nie pomylił już nigdy z innym.

Kiedy otrzymał przezwanie „Dzik”? Ginęło to w pomroce dziejów szkolnych. Bez dwóch zdań, pasowało idealnie do jego sylwetki i właśnie głosu. Ta ksywka zrosła się z nim nierozerwalnie; większość uczniów, zwłaszcza młodszych, uważała je za prawdziwe nazwisko.

Dzik był instytucją szkolną, istniejącą „od zawsze”. Legendy o nim przechodziły z wcześniejszych pokoleń uczniowskich na kolejne roczniki. Wiedzieliśmy, że jest starym kawalerem, a jego wiek ocenialiśmy na około siedemdziesiąt lat. Mógł mieć trochę mniej, ale dla nas, młokosów z ledwie sypiącym się pierwszym wąsem, wszyscy powyżej czterdziestki byli starymi wapniakami. Właściwie już staruszkami.

Pierwsza lekcja „przysposobienia” wypadła zaraz na drugi dzień po rozpoczęciu roku szkolnego w nowej szkole. Nauczyciel przywitał się z naszą klasą, przedstawił. Już od wczoraj wiedzieliśmy, że mamy „PO” z profesorem Dzikiem, więc nawet nie zwróciliśmy uwagi, iż nazwisko wymienił inne. Przeleciało to mimo uszu.

Dzik sprawdził obecność i rozpoczął pierwszą lekcję od przypomnienia o wczorajszej, kolejnej rocznicy napaści Hitlera na Polskę i wybuchu drugiej wojny światowej. Kiedy zaczął o tym opowiadać swoim dudniącym głosem, z nieodłącznym rozciąganiem początku wypowiedzi, ledwie powstrzymaliśmy śmiech:

– Nuu, chłopcy, jak wiecie, wczoraj był pierwszy września. Tego dnia...

– Panie profesorze, u nas w klasie jest kilka dziewcząt. Dobrze by było o nich nie zapominać. – Jeden z nowych kolegów, Mirek, wszedł mu bezpardonowo w ledwie rozpoczętą tyradę.

– Aaa, dobrze chłopcze, żeś zwrócił uwagę. Dobrze. Nie mogę się przyzwyczaić, że od kilku lat na elektryków chcą się uczyć i dziewczęta. To taki niekobiecy zawód, typowo męski. Ale cóż, wszystkie teraz chcą być nowoczesne. Witam więc i dziewczęta. – Lekko skłonił się w stronę naszych kilku koleżanek. – Więc wczoraj była kolejna rocznica napaści Hitlera na Polskę i rozpoczęcia wojny wrześniowej. To był początek drugiej wojny światowej. Walczyliśmy cały miesiąc bohatersko, ale przegraliśmy. Pamiętajcie, że to była wojna wrześniowa, a nie żadna jakaś tam kampania wrześniowa, jak piszą w podręcznikach. Ja też wtedy walczyłem.

– Pan już wtedy walczył? – odezwałem się z zainteresowaniem w głosie.

– Tak, chłopcze.

– W ułanach?

– Nie, nie byłem kawalerzystą. Byłem łącznościowcem w piechocie.

– Tak tylko spytałem, panie profesorze. Przecież Grudziądz był przed wojną zapchany wojskiem, zwłaszcza ułanami. Nazywany był stolicą polskiej kawalerii.

– Nuu, widzę, że dużo wiesz z historii naszego pięknego miasta. – Od razu się ożywił i podszedł do mnie bliżej. – To się chwali, chłopcze, to się chwali.

– Troszkę się interesuję, panie profesorze – odpowiedziałem – ale bardziej historią drugiej wojny światowej.

– Coraz lepiej. A co wiesz o naszych ułanach?

– Ee… w koszarach przy parku, gdzie służy mój ojciec… jest wojskowym. No tam przed wojną szkolili się ułani z całej Polski, w Centrum Wyszkolenia Kawalerii. A na Cytadeli stacjonował Osiemnasty Pułk Ułanów Pomorskich, w którym przez kilka lat służył major Dobrzański, który jako „Hubal” był pierwszym partyzantem drugiej wojny światowej. A pułk wsławił się szarżą w pierwszym dniu wojny pod Krojantami.

– Nuu, pięknie, chłopcze, baaardzo pięęęknie. – Dzik rozciągnął ostatnie słowa i aż rozłożył ręce, ukontentowany tym, co usłyszał ode mnie. – Jak się nazywasz, chłopcze?

– Bowski, panie profesorze.

– Booowski, powiadasz. Nuu pięknie, bardzo pięknie – powtórzył. – Mało kto teraz z młodzieży interesuje się historią. Przed wojną było inaczej, bardziej patriotycznie.

– Ale mówił pan, że też walczył we wrześniu – wróciłem do wątku. Co wiedziałem z historii wojny, to sam najlepiej wiedziałem. Bardziej mnie zainteresowały wspomnienia Dzika.

– Co? Ano tak. Też walczyłem w wojnie wrześniowej. Ale po kolei. Przed wojną byłem w naszym mieście nauczycielem śpiewu w gimnazjum. Wtedy były gimnazja po szkole powszechnej. No więc... nuu, a co to za zachowanie? W przedszkolu jesteście? Cichoo!

Jak mogliśmy zachować spokój? Kiedy usłyszeliśmy, iż uczył kiedyś śpiewu, ogarnął nas wszystkich homerycki śmiech, którego paroksyzmy ledwie tłumiliśmy. Dzik i nauczanie śpiewu?! To jakby hipopotam udawał baletnicę tańczącą w „Jeziorze łabędzim”.

Profesor próbował przekrzyczeć hałas, zamachał rękoma i powtórzył głośno:

– Cicho! Cicho, mówię! Uspokoicie się, basałyki?! Nuu, co ja mówiłem? Aha, no więc, uczyłem przed wojną śpiewu...

Tego już było dla nas za wiele. Musiał powtarzać o tym śpiewie?! Cała klasa ryknęła głośno, nikt już nie potrafił się powstrzymać. Wszystkich opanowały paroksyzmy śmiechu, torturujące nasze brzuchy. Jedni odchylali się na krzesłach, inni kładli na ławkach. Nie było wśród nas ani jednej osoby, która zdołała zachować powagę.

Dłuższą chwilę trwało machanie rękoma przez Dzika i jego próby uciszenia nas. Powoli wszyscy się uspokajali, chociaż tu i ówdzie jeszcze słychać było stłumiony śmiech. Otarł chustką pot z czoła i, korzystając z chwilowego wyciszenia w sali, próbował kontynuować:

– Cicho, powiadam! Nuu, co za dzisiejsza młodzież! Nie taka, jak przed wojną. Wtedy była inna, szanowała starszych, nie odzywała się niepytana pierwsza. I była bardziej patriotyczna. Wiem, co mówię, bo uczyłem ich takich właśnie pieśni.

– Nie jest z nami tak źle, panie profesorze. Po prostu mamy teraz spokojniejsze czasy niż przed wojną – wszedłem Dzikowi w słowo.

– Nuu, i masz. Odezwał się niepytany. Historię znasz. Ale nie przerywaj.

– Ale przed chwilą kolega…

– Nu i masz. Kolega jeszcze nie wiedział, że niepytany. Nuu, a ty już wiesz.

Chciałem jeszcze coś odpowiedzieć, ale uśmiechnąłem się w duchu i zmilczałem.

 

cdn.

*wspomnienia

Średnia ocena: 3.8  Głosów: 10

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • kasjopeja 02.11.2016
    Ciekawe,czekam na ciąg dalszy
  • Zdzisław B. 02.11.2016
    Będzie ciąg dalszy.
  • TeodorMaj 02.11.2016
    Zastanawia mnie co się dzieje z opowi. Już kolejny raz jest więcej ocen niż czytań. :/
  • Zdzisław B. 02.11.2016
    Jak to, co? W ciągu minuty wskoczyło siedem jedyneczek od jedynkowicza-wielonickowca, mojego służalca. Dlaczego aż minuta? Musi przecież się przelogować. :)
  • TeodorMaj 02.11.2016
    Zdzisław B. To jest paranoja, to co się tutaj dzieje ostatnio. Zauważyłem, że zjawisko "jedynkowiczów" się szerzy :/
  • TeodorMaj 02.11.2016
    TeodorMaj Ode mnie 5 :)
  • Zdzisław B. 02.11.2016
    TeodorMaj Nie wiem, czy się szerzy, czy trwa od dłuższego czasu. Jestem zbyt krótko.
    Wygląda na to, że niedługo na Opowi wprowadzi się niemiecką skalę ocen ;) ... chyba że są jeszcze admini.
  • Zdzisław B. 02.11.2016
    TeodorMaj Dzięki. Znaczy, wspomnienie się spodobało :)
  • Margerita 02.11.2016
    pięć mnie jeszcze daleko do takiego pisania, jak pisze pan ale małymi kroczkami do tego cały czas dążę
  • Zdzisław B. 02.11.2016
    Margerito, nawet najdalsza droga zaczyna się od pierwszego kroku.
    Byle ten krok, nawet kroczek, zrobić własną nogą. Z każdym kolejnym nabierają sprawności.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania