Profesor Suliven

Profesor Suliven siedział w swoim gabinecie, z łokciami wspartymi o blat dębowego biurka.

Przez otwarte okno wlewało się letnie powietrze, mieszające się z zapachem whisky i dymu tytoniowego.

Kiedy Suliven czytał: „Tajniki archeologii”, rozległo się pukanie do drzwi.

– Proszę – zawołał i podniósł głowę.

W drzwiach pojawiła się sekretarka o długich, jasnych włosach, które opadały na jej białą koszulę.

– Panie profesorze, ktoś z ministerstwa, mówi, że to pilne – oznajmiła.

– Niech wejdzie... – Westchnął. Zawsze tego typu wizyty oznaczały, że przez następny miesiąc, będzie musiał uciekać przed ludźmi chcącymi go zabić lub poważnie uszkodzić...

Mężczyzna w czarnym garniturze wkroczył do środka. W prawej ręce trzymał skórzaną torbę.

Suliven wstał i obrzucił go nieprzychylnym spojrzeniem. Wyjął z kieszeni metalową zapalniczkę z wygrawerowanym złotym orłem – którą otrzymał za specjalne zasługi dla państwa i zapalił mentolowego papierosa. Wciąż obrzucał wzrokiem urzędasa.

– Miło mi Pana poznać, profesorze – powiedział nieznajomy i wyciągnął rękę.

Profesor odwzajemnił mocny uścisk.

– Proszę siadać – oznajmił Suliven. Wskazał ręką na postarzały fotel.

Mężczyzna rozpiął marynarkę i usiadł.

– Nazywam się James Sick – rozpoczął. – Jestem asystentem dyrektora departamentu stanu. Zostałem przysłany tu, aby prosić o pańską pomoc.

– Który już to raz przychodzicie prosić mnie o pomoc... – powiedział, wypuszczając strużkę pary z ust. Owinęła od razu mężczyznę nad wyraz tym niewzruszonego.

– Ta sprawa naprawdę jest poważna i jest pan jedyną osobą, która może nam pomóc – kontynuował.

– Jak wszystkie te wasze sprawy... – oznajmił. – Jednak muszę Pana zmartwić. Od dziesięciu lat nie pracuję dla rządu i raczej nie rozważam powrotu.

Przez chwilę nastała cisza, wpatrywali się w siebie badawczo.

– Prosiłbym jednak o wysłuchanie mnie do końca – powiedział po chwili. – Pół roku temu na polecenie Ministerstwa Obrony Narodowej, została powołana grupa wywiadowcza. Jej zadaniem było zlokalizowanie i skonfiskowanie złota, które zostało zrabowane Rzeczypospolitej, przez niemieckich nazistów w czasie drugiej wojny światowej. Z otrzymywanych codziennie raportów wynikało, że poszukiwania stoją w miejscu i raczej nic nie wskazuję na przełom w tej sytuacji. Wszystko się zmieniło, kiedy otrzymaliśmy tę wiadomość. – wyjął z torby list z pieczątką ministra obrony narodowej i położył na biurku.

Suliven chwycił białą kartkę z drobnym druczkiem i zaczął ją czytać.

 

Dowiedzieliśmy się czegoś niesamowitego! Wszystkie dotychczasowe nasze tropy okazały się fałszywe.

Odkryliśmy powiązanie pewnego miliardera z niemieckim ministrem do spraw zagranicznych.

Przejęliśmy transkrypcję, z której jednoznacznie wynika, że owe osoby współpracują ze sobą w poszukiwaniu tajnego złota, zwanego przez nas złotym pociągiem. Nie zdziwiło nas to, że Niemcy także usiłują go odnaleźć. Z transkrypcji dowiedzieliśmy się, że nasi zachodni sąsiedzi posiadają tajne dokumenty z czasów trzeciej Rzeszy. Jasno z nich wynika, że tajemniczy skarb nie znajduję się w Europie!

Wczoraj wieczorem, oglądając przypadkowo wiadomości, dowiedziałem się, że kanclerz Niemiec wysyła delegację archeologów do Kairu w celu ‘’ Odkrycia przedmiotów mających historyczne znaczenie dla państwa Niemieckiego’’. Bez chwili zwłoki przenosimy swoje poszukiwania za Morze Śródziemne. Będę informować o wszystkim, co może okazać się wiążące dla tej sprawy.

 

– Złoty pociąg – powiedział, kiedy skończył czytać. – Walka o miliony, teraz już rozumiem, o co cała ta afera.

– Miliardy – wtrącił James. – Które w dużej części zostały skradzione Polsce z okresu drugiej wojny światowej.

– Tak, tak, znam tę historię, tylko nie rozumiem, po co tu ja? – zapytał, zerkając na zegarek. Napis Rolex błyszczał na czarnej tarczy. – Nie wydaje mi się, żebyście potrzebowali mojej pomocy.

Mężczyzna położył torbę na kolanach i schował list.

– Wiadomość która do nas dotarła dwa tygodnie temu, była ostatnią wiadomością jaką od nich otrzymaliśmy. – oznajmił. – Nikt z załogi nie odpowiada na telefony, także od swych rodzin. Istnieją wyraźne przypuszczenia, że mogli zostać uprowadzeni lub co gorsza zabici.

– Trzeba tę sprawę przekazać odpowiednim służbą, które się tym zajmują… – oburzył się Suliven. – Oni będą wiedzieć co robić.

– Zależy nam na jak największej anonimowości – oznajmił szybko James. – Szukamy raczej kogoś z dużym doświadczeniem, kogoś kto sprawdził się w terenie, kogoś takiego jak…

– Panie Sick, pragnąłbym się wyrazić jeszcze raz – przerwał, znów zerkając na zegarek. – Zakończyłem współpracę z rządem już dawno temu i nie zamierzam ponownie wracać z zasłużonej emerytury.

James opuścił głowę w dół, jakby szukał czegoś na podłodze.

– Chyba nie powiedziałem panu jeszcze wszystkiego – oznajmił, szczerząc zęby.

– Szefem naszej grupy wywiadowczej i zarazem pańskim wieloletnim przyjacielem był kapitan Piotr Rydz.

Wąsy profesora zadrgały nerwowo.

– Szefem tej grupy był Piotrek – wybuchł. Wypadł z fotela, o mało nie wpadając na biurko. Poczuł jak fala gniewu, rozchodziła się po całym ciele. – On był jednym z najlepszych archeologów w Polsce.

– Panie Suliven, teraz rozumie pan powagę sytuacji – oznajmił i również wstał. – Utraciliśmy kontakt z pańskim przyjacielem dwa tygodnie temu. Podejrzewamy, że został porwany lub – co gorsza – zabity. W grę wchodzą ogromne pieniądze a tylko pan, ma doświadczenia na równi z kapitanem i tylko pan znał go tak dobrze…

– Musiał włożyć patyk w samo mrowisko – powiedział, kręcąc głową. – Muszę jak najszybciej zakupić bilet do Egiptu.

Otworzył szufladę i po chwili położył na biurku paszport.

– Wszystkim się już zajęliśmy, wylatuje pan za godzinę – powiedział James i zerknął na profesora, który przeszukiwał teraz cały gabinet. Z bocznej drewnianej szafy, koloru biurka wyleciała brązowa kurtka lotnicza. Z pudła stojącego przy przeciwległej ścianie wyciągnął kompas i stary rewolwer Alfa 3531.

Kiedy w końcu zebrał już wszystko, co potrzebne, podszedł do Jamesa i rzucił lekko:

– Rozumiem, że prosi mnie pan, abym dowiedział się, co tam się stało. Uratował ich o ile jeszcze żyją... i jak starczy mi czasu, odnalazł również ten skarb?

– Mniej więcej tak. – Uśmiechnął się. – Musi pan jednak pamiętać, że sprawa jest bardzo poważna i prosimy o zachowanie szczególnej ostrożności. Nie możemy dopuścić do międzynarodowej awantury.

Podał mu rękę i powiedział na koniec:

– Ja pana o nic nie proszę, prosi Premier.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • swen norwald 30.10.2018
    Hej, w sumie pomysł fajny i na czasie, ale zwróciłbym uwagę na urealnienie dialogów. Np. "Istnieją wyraźne przypuszczenia, że mogli zostać uprowadzeni lub co gorsza zabici." W realu nikt tak raczej nie powie, chyba że rozmawiamy z erudytą - ale ilu ich jest wśród nas?:D Zamiast tego można zrobić tak: "przypuszczamy, że zostali uprowadzeni lub zabici", albo "wszystko wskazuje na to, że ... itd.". Oczywiście to ty decydujesz o stylu, ale z punktu widzenia czytelnika, te dialogi mogą zabrzmieć mało przekonująco. Krótko mówiąc, im prościej tym lepiej - wg mnie. Pozdrawiam. Stawiam zasłużone 4.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania