Prolog do New Life in Old Memories
Gdy zimą jest mroźnie zaś latem upalnie lub wietrznie jesienią nie wyczuwamy tego, iż tak naprawdę wszystko miało swoją przyczynę jak i skutek. Pewnie już nie raz zdarzyło ci się myśleć o swoim życiu. Zdarzało ci się to instynktownie podobnie jak obserwowanie latających w powietrzu liści. Wszyscy analizowaliśmy swoje wybory od podstaw nie raz żałując czegoś. Lecz gdybym powiedział że ja jako jedyny miałem możliwość zmiany? Mogłem dowolnie manipulować swoim przyszłym życiem? Najpewniej nikt nigdy by mi w to nie uwierzył. Zresztą, czy potrzebuję coś komuś udowadniać? Moje życie zawsze zależało tylko ode mnie.
Moja historia mimo moich narodzin w roku 2000 będzie trwać dłużej, niż czas jaki da mi mój przyszły wiek. Jest to spowodowane jednym niesamowitym czynnikiem. W roku 2025 cofnąłem się w czasie o 10 lat. Pewnie jesteście ciekawi co spowodowało takie zjawisko. Niestety ale muszę was rozczarować, ponieważ sam nie miałem pojęcia co właściwie się stało, oraz do dziś nie mam pewności czy znowu tego roku nie zdarzy się to ponownie. Aktualnie jest rok 2016 zaś ja ponownie jestem licealistą. W tym samym ciele i czasie zaś o innym umyśle. Umyśle 25-letniego przyszłego mnie. Pewnie wydaje się to wam czymś niezwykłym. Okazją do naprawienia wielu błędów popełnionych kiedyś za życia. Ja zaś postrzegam to inaczej. Mianowicie jest to ogromna odpowiedzialność i zadanie mi powierzone. Nie mam czasu by skupiać się na własnych potrzebach. Nie jestem w stanie zliczyć o ilu tragediach, które wydarzyły się za mojego życia pamiętam. Wierzę w to że jestem w stanie to zmienić. Jednak zanim rozpocznę swoją przygodę nacieszę się chociaż chwilę domowym jedzeniem mamy, którego od dawna nie dane mi było skosztować…
- Drey! Drey! - wołała mama z uśmiechem. - Obiad ci wystygnie!
-Tak, tak już idę. - odpowiedziałem bez emocji. - Byłem odrobinę zajęty.
Mimo radości która spotkała mnie dzięki ponownemu spotkaniu mamy, wciąż nie mogłem zapomnieć o tym co stanie się w przyszłości. Zawsze gdy widziałem uśmiechniętą mamę zamiast odwzajemnić uśmiech czułem smutek. Nie mogłem pogodzić się z myślą, iż jest jedną z osób których nie jestem w stanie uratować. Istotnie niektóre choroby to diabeł wcielony. Zabijają bez żadnej litości, bez nadziei na ratunek i bez ostrzeżenia. Teraz gdy na nią patrzę przypomina zwykłą matkę. Szczęśliwą opiekunkę domowego ogniska wspierającą całą rodzinę matczynym ciepłem. Jednak wciąż nie mogłem wymazać z pamięci widoku mamy w szarym zimnym szpitalu. Kiedyś myślałem, że to przez otoczenie bezimiennego smutnego budynku mama zrobiła się taka cicha i słaba. Nie raz w życiu zdarzyło mi się być bardziej naiwnym, niż kiedykolwiek mógłbym sobie wyobrazić.
- Hej, syneczku, czemu jesteś taki smutny? Stało się może coś w szkole? Pamiętaj że zawsze możesz mi wszystko powiedzieć! - powiedziała energicznie.
Właśnie o tym mówiłem. Wizja śmierci takiej osoby do teraz nie mieści mi się w głowie. Po tylu latach wciąż nie jestem w stanie się z nią pogodzić. Ale czy istnieje możliwość wynalezienia lekarstwa na raka w ciągu paru miesięcy? Wmawiałem sobie że tak już tysiące razy. Jednak nawet i miliony nie urzeczywistnią tego marzenia.
- Nie mamo, dziękuję. Wszystko w porządku. - wyszeptał.
Tak jak mówiłem nie mam teraz czasu na osobiste problemy. Mam o wiele ważniejsze zadanie do wykonania.
Komentarze (8)
-(spacja)Drey! Drey!(spacja)-(spacja)wołała mnie mama z uśmiechem.
-Tak, tak już idę.- odpowiedziałem bez emocji.
- Ile mam cię wołać co? Obiad wystygnie.(spacja)- powiedziała troskliwie. (cię małą literą)
- Przepraszam, byłem trochę zajęty.- odparłem.
-(spacja)Nie mamo, dziękuję. Wszystko w porządku.- odpowiedziałem cichutko.
Pomysł bardzo fajny i za niego dam 5 :)
Po pierwsze, interpunkcja. Brakuje mnóstwo przecinków, najczęściej oddzielających zdania składowe (te najłatwiej wykryć przez zwrócenie uwagi na liczbę orzeczeń w zdaniu, pamiętając, że każde musi być oddzielone albo odpowiednim spójnikiem, przed którym nie stawia się przecinka, albo przecinkiem), rzadziej wtrącenia, ale i te się pojawiały, jednak w tym przypadku już trzeba poradzić sobie, próbując intonacyjnie wyczuć, gdzie się ono rozpoczyna i kończy i tam postawić przecinki.
Druga sprawa, zapis liczb. Najlepiej liczby w opowiadaniu podawać słownie, wyjątkiem tu mogą być daty roczne, bo i dla czytelnika jest to czytelniejsze, ale np. ,,Umyśle 25 letniego przyszłego mnie" - najlepiej napisać słownie, a z użyciem liczby do poprawnego zapisu konieczny jest dywiz ,,25-letniego".
Kolejna rzecz - Karola zwróciła uwagę na narrację. Nie wiem, na którą się zdecydujesz, ale tak na marginesie zwroty w drugiej osobie liczby pojedynczej, jak ,ci", ,,cię", w opowiadaniach pisze się małą literą, wielką w listach.
Pod koniec w dialogach pojawiły się bezpośrednie zwroty do adresata (apostrofy) i one powinny być oddzielane przecinkami. Jeśli zwrot jest na początku, to przecinek po nim, jeśli na końcu, to przed nim, a jeśli w środku, to przecinek przed i po.
No i chyba pozostaje jeszcze tylko kwestia zapisu dialogów, ale może już tu nie będę Ci o tym truć...
Ale tak na koniec powiem, żeby nie było, że tylko się czepiam, że ten początek, mimo błędów, jest całkiem dobry, lekko się czyta, przekaz jest jasny i nie trzeba się męczyć. Nie chcę tu już nic stwierdzać na temat stylu, bo za mało przeczytałam Twoich tekstów, ale wydaje się być przyjemny, tak więc obyś pisał dalej, rozwijał styl i wyobraźnię, a te usterki, o których pisałam wcześniej, przy odrobinie pracy zaczną znikać i to już będzie takie dopełnienie całości :)
Cóż, każdy z czasem się i jeśli tylko chce, pracuje nad eliminacją błędów. Mnie chyba żadna ich ilość nie załamie, większe szanse na to mogłaby mieć ewentualna ignorancja autora, gdybym się tym bardziej przejmowała, ale zawsze lepiej wtedy zrezygnować. Zazwyczaj wypisywałam pod opowiadaniami błędy punkt po punkcie, te jasne bardziej dla zwrócenia uwagi, a problemowe ze szczegółowym wyjaśnieniem do konkretnego przykładu. Czasem, gdy było ich dużo, starałam się ograniczyć do tych drugich, bo i tak zostawiam jedne z najdłuższych komentarzy, a gdy jego długość przekracza tę opowiadania, to aż mi się trochę głupio robi. No ale do rzeczy... W każdym razie, trzymam kciuki za Twoją naukę zasad poprawności i poprawę tekstów, a ja pewnie jeszcze nie raz się u Ciebie zjawię :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania