Rozdział 0 z książki " Za Kopernikiem "

PROLOG

Sektor Kopernika 150 lat świetlnych od słońca rok 2156

 

Sektor Kopernika najdalej wysunięty obszar z kolonizowany przez ludzkość. Z obiektywnego punktu widzenia nie był zbyt bogaty zaledwie trzy planety zdatne do zamieszkania lecz dla GŚWE był niezwykle cennym obszarem ponieważ przelano tu może krwi podczas Wojen kopernikańskich oraz odkryto niezwykle bogate złoża surowców w systemach na obrzeżach tego sektora co trzymano w ścisłej tajemnicy. Chińczycy próbowali odeprać ten obszar Grupie lecz dzięki determinacji Zjednoczonych Sił Kosmicznych Grupy udało się odeprzeć najeźdźcę. Dziś odbywał się tu regularny patrol sił grupy dziś pełnił go ORP Generał Józef Dowbor-Muśnicki krążownik klasy Wódz sprawdzonej już w wielu bitwach była to najpotężniejsza klasa okrętów posiadanych przez grupę uzbrojona w wyrzutnie super szybkich rakiet Świt których siłę uderzeniową stanowiły głowice atomowe o mocy sześćdziesięciu kiloton na wyposażeniu krążownika znajdowały się również lasery o mocy trzydziestu terawatów. Okręty tej klasy posiadały też potężny pancerz V generacji z możliwością dostosowania się do częstotliwości laserów wroga. Te potężne ponad 760 metrowe konstrukcje były zasilane przez reaktory materii i antymaterii o gigantycznej mocy. Sztuczna grawitacja na pokładach była wytwarzana dzięki technologii antygrawitacji. Na załogę składało się ponad siedmiuset marynarzy. Okręt rozwiał też zawrotną prędkość 1/2 C dzięki napędowi impulsowemu zasilanemu z generatorów okrętów. A podróże nad świetlne był możliwe dzięki napędowi skokowemu opartemu na technologii tachionowej. Oczywiście ten napęd miał ograniczenia skok na odległość większą niż 300 lat świetlnych nie był możliwy z powodu niewyobrażalnych ilości energii które są do tego potrzebne. Lecz pomimo to w praktyce nie wykonywano skoków na odległość większą niż 25 lat świetlnych. Dowódcą Dowbor-Muśnickiego był komandor Edward Starzyński nie był już młody w tym roku kończył już pięćdziesiąty szósty rok swojego życia. Ten krążownik był spełnię jego marzeń podczas wojen kopernikańskich dowodził niszczycielem klasy Żbik był najlepszym kapitanem okrętów tej klasy na swym kącie miał zniszczone cztery niszczyciele klasy Huang He, trzy fregaty klasy Zaćmienie, trzy korwety klasy Blask oraz krążownik klasy Mao Ze Dong. Ten potężny okręt został zniszczony dzięki niezwykłej pomysłowości Starzyńskiego ukrył się w niskich warstwach atmosfery jednego z gazowych gigantów systemu BRT-65 znajdującym się na obrzeżach sektora Kopernika. Gdy skanery krążownika Sił kosmicznych armii ludowo wyzwoleńczej chińskiej republiki ludowej zostały zakłócone przez potężne pole magnetyczne planety sześć razy większej od Jowisza Starzyński przeprowadził śmiały atak rakietowy na ślepy okręt. No cóż skanery produkowane w Grupie są co najmniej o dwie generacje lepsze niż te używane przez Chińczyków. Po tej śmiałej akcji Starzyński został odznaczony krzyżem komandorski orderu wojennego Virtuti Militari i awansowany do stopnia Komandora z pominięciem stopnia komandora porucznika. W nagrodę został mu również przekazany krążownik klasy Wódz ORP Generał Józef Dowbor-Muśnicki. Komandor był ukontentowany tą sytuacją zawsze marzył o własnym krążowniku lecz nie zdążył stoczyć na pokładzie krążownika żadnej bitwy zaraz po objęciu dowództwa nad okrętem ogłoszona zawieszenie broni a po dwóch miesiącach podpisano pokój gwarantujący grupie pełną kontrole nad tym sektorem. Od tamtej pory okręty 4 Floty Kosmicznej RP wschodzącej w skład Zjednoczonych sił kosmicznych Grupy Środkowo-Wschodnio Europejskiej nieustanie patrolowały granice sektora. Nudna ale potrzebna praca. Starzyński odsłuży jeszcze sześć lat dojdzie stopnia Kontradmirała i odejdzie na emeryturę. Znowu spotka się ze swoimi dziećmi żona już dawno od niego odeszła nie mogła znieść tego że jej mąż walczył gdzieś w odległych rejonach wszechświata. Załamał się wtedy ale się podniósł i poświęcił się służbie. „No i w sumie dobrze przynajmniej nikt nie będzie mi brudził przy wyborze domku na mazurach który zakupie sobie za odprawę”. Komandor Rozpłynął się w marzeniach o życiu na wojskowej emeryturze. Wtedy rozległ się podniesiony głos jednego z oficerów:

— Eksplozja tachionowa!

Zakrzykną oficer zajmujący się skanerami

— Czy to są zakłócenia naturalne?

Zapytał komandor. Ponieważ wiedział że kilka naturalnych zjawisk potrafi wywołać eksplozje tachionową

— Nie sir.

„Któż by zapuszczał się do tego peryferyjnego systemu bez żadnego znaczenia strategicznego ani taktycznego. Przecież to największa dziura w tym sektorze. Czyżby jednak kitajce a może nasi się zgubili i tu trafili , no ale to było by dziwne?” Tak je właśnie myśl przeleciała przez głowę Starzyńskiego, więc komandor postanowił zapytać o bardzo kluczową kwestię :

-Czy wysyłają kod ?

— Nie wysyłają kodu identyfikacyjnego.

— Szlak!

Zaklną komandor.

— Co znowu te żółtka, bo jak tak to trochę mamy przesrane ?

— Nie wiem panie komandorze ale jeżeli to Chińczycy to mają nową klasę okrętów.

— Jak to poruczniku?

— A tak panie kapitanie, takiej konfiguracji nie ma w bazach danych.

— No to zajebiśće chinole mają nowe okręty a my o tym nic nie wiemy. W jakie odległości znajduje się ta jednostka?

— Cztery jednostki astronomiczne od nas.

— Dobrze dziękuje. Wycelować w nich broń ale tylko pasywnie nie używać wiązek tachionowych.

Oficer uzbrojenia zrobił zdziwioną minę.

— Ale panie kapitanie…

— Poruczniku jeżeli to Chińczycy co jest dość prawdopodobne złamali postanowienia pokoju z Tegasu* i naruszyli przestrzeń Grupy mamy prawo otworzyć do nich ogień ale my na razie ich tylko namierzymy biernie. Nie rozpoczniemy ataku bez o szczerzenia w końcu nie prowadzimy obecnie z nimi wojny. Najpierw musimy wysłać im komunikat z ostrzeżeniem i co najważniejsze musimy się zbliżyć na odległości dwóch minut świetlnych inaczej ogień będzie nie skuteczny z powodu ograniczania prędkością światła a co najmniej dość przez to utrudniony ale o tym pan już wiem a przynajmniej powinien pan wiedzieć . Czy zrozumiano rozkaz?

— Tak.

— To dobrze wykonać.

— Tak jest panie kapitanie.

Potwierdził oficer uzbrojenia oraz sternik który przysłuchiwał się rozmowie.

***

Rita Asal młoda i świeżo upieczona absolwentka Wyższej szkoły kulturoznawstwa i komunikacji między kulturowej w Aasul. Przeglądała notatki które sporządziła jeszcze w szkole. A dotyczyło one kultury Syphów. Jaszczurko podobnych stworów które pięćdziesiąt cykli temu napadły na Sojusz Estarianiski i prawie doprowadzili go do upadku. Ale machina wojenna sojuszu pokonała niezliczone prymitywne chordy sypchów. Ich kultura była bardzo prymitywna nie posiadali żadnych artystów swoją kulturę oparli na rachunku zysków i strat. Wszystko był u nich oparte na liczbach. Pokój który został zawarty dziesięć cykli temu jest tylko tymczasowy i gdy znów będzie się im to opłacać zaatakują. Rita wstała z koi na której leżała i wyłączyła cholo notatnik i podeszła do choloekranu wbudowanego w ścianę. Otwarła go na mapie sektora 125 do którego niedawno zawitali. Nie był zbyt cenny znajdowały się w nim tylko trzy planety zdatne do kolonizacji. Nie spodziewano się w nim żadnej zaawansowanej cywilizacji technicznej. W ogóle nie spodziewano się tu żadnej cywilizacji. Dlatego wysłano tu lekki krążownik oraz niedoświadczoną badaczkę. No cóż paranoja wojskowych to ich paranoja wszędzie widzą sypchów dlatego wszędzie wysyłają jednostki wojskowe ale to że uznali ją za bezużyteczną i wysłali na badania jakiegoś zapadłego sektora w którym nie będzie miała co badać odczuła jako osobistą potwarz. Przecież była najlepsza na cyklu. A jej praca o sypkach została uznana za jedną z najlepszych w historii. Więc nie rozumiała dlaczego została tak potraktowana. Gdy tak rozmyślała usłyszała pukanie do drzwi :

— Proszę wejść.

W drzwiach stało młody i znany jej Młodszy Zarządca zmiany.

— Pni Rido Zarządza okręt wzywa na mostek.

— A co się stało?

— Nie wiem proszę pani nikt nie chciał mi powiedzieć co się dzieje.

— Dobrze już idę.

Rita wyszła z kajuty i poszła za młodym podoficerem. Dotarli do windy. Marynarz wybrał poziom na który mieli się udać. Po chwili byli już na mostku. Od razu gdy wyszli dobiegł ich tubalny głos Zarządcy okrętu.

— Witam pani Rito.

— Miło mi pana widzieć .

— Mi też ale to nie czas na konwenanse.

— Co się stało?

Spytała bardzo zdziwiona Rita.

— Stało się coś czego nikt się nie spodziewał.

— Sypchowie?

Spytała cichym głosem Rita.

— Nie ale ich to można się wszędzie spodziewać.

„No tak wojskowa paranoja.” Pomyślała Rita.

— No to co?

— Inna zaawansowana cywilizacja.

— Co?! Jak!? W tym sektorze? To niemożliwe?

— A jednak pani Rito. Okręt który znajduje się w tym systemie nie pasuje do żadnej znanej nam konfiguracji.

Zarządca skierował cholo ekran w jej stronę.

— Przypomina nasze okręty klasy Elinar.

— Też to zauważyłem.

— Może to nasz. Albo sypchowie zaczęli nas kopiować.

— Nie. Nie odpowiada na żadne komunikaty ani nie nadaje kodu identyfikacyjnego A jakby został wysłany tu jakiś nasz okręt zostaliśmy by poinformowani . A sypchowie to idioci więc na pewno nie zaczęli nas kopiować.

— Może to jakaś tajna misja?

Spytała z nadzieją.

— Czy pani myśli że jakby trwała tu jakaś tajna operacja zostalibyśmy tu wysłani.

— No chyba nie. Ponieważ było by to nie logiczne.

— No właśnie.

Wtedy rozległ się przerażony głos jednego z oficerów na mostku.

— Zarządco obca jednostka otworzyła ogień dwa pociski kinetyczne.

— Szlak procedura bojowa! Wszyscy na stanowiska bojowe! Cywili do kapsuł! Zrozumiano!

— Tak zrozumiano!

Rita została pociągnięta przez jakiegoś Starszego Zmianowego do windy.

***

— Do nieznanego okrętu. Tu komandor Edward Starzyński kapitan krążownika ORP Generał Józef Dowbor-Muśnicki. Znaleźliście się na terytorium Grupy Środkowo-Wschodnio Europejskiej a dokładnie na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Jeżeli nie zawróćcie albo się nie skontaktujecie będziemy zmuszeni otworzyć ogień. W zgodzie z prawem do obrony swojego terytorium które zostało ustalone podczas konferencji na Smcie*.

— Nadawanie zakończone.

Powiedział oficer łączności.

— Panowie czekamy jeszcze pięć minut jeżeli nie zareagują to wystrzelimy salwę ostrzegawczą.

— Tak jest panie komandorze.

Komandor w napięciu spoglądał na stoper który odliczał regulaminowe pięć minut. Po upływie czasu komandor westchnął.

— Dwa nieuzbrojone świty proszę. Niech przelecą tak żeby poczuli ciepło ich napędów.

— Tak jest sir.

— Chyba rozpoczynamy nową wojnę.

Powiedział pod nosem komandor.

***

— Oba pociski przechwycone zarządco.

— To dobrze. Oni zaczęli. Namierzyć ich wiązkom nad świetlną i pociągnąć z działa laserowego przez dziesięć cząstek czasu.

— Tak jest.

***

— Komandorze jesteśmy namierzani wiązkom nad świetlną!

— Odwdzięczyć się tym samym!

— Tak jest kapitanie!

Obcy okręt został namierzony tachionową wiązkom. Która pozwalała w warunkach kosmicznych prowadzić walkę w czasie rzeczywistym. Bardzo pomagała ona oficerom artyleryjskim podczas wyliczania trajektorii okrętu i uderzenia laserowego. Komandor wpatrywał się w cholekran gdy w krążownik uderzyła wiązka leserów. Rozgrzała ona pancerz okrętu do czerwoności i powoli zaczynała go odparowywać. Pancerz piątej generacji posiadał możliwość dostosowywania się do częstotliwości lasera i odbijania jego energię lecz laser posiadany przez obcych był laserem pulsacyjnym zmieniającym częstotliwości w odstępie jednej setnej sekundy. Był to laser czwartej generacji ludzie posiadali lasery trzeciej generacji których czas zamiany częstotliwości odbywała się co trzy setne sekundy.

— Sir odparowało nam piętnaście centymetrów pancerza na obszarze trzydziestu metrów kwadratowych! To jest czwarta generacja!

— Czwarta do dlaczego my jeszcze żyjemy!?

— No pan komandor przesadził ale ten laser miał moc zaledwie czterech terawatów!

— Czterech terawatów no pan sobie ze mnie jaja robi!

Powiedział kapitan do oficera artyleryjskiego.

— Nie żartuję to nie są Chińczycy oni by takiego słabego lasera nie zamontowali.

— Też tak sądzę panie poruczniku. Dobra ale czas na odpowiedź. Jedno działo dziesięćo sekundowy impuls laserowy proszę.

— Aje sir!

***

— Zarządco dostali! Wyparowaliśmy im piętnaście paznokci pancerza!

— Tak mało.

— Tak zarządco mają niezwykle mocny pancerz.

— No to już na sto procent nie sypchowie ich łupinki wybuchały po dwóch cząstkach.

— Wroga odpowiedź!

Ludzki laser uderzył w pancerz Estarianiskiego okrętu wyparował mu dwanaście centymetrów pancerza Estarianie również posiadali piątą generację pancerzy.

— Zarządco ten laser był potężny ale prymitywny to jest poprzednia generacja ale moc!

— No jaka jest tam moc!

— Trzydzieści teravoluetów!

Jak!? Skąd posiadają taką moc !

— Nie wiem zarządco.

— Z czterech dział ich pociągnąć bez ograniczenia czasowego!

— Zarządco?

— Trzeba ich zniszczyć widziałeś zaatakowali nas a ich technologia dorównuje naszej są zagrożeniem dla sojuszu większym od sypchów. Zrozumiano!

— Tak jest!

— No to teraz zobaczymy kto dużej przetrwa.

— A ich broni kinetyczna?

— Zapewne nie mają jej zbyt wiele skoro użyli tylko dwóch pocisków.

***

— Komandorze! Z czterech dział do nas wystrzelili nie przetrwamy tego długo!

— Odpowiedzieć im tym samym!

Oba okręty skrzyżowały wiązki laserowe ale ludzki okręt nie miał szans. Pancerz jaki posiadał na pewno ulegnie pierwszy nie nadąży zmieniać swych parametrów odbicia.

— Komandorze nie przetrwamy tego co robić! Została nam minuta!

Komandor przerażająco spokojnym głosem powiedział.

— Wysłać informacje o tym starciu do dowództwa przez tutejszy wzmacniacz sygnałów nadświetlnych. Wystrzelić pełną salwę świtów uzbrojonych głowice jądrowe.

— Tak jest!

Komandor westchną.

— Otworzyć interkom ogólno okrętowy.

— Już się robi.

Kapitan przyjął wyprostowaną pozycję i zaczął mówić.

— Zostało nam czterdzieści sekund panowie i panie. Więc powiem krótko. Zaszczytem była służba z wami! Wykonaliśmy swój obowiązek wobec ojczyzny informacja o tym wydarzeniu popłynęła już do dowództwa na Wyzwoleniu. Wróg też tego pożałuje świty załatwią sprawę. Zginiemy tu za ojczyznę! Ku je Chwale!

— Ku chwale ojczyzny panie komandorze!

Zakrzyknęła załoga mostka.

— Niech łaskawy Bóg przyjmę nasze dusze! A gwiezdna otchłani nasze ciała! W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego!

Wymówił formułkę modlitwy gwiezdnej marynarki i przeżegnał się jak i cała załoga krążownika. Załoga również chórem powiedziała:

— Amen!

Po tych słowach pancerz ORP Generał Józef Dowbor-Muśnicki ustąpił laser przebił się bez większych problemów prze niklowo-stalowy pancerz. Krążownik zamienił się w kule ognia i znikł w niej bez dźwięku w głębokiej ciszy próżni.

***

— Zniszczyliśmy ich okręt! Mamy ciężkie uszkodzenia ale wygraliśmy!

— Świetnie zarządco artylerii!

— Zarządco!

Zakrzyknął zarządca skanerów.

— Co się dzieje.

— Ich broni kinetyczna! Setki pocisków!

— Dopiero teraz! Przechwycimy je!?

Zapytał zarządca okrętu oficera dowodzącego sekcją obrony punktowej.

— Nie nie mamy szans!

Powiedział przerażony

— Kurwa! Wystrzelić kapsuły ratunkowe!

— Tylko trójka wystartowała!

— Kurwa!

Klną zarządca. Właśnie w tej chwili dwieście rakiet świt wbiło się w burty Estarianiskiego lekkiego krążownika. Impet i moc głowic nuklearnych rozniósł Estarniski okręt w proch. Ale coś z niego pozostało. Kapsuła ratunkowa numer trzy z nieprzytomną Ritą Asal na pokładzie.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania