Prolog - próba samobójcza

Metalowe ostrze żyletki spotyka się z moim okaleczonym nadgarstkiem, która napotyka na swojej drodze przeszkodę w postaci żyły. Ciągnę coraz bardziej mocno i pewnie świadoma tego, że za chwilę przywita mnie mrok, a całe moje ciepło wyparuje pozostawiając masę ciała. Struga krwi ponownie wypełnia moją ranę i plami moje odświętne ubranie, które coraz bardziej nasiąka czerwoną cieczą. Świadoma tego, że każda sekunda, minuta przybliża mnie do śmierci, sinych ust i odległych bajkach o aniołach, Bogu i diable. Ciekawe gdzie spędzę swoją wieczność, jak myślisz ? Dla samobójców nie ma przecież miejsca w niebie, ale Bóg może powita mnie przytulając i wiedząc, że dał mi za dużo do udźwignięcia. A co jeżeli powita mnie piekło ? Nie ważne, wolę gotować się w piekle niż zaistnieć chociaż minutę dłużej na tym nic nie wartym świecie. Niech się stanie, co się ma stać. Rozwiewam moje zmartwienia dwoma łykami piwa, pozwalając na to, by ostatnia łza spłynęła po mym policzku ginąc na tle innych, bardziej wyrazistych. Wyrzucam je z siebie tworząc potop słonej dawki skropionych emocji. Wiesz co ? Każdy z nas ma granice wytrzymałości, ja znajduję się tak daleko, że sama nie wiem kiedy je przekroczyłam. Pozwalam na to, aby głuchą ciszę wypełnił mój histeryczny śmiech, który odbija się echem od ścian budynku. W głowie zaczyna mi wirować niczym na karuzeli w wesołym miasteczku. Kawałek po kawałku odchodzę pozostawiając wszystko to co kocham, ale również to co nienawidzę.

- Hej, Karolina jesteś tu ? W głowie roznosi się jakiś męski głos. A może to mój umysł płata mi figle ?! O ironio ! Tego mi właśnie brakowało w ostatnich chwilach mojego życia. Wymyślenia nieistniejącego przyjaciela, który będzie moim aniołem i spowiednikiem jednocześnie.

- Karolina, co ty wyprawiasz ?! Czuję jak ktoś mnie obejmuje, czuję jego ciepłe ramiona, które otulają moje całe ciało przykładając je do piersi, słyszę jego przyspieszone bicie serca. Otwieram moje ciężkie już powieki, by dostrzec jakąś osobę, jednak cały mój obraz jest jakby we mgle. Odczuwam bardzo silny ucisk na nadgarstkach co wprawia mnie bardzo w złość i osłupienie.

- Zostaw mnie, daj mi w spokoju umrzeć. Czy nie widzisz, że właśnie teraz sobie odchodzę ? Próbuję, aby moje słowa brzmiały groźnie, odstraszająco, jednak nie jest to proste przy wirującym świecie i półprzytomnym już umyśle.

- Zostajesz, rozumiesz ?! Nie pozwolę Ci umrzeć ! Cholera, co Ty zrobiłaś najlepszego ?!

Uśmiecham się cicho i pod nosem, znajduję się w ramionach mojego przyjaciela. To miło umierać przy kimś bliskim, prawda ? Jego głos jakby drży, martwi się o mnie, gada jakieś bezsensowne rzeczy, których już nawet nie słyszę.

Nagle rejestruje dziwny ruch i wyciąga z kieszeni telefon. Od razu trzeźwieję i wykorzystuję ostatnie resztki sił by zareagować.

- Paweł, oni tym razem mi nie popuszczą. Zamkną mnie jak wariatkę w czterech ścianach bez klamek i drzwi, proszę Cię, tylko nie pogotowie, błagam !

- Nie mogę już oddychać, czuję jak dławię się powietrzem, jestem na wyczerpaniu sił. Pozwalam na to, aby moja głowa bezwładnie opadła na tors Pawła i wyrównuję oddech.

- Proszę Cię, daj mi umrzeć, błagam - wyszeptuję mu te ostatnie słowa do ucha po czym mój świat ginie w mroku.

To koniec.

Średnia ocena: 1.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Lady_Makbet 17.07.2017
    Żyletka napotyka opór w postaci żyły? Myślałam, że po prostu ją przecina. Nie wiem, jak tempa musiałaby być żyletka, byś musiała nią ciągnąć....Poczytaj trochę książek, trochę opowiadań ludzi piszących tutaj i pomyśl sama....czy to ma ręce i nogi.
  • Irytolog 17.07.2017
    To ona nie ciągnęła tej żyły? :P
  • Nuncjusz 17.07.2017
    Prolog zapowiada jakiś ciąg dalszy, a okazuję się, że główna bohaterka skutecznie dokonała tej "próby" samobójczej, więc to nie prolog a całość i nie będzie nic więcej. No chyba, że to jakaś fantazy i opiszesz jej życie po śmierci :)
  • detektyw prawdy 17.07.2017
    Podejrzewam ze obudzi sie w szpitalu i trututut happy end
  • Irytolog 17.07.2017
    Struga krwi ponownie wypełnia moją ranę i plami moje odświętne ubranie... kurde, po kiego grzyba ona pchała se ubranie do rany?

    napotyka na swojej drodze przeszkodę w postaci żyły - HA! Bo to była tylko postać żyły, tą przeszkodą mogło być coś znacznie mocniejszego - na przykład przemalowana na czerwono linka sprzęgła od Kamaza... Skoro sobie do rany wpychała ubrania, to może i inkę od Kamaza...
  • Lady_Makbet 18.07.2017
    Dajcie spokój.....przecież to nie powinno być dopuszczone do publikacji...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania