Poprzednie częściProśba do Was.:)

Prośba do Was 3 .:)

Eragment 1

 

– To ty? – spytałem zaskoczony.

– Jest pan rozczarowany? Spodziewał się pan kogoś innego?

– Rozczarowany, absolutnie nie. Zaskoczony, tak – odparłem.

Stanęła obok mnie i tak jak ja przed chwilą zapatrzyła się przed siebie.

– Próbuje mnie pan ośmieszyć? – spytała półgłosem, obracając w palcach kwiat.

– Ośmieszyć? – popatrzyłem czy mówi poważnie – Nika, zejdź na ziemię. Od kiedy podarowanie kobiecie kwiatów jest ośmieszaniem?

Chryste, czy w twoim pokoleniu nie stosuje się już takich praktyk? Mam cię trzasnąć w tyłek i spytać „hej mała, brykniesz do kina”? – wychrypiałem, parodiując sztubackiego cwaniaka – Tak to teraz działa? Wybacz dinozaurowi.

Zachichotała. Najpierw jakby na próbę, a potem zaczęła śmiać się naprawdę. Widok był czarujący.

– Przepraszam – powiedziała w końcu cicho.

– Że co?

– Powiedziałam, przepraszam. Nie wiem, co mnie wtedy napadło i co tak wkurzyło. Nie powinnam na pana tak naskakiwać. Każde z nas ma przecież jakieś swoje życie osobiste.

– A może ty masz kogoś, że się tak bronisz przede mną? Powiedz szczerze.

Sapnęła zniecierpliwiona.

– No właśnie tak. Ogromny facet, zbudowany jak mur obronny przed rekinami w Miami, a na śniadanie jada mięso z ludzi, którzy

mnie denerwują – powiedziała zadziornie.

– No dobra, skoro tak ładnie wyjaśniliśmy sobie nieporozumienia, to robimy reset i zaczynamy od początku. Po pierwsze, Andrzej

jestem. – wyciągnąłem rękę – Głupio, że mówisz mi per pan, gdy z resztą, jestem po imieniu. Nie uważasz?

Zerknęła na mnie i uścisnęła mi lekko dłoń. Pocałowałem jej dłoń, ale nie puściłem.

– Po drugie, zaraz wypijesz ze mną bruderszaft, bo nie odpuszczę sobie okazji do wymuszenia od ciebie całusa. A po trzecie,

daj się zaprosić na kolację. Na przykład jutro. Będziemy mieli w końcu okazję pogadać na spokojnie. I daj mi wreszcie swój numer

telefonu. Nie żyjemy w epoce znaków dymnych.

Patrzyła na mnie, a w oczach widziałem niepokój i niemy protest.

Delikatnie, ale stanowczo wyswobodziła rękę i odwróciła wzrok zmieszana.

– Czemu masz taką dziwną minę? – spytałem wesoło – Proponuję ci kolację, a nie ostatnią wieczerzę. Kobiety w takich sytuacjach

albo mówią „tak”, albo śmieją się głupawo.

Parsknęła śmiechem.

– Jesteś okropny – powiedziała w końcu.

– Tak, już mi o tym mówiłaś. Miło słyszeć, że kobieta ma o mnie dobre zdanie. To co z tą kolacją?

– Zobaczymy. Na razie wróćmy do środka, na pewno już zastanawiają się, gdzie przepadliśmy. – Sięgnęła do torebki i podała mi wizytówkę, którą schowałem do tylnej kieszeni spodni.

Wróciliśmy. Przechodząc koło baru, zamówiłem po kieliszku wódki dla każdego. Na stole czekała na nas następna,świeża szklanka piwa. Dopiłem poprzednie i usiedliśmy. Weronika uśmiechała się promiennie, co Marek skwitował dyskretnym uniesieniem kciuka. Czarnowłosa kelnerka przyniosła kieliszki z wódką i postawiła na stoliku, zabierając puste szklanki.

– O, szalejesz brat. Z jakiej to okazji? – spytał Marek.

– Co prawda nie chciałbym rozpijać małolatów – roześmiałem się – Ale ktoś mi tu obiecał bruderszaft – uśmiechnąłem się wyzywająco do Weroniki. Zirytowało ją wyraźnie moje zachowanie, ale ku mojemu zaskoczeniu śmiało podniosła kieliszek i

spojrzała mi butnie w oczy.

– Wymuszone – oznajmiła z krzywym uśmiechem.

Jej zapach i bliskość sprawiły, że ręka mi drgnęła i kilka kropel pociekło po palcach. Przełknąłem wódkę i zerknąłem na nią.

Nawet się nie skrzywiła.

– No to gorzko! – zawołał głośno Marek.

 

Fragment 2

Odwrócił się szybko i widać było, że jest zaskoczony.

- To ty?

Uśmiechnęłam się nieco krzywo.

- Jest pan rozczarowany? Spodziewał się pan kogoś innego?

- Rozczarowany, absolutnie nie. Zaskoczony, tak. - odparł krótko i chyba szczerze. Stanęłam obok niego, oparłam się o barierkę i spytałam wprost.

- Próbuje mnie pan ośmieszyć?

Wciąż bezwiednie obracałam w palcach podarowany przez niego kwiat. W innych okolicznościach skakałabym ze szczęścia z powodu tych kilku płatków. Teraz, sama nie wiedziałam co o tym myśleć.

Popatrzył na mnie uważnie.

– Ośmieszyć? Nika, zejdź na ziemię. Od kiedy podarowanie kobiecie kwiatów jest ośmieszaniem? Chryste, czy w twoim pokoleniu nie stosuje się już takich praktyk? Mam cię trzasnąć w tyłek i spytać „hej mała, brykniesz do kina”? -

zachrypiał, robiąc przy tym tak błazeńską minę, że nie byłam w stanie zachować powagi. – Tak to teraz działa? Wybacz dinozaurowi.

Patrzył na mnie na wpół poważnie, na wpół z rozbawieniem. W oczach migotały iskierki humoru, które spowodowały, że parsknęłam śmiechem. Rozbawił mnie swoją tyradą i w tej chwili cała złość uleciała ze mnie het w dal.

- Przepraszam – powiedziałam nagle, trochę wbrew sobie.

– Że co? - udał, że niedosłyszy, przekrzywiając żartobliwie głowę.

– Powiedziałam, przepraszam - byłam zła na siebie, że znów osiągnął to, co chciał. - Nie wiem, co mnie wtedy napadło i co tak wkurzyło. Nie powinnam na pana tak naskakiwać. Każde z nas ma przecież jakieś swoje życie osobiste.

– A może ty masz kogoś, że się tak bronisz przede mną? Powiedz

szczerze. - roześmiał się trochę zaczepnie. Znów wyraźnie chciał mnie wyprowadzić z równowagi, więc rzuciłam na jednym oddechu:

– No właśnie tak. Ogromny facet, zbudowany jak mur obronny

przed rekinami w Miami, a na śniadanie jada mięso z ludzi, którzy

mnie denerwują.

Ledwie skończyłam zdanie, znów poczułam się jak skończona idiotka. Skąd mi się wzięły do jaskiniowca, te rekiny... Znów głupota rodem z przedszkola. Chyba jednak nie zwrócił uwagi na tę wybitnie mądrą uwagę. Odwrócił się twarzą do mnie i wyciągnął rękę.

– No dobra, skoro tak ładnie wyjaśniliśmy sobie nieporozumienia,

to robimy reset i zaczynamy od początku. Po pierwsze, Andrzej

jestem. Głupio, że mówisz mi per pan, gdy z resztą, jestem po imieniu. Nie uważasz?

Zerknęłam na niego spod oka. Kiedy dotknęłam jego dłoni ziemia zawibrowała, a gdy jego wargi dotknęły moich palców, zdawało mi się że wtapiam się w chodnik. Nie puścił mojej ręki. Żar biegł od nadgarstka, obejmował ramię i wpełzał jak zaskroniec czerwoną plamą na prawe ucho i policzek. Jego głos słyszałam jak przez studnię.

– Po drugie, zaraz wypijesz ze mną bruderszaft, bo nie odpuszczę

sobie okazji do wymuszenia od ciebie całusa. A po trzecie,

daj się zaprosić na kolację. Na przykład jutro. Będziemy mieli w

końcu okazję pogadać na spokojnie. I daj mi wreszcie swój numer

telefonu. Nie żyjemy w epoce znaków dymnych.

Zupełnie nie wiedziałam co mam powiedzieć. Chyba po raz pierwszy w życiu zapomniałam języka w gębie i słyszałam tylko jedno zdanie, które wwierciło mi się w mózg niczym natrętna mantra: wymuszenia od ciebie całusa,wymuszenia od ciebie całusa... Tak, jedyne czego w tej chwili potrzebowałam, to kubeł lodowatej wody na rozpalony łeb.

– Czemu masz taką dziwną minę? - dobiegł mnie jego głos – Proponuję ci kolację, a nie ostatnią wieczerzę. Kobiety w takich sytuacjach

albo mówią „tak”, albo śmieją się głupawo.

Parsknęłam śmiechem, nie wytrzymując napięcia.

– Jesteś okropny – powiedziałam w końcu.

– Tak, już mi o tym mówiłaś. Miło słyszeć, że kobieta ma o mnie dobre zdanie. To co z tą kolacją? - znowu zbił mnie z tropu. Już zgłupiałam i nie wiedziałam, czy się wygłupia, czy mówi poważnie. Kto dziś zaprasza na kolację... ?-pomyślałam bez sensu i zaraz odpowiedziałam sobie – mężczyzna, a nie pryszczaty wypierdek, którego szczytem wyobraźni jest kebab na mieście i piwo w podrzędnym pubie. Ponownie ugryzła mnie boleśnie różnica wieku, jaka między nami była. Zdecydowanie urodziłam się nie w tej dziesięciolatce co trzeba. Westchnęłam bezgłośnie i mruknęłam.

Zobaczymy. Na razie wróćmy do środka, na pewno już zastanawiają się, gdzie przepadliśmy. – Wyjęłam z torebki wizytówkę i podałam mu. Schował do kieszeni dżinsów i szarmancko otworzył przede mną drzwi.

Andrzej zatrzymał się na moment koło baru. Nawet nie zauważyłam tego w pierwszej chwili, dopiero gdy usiadłam zobaczyłam, że roześmiany podbiega do stoika. Zerknęłam na kelnerkę. Znowu się gapiła. Po chwili pojawiła się obok, przynosząc na tacy kilka kieliszków z wódką. Brat Andrzeja zaświstał przez zęby.

O, szalejesz brat. Z jakiej to okazji?

Andrzej potrząsnął czarnymi lokami. Zatańczyły wokół jego twarzy, jakby żyły własnym życiem.

- Co prawda nie chciałbym rozpijać małolatów – roześmiał się – Ale ktoś mi tu obiecał bruderszaft – tu spojrzał na mnie wyzywająco. Znowu to robi – pomyślałam zirytowana. - Znów rzuca mi rękawicę, ale jego niedoczekanie,tym razem nie stchórzę. Siłą woli spojrzałam mu prosto w oczy i chwyciłam kieliszek z alkoholem. Na kilka sekund przyszpilił mnie wzrokiem, niczym motylka do korkowej tablicy.

Wymuszone – wykrzywiłam się.

Zbliżył się do mnie. Zamknęłam oczy. Nie mam pojęcia jak przełknęłam zawartość kieliszka, ale poczułam, że dobrze mi to zrobiło. Wódka była zimna i mocna. Jakby wyciszyła w jednej chwili kołatanie w piersi. Tak było do momentu, gdy Marek krzyknął nagle głośno...

– No to gorzko!

cd...n

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (16)

  • Neurotyk 02.04.2017
    Powinnaś mieć ksywkę melatonina:)
  • athame 02.04.2017
    Zupełnienie na miejscu..
  • AndreaR 02.04.2017
    Aż tak Cie uśpiło?
  • Neurotyk 02.04.2017
    AndreaR , nie! Miałem na myśli porę wstawienia pracy:)
  • AndreaR 03.04.2017
    Neurotyk . Chroniczna bezsenność. niestety.;)
  • athame 02.04.2017
    AnderaR?
  • AndreaR 02.04.2017
    athame?
  • athame 02.04.2017
    Tamto było nie do ciebie. tylko do pana N. Nie wiedziałem jak cię zapytać o to jak długo będziesz dodawać dwa teksty. Chcesz tą całość opublikować tu czy wydać w formie książki? Byłaś taka uprzejma. Czemu ja miałbym być inny?
  • AndreaR 02.04.2017
    . Mój komentarz także był do Neu, i nie wiem czemu wpisał sie pod Twoim.:) A co co Twojego pytania... Książka ze strony bohatera, jest juz na świecie. W małym nakładzie, ale jest. To co tu wstawiłam to jedna scenka z 320 stron. A to co pisane "oczami Weroniki", dopiero zaczęłam próbować pisać i potrzebuję opinii, czy w ogóle warto, Parę osób podsunęło mi ten pomysł, by napisać z dwóch stron, wiec próbuję, ale nie zamierzam Was zamęczać:)
  • ausek 02.04.2017
    AndreaR, jakiś czas temu pisałam opowiadanie przedstawiane przez dwóch bohaterów. Jest to ostatnio dość popularne, ale trzeba umieć znaleźć lukę w tekście, właściwie w przeżyciach jednego z bohaterów i wykorzystać ją. Uważaj, by za często nie powtarzać tych samych scen, dialogów. Tego się właśnie przyczepiono w moim tekście. ;) Jeśli już to musi ona wnieść coś nowego do tekstu. Mam nadzieję, że nie masz mi za złe wtrącania się w Twoje pisanie. ;)
  • AndreaR 02.04.2017
    ausek , dziękuję, że zechciałaś zostawić ślad:) Miło mi. Tu w dużej mierze dialogi muszą być zachowane, gdyż bohaterowie przeżywają przecież te same zdarzenia. Ale wiem, o co Ci chodzi i staram się jak mogę by nie powielać tego samego. Pozdrawiam ciepło.
  • Pasja 02.04.2017
    Bardzo ten Andrzej czarujący i dobrze e chowany. Czy naprawdę? Wreszcie przechodzi na ty i zaprasza na kolację. Postawił jasno sprawę, że podoba mu się dziewczyna.
    Weronika znowu rozbija to na czynniki pierwsze, jak to kobieta odczuwa inaczej, każdy jego dotyk wyzwala w niej emocje. Miłość. Chciała by lecz się broni i czeka. Coś jak zjeść ciastko i nadal mieć. Pozdrawiam 5
  • athame 02.04.2017
    Da się gdzieś przeczytać? Ja też coś wydałem. Mam na moim profilu mail. Jak chcesz to podaj namiary. Ja szanuję prywatność. Jak mi napiszesz tytuł i gdzie wydana to wystarczy. Będziesz chciała coś więcej wiedzieć o mnie czy o moim pisaniu, odpiszę. A jezeli nie to tylko podziękuję za informacje I to na opowi. Mam nadzieję, że mój wpis powyżej nie był w żaden sposób nie miły.Pozdrawiam :))
  • AndreaR 02.04.2017
    Napisałam Ci e-mail. :)
  • KarolaKorman 02.04.2017
    Przeczytałam fragmenty i wiele się z nich wyjaśniło, dobrze że nie dociekałam wczoraj głębiej, bo zaszłabym za daleko :)
    Przeczytałam też komentarze i powiem ci, że zastanowiłam się nad słowami ausek i doszłam do wniosku, że faktycznie można coś innego zrobić z tym tekstem oczami dziewczyny. To tylko moja sugestia, zrobisz jak uważasz. Piszesz, że dialogi zostają te same, ale zastanówmy się po co? Można je zastąpić (chociaż miejscami) opowiedzeniem o nich.
    Na przykład tu:
    – No dobra, skoro tak ładnie wyjaśniliśmy sobie nieporozumienia, to robimy reset - zaczął od tego, żebym zaczęła wreszcie mówić mu po imieniu jak inni, a dalej wyliczał zaproszenie na kolację, mój numer telefonu, ale jedno utkwiło mi w głowie i wierciło w niej dziurę jak wiertarka z udarem - zaproponował bruderszaft, bo stwierdził, że musi mnie pocałować.
    Wiem, nieudolnie to zrobiłam, ale może wówczas, ktoś kto faktycznie będzie porównywał te dwa teksty, będzie miał nie dość, że inne spojrzenie, to jeszcze zobaczy ogrom twojej pracy. Powiem ci dlaczego tak napisałam. Po przeczytaniu Prośby 1 było fajnie, 2 interesująco, ale teraz po 3, dochodzę do wniosku, że kopiujesz dialogi i tylko dopisujesz uczucia i zrobiło się nijako. Może to tylko taki obraz, bo porównuję dwa fragmenty. Ktoś kto będzie czytał tylko spostrzeżenia jednej osoby, nie zwróci na to uwagi. Pozdrawiam :)
  • AndreaR 02.04.2017
    Dziękuję Wasze uwagi są dla mnie bardzo cenne. Wezmę je jak najbardziej pod uwagę. ;) Pozdrawiam ciepło

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania