Prosty zabieg

Stałem naprzeciw okna w dużym pokoju. Pełno w nim było różnych dziwnych urządzeń. Ściany w pewnych miejscach ozdobione zostały czerwonymi plamami. Na zewnątrz widoczność praktycznie do zera ograniczała gęsta mgła. Zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu. Wyglądało, że znajdowałem się w swego rodzaju laboratorium jednak bardzo specyficznym. Przyrządy tam stojące przyprawiały mnie dreszcze. Ostre stalowe wiertła i bardzo dziwny fotel podobny do tego z gabinetu stomatologicznego z tą różnicą że zamiast typowych przyrządów dentystycznych był wyposażony w kilka par nożyc różnej długości i grubości. Moje obawy zwiększyły się, gdy zza drzwi usłyszałem czyjeś głosy. Zdezorientowany nie zdążyłem w porę zareagować. Do środka weszli dwaj mężczyźni w maskach chirurgicznych.

- Mam nadzieję że niczego nie zniszczyłeś? - spytał jeden z nich.-

- Nie, nie skądże — odruchowo wykrztusiłem.

- Długo pewnie tu czekałeś? Kiedy cię przywieźli?

- Nie pamiętam dokładnie.

- To idealna odpowiedź. Takiej właśnie od ciebie oczekiwałem - powiedział zadowolony, podchodząc do tego dziwnego fotela.

Drugi z kolei niepostrzeżenie wyszedł.

- Zapraszam na fotel.

- Nie rozumiem, w jakim celu miałbym siadać na to dziwne ustrojstwo?

Zaniepokoiłem się.

- Cóż, jeśli mam byś szczery to jesteś tu w celu przeprowadzenia że tak to ujmę nieskomplikowanego zabiegu. Potrwa to maksymalnie dziesięć minut.

Wtedy mężczyzna wyjął pistolet i ładując, wymierzył w moją głowę.

- Drugi raz nie powtórzę gnido. Nie dało rady po dobroci, to zmienimy reguły. Siadasz albo kulka w łeb.

Przerażony powoli zbliżyłem się do fotela i posłusznie na nim usiadłem.

- Widzisz jaki jesteś grzeczny. Wystarczyła tylko szczypta motywacji.

Został zapięty w skórzane pasy. Mężczyzna podszedł do metalowego stolika obok i wyjął z szuflady dwie strzykawki napełnione kolejno żółtym i czerwonym płynem.

- Co pan chce zrobić?

- To tylko zabezpieczenie przed niepożądanymi efektami ubocznymi. Stracisz czucie w około siedemdziesięciu procentach. Dzięki temu ułatwię sobie robotę.

Po chwili poczułem się bardzo dziwnie. Stopniowo zanikała władza w nogach i dłoniach.

- Teraz zaczniemy zabieg.

Facet uruchomił urządzenie, a metalowe nożyce zaczęły bezlitosne rozczłonkowywanie mojego ciała.

- Widzę że ci się to nie podoba. To dziwne zwykle każdy, kto tu przychodził błagał, że by zszywać go jeszcze raz i z powrotem rozczłonkować. Ale znaj moją litość — po tych słowach wyjął ponownie pistolet, przystawił do mojej skroni i strzelił.

Dokładnie jednak słyszałem echo strzału.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • marok 28.11.2017
    Dziękuję za anonimowe 5
  • marok 28.11.2017
    Wolę jednak wiedzieć kto stawia mi oceny
  • Marian 29.11.2017
    Fajna makabreska. Skąd Ty bierzesz takie pomysły?
    "Został zapięty w skórzane pasy." -> "Zostałem zapięty w skórzane pasy."
  • marok 29.11.2017
    Tajemnica :))))

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania