Proza

-Pamiętajcie, proza jest odwzorowująca, a liryka – pani Nikiel rozejrzała się po klasie – a liryka……..

Ruch w lewo. W prawo. Obrót. Parę dekad w zawodzie obdarzyło ją pospolitym nauczycielskim wyrachowaniem – zwracała uwagę na tych niesłuchających prędzej niż tych drugich. Ale nie można było winić jej za to.

 

Odjazd!

Siedziałem w ostatniej ławce, miętosząc w palcach kulkę papieru z wymalowanym na niej owłosionym czymś. Przyglądałem się. Zastanawiałem. Zmarszczyłem brwi. To zabrzmiało jak obraza. Proza odwzorowująca? Ktoś tu insynuuje, że pisarze nie potrafią modyfikować świata przedstawionego? Budować wielokrotnie złożonych metafor, pięknych, skomplikowanych porównań? Że nie radzą sobie wreszcie z oddaniem emocji?

Wstałem, oklepałem jeansy z sąsiednich okruchów. Pochyliłem się. Rękawica podjęta.

Na drodze do domu spotkało mnie parę rzeczy nie na temat. Najpierw, tuż przed drzwiami, wszystko sczerwieniało. Po spojrzeniu w niebo zauważyłem, że liście latają lotem jaskółczych podlotów. Dostrzegłem żywotność słońca, które schowane przez drzewo wyglądało jak trzy ćwierci do zgaśnięcia. Wszystko zdawało się tako wyzywające. Chodnik mrugał do mnie tu i ówdzie, ochoczo podnosząc panele. Fruwajki wybornie, z gracją biegały po asfalcie nie zważając na zgiełk dokoła. Pomyślałem sobie, że to prozaiści mają większą moc. Mają więcej możliwości. Czy parę nędznych wersów jest w stanie dorównać stronicowym opisom?

I nagle wszystko było jak dawniej. Jedynie wiatr, jako jedyny świadek mojego wumysłowego wydarzenia, zataczał hołubce. Uśmiechał się do mnie śmiechem poety.

-Wy, pisarze – tu splunął na ziemię garścią jesiennych liści, czerwono-żółtych, małych błyskotek – musicie wszystko podawać na tacy. Gdzie miejsce na domysł?

-O, tu! – powiedziałem, po czym rozpostarłem ramiona jak po złowieniu pstrąga tudzież dorsza – Domysł jest wszędzie, wystarczy się domyślić jego położenia. A u was to domysłu jest zbyt wiele! Wiersz już nie jest waszym tworem – wiersz jest tylko schematem dla indywidualnego rozumowania, z czego wynika, że tyle wierszy, ilu czytelników!

I wtedy wiatr zniknął zmieciony siłą moich argumentów.

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • "Wstałem, oklepałem jeansy z sąsiednich okruchów." - no, uśmiałam się. Dalej już nie mogę czytać, wybacz.
  • Enchanteuse 27.11.2018
    Miejscami spoko, miejscami bardzo niespoko.
  • brjwsk 27.11.2018
    Gdzie i gdzie?
  • Canulas 27.11.2018
    Ooo, nie ma kropki w tytule :)

    "Wstałem, oklepałem jeansy z sąsiednich okruchów. Pochyliłem się. Rękawica podjęta." - bardzo ładny zapis.

    "Jedynie wiatr, jako jedyny świadek mojego wumysłowego wydarzenia, zataczał hołubce. " - można jakimś synonimem uderzyć w "jedynie".

    "-Wy, pisarze – tu splunął na ziemię garścią jesiennych liści, czerwono-żółtych, małych błyskotek – musicie wszystko podawać na tacy. Gdzie miejsce na domysł?" - a tutaj niewiem, mogę się mylić, czy "Tu" nie powinno być z wielkiej.

    "-O, tu! – powiedziałem, po czym rozpostarłem ramiona jak po złowieniu pstrąga tudzież dorsza – Domysł jest wszędzie, wystarczy się domyślić jego położenia. " - brak kropeczki po "dorsza".

    Można też dać odstępy po myślnikach na początku.

    Pomimo wszystko i tak ładne. Opowiadasz ciekawie, choć paradoksalnie proza blednie w obliczu Twoich (niektórych) wierszy. Tam jest genialnie. Tu dobrze lub (czasem) b. dobrze.
  • Pan Buczybór 28.11.2018
    heh, dobry tekst. Konfilt poezji z prozą - dobrze przedstawiony, ciekawy. No, i fajne opisy. Pozdro

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania