Przebaczenie

„Rozmawiając z ludźmi, jestem ich

zwierciadłem. Przeglądają się w moim wnętrzu.

Zdrowym jednostką ukazuję, co jest wielkie, a co małe,

co jest posługą, a co grzechem zatruwającym dar życia”

 

To boli.

Pali językami ognia.

Zżera od środka duszę.

Kolejna noc spędzona pod nadzorem demonów, które fundują mi pokusę świadomego cierpienia ciała i umysłu, które podświadomie wpędzają mnie w sidła śmierci.

Kat nieustannie spogląda w moją stronę.

Cicho.

Spokojnie.

Cierpliwie.

Czeka niewzruszenie na moment, kiedy położę myśli pod ostrze jego kłamstwa.

Myśli są czarne.

Złe.

Zatopione.

Brnę w grząskim podłożu życia.

Coraz niżej.

Coraz ciężej.

W końcu dosięgam dna...

 

Pamięć jak oszalała przetwarza fakty z przeszłości;

...zostawiła mnie w motelu. Nie bała się. Jest cudowna. Piękna. Delikatna. Pierwsza noc od kilku tygodni w cichym, ciepłym i suchym pokoju. Światło telewizora rozświetlało sny, sny o niej. Sny, które nigdy wcześniej nie nadchodziły. Niepokój wtulił się obok mnie, pod kołdrę. Bałem się, że już więcej jej nie zobaczę...”

 

Czas.

Wspomnienia rozmazane alkoholową manią.

Jak często dokonywałem eutanazji?

Lód życia.

Cienka tafla pękała coraz szybciej, w przeciągu kilkudziesięciu lat.

Miarowość śmierci.

Ostatnia próba.

Niemoc.

Mgła.

Zimno.

Wilgotne piwnice.

Obsikane klatki schodowe.

Ciemność.

Obrzydliwe twarze przechodniów. Brud ulicznego życia, zakrywający pustą drogę do nicości.

Pożądanie.

Podświadome pragnienie życia.

„...uratowała mnie. Młoda, piękna o aksamitnym spojrzeniu...”

 

Głód.

Pragnienie w ciszy. Pragnienie wypoczynku.

Myśli.

„...jest mi ciężko. Bardzo ciężko. Tęsknię za jedynymi osobami, które mam. Żal i ból po stracie tego, co zaprzepaściłem i wyrywające się w cierpieniu słowa: dlaczego JA?...”

Jestem alkoholikiem...

 

Patrzę w mały wyświetlacz telefonu. Wiem, że ona tam jest. Po drugiej stronie mojego życia. Swoboda wypowiedzi. Jasność porozumienia. Czy słowa: kocham, miłość, alkoholik i choroba, nie są tak naprawdę synonimami przyjaźni?

 

Żyję.

Żyję dzięki niej.

Dla niej.

Jak to jest, kiedy ma się siostrę? Osobę, której się ufa i powierza całego siebie?

Przez całe życie nie wiedziałem.

Nie planować nic.

Nie zakładać.

Teraz to czuję. Wiem. Doświadczam tego wspaniałego czasu!

Poznałem ją pomimo śmiertelnej choroby. A być może powinienem powiedzieć, że poznałem ją poprzez chorobę? Siostro, czuję błogość spokoju. Wewnętrzny, duchowy odpoczynek. Zwalniam zagmatwane myśli.

 

Zasypiam.

Świadomość przynależności do niej uwalnia od wewnętrznego cierpienia. Ta świadomość jest okładem na palącą duszę, którą zżerała choroba.

Żyję.

Oddycham.

Równomiernie.

Spokojnie.

Jeden...

Obrazy.

Siedem...

Ciepło. Cicho.

Dziesięć...

Sen.

Przebaczenie.

Działanie „leku” minęło.

Wewnętrzna harmonia.

Obraz.

Nowe życie.

Drugie życie po przepiciu.

Ona...

Jak anioł.

Śnię o Tobie, siostro.

Proszę, nie zapomnij o mnie!

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Julka 22.12.2016
    Naprawdę wzruszające i warte przeczytania :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania