Przebudzenie -1-

Jego oczy łzawiły od otaczającego go zewsząd dymu.

Powoli zaczął podnosić się z ziemi, pośród brzęku stali i krzyków umierających.

Budynki wokół trawiły płomienie a ulice na których toczyła się walka zasłane były ciałami poległych wojowników i nieumarłych.

 

-Coś było nie tak - pomyślał, umrzyki leżały na ziemi już od dłuższego czasu, zamiast powstawać i walczyć a to mogło oznaczać tylko jedno - Licz się wycofał.

 

Pochylił się i podniósł miecz z ziemi.

-Wygnać ich z miasta! - Ryknąl wskazując ostrzem bramę, po czym ruszył na najbliższego wroga.

 

Jedno szybkie cięcie i czaszka w zardzewiałym hełmie potoczyła się po bruku, kolejne dwa zamachnięcia bronią i gnijące truchło upadło przepołowione na pół wraz z charakterystycznym mlasknięciem. Obok wojownicy formowali szyk spychając nieprzyjaciół ku bramom miasta.

 

-Zwycięstwo jest na wyciągnięcie ręki, wybić ich! - Usłyszał za plecami. Obrócił się za nim na ruinach pobliskiego budynku stała wysoka blondwłosa elfka o delikatnych rysach i zielonych oczach. W ręku trzymała luk z którego szyła do resztek nieumarłej armi.

 

Otaczający go wojownicy ryknęli dziarsko i z jeszcze większym zapałem ruszyli na niedobitków wroga.

 

- To koniec - pomyślał - gdy tylko licz zniknął wroga armia przestał wciąż uzupełniać swoje zastępy, tylko gdzie on się - W tym momencie jego rozmyślania przerwał wybuch. Brama oraz pobliskie mury zniknęły w toksyczno-zielonej eksplozji. Fala zielonego ognia zalała wszystko i wszystkich w zasięgu kilkuset metrów od muru.

 

Płomień strawił go w ciągu kilku sekund lecz zanim pochłonęła go ciemność zdążył ujrzeć w miejscu zniszczonej bramy wielki, czarny, górujący nad polem bitwy cień.

 

Aeris Zerwał się cały zlany potem ciężko dysząc.

Wszędzie panowała ciemność.

 

-Jak zwykle- Pomyślał uspokajając się. Za każdym razem Noc w noc ten sam koszmar oraz ta sama ciemność, i pomimo tego że koszmar śnił mu się odkąd tylko sięgał pamięcią to w jego 18 letnim życiu nie było nocy w czasie której nie zerwałby się przerażony. Zielone płomienie były zbyt prawdziwe zbyt… a może to nie płomienie lecz TEN cień? Niewiedział co go bardziej przerażało.

 

-Nie czas na rozmyślania- wyszeptał do siebie, miał w końcu jeszcze parę godzin snu a jutro czekał go pracowity dzień.

Średnia ocena: 3.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Igniis 12.08.2017
    W tekście napotkałam kilka literówek, ale sama historia jest naprawdę dobra. Ode mnie 4. ;)
  • Canulas 13.08.2017
    Wstęp ciekawy. Taki warhammer-owaty. W pierwszej części nie stawiasz spacji między myślnikiem a wyrazem spacja.
    No i 18 chyba lepiej zapisać słownie. Reszta git
  • Canulas 13.08.2017
    W sensie, stawiasz, tylko u Ciebie nie ma. - tak, żeby jasne było
  • Violet 13.08.2017
    Interpunkcja sprawia sporą trudność w odbiorze, np to zdanie:
    "- To koniec - pomyślał - gdy tylko licz zniknął wroga armia przestał wciąż uzupełniać swoje zastępy, tylko gdzie on się - W tym momencie jego rozmyślania przerwał wybuch. "
    Ode mnie 3.
    Pozdrawiam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania