PRZEBUDZENIE
Świt zastał mnie nagą w zaspanej pościeli,
otuloną w zapach twoich miękkich włosów,
zmieszanym z ulotnym olejkiem moreli
i cudowną wonią rozkwitłego wrzosu.
Promieniami słońca rysuje stygmaty
w miejscach gdzie została wilgoć pocałunków.
Bezszelestnie stąpa dywanem puchatym
jasny dzień majowy niosąc w podarunku.
Splatam dłonie z ciepłem na twojej poduszce
odcisk warg na skroni tętni namiętnością.
Na drzwiach starej szafy w zmatowiałym lustrze
zastygły odbicia pijane miłością.
Pod pieszczota palców, zwinnością magika
żar, co zmysły wskrzesza i roznieca płomień
z oddechem się splata i na wskroś przenika
westchnieniem się sącząc spod wygiętych bioder.
I krzykiem ekstazy ciągle drży powietrze.
Cień twój się przeciąga wolno i leniwie.
Dawno się podniosłeś, a wspomnienia jeszcze
po upojnej nocy dyszą ledwie żywe.
Tak kocham te chwile dzikie namiętnością
gdy w krajobraz senny wkradasz się co rano.
Budź mnie tak kochany, rozpieszczaj czułością.
Każdy dzień chcę witać ciepłem twoich ramion.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania