Przed wakacjami
W moim opowiadaniu nie będzie Boga. Nie będzie też polityki. Będą wspomnienia, przemyślenia i uczucia, a wszystko to opowiedziane słowami, obrazami Twojej wyobraźni i muzyką.
Przed wakacjami
Lena, jeszcze w szlafroku, usiadła przy biurku pod oknem. Widać z niego sąsiedni dom pusty od niepamiętnych czasów. Wschodzące słońce, wpadające przez okno, oświetla biurko. Stoi na nim lampka nocna, leży otwarty zeszyt i długopis. W myślach słyszy końcówkę utworu Elaine Paige „I dreamed a dream”:
„Marzyłam, że moje życie będzie
Tak inne od tego piekła, w którym żyję
Tak inne od tego co się teraz wydaje
Ale życie już zabiło ten sen, który mi się śnił”.
A jakie było życie Leny, możesz przeczytać w Zeszycie pierwszym mojej książki: Opowiadania z zakładką :)
Komentarze (20)
Jest naprawdę sporo błędów, ale nie miałam problemów, by na początku się zaciekawić, a potem wczuć w opowiadanie. Mimo braku dużej ilości przecinków i wgl, naprawdę warto przeczytać.
Kiedyś przeczytałem, że o śmierci samobójcy decyduje kwadrans, w tym czasie następuje kulminacja, apogeum kryzysu, jeśli jest się zdanym na siebie to…..
Tu, co prawda nie wybiła ta godzina, ale jednak nieuchronnie do niej zmierzało, pogłębiające się poczucie osamotnienia, brak rodziny, czy nawet możliwości przelania uczuć wyższych. Stagnacja, roztrząsanie porażki życiowej, - bo tylko w tych kategoriach to mogę ująć – mogły doprowadzić do targnięcia się na życie. Piszę mogły, bo mimo wszystko, jeśli przez 10 lat biczowania swego „ja” utrzymały Lenę w jako takiej egzystencji, to śmiem wątpić by do tego doszło, bo była herosem. Zresztą, to dla mnie niewyobrażalne, jak można utrzymać równowagę psychiczną po tylu ciosach i nie mówię tylko o dosłowności.
Zawsze wierzę, że na naszej drodze ma stanąć dana osoba, jest po prostu przewidziana, która ma nam pomóc, gdy sami nie dajemy już rady. Zjawia się, czasem na chwilę, ale jest by zwiększyć nasze szanse na lepsze jutro, pozwolić odetchnąć, ba! Wyrównać rezultat szczęścia w walce z niepowodzeniami. A jak na tym korzystają obie panie, to tym większa radość- bo nie da się ukryć, że mimo młodości i wigoru, Milena potrzebowała…hm..babci? Zmagała się brakiem poczucia akceptacji, a tylko dzieci wiedzą, jak ciężko jest wchodzić w nowe miejsce, otoczenie.
Jedyne, czego nie mogę, że tak brzydko się wyrażę strawić, to skromność Mileny. Być może przesadzam, ale patrząc na potrzeby, by nie mówić zachcianki dzisiejszych nastolatków, jest wręcz jak asceta. Ze świecą szukać pannicy, która zadowoli się wiankiem, ale może mało znam życie i zbyt przyziemnie patrzę.
Zgadzam się z przedmówcami piszącymi, że repertuar muzyczny idealny, zwłaszcza Bocelli, któremu nomen omen również rączki latały i potrafił żonę bić bez przyczyny, więc tak jakbyś nie tylko tytułem utworu nawiązała do wydarzenia, ale i powiązała ich (męża i Bocel.)życie. Może dlatego wolałem przywoływać z pamięci głos Sary Brightman, jako coś lepszego, łagodniejszego, a może to wynik męskich upodobań? Jeszcze jakby znalazła się tam pioseneczka Tell Him Celine D. i Barbary S. to byś mi dogodziła w zupełności, ale to tak na marginesie…
Opisywane lata siedemdziesiąte różniły się od teraźniejszych i poglądy ludzi na bycie żoną i matką również, stąd taka poddańcza postawa Leny. Nie dalej jak wczoraj oglądałam dokumentalny film o takich kobietach, które wreszcie się postawiły i zabiły swoich mężów:
https://www.youtube.com/watch?v=GP6ezrU0o2Y
Ofiara doskonała, taki jest tytuł tego filmu. Wówczas znęcanie się nad kobietą traktowano w prawie jako motyw do morderstwa i te kobiety nie mogły o tym powiedzieć. Dostawały najwyższe wyroki, często dożywocie bez prawa do wyjścia warunkowego. Był to dwukrotnie wyższy wyrok niż ten, który dostawali mężczyźni za zabicie żony. W roku 2007 prawo się zmieniło i ułaskawiono kilka kobiet, które posiadały jakieś dowody na przemoc ze strony męża, ale na ten czas były to siedemdziesięciolatki a często kobiety mające ponad osiemdziesiąt lat.
Odbiegłam od tematu, przepraszam.
W tej historii chciałam pokazać, jak mężczyzna potrafi ubezwłasnowolnić kobietę i nawet odciągnąć od niej dzieci, które zaczynają ją traktować dokładnie tak samo jak ojciec. Ona sama nie mając w nikim wsparcia tkwi w takim chorym związku kochając, pomimo wszystko, i męża, i dzieci. Zesłałam jej Milenę tak, to taki dar za cierpienia :)
Pięknie dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania