Przed wakacjami

W moim opowiadaniu nie będzie Boga. Nie będzie też polityki. Będą wspomnienia, przemyślenia i uczucia, a wszystko to opowiedziane słowami, obrazami Twojej wyobraźni i muzyką.

Przed wakacjami

 

Lena, jeszcze w szlafroku, usiadła przy biurku pod oknem. Widać z niego sąsiedni dom pusty od niepamiętnych czasów. Wschodzące słońce, wpadające przez okno, oświetla biurko. Stoi na nim lampka nocna, leży otwarty zeszyt i długopis. W myślach słyszy końcówkę utworu Elaine Paige „I dreamed a dream”:

„Marzyłam, że moje życie będzie

Tak inne od tego piekła, w którym żyję

Tak inne od tego co się teraz wydaje

Ale życie już zabiło ten sen, który mi się śnił”.

 

A jakie było życie Leny, możesz przeczytać w Zeszycie pierwszym mojej książki: Opowiadania z zakładką :)

Średnia ocena: 4.6  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (20)

  • NataliaO 14.03.2015
    Opowiadanie faktycznie długie ale dobrze się czytało. Postacie i zarys historii są naturalne, nie wyolbrzymione, a sytuacje normlane; piosenki fajnie dobrałaś. daję 5 :) powiem Ci, że pierwsze opowiadanie jest takie mieszane, są jakieś niedociągnięcia, ale opisy chyba teraz bardziej je ubarwiasz.
  • KarolaKorman 14.03.2015
    Dziękuję, że poświęciłaś swój czas i przeczytałaś mojego tasiemca :). Zgadzam się z Tobą, daje się wyczuć, że to pierwsze kroki w pisaniu :).
  • NataliaO 14.03.2015
    Fajny tasiemiec :)
  • Piotrek P. 1988 20.03.2015
    Lubię wiosnę oraz przeboje starsze i nowsze, mam z nimi dobre wspomnienia, 5/5. Dobre :-).
  • KainaBref 12.05.2015
    No nie dziwne, że dzieci nie ogarnęły ilości, jak coś ma więcej niż 2000 znaków ( standardowa długość wpisu na stronie internetowej, tzw precel). to budzi strach, popłoch i powoduje paniczne wciśnięcie krzyżyka w prawym, górnym rogu. Takie to banalnie proste, ale urzekające na swój sposób. I podobają mi się teksty utworów wplecione, nadają sens poszczególnym fragmentom. Ale błędów jest tu tyle, że hoho;) Ale fakt, tutaj dobrze ci szły opisy, traktuj to jako ściągę na obecne prace.
  • KarolaKorman 12.05.2015
    Dziękuję, że pofatygowałaś się zerknąć i tu :). Powiem szczerze, że długość tekstu, na obecną chwilę i mnie przeraża. Chcąc przeczytać choćby pięć wpisów dziennie, by to działało w dwie strony, taki długi odrzucam z braku czasu :)
  • KainaBref 12.05.2015
    mam chwilowo urlop więc włażę do osób, które rzucają się w oczy aktywnością, albo czytałam jakąś świeżą historię i chce porównać różne etapy twórczości ( na razie uczepiłam się Wolfie....no trudno, mam nadzieję, że znosi to cierpliwie :P ), teraz zatrzymam się u Ciebie. Mnie długość tekstu nie rusza jeśli pierwsze zdania mnie zaciekawią i o ile ktoś używa akapitów, bądź rozbicia w tekście:)
  • KarolaKorman 12.05.2015
    Cieszę się z każdego komentarza, chętnie przyjmę krytykę i radę, dziękuję :)
  • Amy 27.06.2015
    Uf, przeczytałam :D

    Jest naprawdę sporo błędów, ale nie miałam problemów, by na początku się zaciekawić, a potem wczuć w opowiadanie. Mimo braku dużej ilości przecinków i wgl, naprawdę warto przeczytać.
  • KarolaKorman 27.06.2015
    Amy, dziękuję po stokroć. Niefortunnie wstawiłam go w całości nie wiedząc jakie są zwyczaje, a teraz nie chcę tego już zmieniać. Jeszcze raz wielkie dzięki :)*
  • illibro 18.12.2016
    Dziękuję za tą opowieść . Wzruszyłem się nie raz. Czasem przyjaciele znaczą więcej niż rodzina. A Lenka to chyba dzielna kobieta jest. Mówię jest, bo chyba jej nie zapomnę. PS Czytając czułem się, jak w kinie ;-) Piątka to za mało, skończyła się skala, nie starczyło. Owacje na stojąco ;-) Dzięki Tobie i Twojemu opowiadaniu znakomicie spędziłem przedpołudnie niedzielne(Z przerwą na zakupy ;-) ) THX!!!
  • KarolaKorman 18.12.2016
    A ja wzruszyłam się Twoim komentarzem :) Już tak dawno tutaj nikt nie wchodził, że zaskoczyłeś mnie totalnie wpisem i miłymi słowami w nim zawartymi :) Pięknie dziękuję :)
  • Robert. M 04.04.2017
    Sam początek nie był dla mnie optymistyczny, gdy zaznaczyłaś, że nie będzie o religii, bo to dla mnie jest zawsze ciekawym tematem. Lubię, wręcz kontempluję słowa, wypowiadane z atencją, o czynnym udziale w duchowym aspekcie, nie przez pryzmat zakazów, ale własnej inwencji twórczej, kształtowania, doskonalenia swego wnętrza. Ale mając już wgląd w udostępnione przez Ciebie publikacje, wiem, że będę miał tą przyjemność, zwłaszcza nie omieszkam nie wpisać swoich wynurzeń przy opowiadaniu, które Adela nazwała -„ współczesną historią o Hiobie” skądinąd bardzo trafnie. Ale na dziś jestem przed ….Wakacjami.?
    Kiedyś przeczytałem, że o śmierci samobójcy decyduje kwadrans, w tym czasie następuje kulminacja, apogeum kryzysu, jeśli jest się zdanym na siebie to…..
    Tu, co prawda nie wybiła ta godzina, ale jednak nieuchronnie do niej zmierzało, pogłębiające się poczucie osamotnienia, brak rodziny, czy nawet możliwości przelania uczuć wyższych. Stagnacja, roztrząsanie porażki życiowej, - bo tylko w tych kategoriach to mogę ująć – mogły doprowadzić do targnięcia się na życie. Piszę mogły, bo mimo wszystko, jeśli przez 10 lat biczowania swego „ja” utrzymały Lenę w jako takiej egzystencji, to śmiem wątpić by do tego doszło, bo była herosem. Zresztą, to dla mnie niewyobrażalne, jak można utrzymać równowagę psychiczną po tylu ciosach i nie mówię tylko o dosłowności.
    Zawsze wierzę, że na naszej drodze ma stanąć dana osoba, jest po prostu przewidziana, która ma nam pomóc, gdy sami nie dajemy już rady. Zjawia się, czasem na chwilę, ale jest by zwiększyć nasze szanse na lepsze jutro, pozwolić odetchnąć, ba! Wyrównać rezultat szczęścia w walce z niepowodzeniami. A jak na tym korzystają obie panie, to tym większa radość- bo nie da się ukryć, że mimo młodości i wigoru, Milena potrzebowała…hm..babci? Zmagała się brakiem poczucia akceptacji, a tylko dzieci wiedzą, jak ciężko jest wchodzić w nowe miejsce, otoczenie.
    Jedyne, czego nie mogę, że tak brzydko się wyrażę strawić, to skromność Mileny. Być może przesadzam, ale patrząc na potrzeby, by nie mówić zachcianki dzisiejszych nastolatków, jest wręcz jak asceta. Ze świecą szukać pannicy, która zadowoli się wiankiem, ale może mało znam życie i zbyt przyziemnie patrzę.
    Zgadzam się z przedmówcami piszącymi, że repertuar muzyczny idealny, zwłaszcza Bocelli, któremu nomen omen również rączki latały i potrafił żonę bić bez przyczyny, więc tak jakbyś nie tylko tytułem utworu nawiązała do wydarzenia, ale i powiązała ich (męża i Bocel.)życie. Może dlatego wolałem przywoływać z pamięci głos Sary Brightman, jako coś lepszego, łagodniejszego, a może to wynik męskich upodobań? Jeszcze jakby znalazła się tam pioseneczka Tell Him Celine D. i Barbary S. to byś mi dogodziła w zupełności, ale to tak na marginesie…
  • KarolaKorman 05.04.2017
    Robert, dziękuję, że dałeś znać o przeczytaniu :) Napisałeś też komentarz, który wezmę sobie do serca, bo wytknąłeś w nim wiele ważnych rzeczy, na które nie zwróciłam wcześniej uwagi. To moje pierwsze długie opowiadanie, pełne błędów i potknięć, ale przez to że pierwsze, mam do niego sentyment. Właśnie dlatego, że chciałam się nim podzielić z innymi trafiłam tutaj i zostałam do dziś :)
  • Pasja 25.06.2017
    Oh Karolko jakie bliskie mi tematy. Jak ja lubię takie historie z życia wzięte. Bohaterka trochę mnie denerwowała, że nie umiała się postawić. Była przez cały czas małżeństwa i rodzicielstwa typową męczennicą. Bruno jako człowiek miał dwie twarze, wychodząc z domu ubierał tą lepszą. A kiedy przekraczał próg domu zakładał inną. Dziwi mnie, że córki trzymały stronę ojca. Nie wiem, dlaczego Lena zdecydowała się z nim związać, bo nie był to związek ani z miłości, ani z rozsądku. Śmierć męża zwróciła wolność Lenie, a potem zachłanne córki dopełniły pozostałą część wolności. Pewnie bólu matki nie ukoiły, ale po jakimś czasie zapanował spokój w jej życiu. Zapisywała wspomnienia i te gorzkie których miała więcej i te dobre. Los jednak podarowuje nam prezenty za cierpliwość, Lenie podarował wnuczkę, bardzo rezolutną dziewczynkę, która ją wyprowadziła z domu i nauczyła cieszyć się życiem. Pięknie łączysz wspomnienia bohaterki z czasem teraźniejszym. Te kury, psy kojarzą się z tobą, bo gdzieś pisałaś, że masz w domu zwierzyniec. Zaczęłam czytać twoje pierwsze teksty. Prawie trzy lata już niedługo minie. Czy ja też tak będę za trzy lata pisać? Pozdrawiam
  • KarolaKorman 25.06.2017
    Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że czytasz coś ze staroci i odświeżasz :) Historia Leny i Milenki jest mi bardzo bliska, bo to moja pierwsza długa opowieść, którą pisałam w zeszycie przez ponad pół roku. Później zdecydowałam się nią podzielić, ale że komputer był mi zupełnie obcy, przywiozłam do siebie siostrę i tydzień spędziłyśmy na pisaniu. Ja dyktowałam, ona pisała. Wiele rodzinnych tematów przy tym poruszyłyśmy, bo każda coś sobie przypomniała z dzieciństwa i czasów, które spędziłyśmy osobno. Od ponad dziesięciu lat widujemy się raz w roku na święta Bożego Narodzenia, dzielą nas tysiące kilometrów. Prócz kur, kotów, psów i trochę Milenki (moja młodsza córka miała wtedy dwanaście lat i to na nią patrzyłam, w co się ubiera, czego słucha) nic nie ma w niej z mojego życia, ale i tak zawsze człowiek doszukuje się podobieństw i pisząc to razem, miałyśmy setki refleksji.
    Opisywane lata siedemdziesiąte różniły się od teraźniejszych i poglądy ludzi na bycie żoną i matką również, stąd taka poddańcza postawa Leny. Nie dalej jak wczoraj oglądałam dokumentalny film o takich kobietach, które wreszcie się postawiły i zabiły swoich mężów:

    https://www.youtube.com/watch?v=GP6ezrU0o2Y

    Ofiara doskonała, taki jest tytuł tego filmu. Wówczas znęcanie się nad kobietą traktowano w prawie jako motyw do morderstwa i te kobiety nie mogły o tym powiedzieć. Dostawały najwyższe wyroki, często dożywocie bez prawa do wyjścia warunkowego. Był to dwukrotnie wyższy wyrok niż ten, który dostawali mężczyźni za zabicie żony. W roku 2007 prawo się zmieniło i ułaskawiono kilka kobiet, które posiadały jakieś dowody na przemoc ze strony męża, ale na ten czas były to siedemdziesięciolatki a często kobiety mające ponad osiemdziesiąt lat.
    Odbiegłam od tematu, przepraszam.
    W tej historii chciałam pokazać, jak mężczyzna potrafi ubezwłasnowolnić kobietę i nawet odciągnąć od niej dzieci, które zaczynają ją traktować dokładnie tak samo jak ojciec. Ona sama nie mając w nikim wsparcia tkwi w takim chorym związku kochając, pomimo wszystko, i męża, i dzieci. Zesłałam jej Milenę tak, to taki dar za cierpienia :)
    Pięknie dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam :)
  • KarolaKorman 26.06.2017
    pasjo, nie odpowiedziałam na Twoje ostatnie pytanie, przepraszam. Tak, będziesz, jesteś na najlepszej drodze, wierz mi :) Już teraz Twoje teksty poruszają dogłębnie czytelnika, a co dopiero za trzy lata :) Pozdrawiam serdecznie :)
  • Pasja 27.06.2017
    KarolaKorman dzięki za podtrzymanie na duchu. Pozdrawiam
  • MarBe 03.09.2017
    Niezmiennie od pierwszego opowiadania kiedy miałem trochę czasu odwiedzałem twój profil, lecz od pewnego okresu choć często zaglądam, nic nowego się nie pojawia, a szkoda.
  • KarolaKorman 04.09.2017
    MarBe, czas wakacji, to dla mnie czas wzmożonej pracy. Bywają dni, że nie mam sił na czytanie Waszych opowiadań, nie mówiąc o pisaniu. Mam jednak ochotę wziąć udział w Bitwie Składu Oceniającego, więc jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli 15 września wstawię kolejny tekst. Bardzo mnie ucieszył Twój wpis, to miłe, kiedy ktoś pisze, że czeka, że sprawdza - dziękuję :) Pozdrawiam serdecznie :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania