Przedszkole cz.1 – czyli zbyt długa, jednak wciąż za krótka refleksja liryczno-satyryczna na temat pisarstwa, pisarzy, zachowań społecznych, struktury edukacji, zgubnego wpływu alkoholizmu na etykę pracy i pewnie jeszcze czegoś tam (Wiersz)
(Specjalne podziękowania dla Szymona Szczechowicza - on już wie za co)
Kiedy rano słonko świeci,
Do przedszkola idą dzieci.
Raźno śpieszą wszyscy kroku,
Idą prędko, z błyskiem w oku.
Toć zabawa na nich czeka,
Moc radości niby rzeka
Płynąć będzie przez dzień cały,
Gdy się dziatki będą śmiały.
Pani przy drzwiach już gotowa,
Wszak zabawa wielce zdrowa.
W środku piętrzą się zabawki,
Okupując półki, szafki.
Dzieci chętnie je podnoszą,
Wszędzie wokół się panoszą,
Zaczynają dzikie harce,
Kwiki, ryki jak na Arce!
Jasio wkłada hełm policji:
„Udzielę wam abolicji!
Za psoty nie będzie kary,
Jeśli znacie przy nich miary!”.
Na to Stasia się zerwała:
„Może jestem jeszcze mała,
Ale myślę, że już mogę
Założyć sędziowską togę!”.
Tak zaczęły wyliczanie,
Kto kim się już wtedy stanie,
Gdy przedszkole to opuści
I dorosłość w życie wpuści.
Piotruś będzie kominiarzem;
Jaruś chciałby być kucharzem;
Zosia zostanie strażakiem;
A Walenty zaś… rybakiem.
Cieszą panią takie smyki,
Mimo, że się wznoszą krzyki.
Myślą wszyscy o przyszłości
Jak się tu na takich złościć?
„Same mam ja tutaj skarby,
Może dam im dzisiaj farby,
By się troszkę uciszyli
I ruchliwi tak nie byli?”.
Pomyślała pani wartko,
Gdyż jej ten okrutny warkot
Ciężko było dłużej znosić,
Zaczęła więc dzieci prosić:
„Uspokójcie się na chwilę
Stańcie w miejscu, małe grzdyle!
Niech no będzie moment cicho,
Zanim we mnie wstąpi licho!
Pobawimy się w malarzy,
Niech no mi się nikt nie waży
Dostać tu jakiejś głupawki.
Siądźcie teraz wszyscy w ławki”.
Na to Kazio się wykrzywia:
„Toć nie każdy się porywa
Na malarskie życia trudy,
Być malarzem to są nudy!”.
Resztę klasy już pogania
Jego tok rozumowania:
„Nie są w modzie dziś malarze,
Skojarzenia z nimi wraże!”.
Pani mocno się stropiła,
Srogim wzrokiem go zmierzyła
(Choć się dzieciom nie zabrania
Przecież mieć własnego zdania)
„Co ja zrobię teraz biedna?
Jestem tutaj sama jedna
A ich tabun jest i mrowie,
To nie jest na moje zdrowie!”.
Wtem to nagle myśl radosna,
Przyszła raptem niby wiosna:
„Nikt nie musi nic malować!
Nie będziemy też rysować.
Ja rozumiem znakomicie,
Że malarza ciężkie życie,
Więc mam dla was pomysł taki,
Żeby już nie robić draki,
Pobawimy się w pisarzy,
Co są lepsi od malarzy,
Bo zamiast się brudzić farbą
Pędzą słowem niby arbą!”.
Na to Stasia się zerwała,
Pani sędzia całkiem mała,
I w te słowa się odzywa:
„Na cóż pani się porywa?!
Przecież tu są małe dzieci,
A nie, jacyś tam: poeci!
Nikt z nas nawet nie jest w stanie
Się podpisać, więc zadanie,
By się zaraz stać pisarzem,
Można stłuc wraz z kałamarzem!”.
Pani znowuż się stropiła,
Jednak w doświadczeniu siła.
Piękny uśmiech założyła
I w te słowa przemówiła:
„Moje słodkie, moje lube
Przecież nie na waszą zgubę
Tą zabawę proponuję,
Jednak w głębi serca czuję,
Że w was drzemie wielka siła.
Trzeba by się przebudziła!
My będziemy tak na żarty,
Tworzyć tu poezji karty…
Zamiast liter będą szlaczki,
A wy, jak te małe raczki,
Podszczypywać się będziecie,
Udając że wszystko wiecie”.
Miła dzieciom ta igraszka:
„Moja pierwsza będzie fraszka!”,
Rozkrzyczała się Zuzanna,
Ta niesforna, mała panna.
Pierwsza biegnie do biureczka,
Gdzie otwarta jest już teczka
I zaczyna pracowicie
Skrobać szlaczki w swym zeszycie.
Więc rzuciła się bez mała
Do roboty klasa cała.
Każdy łapie za pisadło,
Co mu pierwsze w ręce wpadło.
Czy to kredki, czy ołówki
Czasem także i stalówki
Jest to dzieciom bez znaczenia,
Tak im śpieszno do ćwiczenia.
Wszystkie rwą się do działania,
Każde lgnie już do „pisania”,
Pochylony nad zeszytem
Bazgrze sobie coś, z zachwytem.
Upłynęło godzin kilka,
A wydaje się że chwilka.
W klasie cisza niezmącona,
Pani jest zadowolona,
Myśli sobie takie słowa:
„Oto lekcja jest wzorowa!
Wymknę może się na chwilkę,
By zobaczyć swą Emilkę,
Która uczy obok w klasie.
Tam jest ciszy aż w zapasie,
A więc może też i ona,
Swym instynktem przywiedziona,
Dała dzieciom lekcję taką,
Której spokój jest oznaką?
Pobiegniemy do piwnicy,
Gdzie, jak wiem, jest na stolnicy
Flaszka wódki napoczęta,
A tu bawić się dziecięta
Będą jak im przykazano,
Bo ich nobilitowano
Do zawodu szlachetnego.
Nie opuszczą miejsca tego,
A co za tym jest w kolei,
Mamy czasu do niedzieli!”.
Tak to sobie pomyślała,
A więc kiedy klasa cała
Rysowała, z zawziętością,
Poszła ulżyć swym słabościom.
Komentarze (84)
5
A wiersz dobry, z przekazem - celna satyra, dziecinność dzieci ukazały dziecinność świata - ot, proste, klarowne, z przekazem. Nie do końca się jednak zgadzam, że to wszystkie takie proste - ode mnie 4 ;)
To wszystko napewno nie jest takie proste, ale też jeszcze nie skończyłem to dopiero część pierwsza :)
xxECxx My sie wyzywamy już od tylu lat, że powoli ta pasja zaczyna gasnąć... Jak w starym małżeństwie XD
Tak serio - dobry przekaz, odziany w fajną, sensowną historię. Czytałam z uśmiechem na ustach. 5. ;)
Czytając ubawiłam się setnie : ) 5
"Tą zabawę proponuję," - tę*
"Udając że wszystko wiecie” - przecinek po "udając"
Bardzo zgrabna wyszła Ci z tego satyra. Niesamowicie długi wyszedł ten wiersz, jestem pełna podziwu, że udało Ci się go sklecić i nadać mu taką rytmiczność oraz lekkość. Przyjemne wrażenie na mnie wywarł, bo zawarłeś tutaj taką dziecięcą radość i przywary ludzkie zarazem. Jedyne, czego mogę się przyczepić, to wypowiedzi dzieci, które tak wzniosłym językiem na pewno by się nie wypowiadały. I z pewnością nie używałyby tak wyszukanych słów jak abolicja ;) Zostawiam więc 5 z małym minusem :)
A co do zabawnych wypowiedzi dzieci - przypomniała mi się siostra mojej koleżanki, która kiedyś bardzo chciała obejrzeć bajkę na Mini-mini (tym słynnym programie dla dzieci ze złotą rybką), więc poprosiła o nią naśladując rodziców, kiedy bardzo czegoś chcą i są zdenerwowani. Powiedziała coś w stylu "Dajcie mi, kurwa, moją złotą rybkę mini-mini!". Przyznam, że trochę mnie to rozbawiło, choć... może nie powinno :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania