Przedszkole cz.2 - czyli zbyt długa, jednak wciąż za krótka refleksja liryczno-satyryczna na temat pisarstwa, pisarzy, zachowań społecznych, struktury edukacji, zgubnego wpływu alkoholizmu na etykę pracy i pewnie jeszcze czegoś tam (Wiersz)
[...] opatrzona pretensjonalnym tytułem, który do ostatniej części wiersza, zostaje sztucznie i przesadnie rozciągnięty, na prośbę czytelników, mimo iż ich apelacje w sposób oczywisty były prześmiewczą prowokacją, to autor wziął je sobie do serca i postanowił, nie tylko im sprostać, ale również napisać najbardziej złożone zdanie, w swoim życiu, przekraczające jednak limit znaków nagłówka, narzucony przez opowi.pl, dlatego, połowicznie, zostaje ono umieszczone w tekście.
Dzieci tego nie widziały,
Gdyż, jak rzekłem, swój świat cały
Miały teraz tuż przed nosem.
Pogodzone ze swym losem,
Z zawziętością godną sprawy
Kreślą szlaczki bez obawy.
Adaś zeszyt już zapełnił,
Czym swój obowiązek spełnił.
Przekartkował go dwa razy,
Gdzieś poprawił bohomazy.
Siedzi sobie ucieszony,
Zerka na bok nieproszony,
Przypatruje się koledze,
By wybadać jego wiedzę.
Śledzi każdy ruch mazaka,
Tak zaczęła się tu draka:
„Tu masz krzywo! O la Boga!
W szlaczkach jesteś straszna noga!”
Krzyczy Adaś, na głos cały.
Krzysiu wlepił w niego gały,
Chwilę był tak zaskoczony
Czy też raczej urażony,
Że nie wiedział co powiedzieć.
Mógł tam tylko głupio siedzieć
I wpatrywać się w krytyka,
Który dalej mu wytyka:
„Kto ci pióro dał do ręki?!
Oszczędź nam już tej udręki!
Weź no, zasłoń to brzydactwo,
To paskudztwo, to dziwactwo!”
Krzysiu już się ma poryczeć,
Nie chce by na niego krzyczeć,
Głosik jego bardzo słaby
Od oprawcy prosi rady:
„Czemu ci się nie podoba?
Taka jest już ich uroda,
Że są czasem trochę krzywe,
Nie mniej przez to urokliwe.
Jeśli wiesz, co mógłbym zmienić,
Nie każ mi się tu rumienić,
Powiedz proszę mi otwarcie,
Zamiast besztać mnie zażarcie”.
Adaś jednak go nie słucha,
Już kolejną bidę niucha,
By ją napaść i ochrzanić;
Litość ma on sobie za nic!
Tak, za jego tym przykładem,
Klasa wybuchła nieładem.
Każdy patrzy cudzej pracy,
A znaleźli się też tacy,
Co powstali od swych ławek,
By zobaczyć większy skrawek
Literackiej metropolii,
Kwitnącej jak krzak sępolii.
Rozproszyła się dzieciarnia
I gorączka ich ogarnia,
Zamiast, w ciszy, dalej tworzyć
Poczęły się smyki srożyć.
Każdy krzyczy, każdy gada
Każdy patrzy do sąsiada
I wytyka błąd najmniejszy
W sposób coraz gwałtowniejszy,
Rozpoczęły kłótnie swary,
Nikt by temu nie dał wiary!
Tacy mali ci pisarze,
A wyniośli jak cesarze.
Każdy jeden przeświadczony,
Że jest wielce doświadczony,
Bo zapisał kartek kilka
I udaje teraz wilka,
Który warczy, który wyje
Ofiarę łapie za szyję
I ją szarpie bez litości,
Mięso odrywa od kości!
Lecz nie wszyscy, musisz wiedzieć,
Wojnę chcieli wypowiedzieć
Swoim wiernym towarzyszom,
Którzy szlaczki z nimi „piszą”.
Gdy opadła pierwsza fala
Gniewu, co im honor kala,
Podzielili się pisarze:
Są poeci, bakałarze
Prozaicy i krytycy
Myśliciele i praktycy.
Ile dzieci, tyle frakcji,
Każda szuka swojej racji
Jedna grupa gdzieś odkryła
Szafę niczym złota żyła,
Gdzie są w stosy ułożone
Zeszyty z dawna znaczone.
Z lat poprzednich to pamiątki,
Równe słupki niby grządki,
Piętno przedszkola historii,
Innych dzieci ślad euforii.
Z namaszczeniem ich dobyły,
W skupieniu je otworzyły,
Zagłębiły się w lekturze,
Zagubiły w ich strukturze.
„To nie dzieci, lecz geniusze,
Przyznać to niechętnie muszę,
Te tu szlaczki zapisały”.
Staś wytrzeszcza swoje gały:
„Gdzie nam do nich, ludzie drodzy?
To prawdziwi szlaczkolodzy!”,
Wszyscy szybko się zgodzili,
Te zeszyty otworzyli
I się wzięli za czytanie,
Starych mistrzów odkrywanie,
Robiąc przy tym gdzieś notatki
Ćwiczą wiedzy niedostatki,
Potem piszą, potem tworzą
Przykład, gdy już go przetworzą,
Zapisują wciąż od nowa.
(To zabawa jest morowa)
Zmienią kółko na kreseczkę,
Linii dodadzą poprzeczkę
I kiwają swymi łbami,
Chwaląc cichymi głosami:
„W twojej pracy widzę Basię,
Patrzcie ten to się tu zna się!
Tylko on, co zna klasykę
Pisze szlaczki jak muzykę!”.
Inni za to, w drugą stronę,
Szlaki wcześniej oznaczone
Mają w wielkiej swej pogardzie,
Tak jak plamy po musztardzie.
„One brzydzą, kolą w oczy”,
Wyje na nie Zbyś uroczy:
„Nowe nam obierać drogi,
Zamiast wracać w te dialogi,
Które dawno już minęły.
One świata nie pojęły,
My zrobimy to na nowo!
Chaotycznie, kolorowo!”.
A więc łamią wszystkie normy,
Hałas przy tym jest potworny,
Kiedy wrzeszczą chlapią tuszem,
Obnoszą się z animuszem,
Ignorują równe kratki
Ich twórczość to nie rabatki.
Im wyzywać, prowokować
Nie dadzą się ignorować,
Wykrzykują na około,
Że wymyślą nowe koło,
Co jest lepsze w kwadraturze…
Dałbyś wiarę, takiej bzdurze?
Są też tacy którym za nic
Przekraczanie wszelkich granic.
Wszystkich znają starych mistrzów
I nowych nonkonformistów.
Wszystkie nazwy, wszystkie style,
Co też piszą mądre grzdyle?
Nic! Niczego ci nie tworzą,
Tylko dalej się gdzieś srożą,
Oceniają, opisują,
Wszystkich wkoło denerwują.
Oni wolą tylko gadać,
Całą wiedzą mogą władać,
Ale swoje te bazgrołki
Schowali dawno pod stołki,
Gdzie bezpieczne od krytyki
Nie popadną w ocen wnyki.
Jest też grupa najmniej liczna,
Pisać! jedna ich wytyczna.
Oni na bok wszystkie swary
Ciepnęli jak brudne gary.
Nie chcą z nikim również gadać,
Oni piórem będą władać!
Kryjąc się gdzieś zgrabnie w cieniu,
Z zawziętością mały Gieniu
Skrobie, pisze, opisuje,
W tym skupieniu gila żuje.
Twarz rozjaśnia mu natchnienie,
Przed oczyma objawienie,
Nie oddycha nic, nie gada,
Kiedy wersy swe układa.
Wiekopomne tworzy dzieło,
Skąd mu się to wszystko wzięło?
Przecież nic jeszcze nie przeżył,
Tylko w co napisał wierzył.
Z nikim nawet nie rozmawiał,
Tylko szlaczkiem się zabawiał.
Nie dla niego aberracje,
Gdzie ma czerpać inspiracje?
Ci co w życiu idą z ciszą,
Ciekawego nic nie piszą
Było grup tych więcej znacznie,
Każda zwała się cudacznie.
Na zmianę się rozpadały,
Potem znowu się spajały,
Ale w innym to już składzie,
Z nowym hersztem na pokładzie.
Wiodły z sobą kłótnie, spory,
Do zabawy nikt nie skory,
Prawda szlaczków ich zmieniła,
Wypaczyła, spotworniła.
Zapomnieli o swym celu,
O początkach przyjacielu,
O tym, że to jest zabawa,
A nie życia warta sprawa,
O radości jaką czuli,
Nim się razem tam zaszczuli.
Na to wszystko weszła pani,
Ale dzieci jak ułani,
Pogrążeni w bitwy szale
Nie widziały jej tam wcale.
Ona za to wodzi wzrokiem,
Przyćmionym wódki urokiem,
I nie wierzy, że te czarty
Co prowadzą bój zażarty,
To te same małe dziatki,
Co ciekawe szlaczków gratki
Tak nie dawno zostawiła.
Pani cała się spłoniła
I upadła na kolana
Jak madonna nieskalana.
Uroniła łzę jedyną,
Potem wstała z kwaśną miną
I wymknęła się z powrotem,
Zamykając drzwi z łoskotem.
„To nie moja przecież wina,
Że tam taka jest zadyma.
Na siebie to sprowadziły,
W wredne czorty się zmieniły,
Niech kotłują się w tej biedzie,
Niby w beczce słone śledzie”.
Powiedziała i zniknęła,
Niechby ją cholera wzięła...
Komentarze (51)
Dziecko się męczy by w końcu
Otrzymać klepkę po głowie
Coś tam mówią sam nie wie
Jak rozumieć te mądre przekazy
Mają siłę wyobrazni obrazy
Dobrze że dzisiaj pan od wuefu
Nie będzie w dupę mnie klepał
Zniknął jakoś przed zajęciami
Z niebieskimi światłami
Powiem mamie by nie czekała
Kocham ją ponad wszystko
Jeśli listonosz coś zmieni
Uwierzę że istnieje przyszłość...
Wiersz czytałem, ale krystalizuję wnioski.
Tutaj jednak ten trzon jest wyraźnie widoczny i mnie to odpowiada. Podoba mi się, gdy ktoś umiejętnie potrafi ukryć mało optymistyczny przekaz pod poczuciem humoru - można się uśmiechnąć, ale jest też miejsce na refleksję, jeżeli tylko się chce takową poczynić.
"Krzyczy Adaś, na głos cały." - zbędny przecinek
"Że nie wiedział co powiedzieć." - przecinek przed "co"
"Nie chce by na niego krzyczeć," - po "chce"
"Powiedz proszę mi otwarcie," - "proszę" jako wtrącenie ;)
"Patrzcie ten to się tu zna się!" - przecinek po "patrzcie"
"Dałbyś wiarę, takiej bzdurze?" - bez przecinka
"Są też tacy którym za nic" - przecinek po "tacy"
"Ci co w życiu idą z ciszą," - przecinek po "ci", wyjdzie ładne wtrącenie, chyba że wolisz zostawić, jak jest ;)
"O początkach przyjacielu," - po "początkach"
"O radości jaką czuli," - po "radości"
Tutaj troszkę więcej tych przecinków Ci uciekło, ale nie szkodzi. Wiersz robi imponujące wrażenie - i długością, i poczuciem humoru, i przede wszystkim aluzyjnością. Przedstawiłeś pod maską dzieci różne typy ludzkie, a równocześnie skupiłeś się na pisarzach. Może czerpałeś nawet wzorce z opowi, kto Cię tam wie? Mam tylko nadzieję, że nie zaliczyłam się do tych krytyków, co to się rozpisują, a sami tyłka nie ruszą ;) W każdym razie zaimponowałeś mi swoim podejściem do sprawy. Wyszło naprawdę nietypowo, a w tekście można doszukać się tylu odwołań, choćby w tym krótkim fragmencie, gdzie nauczycielka nie bierze odpowiedzialności za swoje czyny, co jest tak powszechnym zjawiskiem w dzisiejszych czasach. Naprawdę świetny portret psychologiczny, jestem niesamowicie urzeczona. Z tego też względu przymknę oczy na te przecinki, dam pięć :)
Cieszę się, że udało mi się osiągnąć planowaną wielowymiarowość. Oczywiście, są też wśród pisarzy postwy godne pochwały i pozytywne, jednak pisanie o nich nie odniosłoby moim zdaniem planowanego efektu :)
Bardzo Ci dziękuję za korektę i komentarz :)
Zawsze łatwiej, lub lepiej, pisać o tych, którzy nie są ideałami - na ich postawach można się wiele nauczyć, więc rozumiem jak najbardziej Twój zamysł. To ja dziękuję za taką miłą odpowiedź i tekst dający do myślenia :)
''Podzielili się pisarze:
Są poeci, bakałarze
Prozaicy i krytycy
Myśliciele i praktycy.
Ile dzieci, tyle frakcji,
Każda szuka swojej racji''
Jak mówiłem pewnie dam 5 i tak robię :D Nauczycielka też niczego sobie :D A czy to wiersz? :D Opowiadanie rymowane z tego co pamiętam to bajka a ale zwierzęta w tym wypadku to dzieci(wybacz czorty jak określiłeś) :D
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania