Poprzednie częściPrzekleństwa anorektyczki [1]

Przekleństwa anorektyczki [18]

https://www.youtube.com/watch?v=5gSroh2XP-0

 

Spoglądamy po sobie z Luizą.

- Nie mam żadnych książek - mówimy niemal jednocześnie, po czym zaczynamy się głośno śmiać. Z niczego.

- Spokojnie, mamy książki. Zeszyty też - zwraca się do nas czerwono-włosa kobieta. Przypominamy sobie o jej obecności i trochę się uspokajamy.

- I długopisy! - oznajmia melodyjnie Sara, niosąc pod pachą podręcznik do języka polskiego, jakiś gruby, bardzo rozwalony zeszyt i piórnik.

Razem z innymi podchodzimy pod drzwi z małym okienkiem, za którym widać, co jest przed oddziałem – kucharki, sprzątaczki, krzątające się po korytarzu i chodzące między pomieszczeniami. Przez chwilę czuję się, jakbym była na jakiejś kolonii, ale to wrażenie szybko znika, gdy obok nas pojawia się sylwetka jednej z pielęgniarek, która nas liczy i zaraz potem wszyscy przechodzimy do klasy, znajdującej się nieopodal wyjścia z oddziału.

- Dzisiaj porozmawiamy o poezji – nauczycielka zaczyna lekcję, gdy wszyscy zajmujemy miejsca przy wielkim stole, a ona sama siada na jego szczycie, uśmiechając się do nas szeroko.

- Pierwsze pytanie. Czym jest dla was poezja?

Zastanawiam się. Wierszem? Piosenką? To chyba zbyt proste. Tak mi się wydaje. Nie wiem, czym jest poezja. Ale nie przepadam za oczywistymi rozwiązaniami. I przeczuwam, że ta pani również ich nie lubi.

- Rymami, zwrotkami, metaforami... - wymienia Julka znużonym głosem. - Może być stroficzny, albo...

- Nie o to mi chodzi, Juleczko - patrzy na nią smutno, a potem znowu mówi do wszystkich - Spróbujcie pomyśleć bardziej... aschematycznie. Oderwać się od rutyny rzeczywistości, monotonii zwykłych, szablonowych stwierdzeń, a zwłaszcza od regułek. Ci, którzy mnie już znają, dobrze wiedzą, że nienawidzę regułek. I na moich lekcjach one po prostu nie obowiązują.

- Poezja jest w pewien sposób tym, jak spoglądamy na świat - odzywam się niepewnie, ale gdy widzę zaintrygowanie we wzroku nauczycielki, trochę się ośmielam - Jest tak jakby odzwierciedleniem tego, co postrzegamy, dlaczego to postrzegamy i jak dokładnie jest to przez nas postrzegane. Poezja jest... punktem widzenia.

- Dobrze, dobrze... – szepcze przez moment pod nosem, niby mantrę, ale za chwilę dodaje, nieco głośniej. – Dobrze. Ktoś jeszcze?

- Można napisać komuś miłość. Wiersz. - duka Janek.

- Tak, Janku, właśnie tak...

- ... najlepiej w toalecie - szepcze Sara, a po sali przechodzi echo śmiechu. Janek zaciska pięści. Kobieta w karminowych włosach patrzy z powrotem na mnie, jakby w oczekiwaniu.

- Chciałabyś coś jeszcze dodać...?

- Alicja.

- Ala, czy chciałabyś coś jeszcze dodać do swojej wypowiedzi?

- Myślę też, że dzięki poezji można zrozumieć drugiego człowieka chociaż w pewnym stopniu. Zajrzeć do wnętrza jego duszy... Coś w tym stylu.

- Tak, tak... Dokładnie. Dlatego więc, zważając na to, jak wielką siłę ma poezja, chcę, żebyście dzisiaj napisali jeden wiersz. Własną kompozycję słów, jakąkolwiek chcecie. Jeśli ktoś zechce, będzie mógł przeczytać swój wiersz, a my możemy doszukiwać się w nim ukrytych znaczeń.

Dopiero po krótkiej chwili orientuję się, że rozłożono przed nami czyste, białe kartki z bloku, a w przezroczysto-niebieskim pudełku nieopodal leżą długopisy, ołówki i gumki do ścierania.

Biorę sobie komplet do pisania, przykładam końcówkę ołówka do papieru i wówczas nachodzi mnie pustka. Nie mam w głowie kompletnie nic. Żadnej myśli. Żadnej inspiracji.

Spoglądam po osobach w klasie. Próbuję odnaleźć choć namiastkę natchnienia, jakie tak trudno odnaleźć. I nic.

Dopiero po momencie przychodzi impuls. I wówczas – zaczynam pisać.

 

to. obnaża mnie od wewnątrz

liże śmiercią nagie myśli

i sprawia, że gubię siebie

w szalonym pędzie istnienia

 

goni mnie i szczypie w wargi

warczy niczym wściekły pies

słyszę głosy, widzę cienie

i już nie mam dokąd biec

 

każdy gryz wyżera dzień

każde lustro płacze skrycie

pali przełyk każdy kęs

i ucieka ze mnie życie.

 

- Ktoś już skończył?

Podnoszę rękę, tak jak parę innych osób.

- Proszę, Ala.

Czytam to, co napisałam. Pod koniec przymykam oczy, bo mimo że ten wiersz nie jest niczym wyjątkowym ani pięknym samym w sobie, to jest tym, co myślę. Ale ubranym w nieco ładniejsze, wyszukane słowa.

- Jedzenie - pada pierwsza interpretacja.

- Jakaś głupia obsesja na punkcie odchudzania, ostatnio jest to strasznie modne... Tylko tępe laski wpadają na takie bzdury.

- Anoreksja.

- Same konkrety - ironizuję.

Reszta lekcji mija w ciszy. Nikt już nic nie czyta.

 

***

 

O czternastej, kilka godzin po zajęciach w szkole i dwie po obiedzie, wychodzimy na spacer. Zjeżdżamy na dół windą, ku mojemu rozczarowaniu i wydostajemy się na dwór przez tylne wyjście ośrodka.

Czuję się tak, jakbym nie była na dworze całe wieki. Wdycham świeże powietrze, zamykam oczy i idę przed siebie. W takich sytuacjach naprawdę docenia się życie i świat wokół siebie.

Całą grupą docieramy do szpitalnego ogrodu. Wszyscy idą grać w koszykówkę, siatkówkę albo biegać, tylko ja, Sara i Luiza musimy zostać w altanie z wychowawcami, żeby pilnowali, czy przypadkiem nie ćwiczymy.

- Od kiedy tu jesteście? - pyta blond-włosa pani, która siedzi z nami na ławce.

- Mi mija dziś trzeci miesiąc - oznajmia ponuro Sara. - I chyba wychodzę.

- Czyli już się nie zobaczymy? To dobrze. Znaczy, nie zrozum mnie źle. Wolę żebyś tu nie była.

- Mi jest zaś to do bólu obojętne. Nawet wolałabym zostać tutaj.

- No, dobrze. A wy, dziewczyny?

- Przyszłyśmy w ten sam dzień i jesteśmy tu na razie prawie cztery – odpowiada Luiza.

- Świeżaki.

- Ta.

- A za co jesteście?

- Anoreksja - mówiąc to, patrzę młodej kobiecie w oczy. Widzę w nich strach. I pieprzone współczucie.

- A ja bulimia i depresja - dołącza się Luiza.

Wychowawczyni o nic więcej nie dopytuje. Z podwórza wracamy punktualnie o szesnastej, czyli na godzinę podwieczorku. Znowu to samo – tanie, "polskie" jogurciki owocowe o smaku brzoskwini i marakui, a do tego drożdżówka z budyniem. Czterysta trzydzieści kalorii.

– Pani doktor chyba się pomyliła – słyszę przyciszone głosy pielęgniarek. – Ta nowa anoreksja powinna mieć nutridrinka.

– Co proszę? – wtrącam się. Skoro ich rozmowa dotyczy mnie, to sądzę, że mam prawo wiedzieć, o co chodzi.

– Nutridrink. Taki produkt do picia, który dostają osoby z anoreksją, żeby szybciej przytyć i uzupełnić niedobory witamin, i tak dalej. – tłumaczy, a potem zwraca się do swojej koleżanki – Zadzwonię do lekarki. Kto cię prowadzi, Wilga?

– Nutridrink smakuje jak tynk wymieszany z wanilią – szepcze mi na ucho Sara.

– Prowadzi mnie... Nie wiem. Taka pani w ciemnych, krótkich włosach. Nie mam pojęcia, jak się nazywa.

– Okej, to doktor Becker-Haus. Za niedługo idzie na urlop, więc tak czy tak, zmienią ci lekarza.

Pielęgniarka podnosi słuchawkę białego, stacjonarnego telefonu i wykręca trzycyfrowy numer. Po kilku sygnałach zaczyna mówić.

– Doktor Becker-Haus? Prowadzi pani Alicję Wilgę, tak? Na podwieczorek anoreksja zawsze ma nutridrinka, a dziewczyna dostała jogurt i drożdżówkę. Tak miało być, tak? Nie? Dobra, zaraz to zmienię. Dziękuję, do widzenia.

Super. Będę zajadać waniliowy tynk.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • KarolaKorman 13.08.2017
    ,,- Pierwsze pytanie. Czym jest dla was poezja?'' - to piętro wyżej, bo to też mówi nauczycielka

    ,,- Chciałabyś coś jeszcze dodać...?
    - Alicja.
    - Ala, chciałabyś coś jeszcze dodać do swojej wypowiedzi?'' - to, jak sądzę, też mówi jedna osoba, czyli jedna za drugim nie pod

    Kolejny dzień i coś nowego, nowe doświadczenia, nowe, nieznane jedzenie lub coś, co ma go przypominać. Dałam 5. Pozdrawiam :)
  • Tanaris 15.08.2017
    Każdy dzień jest w pewnym sensie walką. Dziewczyna zdobywa nowe doświadczenia i kto wie... w jaką stronę to wszystko się potoczy. Oby jednak w tą dobrą.
  • Drżączka 15.08.2017
    Oby :)
  • Pasja 20.08.2017
    Ala bardzo otwiera się na świat. Z zamkniętej dziewczyny staje się dziewczyną angażującą się mocno we wszystkich zajęciach. Nie ma już buntu, pewnie spowodowane to jest lekami. Ale krok po kroku idzie w dobrą stronę. Pozdrawiam deszczowo 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania