Poprzednie częściPrzekleństwa anorektyczki [1]

Przekleństwa anorektyczki [28]

https://www.youtube.com/watch?v=W1jIuwYGIrU

 

Zamieram. Wydalona z oddziału? Teraz, właśnie w chwili, gdy chcę przyjąć oferowaną mi pomoc? Cholera, nie. Po co ja przemycałam ćpunowi te pieprzone tabletki? Jestem skończoną idiotką. Nie mogę wylecieć. Nie mogą mnie wyrzucić.

– Jak to „wydalona”? – pytam niepewnie, przełykając ślinę. Patrzę na pana Roberta, obserwując jego wyraz twarzy, z nadzieją, że nagle zacznie się śmiać i powie, że żartował. To się jednak nie dzieje. Pielęgniarz jest śmiertelnie poważny.

– Za niepoprawne zachowanie – oznajmia. – Ala... Pracuję tu pięć lat. Może ci się zdawać, że to mało, ale taki odcinek czasu wystarczy, by poznać sztuczki każdego typu pacjentów. Znam triki anorektyczek i bulimiczek. Dzieciaków, które się okaleczają. I uwierz, że doskonale wiem, co robią narkomani na głodzie. Oni tylko szukają okazji, by coś wziąć. Kosztem innych, niekiedy nawet kosztem samych siebie. A najłatwiej jest im podkraść komuś leki.

Co ja zrobiłam? Kurwa.

– Boże… – mówię pod nosem. – Naprawdę mnie wywalą? Ja… Nie chciałam tu przyjść, nie chciałam tu być i nadal się waham, ale… Ja nawet nie mam gdzie pójść i...

– Mówię ci tylko o konsekwencjach tego, co zrobiłaś. Nie mam w zwyczaju kryć pacjentów, wolę być szczery z lekarzem dla ich dobra, ale tym razem ci odpuszczę. Dostajesz ode mnie kolejną, i ostatnią, szansę. Nie zaprzepaść jej.

– Dziękuję. I przepraszam. Serio, przepraszam. Nie wiedziałam, że to aż tak…

– Aż tak. Zjedz i idź na salę. Nie musisz tu siedzieć. Tylko leż na łóżku tak, żebym cię widział na kamerze, okej?

– Dobrze.

 

***

Za pięć dziewiąta Michał przychodzi na naszą salę. Julka już śpi, Faustyna poszła do łazienki się umyć, a ja czytam książkę. Próbuję się skupić i wyciszyć, żeby szybciej zasnąć.

– Cześć – głos chłopaka przerywa mi moją uroczą chwilę sam na sam ze sobą. Wzdycham, zamykam książkę, zapamiętując stronę i podnoszę wzrok na twarz Michała. Trzysta czterdzieści siedem. Strona numer trzysta czterdzieści siedem.

– Czego chcesz? – pytam, próbując znużonym tonem okazać nieproszonemu gościowi, że nie mam ochoty go oglądać, ani tym bardziej z nim rozmawiać, ale ten, niestety, nie traci swojej werwy. Skąd w nim tyle energii?

– Coś się stało, że jesteś taka oschła? – uśmiecha się szeroko, dotykając mojego ramienia. Odsuwam się. Nienawidzę, gdy ktoś mnie tak dotyka.

– Zawsze taka jestem. Musisz zacząć się przyzwyczajać – orzekam chłodno. Tak bardzo chcę wrócić do czytania. Trzysta czterdzieści siedem!

– No dobra, nie irytuj się. Masz okres, czy co?

Odkładam książkę na szafkę. Milczę, zaciskając zęby i pięść.

– Wyobraź sobie, że nie mam okresu. Nie mam go od pierdolonego roku. I co teraz powiesz?

– Okej, nie obruszaj się tak od razu, próbowałem zażartować… Mam sobie pójść?

– Czytasz mi w myślach – uśmiecham się złośliwie. – Dobrej nocy, ćpunie.

– O tę tabletkę się wkurzasz, tak? Czemu? W ogóle cię nie rozumiem.

– Mogą mnie za to wywalić.

– Ale nikt o tym nie wie, więc jak mieliby cię wywalić, co? Zresztą, sama się zgodziłaś i mi ją przyniosłaś.

– Wyjdź.

– Jeszcze parę godzin temu byłaś wniebowzięta, jak ze mną rozmawiałaś. A teraz co?

Nie odpowiadam.

– Ten pielęgniarz coś ci nagadał? – w głosie Michała rozbrzmiewa coraz większa irytacja i gniew. Kulę się na prześcieradle i zaczynam bać. Nie patrzę na niego. – No mów!

– Daj mi spokój – szepczę.

– Co?

– Wyjdź! – mój głos nagle przechodzi w krzyk.

Michał spogląda na mnie zszokowany. Po chwili jednak wraca do siebie.

– Wiesz co? Mam cię gdzieś – syczy przez zęby. – Myślałem, że będziemy mogli trzymać się razem, ale ty nie masz kompletnego pojęcia o świecie. Chyba nie wiesz, jak to jest mieć naprawdę ciężko w życiu. Masz tę swoją anoreksję, i co? Jesteś tylko szkieletem. Jesteś... niczym. Chcesz być chuda i nie myślisz o czymkolwiek innym. Może najlepiej podetnij sobie żyły i…

– Daj mi, kurwa, spokój! – krzyczę, uderzając go z pięści w twarz. Do pokoju po kilku chwilach wbiega pan Robert.

– Michał, idź stąd – mówi. Chłopak rzuca mi wściekłe spojrzenie, ale wychodzi.

– Przepraszam… Przepraszam… Miał pan rację – mówię przez łzy. Nie wiem nawet, kiedy zaczęłam płakać.

– Nic nie szkodzi, Ala. Tylko nie rób już głupot, dobrze?

Kiwam głową, podciągając kolana pod brodę. Przez jakiś czas oboje nic nie mówimy. Pielęgniarz siada na brzegu łóżka, nieopodal mnie.

– Proszę pana?

– Tak?

– Mógłby mnie pan... przytulić?

Mężczyzna milczy. Gdy już godzę się z tym, że nie spełni mojej cichej prośby, podchodzi do mnie i bierze w ramiona. Wzdycham, czując silny zapach jego perfum. Wtulam głowę w klatkę piersiową pielęgniarza, próbując się uspokoić. Chyba zadzwonię jutro do Luizy.

 

***

– Ej, może zagramy w butelkę? Co ty na to? Hej, Ala? – Julka próbuje zwrócić moją uwagę na śniadaniu. Ja zaś próbuję ją ignorować, z marnym skutkiem. Chciałabym czasem, żeby świat ogarnęła epidemia ciszy.

– Gra w butelkę jest dla ludzi, którzy mają połowę mózgu, albo wcale – stwierdzam. – Co w tym ciekawego? Kręcisz pustą butelką i losujesz osobę, jaką musisz pocałować.

– Można też zadawać sobie wyzwania i w ogóle. No weź, Ala, nic nie robimy na tym oddziale, przyda nam się trochę rozrywki, dziś jest sobota!

– Jeśli chcesz, to baw się z Jankiem i Faustyną. Ja nie mam ochoty – mówię i wracam do jedzenia.

Julka do końca posiłku już się nie odzywa.

 

***

 

Myślę o tym, co zostawiłam. O czarnym kocie. Szkole. I o babci, której już nigdy nie zobaczę. Nie przeproszę jej za to, co robiłam i robię. Nie powiem, że ją kocham. Mogę tylko zadręczać się tym, że to moja wina. Każdego dnia, aż do usranej śmierci.

Dziś na dyżurze jest pani Wiktoria. Całe szczęście. Soboty i niedziele spędzamy w całości na oddziale, bo nie ma żadnych zajęć. Gdyby dniówkę miała Tamara, to chyba bym nie zdzierżyła.

– Proszę pani, otworzy pani salę komputerową? – słyszę z korytarza głos jakiegoś chłopaka. Nie Michała.

– O piętnastej, mówiłam – odpowiada pielęgniarka.

Zamykam książkę. Strona numer pięćset dwadzieścia siedem.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • Krystian244 20.08.2017
    Połowa już za mną i jest fantastyczne. 5 od mnie i czytam dalej
  • Drżączka 20.08.2017
    Dzięki :)
  • KarolaKorman 21.08.2017
    Trochę mnie zdziwiła reakcja Alicji, że tak huknęła na Michała. Mogła odmówić wcześniej, albo powiedzieć, że to było jednorazowe. Myślę, że i tak jutro się pogodzą. Czasem emocje biorą gorę nad realnym myśleniem. Gwiazdki zaświeciłam, pozdrawiam :)
  • Drżączka 22.08.2017
    W sumie sama się zastanawiałam, czy reakcja Ali nie była zbyt przesadzona, ale z drugiej strony ludzie pod wpływem fali emocji robią różne rzeczy, więc już to zostawiłam :)
    Dzięki za ocenę i także pozdrawiam!
  • Pasja 21.08.2017
    Dobrze, że postawiła się Michałowi. Płacz jest dobrym znakiem. Powoli Alicja zaczyna wracać do rzeczy ważnych. Wie co zrobiła źle. Wie, że pewnych rzeczy już nie naprawi, ale może już nie popełnić więcej. Fajna część 5
  • Tanaris 22.08.2017
    Cześć. Jeszcze wczoraj były części, a dziś już ich nie ma :/ Usunęłaś na zawsze, czy może wprowadzasz pewne zmiany? Heh, jak na teraz to się nie załapałam.
  • Drżączka 22.08.2017
    Już są.
  • Tanaris 23.08.2017
    Drżączka dzięki śliczne :*
  • Drżączka 23.08.2017
    Tanaris, nie ma za co, ja dziękuję za komentarze :)
  • Tanaris 23.08.2017
    Drżączka skromne są, ale zawsze staram się coś napisać :*
  • Adam T 22.08.2017
    Co jest, do jasnej ciasnej?!! Poszłaś "na lepsze"?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania