Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

PRZEŁOM TAJEMNICY

Jestem nastolatką, nie lubię mówić o swoich problemach, zawsze uważałam że nikt nie traktował ich poważnie. Nie lubię produkować się na marne. Zawsze byłam dojrzalsza od dziewczyn w moim wieku, nie w głowie mi fejm, miłości platoniczne czy robienie z siebie durnia na YouTube. Mam mało znajomych, właściwie to tylko nieliczna grupka, po tym jak spotkała mnie nieprzyjemna historia z rówieśnikami w gimnazjum, nie ufam ludziom. Szczególnie dziewczynom.

Mam bardzo dobry kontakt z braćmi, choć działają mi często na nerwy. Jest ich po prostu za dużo, czterech. Ktoś z was by wytrzymał taką liczbę? Na szczęście mam też siostrę, jest starsza ode mnie. Ale dobrze się rozumiemy. Niestety rzadko ich widuje.

Myślę że każdy ma problemy z rodzicami, mój ojciec jest alkoholikiem całe szczęście wyjeżdża na długie pobyty do roboty na czarno. A mama, to dobra kobieta choć bardzo często na mnie narzeka. Ale do rzeczy, mam na imię Jessica i opowiem wam moją historię.

 

Rozdział pierwszy.

 

25.04.2017rok.

Z pięknej krainy Morfeusza wybudził mnie okropny dźwięk budzika. Delikatnie uchyliłam oczy zerkając na godzinę "6:54". Z głośnym westchnięciem, usiadłam na łóżku wyłączając równocześnie budzik.

"Pora się szykować do piekła" - pomyślałam.

To był kolejny poranek, kolejne uczucie lęku, przed pojawieniem się w Piekle potocznie nazywanym szkołą.

Cichutko by nikogo nie obudzić, przeszłam przez korytarz do łazienki by wziąć szybki prysznic, i delikatnie ogarnąć swój wygląd, bo wyglądam jak jakiś ćpun na głodzie.

Cienie pod oczami, powiększone źrenice i przyspieszone bicie serca. Przeglądając się w lustrze, przetarłam rękoma twarz i przez chwilę patrzyłam w swoje odbicie. Nigdy nie miałam problemów z akceptacją siebie, może małe kompleksy, ale to jak każda dziewczyna. Uważam że jestem atrakcyjna.

Blond włosy za ramiona, niebieskie wyraziste oczy, każdy się nimi zachwycał, dla mnie nie są czymś wyjątkowym. Dosyć duże usta, w kolorze poziomki i wyraziste kości policzkowe.

*****

Kilkanaście minut pod prysznicem i wychodzę orzeźwiona. Ubieram, szarą koszulkę, i jasne niebieskie jeansy z wysokim stanem. Robię delikatny makijaż i pakuję się do szkoły.

Znów patrzę na zegarek "7:32" zostało mi jeszcze trochę czasu, pomyślałam że pójdę na kawę przed rozpoczęciem zajęć. Łapie pośpiesznie telefon w rękę i słuchawki, włączam moją ulubioną piosenkę "Bedoes- Gustaw" i w przed pokoju zakładam białe adidasy z nike. Wychodząc zamykam za sobą drzwi na klucz, bo mama zostawiła na Nich karteczkę że musiała wcześniej wyjść do pracy i poprosiła mnie bym zamknęła dom bo pewnie wróci koło "23:00".

Nie miałam pojęcia dlaczego tak późno dzisiaj wraca, zazwyczaj wracała o "20:00". No ale cóż, nie było czasu by się nad tym dłużej zastanawiać. Zamknęłam drzwi i szybszym krokiem wyszłam z podwórka.

Moja codzienna droga do szkoły była przez duży las, nie było autobusu, nawet gdyby był to bym z niego nie korzystała, lubiłam spacerować przez ten las... Dodawał mi otuchy, a u niektórych wzbudzał ciarki na placach. Przechodząc przez las, dotarłam do miasta, weszłam do kawiarni i zamówiłam kawę, nie zwracając uwagi na człowieka który mi ją podał, rzuciłam tylko szybkie i zimne "dzięki".

Gdy wyszłam z kawiarni była godzina "8:10" lekcje zaczynałam o "8:35" więc powolnym krokiem doszłam do budynku. Przed wejściem zatrzymałam się i rozmyślałam czy nie uciec z lekcji, ale niestety... Pech mnie śledzi, tuż pięć kroków za mną była pani dyrektor. Wciągając głośno powietrze do płuc otworzyłam drzwi, momentalnie oczy wszystkich zwróciły się ku mnie. Czułam się jak ufo. Czy naprawdę ludzie nie mają czegoś fajniejszego do roboty niż gapienie się kto właśnie otwiera drzwi?.

zamknęłam oczy na chwilę i pomyślałam "witaj koszmarze" przechodząc przez tłumy nastolatków dotarłam w końcu do mojej klasy. Usiadłam na moim miejscu. Była to piąta ławka od strony okna, wybrałam ją na początku roku i raczej nie zamierzałam się z nią rozstawać.

Każdy wchodził do klasy, klasa się zapełniła. Koło Pani Prowadzącej zajęcia stanął jakiś młodzieniec, miał tajemnicze spojrzenie. Przyciągał do siebie uwagę.

Kruczowate włosy, piwne oczy z pomarańczową plamką, zabujczy uśmiech i niezła sylwetka. Przedstawił się jako Lorenzo Brah.

- Dzieci, to jest wasz nowy kolega, Lorenzo, przybył On do nas z Anglii. Przywitajcie go ciepło.

Każdy chórem powitał go zwykłym "czołem" Tylko dziewczyny robiły maślane oczka do niego. Aż się śmiać chciało z ich desperacji.

Nauczyciel ponownie zwrócił się do nowego ucznia:

- Lorenzo, zajmij któreś z miejsc i przygotuj się do zajęć. Ładnie się do niego uśmiechnęła.

Nigdy nie była miła do uczniów dlatego mnie to zdziwiło, musiał to być ktoś z jej rodziny. Rękę sobie daję uciąć.

Lorenzo rozglądał się po całej klasie i jego wzrok spoczął na mnie, pewnym krokiem podszedł do mnie i zapytał...

- Siemka, pamiętasz mnie?

Podniosłam wzrok ku górze i uniosłam lewą brew do góry.

- yyy, nie bardzo

Lorenzo usiadł na miejscu obok.

- chwileczkę, to jednoosobowa ławka.

Lorenzo zwyczajnie mnie olał jakbym nic do niego nie powiedziała.

Zrezygnowana, poparłam się na ręku i w pełnym skupieniu patrzyłam na nauczyciela.

Co chwilę do mojego towarzysza z ławki przylatywały karteczki.

"pewnie któraś z tych desperatek, próbuję do niego podbić" na samą tą myśl przewróciłam oczami.

****

Koniec lekcji, podszedł do mnie Alex.

Alex to mój dobry kolega, typ bad boy'a. Działał mi na nerwy tym swoim nonszalanckim wyglądem.

Brunet, oczy koloru miodu, białe zęby i do tego miał jakieś 183cm Wzrostu, był idealny. Choć z charakteru, złośliwy, arogancki i egoistyczny. Każdy się go bał a jego byłe do tej pory się do niego nie odzywają, bawiła mnie ta sytuacja.

- Jessica, ty w ogóle mnie słuchasz?

Wyrwał mnie z rozmyślań.

- właśnie opisywałam cię w myślach. Więc nie, zadziornie się uśmiechnęłam.

- wiem że o mnie marzysz ale to jest ważna sprawa więc opanuj swoje hormony i ze mną porozmawiaj. Głupkowato się uśmiechnął.

Wywróciłam oczami, zawsze lubił sobie coś dośpiewać.

- co to za ważna sprawa?

- musisz pójść ze mną na jedną imprezę. Klęknął przede mną i ułożył ręce jak do modlitwy.

Nie jestem typem imprezowiczki. Nie przepadam po prostu za smrodem spoconych gości i krzykiem lasek które proszą się żeby je ktoś przeleciał.

Bez zastanowienia odpowiedziałam.

- nie.

Poczym wyszłam ze szkoły, wybiegł od razu za mną, szarpnął mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę.

- nie wiem czy wiesz ale mnie się nie odmawia.

Uniosłam brew do góry, by pokazać mu że jestem zdziwiona i lekko zirytowana.

- puść to boli.

- to jedna mała impreza, no proszę.

- przemyśle to.

Cmoknął mnie w nosek i szybko odbiegł rzucając przelotne "jesteś wielka".

Zmęczona wracam do domu przez las, nagle usłyszałam krzyk, donośny krzyk mężczyzny.

Zauważyłam trzy sylwetki w głębi lasu, schowałam się za drzewem i podsłuchiwałam rozmowy. Nie jest to w moim zwyczaju ale wiedziałam że może stać się coś złego. Podsłuchiwanie uznałam za konieczność.

- Dlaczego kurwa ty nigdy się nas nie słuchałasz?!.

- Widziałem ją, musiałem sprawdzić czy to napewno ona.

- ona ma w sobie coś co może cię zniszczyć, jedna głupia wpadka i już by cie nie było. - odezwał się kolejny raz nieznajomy.

- przestań już go dręczyć, jest jeszcze młody, też popełniałeś błędy. - wtrącił się kolejny.

- nie takie jak on, dobra, Ares, szef nas wzywa, pogadamy z młodym później.

Poczym rozmowy ucichły, zastanawiałam się czy już wyjść zza drzewa. Po dłuższym przysłuchiwaniu ciszy wyszłam i rozglądałam się. Ani Śladu żywej duszy.

***

Rzucając plecak w kąt kuchni, zaglądam do lodówki, zrobiłam sobie pseudo obiad i poszłam odrabiać lekcję. Gdy skończyłam rzuciłam się na łóżko w celu odpoczecia. Niestety zadzwonił dzwonek do drzwi. Przeklnęłam tego człowieka który właśnie śmie mi przerwać relaks. Leniwie się podnosze z łóżka. Podchodzę do drzwi i delikatnie je uchylam, moim oczom ukazuje się Alex i jego Kolega, Antoni.

Zagradzając im drogę wejścia, zapytałam czego potrzebują.

Alex wziął mnie na ręce i postawił dopiero na środku salonu. Krzyknęłam tylko do Antoniego by zamknął drzwi na klucz.

Młody chłopak tylko się zaśmiał.

Był blondynem, o zielonych oczach, widać było że ćwiczy, był szerszy niż normalny 18nastolatek.

- ALEX, puczaj albo połamie ci łapy.

- jaka Agresywna - odezwał się jego kolega.

- Zawsze była wyszczekana.

Alex postawił mnie na ziemi i wzruszył ramionami.

Sprzedałam mu kuksańca w bark.

- czego chcecie?

- dzisiaj impreza

- jesteś gotowa? - zapytał Alex.

Zupełnie nie wiedziałam o co im chodzi, ciągle miałam w głowie głosy tamtych ludzi z lasu. Przez co byłam rozkojarzona.

- powiedziałam że się zastanowię Alex. Powiedziałam dość szorstkim głosem.

Nagle zadzwonił mój telefon, włączyła się melodia Borka, świrus zawsze mi się podobał, a raczej jego styl wykonywania utworów.

Uśmiechnęłam się w duszy.

Odebrałam, Radosnym głosem powiedziałam

(ROZMOWA TELEFONICZNA)

- Halo?

- wrrr, ahhh.

Były to pomruki i ciężki oddech.

- kto mówi? - zapytałam

- strzeż się. Oni nie są dla ciebie dobrym towarzystwem.

Przypominał głos z jakiegoś horroru.

Szybko się rozłączyłam.

Spojrzałam na chłopaków którzy jeszcze przed chwilą tu byli. Zniknęli, okno w kuchni było otwarte. Na stole leżała karteczka.

"Musieliśmy szybko wyjść, ubierz te krwistą suknię i bądź gotowa na "20:10". Twój Alex."

Spojrzałam na godzinę, "17:30".

Postanowiłam się szykować, długa kąpiel, mocniejszy makijaż, lekkie świecidełka i czarne szpilki. Znów spojrzałam na godzinę była "19:45".

Złapałam torebkę i włożyłam do niej telefon, pieniądze i dokumenty.

Szykowałam się do wyjścia.

*****

Równo o "20:10" podjechał czarny samochód, nie zastanawiałam się skąd Alex go wziął, był dosyć bogatym chłopakiem, często zmieniał samochody na nowe modele. Podążał za trendem. Paranoja. Wychodzę z domu dokładnie zamykając drzwi na klucz. Otwieram furtkę, mój dom otacza żywopłot więc Alex wcześniej mnie nie zauważył, dzwonił do kogoś, mówił że się spóźniam. Ukazałam mu się i spojrzałam mu w oczy, zauważyłam błękitny błysk w jego oku, nie naturalna rzecz, widzę to u niego pierwszy raz. Nieśmiało pytam...

- Dzwonił ktoś?

Spojrzał na mnie, a na jego twarzy malowała się troska.

- wyglądasz ślicznie, kolor krwi pasuje Ci do twarzy.

Próbując przeanalizować to co powiedział zamilkłam.

CO TO MIAŁO ZNACZYĆ?!

w głowie ciągle krążyły mi pytania na temat dzisiejszego zachowania Alexa.

- Dziękuję, dzwonił ktoś? - ponowiłam pytanie na które nie uzyskałam odpowiedzi.

- Tak, czasem wydaje mi się że dzwoni za często, spojrzał mi ukratkiem w oczy i lekko się uśmiechnął.

Nie zrozumiałam przekazania. Kto dzwonił zbyt często?

Nie śmiałam już pytać, dzisiejszy Alex mnie przerażał. Postanowiłam to przemilczeć. Gestem ręki zaprosił mnie do auta, jak dżentelmen otworzył mi drzwi i spokojnie zaczekał aż wejdę do środka. Rzadkość..

Nieśmiało się uśmiechnęłam.

***

Przejechaliśmy 30 minut drogi, a Alex z każdą minutą robił się coraz dziwniejszy, jego oczy zrobiły się błękitne.

Zdziwiona zapytałam czy wszystko w porządku.

Nie otrzymałam odpowiedzi, zaczął dyszeć.

Wysunęłam delikatnie dłoń i Położyłam ją na ramieniu Alexa. Chłopak się wzdrygnął, jakby fala złej Energii przepływała przez jego ciało.

Krzyknął bym zabrała dłoń. Poczułam lekki prąd w opuszkach palców. Dłoń automatycznie się zacisnęła. Nie panowałam nad tym, przerażona patrzyłam jak sprawiam ból mojemu koledze. W końcu zabrałam rękę, w miejscu gdzie wcześniej ja trzymałam były poparzenia, conajmniej drugiego stopnia.

Alex spojrzał mi w oczy, przerażona patrzyłam się na swoją dłoń, bałam się odezwać, nie wiem co to było. Nigdy coś takiego nie miało miejsca.

- nie bój się, tak musiało być, niestety nie jesteś jeszcze oswojona ze swoim darem.

Z jego ust wpłynęło piękne zdanie, tak proste, starał mi się uprościć zdarzenie z przed kilku minut. Ale ja nic nie rozumiałam, patrzyłam na jego usta a moja krwista suknia, zaczęła zmieniać się w czarny strój, obcisłe czarne spodnie, czarna bluzka, ukazująca dużo ciała, zamiast moich szpilek trapery, poczułam pieczenie na twarzy, spojrzałam w lustro, na policzku miałam znamie, była to gwiazda pod lewym okiem. Moje oczy zmieniły kolor z błękitu na czerwień. Były pełne gniewu, Sama ich się przestraszyłam.

Alex patrzył na mnie zdumiony i wydukał

"piękniejsza niż sobie wyobrażałem".

Szybko na niego spojrzałam.

- co się dzieje?!

- wszystko Ci wyjaśnią, tylko teraz nie wolno ci się gniewać, dużo myśleć i mówić, nie znam twoich mocy, i boję się że nas zabijesz więc, grzecznie zrób to o co proszę.

W głowie utkwiło mi tylko "wszystko Ci wyjaśni" i "boję się że nas Zabijesz". Nigdy nie wierzyłam w Demony, anioły, moce, dary, jednorożce, magię cokolwiek z rzeczy nadprzyrodzonych. Dla mnie to nie istniało a teraz, Sama dla siebie nie istniałam. Sama stałam się Bóg wie czym, zjawą. Zaczęłam się uspokajać, mój wygląd powrócił do porządku dziennego. Znów byłam w sukni, moje oczy były błękitne i znamie pod okiem zniknęło.

Skinęłam tylko głową do Alexa, biorąc pod uwagę to że kazał mi nic nie mówić.

****

Dojechaliśmy do jakiegoś budynku, wszystko wyglądało jak z bajki, tylko takiej dla nastolatek.

Duży budynek, coś w stylu jakiegoś zamku, obrośniety, krzewami, żywopłot był dookoła domu, i ta niepokojąca cisza... Było słuchać każdy szramot wiatru. Wysiedliśmy z auta, Alex ostatni raz na mnie spojrzał i dodał mi otuchy. Poszedł przodem, podążałam tuż za nim, może ze strachu przed domem a może po prostu dlatego że ta nowa sytuacja mnie przerosła. Weszliśmy do środka, po wielkich drewnianych schodach na górę, ależ jak cudownie było przemykać się wśród kurzu w najlepszej sukni i szpilkach które utrudniały mi chodzenie. Alex stanął przed wielkimi drzwiami i zawahał się, spojrzałam na niego, jego sylwetka zrobiła się szersza. Wziął głęboki oddech i otworzył drzwi. Moim oczom ukazały się cztery fotele odwrócone tyłem, były duże, myślę że dwuosobowe. Alex powiedział coś w stylu... Bełkotu. Zrozumiałam tylko jego imię i nazwisko. Alex Ferguson. I imię jakiejś dziewczyny, zwanej Diablo. Spojrzałam na fotele a z one automatycznie się odwróciły. Trzech mężczyzn i jedna kobieta. Alex szeptem powiedział bym uklękła i oddała im ukłon. Zrobiłam to co kazał. Kobieta przemówiła jako pierwsza. Miała na imię Katrina.

- Diablo, w końcu doszło do przemiany, powiedz co czułaś?

Zmieszana nie wiedziałam co powiedzieć, Sama nie wiem co czułam...

- czułam ból, strach, ale ból był później przyjemny, moje oczy były przepełnione gniewem, żalem i ciekawością. Sama siebie się przeraziłam. - zaczęłam mówić tak pewnie, jak nigdy.

- zdumiewające - odezwała się ponownie.

Nic nie rozumiałam.

Katrina odezwała się ponownie.

- jesteś długo wyczekiwaną nadzieją, nadzieją dla zła. Niestety twój przyjaciel nie będzie mógł Ci pomóc, wasze strony wcześniej czy później się rozejdą. Przez katastrofę, wygra ten kto silniejszy. Alex jest w służbie dobra. Więc staniecie się przeciwnikami. Twoje imię, Jessica było przykrywką, twoja mama, zastępcza z którą, przeżyłaś szesnaście lat w świecie równoległym, właśnie wasza relacja dobiega końca. Twoim celem jest odnalezienie swojej biologicznej matki. Która jest wygnańcem i błąka się między dobrem i złem. Twój ojciec poległ w walce. Był wysłannikiem zła, twoja mama, jest wysłannikiem dobra. Od teraz nazywasz się Diablo, ale tylko w świecie zła. W równoległym wciąż używaj przykrywki. Nasze życie jest tajemnicą. Twoim zadaniem jest uratować świat przed zagładą, każdy na ciebie liczy. Możecie odejść. Stałam tam analizując każde słowo wypowiedziane przez kobietę. Alex ujął moją dłoń i zaprowadził w stronę wyjścia. Za nim wyszłam, zapytałam:

- czy moja znajomość z Alexem koniecznie musi się zakończyć?

Kobieta lekko się uśmiechnęła

- Wiedziałam że o to zapytasz, to zostanie tajemnicą, wy możecie ją rozgryść.

Spuściłam wzrok na dłoń Alexa i ją ujęłam, pozwalając prowadzić się Alexowi.

Doszliśmy do auta, znów otworzył mi drzwi, podziękowałam spojrzeniem.

Po dłuższej ciszy Alex odezwał się jako pierwszy.

- boisz się?

To było głupie pytanie, oczywiście że się bałam, tylko nie wiem czego.

- Nie wiem sama, boję się że cię stracę. Podniosłam wzrok na jego oczy i znów ujrzałam tę iskrę. Rozbawiło mnie to, nie znałam jej przesłania, ale napewno jest to emocja jakiej Alex nie używa w codziennym życiu, może dobroć.

- skoro należysz do służby dobra, to dlaczego w świecie równoległym jesteś arogancki, egoistyczny i złośliwy?. Zadałam pytanie bezpośrednio. Zastanawiał się nad czymś, długo nie odpowiadał. Dotarliśmy do mojego domu, znów otworzył mi drzwi i podał mi rękę by pomóc mi wyjść z auta. Stanęła przed nim i podziękowałam. Już miałam odchodzić gdy zatrzymał mnie jego głos.

- nie każdy kto jest wysłannikiem dobra musi być miły, opiekuńczy i dobrze nastawiony do ludzi w świecie równoległym. My nie jesteśmy ludźmi, przynajmniej nie normalnymi. Oni zawsze się będą od nas różnić, są pomiędzy dobrem a złem. Nie musimy być dla nich mili. Ale na przykład, dla ciebie zawsze byłem dobry, co prawda czasem bywałem wredny, ale to tylko dlatego że jesteś moim przeciwnikiem. Mimo wszystko chciałbym Byśmy byli nierozłączni. Zakończył przemówienie. Wlepiając swój wzrok w moje plecy. Stałam przez chwilę zastanawiając się nad tym co powinnam teraz zrobić. Odwróciłam się byśmy stali twarzą w twarz. Zmniejszyłam odległość między nami do maximum. Przybliżyłam swoje usta do jego, tak by poczuł mój oddech, by sprawiało mu to przyjemność. Zamknął oczy pod wpływem chwili.

Uśmiechnęłam się i prosto w jego usta wypowiedziałam,

- dobrze że jesteś, poczym mocno go uściskałam. Zostawiając go w lekkim szoku, pewnie spodziewał się że go pocałuje... Ale nie wszystko. Co przychodzi szybko. smakuje dobrze. Ruszyłam w stronę podwórka.

****

Otwieram drzwi i dopiero teraz dotarło to do mnie że je zamykałam na klucz, a torebkę zostawiłam w aucie Alexa. Powoli weszłam do środka mając nadzieję że to nie złodziej wszedł do środka tylko mama. Spojrzałam na zegar "22:50". Wchodzę do salonu tam gdzie słyszę że ktoś jest, biorę w rękę parasol i walecznie idę, na szczęście to była mama. Odetchnęłam z ulgą, wesoło do niej podeszłam i zapytałam jak było w pracy.

- Eh, kochanie szkoda gadać, dostałam nadgodziny bo popełniłam błąd w systemie.

- przykro mi, położę się już, jest dosyć późno a ja wracam od kolegi.

Odpowiadam uprzedzając jej pytanie gdzie byłam.

Zrezygnowana uśmiechnęła się.

- tak, widziałam w oknie. Słodkich snów.

Poczułam że robię się czerwona na twarzy. Poszłam na górę do siebie, ale przechodząc zajrzałam do łazienki, spojrzałam w lustro. Moje oczy były błękitne, były ładne. Teraz je doceniam, skupiam się na złości i moje oczy zmieniają kolor na czerwień. Też było mi w nich ładnie, ale były takie krwiste że nie można było się w nie długo patrzeć. Wracam do pokoju, kładę się na łóżku i zamykam oczy. Ciekawa nowego dnia, pogrążam się w rozmysłach i zasypiam.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • Agnieszka Gu 04.01.2018
    Witam,

    Kilka drobnostek na początek:
    " Szczególnie dziewczyną." - dziewczynom ;)
    * Pora się szykować do piekła* - zamiast gwiazdek lepiej stosować cudzysłowy

    Nie spotkałam się wcześniej z takim zapisem dialogów.Pewnie wiele ułatwia (choć przy dobrze napisanym tekście, nie ma potrzeby stosowania takich ułatwień), ale czy jest poprawny? Trudno mi powiedzieć.
    Trzeba też zrobić trochę porządku ze spacjami, jakoś je ujednolicić. Podam dwa przykłady, gdzie po [J] raz jest spacja a raz jej nie ma:
    [J]- czy moja znajomość
    [J] - dobrze że jesteś

    Gdybyś to tak opisywała jak tutaj:
    Katrina odezwała się ponownie.
    [K]- jesteś długo wyczekiwaną nadzieją,
    to zaznaczanie, że mówi [K] nie byłoby konieczne.

    "Ale nie wszystko Co przychodzi szybko" - po "wszystko" brak kropki.
    "Za nim wyszłam Zapytałam," - po wyszłam przecinek, zapytałam z małej litery, po zapytałam chyba lepiej będzie pasował dwukropek:

    Raz podajesz datę tak: " 7:32" a raz bez cudzysłowu: 20:10
    tutaj tez dobrze by było na coś się zdecydować i zastosować do pozostałych.

    "Bóg wie czym, zjawą?. " - po znaku zapytania nie potrzebna kropka.
    "przeżyłaś 16 lat w świecie równoległym," - w opowiadaniach unikamy pisania liczb cyfrowo. Podobnie jest w kilku miejscach jeszcze.
    Godziny chyba można odpuścić (tutaj musiałby się ktoś mądrzejszy wypowiedzieć) ale "pięć lat", "szesnaście razy"... itd poprawniej jest pisać słownie.

    Opowiadanie jest niezłe. Masz ciekawy pomysł. Trzeba go teraz oszlifować :)) Na razie nie oceniam.
    Po poprawieniu błędów, na pewno będzie lepszy odbiór.
    (Błędy tutaj można poprawić w edycji tekstu).
    Pozdrawiam :))
  • We_nika_r 04.01.2018
    Dziękuję :))!
  • Juliette 05.01.2018
    Opowiadanie, bardzo ciekawe... A z krytyką różnie bywa. Najlepiej robić swoje. :P Jak komuś się nie pasuje to niech po prostu oceni gwiazdkami lub niech zamknie oczy. :) Pozdrawiam gorąco.
  • Juliette 05.01.2018
    Ale jestem spostrzegawcza. :D Zamiast "się" to "coś"
  • ausek 05.01.2018
    Juliette, jeśli ktoś publikuje swoje teksty na takim portalu, to musi liczyć się z krytyką. Przecież po coś je tu wstawia, prawda?
  • Agnieszka Gu 05.01.2018
    Myślę, że nie ma się co nakręcać. Nie każdy komentarz jest krytyką. Ktoś kiedyś nazwał tutaj taką pomoc (jak wyżej) w pisaniu - "wsparciem technicznym". I chyba tak przede wszystkim należy podchodzić do takich uwag pod publikowanymi tutaj tekstami ;)) Zamykanie oczu i chowanie głowy w piasek niewiele da, no może tylko to, że zniechęcony błędami czytelnik, będzie omijał dany tekst. A przecież nie o to chyba chodzi? :) Robić swoje -
    jak najbardziej - ale jeszcze lepiej ucząc się po drodze :) Pozdrawiam :)
  • ausek 05.01.2018
    Prześledziłam Twój tekst i niestety musisz nad nim jeszcze popracować. Uproszczenia jakie sobie wymyśliłaś w zapisie dialogów, są tak właściwie utrudnieniem dla czytelnika. W polskiej literaturze nie ma takiej dowolności jak za granicą. Zerknij do rodzimych książek i zaobserwuj od strony technicznej budowę tekstu. Narracja - raz piszesz potocznym młodzieżowym językiem, a za chwilę używasz wręcz wzniosłych słów. Koniecznie poczytaj o narracji. To, co rzuciło mi się w oczy, to nadużywanie czasownika ''była'', mieszanie czasów i to nawet w jednym zdaniu, kulejąca interpunkcja, no i te nieszczęsne dialogi. To wszystko naprawdę utrudnia skupienie się na treści. I zaznaczam, że to nie jest hejt. ;) Dużo pracy przed Tobą, ale dla chcącego to nic trudnego. ;)
  • We_nika_r 05.01.2018
    W sumie to nigdy nie pisałam opowiadań, to mój pierwszy raz. Chciałam sprawdzić czy wgl potrafię :) no ale cóż. Widać że to nie jest moja mocna strona. Pisząc, nie mogę się zbytnio skupić, z czego później wynikają błędy. Interpunkcja nie jest moją mocną stroną :p.
  • ausek 05.01.2018
    We_nika_r, pisanie to ciężka praca nad sobą. Czytaj dożo książek i pisz, a wyrobisz się. A Ty myślisz, że jak zaczyna każdy z nas? Interpunkcja jest trudna, ale do opanowania w zadowalającym stopniu. Niestety w szkołach coraz mniej zwraca się uwagi na wypowiedzi pisemne, zresztą ustne też. Testy i kartkówki nie nauczą Cię dobrze pisać. Musisz sama o to zadbać. Dziewczyno, więcej optymizmu proszę ;) Pozdrawiam i czekam na kolejny Twój tekst. Głowa do góry!
  • We_nika_r 05.01.2018
    ausek, miło z twojej strony :) czytam dużo księżek i właśnie dlatego zaczęłam pisać opowiadania by wczuć się w to co czuje autor książki. Ale w stu procentach lepiej mi się czyta niż piszę :p 3 rozdział czeka na zatwierdzenie. :)
  • Nex 06.01.2018
    Zdaje mi się, że próbujesz przekazać za dużo. Twoje opowiadanie jak dla mnie ma zbyt wiele szczegółów. Pomysł ciekawy, ale całość trochę chaotyczna. Mam wrażenie, że umieściłaś tam trochę siebie, albo bliskiej ci osoby. Dodaje to autentyczności głównej bohaterce. Szczerze nie umiem ocenić twojego opowiadania w skali od 1 do 5. Fabuła, chociaż tak jak pisałem chaotyczna jak dla mnie na 4,5. Styl 3. Trochę się męczyłem czytając, ale każdy ma inaczej. Postaci, za autentyczność głównej bohaterki na 5.
  • We_nika_r 06.01.2018
    Jeśli chodzi o chaotyczność w opowiadaniu, to raczej nie potrafię tego zmienić. Pisząc, wkładam cząstkę siebie, a ja nie jestem poukładaną osobą. Szczerze dziękuję za ocenę :).

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania