Przemyślenia alkoholika na terapii 《2》

Pięćdziesięciu ludzi pod jednym i tym samym dachem, oddycha tym samym powietrzem, raczą się tym samym jedzeniem. Co więcej wszystkich łączy ten sam problem, nałóg. Alkoholicy tacy jak ja, czy narkomani. Wszyscy jesteśmy tu częścią jednego organizmu, każdy ma swoją funkcję i pracuje od rana, by nasz tymczasowy dom był zadbany, a nasz pobyt tu u wartościował nas na nowo. Dla przykładu ja sprzątam z kilkoma innymi pacjentami teren wokół oddziału. Ma to na celu nauczenia mnie systematyczności, bo przecież opróżniając kolejną butelkę wódki nie myślałem, o tym co się dzieje wokół mnie. Tylko przez tę pół godziny wcześnie rano mogę przekroczyć próg drzwi, które normalnie są dla mnie zamknięte przez siedem tygodni od momentu kiedy zamknięto je za moimi plecami. Żyjemy w symbiozie, tworzymy małą społeczność, w której uczymy się funkcjonować na nowo z trzeźwymi umysłami, by być gotowi po czasie jaki tu mamy dołączyć do tej globalnej komórki społeczeństwa i zacząć na nowo.

 

Sobota taka jak ta, każdy weekend jest w miarę leniwy. Główne zajęcia odbywają się od poniedziałku do piątku, podzieleni na mniejsze grupy, mniejsze komórki pracujemy nad sobą. Staramy się poznać naszą chorobę i poddać się jej. Tak, poddać i pogodzić się z tym, że dla mnie jeden kieliszek wódki to za dużo, a wiadro za mało. Muszę zaakceptować ten fakt, wiem o czym mówię bo jestem tu już drugi raz. Poczucie siły i pewność siebie są zbędnym podejściem. Strach i niepokój są tu Twoimi sprzymierzeńcami, lęk, niekiedy panika powoli rozlewająca się po moim ciele zupełnie jak alkohol przenikający do krwiobiegu przypominają mi, że jeden fałszywy ruch i chwila nieuwagi wrzuci mnie z powrotem do nazywanej przez nas potocznie betoniarki. I któregoś dnia budzisz się w pokoju, w powietrzu unosi się woń zwietrzałego alkoholu, każdy promień słońca pali Cię w oczy, serce bije za szybko, ledwo łapiesz tlen w płuca, wczoraj znowu wymiotowałeś żółcią wymieszaną z krwią, zresztą jak każdego dnia. Obolała klatka piersiowa od tego wysiłku nie pozwoli wziąć głębokiego wdechu. Znam ten stan doskonalę, wstawałem z łóżka na raty i to dopiero po wypiciu setki wódki jaką miałem zawsze ukrytą gdzieś, najczęściej za łóżkiem. Nie wiem jaki jest dzień, nie wiem od ilu dni piłem od rana do nocy, a nawet w nocy kiedy wybudziłem się z alkoholowego letargu. To właśnie strach przed tym stanem broni mnie przed powrotem do tego, tylko głupiec i ignorant się tego nie boi. Chodź i nawet oni mają tu swoją opowieść...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Tina12 19.08.2017
    Ta częśc zdecydowanie lepsza od pierwszej. Jak dla mnie da się odczuć emocje.
  • Marian 20.08.2017
    Najpierw przeczytałem trzecią część, a dopiero teraz tę.
    Drobne błędy:
    1."...a nasz pobyt tu u wartościował nas na nowo."
    Powinno być:
    "...a nasz pobyt tu wartościował nas na nowo."
    2. "...przez tę pół godziny wcześnie rano..."
    Jeśli ma być użyte słowo "tę", to tylko jako "...przez tę połowę godziny wcześnie rano..."
    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania