Poprzednie częściPrzepraszam.

Przepraszam. 7

Przywiązał moje nadgarstki do łóżka. Zerwał ze mnie bluzkę, a jej resztki rzucił na drugi koniec pokoju. Zsunął ze mnie spodnie i odrzucił je na podłogę. Zostałam w samej bieliźnie.

- Nie rób tego- szepnęłam.- Błagam…

- Twoje prośby nie działają na mnie.- odpowiedział obojętnym tonem i odpiął mój stanik. Zaczął masować moje piersi.- Trzeba było nie uciekać. Po co ci to było? Naprawdę myślałaś, że ci się uda? Jesteś moja, rozumiesz? Tylko moja. Nie wypuszczę cię. Nigdy.

Pozbył się moich majtek i rozsunął moje nogi. Zaczęłam się wiercić. Dostałam w policzek.

- Ile razy mam ci jeszcze powtarzać, że masz być posłuszna, suko?!- krzyknął.

Po chwili wszedł we mnie tak nagle, że nawet nie zdążyłam krzyknąć. Zacisnęłam wargi i starałam się powstrzymywać łzy. Bolało. Tak cholernie bolało. Kiedyś w życiu bym nie pomyślała, że może mnie skrzywdzić. Teraz najzwyczajniej w świecie się go boję. Czym ja sobie na to zasłużyłam?! Jęknęłam. Odwróciłam głowę.

- Spójrz na mnie.- rozkazał. Nie zrobiłam tego.- Spójrz!- powtórzył, tyle że znacznie głośniej.

Popatrzyłam na niego. Czułam, jak w oczach zbierają mi się łzy.

- Powiedz moje imię- wyjęczał.

- Nie- i znów dostałam w policzek.

- Mów!

-Nie!- zebrałam wszystkie siły i krzyknęłam to jedno słowo.

Przygniótł mnie jeszcze bardziej i wpił się w moje usta. Językiem penetrował ich wnętrze, a swoimi dłońmi ugniatał moje piersi. Jego pchnięcia były strasznie mocne i bolesne. Zamknęłam oczy. Już wolę umrzeć niż być tak traktowaną. Byłam tylko laleczką do jego erotycznych zachcianek. Lizał mnie praktycznie wszędzie, na szyi miałam kilkanaście malinek, ból brzucha długo się utrzymywał, a ja byłam osłabiona.

Następnego dnia obudziłam się przykryta kołdrą. Nie było go. Uf, przynajmniej z rana nie muszę widzieć jego przebrzydłej gęby. Zauważyłam, że na poduszce, która należy do niego, były dwie rzeczy. Pierwszą była taca z kanapką, ciasteczkami i wodą, a drugą króciutka, czarna sukienka. Jeśli tą szmatę można w ogóle nazwać sukienką. Odsłaniała mi połowę pleców, sięgała tuż za tyłek i miała duży dekolt. Obrzydliwa. Jednak wolałam chodzić w czymś takim, niż w samej bieliźnie.

Poszłam do łazienki i wzięłam długą i odświeżającą kąpiel. Zawsze po tym ból brzucha przechodzi i czuję się lepiej. Od razu w głowie pojawił się Adam. Pewnie teraz wyrywa sobie włosy z głowy i robi wszystko, by mnie znaleźć. Chciałabym się znaleźć przy nim. Pragnę jego dotyku, pocałunków. Chcę, by mnie przytulił. By mnie objął podczas snu. Kocham go.

Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Już wrócił?! Błyskawicznie wyszłam z wanny i owinęłam się ręcznikiem.

- Hej, złotko, tęskniłaś?- usłyszałam jego głos.

Nie odpowiedziałam. Wszedł do łazienki.

- Jak do ciebie mówię, to masz…- urwał w połowie zdania i spojrzał na mnie z pożądliwością.- No, no… Wyglądasz w tym ręczniku bardzo seksownie i pociągająco, ale i tak wolę cię nagą.

Podszedł do mnie i przycisnął mnie do ściany. Syknęłam, kiedy zsunął ze mnie ręcznik.

- Sama mnie podnieciłaś, więc nie masz prawa się przeciwstawiać- szepnął mi do ucha, a następnie przygryzł jego płatek. Polizał mnie po szyi i zostawił na niej paskudny, mokry szlaczek. Potem zrobił mi malinkę. Czułam jego oddech na swojej skórze. Chciało mi się wymiotować. Nie wytrzymam dłużej. Oparłam swoje dłonie na jego klatce piersiowej i z całej siły go odepchnęłam. Niestety złapał mnie za nadgarstki, w wyniku czego pociągnął mnie za sobą. Zaczął mnie pchać, aż w końcu zmusił do położenia się na biurku. Przytrzymał moje nadgarstki nad moją głową i zwycięsko się uśmiechnął.

- Zapamiętaj jedno, śliczna- odezwał się.- Ja zawsze dostaję to, czego chcę. Zawsze.

Jak tak dalej pójdzie, to w końcu skończę w psychiatry ku z głęboką depresją. Nie zapomnę tego i to jest właśnie najgorsze. Choćbym nie wiem, jak bardzo chciała, nie odzyskam już straconego dziewictwa.

Zaczął przybliżać swoje usta do moich. Już zamykałam oczy, ale wtedy usłyszałam dźwięk telefonu. Marcin mnie puścił i poszedł odebrać, a ja odetchnęłam. Chwila spokoju. Poszłam do łazienki i owinęłam się ręcznikiem.

- Jaki, kurwa, układ?!- krzyknął mój porywacz.- Mówiłem już, że jej nie oddam! Jest moja i nikt, ale to NIKT nie ma prawa jej tknąć! Rozumiesz, gnoju?!

Rozłączył i wściekły rzucił telefon na łóżko. Zakładałam akurat bluzkę, gdy wszedł do łazienki i siłą mnie z niej wyciągnął.

- Pozwoliłem ci się ubrać?!- krzyknął.

- Nie wyżywaj się na mnie!- byłam bliska płaczu.- Nie chcę być twoim workiem treningowym.- dodałam szeptem i zadrżałam.

Trochę się uspokoił.

- Przepraszam- powiedział.- Ten stary dziad, którego wtedy spotkałaś na korytarzu, jest tobą bardzo zainteresowany. Nie oddam mu cię. Po prostu zepsuł mi dobry humor. Ale wiem, co mi go może przywrócić.- mruknął i zbliżył swoją twarz do mojej szyi.- Zdejmij bluzkę.

Zezłościć go jeszcze bardziej czy ulec mu? Postawienie się niewiele mi da, a może mi tylko zaszkodzić. Z drugiej strony nie chcę być jego dziwką na ciągłe numerki. Nie mam zamiaru spełniać każdej jego erotycznej zachcianki. Jestem prawdziwą kobietą, a nie zabawką!

Odepchnęłam jego ręce i odwróciłam głowę.

- U, kochanie, nie zgrywaj takiej niedostępnej.- zaśmiał się.- Przecież oboje wiemy, że i tak dostanę to, czego chcę.

Zacisnęłam wargi. Ten cholerny drań ma rację. Jest dużo silniejszy ode mnie, a ja nawet nie mam dokąd uciec. Nie mam jak się obronić.

- Ja nie chcę- spojrzałam na niego.- Ciągle mi to robisz… Mam dość. Boli mnie brzuch, źle się czuję, jestem zmęczona… Daj mi odpocząć.- jak tak dalej pójdzie, to będę przed nim klęczeć.

- Przecież ostatnio robiliśmy to wczoraj wieczorem! Od tamtego czasu minęło kilkanaście godzin!

- Myślisz, że to tak szybko przechodzi?- rzuciłam mu kpiące spojrzenie.

- To weź tabletkę przeciwbólową i za godzinę chcę cię widzieć nagą na łóżku- powiedział niby obojętnie, ale słychać było groźbę.- Leki znajdziesz w drugiej szufladzie biurka.

Wyszedł z pokoju i zamknął drzwi na klucz. Co miałam zrobić? Wzięłam tabletkę i położyłam się na łóżku.

 

***

- No ale gdzie ona może być?!- lamentowałem od samego rana. Policjant pewnie miał mnie dość, ale tu chodzi o moją narzeczoną! Nie ma jej od dwóch dni! Kto wie, co mogło jej się przydarzyć przez ten czas. Może ktoś ją zgwałcił? Albo zabił? Albo torturuje? Albo przeprowadza na niej szalone eksperymenty? Albo trafiła w ręce szaleńca? Matko, za dużo horrorów oglądałem. Mam zbyt bujną wyobraźnię, co mnie teraz jeszcze bardziej przeraża.

- Szukamy jej.- odpowiedział mi chyba po raz setny.- Robimy wszystko, by ją odnaleźć. Proszę dać nam czas.

- Jaki czas?! Wie pan, co dla mnie znaczą dwa dni?! To miały być udane wakacje, a zamieniły się w istny koszmar! Co ja bez niej zrobię? Musicie ją znaleźć!- z tych emocji język mi się plątał i źle akcentowałem słowa. Podejrzewam, że mundurowi niewiele zrozumieli z mojej wypowiedzi.

Jakiś inspektor zawołał aspiranta i kazał mu podać mi leki na uspokojenie. Żebym się uspokoił, potrzebuję Moniki. Tylko jej widok i dotyk mogą mnie całkowicie uspokoić.

Nagle usłyszałem część jakiejś rozmowy.

- Ta wyspa oddalona o kilkadziesiąt kilometrów?- spytał jakiś siwy, ciemnoskóry policjant.

- Tak. Tam jeszcze nie sprawdzaliśmy- odpowiedział młodszy.

- W takim razie..

- Jaka wyspa?!- wszedłem im w słowo. Wbiegłem do ich gabinetu bez pukania i oparłem ręce na biurku starszego.- Na co czekacie?! Płyńcie tam!

- Panie drogi, pan się nie wtrąca!- młodszy odciągnął mnie kilka kroków.- Już zamówiliśmy motorówkę, będzie dziś wieczorem. Popłyniemy tam rano.

- Rano?! RANO?! Może być już za późno!

Kłóciłem się z nimi jeszcze kilka minut, aż w końcu jeden z nich mnie siłą wyprowadził z gabinetu i odwiózł do domu. Dał mi butelkę wody i swoją kanapkę, po czym pożegnał się i wyszedł. Też mi pocieszenie.

Czuję, że Monika jest na tej wyspie. Ale ci lenie popłyną tam dopiero jutro! Gdybym tylko dał radę, popłynąłbym tam wpław. Gwarantuję, że wkrótce dostanę depresji, jeśli Monika się nie odnajdzie. Moja kochana… Czemu ją wtedy zostawiłem? Mogłem ją zabrać ze sobą, nie chodzić do tej przeklętej toalety! Wiedziałem, że nie powinienem był jej zostawiać. CO mi w ogóle przyszło do głowy z nocnym spacerem po mieście?! Po obcym mieście, w którym mieszkają obcy ludzie! Ale byłem głupi! Wpakowałem ją w jakieś bagno i nie potrafię jej pomóc. Jaki ze mnie narzeczony? Oby tylko żyła.. Oby tylko żyła… Musi żyć! Musi do mnie wrócić!

 

________________________________________________________________________________________________________

 

Nie wiem, czy ktoś to w ogóle przeczyta. Długo nie pisałam, wiem. Wszystko przez szkołę i różne inne zajęcia. Mam nadzieję, że wam się spodoba :) Wszelkie zastrzeżenia prosze pisać w komach ;)

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Rebley 13.09.2015
    Było kilka błędów 4
  • Luna 13.09.2015
    Długo czekałam ale było warto:D
  • MaraJ 16.09.2015
    Dzięki :* i sorry, że długo, ale szybciej nie daje rady :(
  • sis 29.07.2016
    Hej bardzo mi się to podoba jesteś świetną pisarką kiedy kolejną część? Czy napisałaś już 8, bo nie mogę znaleść.
  • Judi 05.01.2017
    Lepszych opowiadań nie czytałam
  • Judi 05.01.2017
    Kiedy 8 nie umiem się doczekać plis napiszesz jak najszybciej
  • Martyna 09.05.2017
    Proszę napisz jak najszybciej 8 część
  • Kata 13.07.2017
    Kiedy ciąg dalszy? Trafiłam przypadkowo na to opowiadanie i bardzo mnie wciągnęło część po części.
  • kotka rok temu
    mnie tesz tak naprawde mam 15 lat i to mój ulubiony temat więcej więcej tylko teraz tylko samą monikę albo ja to dokończe

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania