Przepraszam, chciałam
Chciałbym niekiedy w te miejsca pójść
Gdzie księżyc rośnie pod ziemią.
Każdy tam ma swój kwiat i swoją gwiazdę
Którą skrawkiem zbitych wspomnień
Przykleja do nieba.
Gwiazdy spod opadłych z drzew snów
Śmieją się, chwieją
Podszczypując białe uda czasu.
A ten wstydliwie zdejmuje płaty starej skóry.
Jeden, dwa, trzy
Szczotkuje zmiażdżone kości
Moją krwią.
Chciałbym niekiedy w te miejsca pójść
Gdzie wszystko się kończy, zaczyna
W niewiadomej chwili.
Że nawet gdyby ktoś wyciął kalendarz z mojego serca
Nawet gdyby powiesił go na ścianie wśród kolorowych plakatów
Nawet wówczas nikt nie wiedziałby
O końcach i początkach
Gwieździstych dłoni
Rozpadam się, rozkładam
Zdejmuję dźwięk swego głosu z dachu
Co rozbrzmiewa nocą irytując przechodniów.
Ludzie nie lubią spokoju, znaków drogowych.
I kandyzowanych wiśni na urodzinowych tortach
A ci hodują gwiazdy w ogródkach
Zamiast sałaty
Zepchnęłam kogoś z jego układanki
A podmuch wiatru rozsypał puzzle
Przepraszam, chciałam.
Lecz nie chciałam uciec.
Komentarze (5)
60, gdy tylko dorwe się do komputera a nie malutkiej noki napisze Ci obszerny list. Bo mam wrażenie, że już bardziej rozumiem. Układami ten list co dnia
Czekam cierpliwie na list
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania