Przerwana codzienność. Życie pod niemiecką okupacją. Część I

Przerwana codzienność

Życie pod niemiecką okupacją

Część I

 

Wielu, szczególnie młodym ludziom wydaje się, że najważniejsze w życiu są pieniądze, sława, popularność, lepszy samochód, wyższy etat, taki nowobogacki szpan. Utwierdzają ich w tym „wszystko wiedzące media”, a także „mądrzy celebryci". Swoje dokładają także bzdurne w większości reklamy. Żyjemy w wirtualnym wyścigu szczurów, w którym te większe zabijają mniejsze. To taki wszechobecny Matrix, sztuczny aż do bólu. Jednak w tym wszystkim zapominamy o rzeczy najważniejszej dla każdego bez wyjątku Homo sapiens, choćby był nawet Homo kretynusem, jakich wielu możemy zobaczyć choćby w mediach.

Najważniejsze dla człowieka jest poczucie bezpieczeństwa!!!

Kiedy go nie ma, cała reszta jest bez znaczenia. Ale o tym nie usłyszymy w TV, ani w innych mediach.

To nie pieniądze, czy pozycja społeczna zapewniają spokojny sen. Nic one nam nie dadzą, gdy nie będziemy czuli się bezpiecznie ani w dzień, ani w nocy. Problem zaczyna się wtedy, kiedy każdy krok, każde słowo, a nawet gest, może nas kosztować życie.

Doświadczyli tego nasi rodacy od 1939 roku. Ich świat nagle, jak banka mydlana rozpłynął się w powietrzu. To było jak pstryknięcie palcami. Pstryk i świat nagle oszalał, a demony apokalipsy wyszły na ulicę polskich miast i wsi.

Po wejściu Niemców nasi rodacy z dnia na dzień znaleźli się w świecie Bogów i niewolników. Bogowie mogli zrobić wszystko, a niewolnicy tylko starać się przeżyć.

Ludzie, którzy przeżyli koszmar okupacji wspominając tamten straszny okres podkreślali, że z dnia na dzień cały świat przewrócił im się do góry nogami. Zmieniło się dosłownie wszystko.

Nagle, nie byli już zwykłymi ludźmi zajętymi swoimi sprawami, martwiącymi się o zdrowie, pracę czy szkołę.

Teraz głównym ich zadaniem było przeżycie, a towarzyszem głód, bieda i obawa o swoich bliskich.

To był inny nieznany dla nich świat, w którym musieli zacząć egzystować od pierwszego dnia okupacji.

Nie było czasu na naukę, przystosowanie się, czy zrozumienie, a każdy błąd mógł kosztować życie. Z dnia na dzień nastała apokalipsa, gorsza od wszystkich nakręconych horrorów razem wziętych.

Polacy jako gorsza rasa tzw. „podludzi” stała się elementem biologicznie niepożądanym.

Ludzie wychodząc na ulicę już się nie śmiali, tylko bacznie rozglądali, czy nie widać niemieckiego patrolu, albo jadących samochodów z żołnierzami oznaczających np. łapankę. Nikt nie wiedział, czy rano idąc do pracy wróci do domu. Kiedy wrócił, a dzień przechodził w noc, nie oznaczało to wcale większego bezpieczeństwa.

Każdy odgłos z dworu wywoływał strach, bo Niemcy bardzo często wpadali do domów właśnie w nocy, waląc karabinami w drzwi. Na taki odgłos domowników ogarniało przerażenie tak wielkie, że nie będąc tam, nie potrafimy sobie tego wyobrazić.

Polacy żyli tak przez sześć lat, czyli ponad siedemdziesiąt miesięcy, trzysta dwanaście tygodni i ponad dwa tysiące dni. Dwa tysiące !!! Dzień i noc, dzień i noc czując cały czas wszechobecny, paraliżujący czasami strach.

Bali się wszyscy bez wyjątków, tylko jedni ten strach mieli cały czas na twarzy, a inni potrafili go lepiej, lub gorzej ukryć. Strach czuć było w powietrzu. Unosił się na ulicach, na podwórkach, w domach. Był demonem który w Polsce zamieszkał na stałe. Stał się niechcianym towarzyszem codziennego dnia. Ludzie różnie reagowali, jedni byli bardziej przerażeni, a inni mniej. Ale nie wierzcie tym, którzy mówią, że się nie bali, bo to nieprawda. Byli co prawda tacy, którzy potrafili przezwyciężyć nawet największy strach, ale to były wyjątki. Większość z nim żyła na co dzień, a każdy starał się z tym swoim demonem walczyć tak jak potrafił najlepiej.

Nastały takie czasy, że ludzie dziękowali Bogu za każdy przeżyty dzień i każda spokojną noc.

Trudno to sobie dzisiaj wyobrazić. Na szczęście od ponad siedemdziesięciu lat żyjemy w pokoju. To już kilka pokoleń, które nie muszą walczyć o życie, o jedzenie, o choćby skrawek miejsca do zamieszkania, nie mówiąc już o godności, czy bezpieczeństwie.

Możemy narzekać na otaczający nas świat. Możemy mieć pretensję o wszystko, jednak kiedy porównamy to, do tego, co działo się w czasie okupacji, nasze dzisiejsze problemy są wręcz śmieszne. Świat jest inny, to prawda, ale teraz nie musimy bać się dwadzieścia cztery godziny na dobę przez tysiące dni i nocy. Powinniśmy to docenić, bo jak ktoś kiedyś powiedział „wojna to największy koszmar, jaki jeden człowiek może zgotować drugiemu”.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (16)

  • Karawan 29.11.2017
    "wojna to największy koszmar, jaki jeden człowiek może zgotować drugiemu”. - szkoda, że mało kto rozumie, ze nie o wojnę światowa chodzi, a o codzienną nasza egzystencję. Chociaż ta pierwsza jest przerażająca przez swoją przypadkowość rozdawania śmierci to ta druga równie zła, bo niszcząca to co dobre - humanitaryzm. Gdyby wyrzucano ze społeczności wszystkich siewców podziałów i nienawiści, tych, co inaczej od nich myślących obrzucają obelgami, to niewielu zostałoby w społeczeństwie. To mówi czym jesteśmy! Czym w efekcie tego musi być wojna - regulator poziomu ludzkiej głupoty, która mimo wielowiekowych doświadczeń ciągle dzieli świat na opozycje miast łączyć go na uzgodnione propozycje.
  • Odwaga nie oznacza nie odczuwania strachu, odwaga to odnalezienie w sobie siły aby go przezwyciężyć...
    Ciekawy tekst, mowię o sprawach „odczuciowych” , o walorach technicznych niech zabiorą głos ci co mają o tym lepsze pojecie ode mnie.
    Ja przeczytałem z przyjemnością, podzielam przesłanie zawarte w tekście.
    Pozdrawiam
  • Ozar 29.11.2017
    Karawan dziękuje za komentarz. masz całkowitą racje. Słowo wojna może oznaczać wszystko, wojnę ekonomiczną, religijną, celną, światopoglądową itd. Każda z nich głównie niszczy humanitaryzm, bo ten zawiera uczucia, a tam gdzie w grę wchodzą olbrzymie zyski nie ma miejsca na uczucia. Mnie zawsze ciekawiła taka sprawa. czy największe potwory takie jak Stalin, Mao-Zedong, Hitler, Pol pot były dziećmi swoich czasów, czy odwrotnie wykorzystali swoje czasy do swoich zazwyczaj chorych ideologii. Do czego zmierzam, otóż ciekawi mnie co by się stało, gdyby ktoś przeniósł się w czasie i zlikwidował tych gości? czy na ich miejsce pojawili by się inni zbrodniarze i dyktatorzy, czy świat poszedłby w innym kierunku?
    ML Dziękuje za komentarz. Dokładnie tak jest. Podobno tylko wariaci nie odczuwają strachu. Mi w tym artykule chodziło o pokazanie strachu jaki dotyczył zwykłych ludzi na co dzień żyjący w koszmarnym czasie okupacji.
  • Karawan 29.11.2017
    Myślę, że działa to zawsze tak samo; dobiera się grupa podobnie interpretujących swoje uprawnienia, których de facto nie mają. Potrafią idealnie wykorzystać "zaczarować" stojących obok i za chwilę mamy kolejną "święta inkwizycję". Wiedzący lepiej nie wahają się, używają wszystkich środków by wygrać. Zaś szary człowiek, lękliwy i słaby widzi w mocnych i bezwzględnych szansę na przetrwanie. Taki jest mechanizm wyborów; Lider musi być silny=bezwzględny, bo bezwzględność jest oznaką siły. Lider zaś po prostu potrafi zarządzać lękami, straszyć piekłem, imigrantem, chorobą, głodem... wszystkim tym czego możemy się bać. Ucięcie łba hydrze nie zabije idei. Mein kampf wraca i ma się dobrze, niestety...
  • MarBe 29.11.2017
    Człowiekowi beż żadnej kontroli oraz odpowiedzialności tylko wystarczy dać władzę i podległych czy podwładnych, a powoli w nim rodzi się demon. Zaledwie nieliczni, wręcz wyjątkowi potrafią w sobie zachować człowieczeństwo .Dlatego tak łatwo jest sterować społeczeństwem, wystarczy tylko dzielić na lepszych, gorszych i wmawiać tumanom, że są wyjątkowi, nieomylni, wspaniali.
    Pozdrawiam 5
  • Ozar 30.11.2017
    Karawan. Niestety dokładnie to tak działa jak opisujesz. Weźmy na przykład Hitlera, który miał ogromną charyzmę, dzięki której potrafił nawiązywać niezwykle silną więź z otoczeniem.
    Według teorii niemieckiego socjologa Maxa Webera człowiek obdarzony wielką charyzmą:
    „Jest jednocześnie prorokiem, który przepowiada świetlaną przyszłość i mesjaszem,
    obiecującym, że do niej doprowadzi”
    Hitler był niemal wzorcowym przykładem tak zdefiniowanego charyzmatycznego przywódcy. Jako prorok przewidywał konflikt między wyższą rasą aryjską, a jego zdaniem niższą rasą semicką. Jako mesjasz przekonywał, że jest w stanie poprowadzić Aryjczyków do walki na śmierć i zapewnić im zwycięstwo. To pozwoliłoby rasie panów na stworzenie nowego, lepszego świata i zapewniło wielkie szczęście nowemu narodowi niemieckiemu. Takie hasła wypowiadane z wielką ekspresją musiały znaleźć podatny grunt i znalazły.
    Hitler prawie natychmiast wprowadził rządy dyktatorskie, oparte na zasadzie wodzowskiej tzn. Führerprinzip (niem.), gdzie wola wodza była prawem. Mógł to zrobić bo był dyktatorem i praktycznie nie miał żadnej silnej opozycji.
    Mawiał:
    „Jeśli dojdziemy kiedyś do władzy, to utrzymamy ją z pomocą Bożą. Nie damy już jej
    sobie odebrać”
    A Niemcy go popierali bo w 1940 po pokonaniu Francji miał ponad 80% poparcie.
    Jak mawiał Goebbels „masy z natury są głupie i można z nimi zrobić wszystko, potrzeba tylko czasu”
    Marbe. Dziękuje za komentarz. Tak dokładnie jest. Bardzo dobrze opisał to kardynał Armand Jean Richelieu który był też czymś w rodzaju dyktatora „ Władca staje się bezrozumnym dyktatorem wtedy kiedy nie ma wokół siebie nikogo kto by mu mówił prawdę „
    Takich ludzi zazwyczaj nie ma, albo zostają szybko usunięci, bo dyktatorzy nie lubią prawdy.
    Także dzisiaj wielu ludzi uważa, że to co się dzieje w USA (terroryzm) i Europie (terroryzm + fale uchodźców, to także sterowane zdalnie podwaliny pod wprowadzenie dyktatury (ale to temat na inną bajkę).
  • Angela 30.11.2017
    Czytałam już wczoraj, ale nie miałam kiedy skomentować. Tak naprawdę bardzo ciężko jest docenić coś, co dla współczesnych
    jest oczywistością, tak jak wolność, prawo do wyboru. Doceniamy to dopiero po czasie, kiedy zostajemy tego pozbawieni.
  • Ozar 30.11.2017
    Angela. Dokładnie tak jest. Człowiek dopiero docenia takie normalne życie, kiedy nagle wszystko zmienia się o 180 Stopni. Nagle się okazuje, że te dotychczasowe znane problemy są czymś śmiesznym i nieistotnym. Jak słucham wspomnień ludzi którzy zasnęli w wolnej Polsce, a obudzili się w piekle, to w ich słowach czuć nawet po 50/60 latach strach który wtedy wybuchł niczym jakaś bomba. Obyśmy nigdy nie musieli tego samego odczuć tak z dnia na dzień.
  • Pasja 15.12.2017
    Najważniejsze dla człowieka jest poczucie bezpieczeństwa! - wtedy odebrano wszystko.
    Pytałam się babci kiedy jeszcze żyła jak wyglądało życie podczas okupacji. I pamiętam jak mi raz powiedziała. Dziecko żebyś nigdy nie doznała tego.
    Czy wiesz jak smakuje głód? Zapytała. Ssanie w żołądku i sen o chlebie. Przez wiele miesięcy starano się żyć, potem już tylko żeby przetrwać, przeżyć. Ocaleć. Jednak ludzie potrafili się bawić i kochać, rodzić dzieci i robić plany. Dlatego zawsze słuchałam opowieści dziadków i nie potrafiłam sobie tego wyobrazić.
    Dzisiaj zastanawiam się, gdyby coś takiego się wydarzyło, to jakbyśmy się zachowywali. Czy potrafilibyśmy się wspierać? Czy ludzie znowu by było kolaborantami, zdrajcami. Czy może inaczej?

    Człowieka można zniszczyć, lecz nie można pokonać. Jeśli jest się przyzwoitym.
    Bardzo dziękuję za refleksję.
    Pozdrawiam 5
  • Ozar 15.12.2017
    pasja Masz rację. Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać. Hm... pewnie byliby i zdrajcy i bohaterowie tak już jest w życiu są tacy i tacy. Każde pokolenie ma swoich zdrajców i bohaterów. Twoja babcia miała racje to był głód, ból i zwątpienie a zarazem normalne na ile się dało życie. Moja mama była rocznik 1941 czyli wojenny. Pasja , tego nie da sie wyobrazić, albo to przezywamy, albo nic nie wiemy.
  • Anonim 15.12.2017
    Dobrze, że poruszyłeś ten temat. Nie dlatego, że nie znamy historii, ale dlatego, że potrzeba nam rzetelnych doniesień o tym co się działo. Bezpośrednio lub pośrednio od osób, którzy wiedzą bądź widzieli (choć tych sędziwych coraz mniej). Przesłanie jest niezwykle wymowne w swej treści i dziękuje Ci Ozar za to, że napisałeś o tym. Chętnie zajrzę do kolejnych części, pozdrawiam piąteczka z plusem :-)
  • Ozar 15.12.2017
    Artbook Dziękuje za komentarz. To moje hobby opisywać takie smutne chwile w naszej historii.
  • Agnieszka Gu 17.12.2017
    Zaczęłam czytać od III cz. ale cofnęłam się do I cz., ciekawa, od czego zacząłeś tą historię.
    Wspomnienia tworzą główne natomiast twoje opisy to tło, które je z wyczuciem łączy.
    Musiałeś się sporo napracować nad tym tekstem.
    Ja się zastanawiam, jak ci się udało dotrzeć do np. "pamiętnika Sary Goldberg, młodej Żydówki umieszczonej wraz z rodziną w getcie w Radomiu."? czy innych?
    Rozumiem, że pisałeś tekst otoczony stosem opublikowanych "wspomnień, pamiętników itd..." i wyciągałeś z każdej po kropelce... ?
  • Ozar 17.12.2017
    Agnieszka Gu. Wiesz, jak człowiek siedzi w danej tematyce 25 lat, to ma już sporo materiału. Wystarczy do niego sięgnąć, wziąć co potrzeba i tylko opracować resztę. Fajnie to ujęłaś po kropelce... Dokładnie tak było. Problem mam tylko co wstawić, a co nie, tak żeby artykuł nie był zbyt długi, ani nudny.
  • Agnieszka Gu 17.12.2017
    "tak żeby artykuł nie był zbyt długi, ani nudny."... to chyba jest najtrudniejsze, zwłaszcza w opisach historycznych zdarzeń. Tobie się to udaje. Dobrze mieć jakąś pasję-zainteresowania - to raz, a dwa - super, jeśli wiedzę na jej temat można przekazać dalej, w ciekawy sposób.
  • Ozar 17.12.2017
    Agnieszka Gu Dziękuje. Powiem szczerze, uczyłem się tego wiele lat.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania