Przesyłka

Miałem sąsiada, znanego śmieszka i huncwota, który starszawym człekiem będąc, zachowywał się, jakby miał naście lat raczej, aniżeli kiwał się nad grobem pod brzemieniem wieku więcej niż średniego. Był żwawym staruszkiem z długą, kozią i całkiem siwą bródką, oczka miał rozbiegane z iskierkami łobuzerskiej kpiny. Był szczuplutki wręcz zasuszony, niewielkiego wzrostu, nad wyraz ruchliwy, wszędzie go było pełno, gdy ni z gruszki, ni z pietruszki, wziął i zniknął. Podobno wyjechał gdzieś do swojej familii na antypodach, tak przynajmniej głosiła wieść gminna.

Po jakimś tygodniu dostałem nagle a niespodziewanie przesyłkę pocztową pod postacią ogromnej paczki, opakowanej szarym papierem, przewiązanej sznurkiem konopnym i oznaczona pieczęciami: "Uwaga szkło!". Kurier z wielkim mozołem przytargał rzeczoną paczkę, postawił ją pod mym garażem i jak tylko podpisałem podsunięty mi pod nos urzędowy papierek, zniknął błyskawicznie, nawet nie czekając na napiwek.

Wzruszyłem lekko ramionami, nieco zdziwiony tym wszystkim, zaprawdę powiadam wam, żadnej przesyłki się nie spodziewałem, usiłowałem podnieść paczkę, by wtargać ją do mieszkania. Ciężka była upiornie, chyba ważyła dobre pięćdziesiąt kilo, podniosłem zatem bramę garażową i wciągnąłem ją do środka, nie przejmując się zawartością. Miałem w planie ją otworzyć, lecz czynności te przerwał mi gwałtownie dzwoniący telefon. Ujadanie jego było tak denerwujące, że rzuciłem wszystko i pobiegłem do aparatu. Dowiedziałem się, że jakiś wujek, czy też może stryjek, wziął i zmarł, zostawiając po sobie nieruchomość, o którą cała pozostała przy życiu familia poczęła toczyć zajadły bój i czy chcę partycypować. Oczywiście chciałem, bo niby czemu nie i w związku z tym, musiałem się jakoś dogadać z pozostałymi sępami.

Sprawy spadkowe pochłonęły mi dobry tydzień, zanim uporałem się ze schedą i zgodziłem na ekwiwalent pieniężny mojej części kamienicy, bo to stanowiło główny element testamentu wujostryja.

Koniec końców, z portfelem zasobniejszym o parę tysiączków, popijając sobie koniaczek w bujanym fotelu, świętując w ten sposób mój mały sukces, nagle poczułem swąd. Sądziłem, że to zapewne gaz z jakiejś rury się ulatnia i począłem węszyć. Obwąchałem wszelkie instalacje, aż w końcu, idąc smrodliwym tropem, dotarłem do garażu i do zapomnianej paczki. To z niej wydobywał się smród.

Doszedłem do wniosku, że pewnie ktoś mi wysłał tonę żarcia i podczas tegoletnich upałów zepsuło się po prostu i zaczęło cuchnąć. Rozpakowałem pośpiesznie by pozbyć się jakoś zawartości, gdy po otwarciu paczki, ujrzałem mojego sąsiada.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (15)

  • Agnieszka Gu 09.06.2018
    Oooo, wiec uległeś jednak ;) super... w wolnej chwili podlecę się "nurzać" ;))
  • Agnieszka Gu 10.06.2018
    Noo to jestem :)
    "wziął i zmarł"; "wziął i zniknął" — wziął i.... bardzo lubię tego typu zwroty. Są takie hm... poczciwe ;))
    Całkiem niezłe opowiadanko. Nieco zawadiackie, poczciwe ;) Spisane fajnym językiem.
    Pozdrowionka
  • Nuncjusz 11.06.2018
    Agnieszka Gu dzięki ;)
  • Tjeri 09.06.2018
    No, to faktycznie z sąsiada huncwot był straszliwy. :D Tekst czyta się gładko, dupy nie urywa, ale utrzymuje w ciekawości do końca. Zwraca uwagę stylizacja językowa, która wprowadzona jest naturalnie.
    Z komentarza powyżej, wnioskuję, że to jakieś wyzwanie, ten tekst? Niżej parę drobiazgów:


    "Miałem sąsiada, znanego śmieszka i huncwota, który starszawym człekiem będąc, zachowywał się, jakby miał naście lat raczej, aniżeli kiwał się nad grobem pod brzemieniem wieku raczej już starczego." - raczej/raczej

    "Był żwawym staruszkiem z długą, kozią i całkiem siwą bródką, oczka miał rozbiegane z iskierkami łobuzerskiej kpiny. Był szczuplutki wręcz zasuszony, niewielkiego wzrostu, nad wyraz ruchliwy, " - Wiem że ciężko jest uniknąć "byłów", ale tu dwa razy pod rząd zaczynasz od nich zdanie, rzuca to się w uszy.


    "Wzruszyłem lekko ramionami, nieco zdziwiony tym wszystkim, za prawdę powiadam wam, żadnej przesyłki się nie spodziewałem, usiłowałem podnieść paczkę, by wtargać ją do mieszkania." - zaprawdę
  • Nuncjusz 09.06.2018
    Dzięki
    Już międzyczasem sporo powtórzeń usunąłem, to moja zmora, postaram się też to co mi wskazałaś :)
  • fanthomas 09.06.2018
    Nuncjusz, witamy z powrotem ;)
  • KarolaKorman 09.06.2018
    I tak to przypadek, zbieg okoliczności albo inne coś nagłego może wpłynąć na ludzki los, a chciał pewnie nogi oszczędzić po bieganinie i zrobić Ci niespodziankę :(
    Jak zawsze ciekawe słownictwo i dawka humoru
    5 wstawione
    Pozdrawiam :)
  • Nuncjusz 09.06.2018
    Dzięki :)
  • Karawan 09.06.2018
    Ja z altruistycznych pobudek zapytam; żyw li sąsiad i zbejany czy martwy całkiem? ;) 5
  • Nuncjusz 09.06.2018
    To chciałem pozostawić domysłom :)
  • Ritha 10.06.2018
    Dla Pana Nuncjusza:
    Postać: Pełen wiary introwertyk
    Miejsce: Kolejka w banku
    Zdarzenie: Gra w kręgle
    Emocje: Ból/Podejrzliwość

    Życzę przyjemnego pisania :)
  • Nuncjusz 11.06.2018
    Dzięki :)
  • Ritha 20.08.2018
    Ten tekst jest jakiś taki zbyt pospieszny, ciach ciach ciach, sąsiad w pudełku, bach, Fanthomas popełnił ostatnio kilka opek ze zbyt pośpieszna narracją, tu masz podobnie. Ot szczera opinia.
  • Nuncjusz 20.08.2018
    Całkiem możliwe ;)
  • sensol 25.10.2018
    rotten naighbur!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania