Opoowi *** Przygody Anokija
No cóż – powiedział mały Anokij { rozwalając przy okazji, wszystkie domki od wszystkich lalek } – zło czas zacząć...duże czy małe, jak popadło – póki co, tylko lalkom. Nie był jeszcze złym Anokijem, tylko zaledwie niegrzecznym chłopcem.
Dopiero dochodził do wprawy. Krok po kroczku, sumiennie przykładał się do nauki. Krew przodków, zaczynała w nim wrzeć, jak rosół w kociołku { oczywiście tych przodków, którzy przeżyli na tyle długo, by brać z nich przykład }
Większe zło jeszcze olewał. Jak mógł. Co za nieusłuchany berbeć!
NARODZINY GŁÓWNEGO BOHATERA
Cofnijmy historię jeszcze trochę wstecz [ trudniej cofnąć w przód ]
Anokij przyszedł na świat – o dziwo, z żywej Matki – w owym pamiętnym dniu, kiedy to wszyscy w okolicy się wytłukli { lub mieli taki zamiar, lecz zdrowie im na to nie pozwalało }. Oprócz rzecz jasna, jego Rodziców oraz Babci i Dziadka, co wytłukli pozostałych { aczkolwiek nie co do joty, gdyż byli, posunięci w latach}. Ale nawet młodzieńcy żwawe, pełni werwy i zapału – też nie wszystkich... co zaplanowali. Ciamajdy jedne! A to ci historia!
Wręcz komfortowe warunki, dla rozwoju przyszłego… no ale, nie uprzedzajmy faktów. A zresztą, co mi tam. Po prostu Anokij, stał się w przyszłości niedobrym facetem. Trudno było przełknąć, nie wykonanie jego rozkazu. A poza tym, kiedy tylko siedział i główkował, to był z niego – niczego sobie gość. Do rany przyłóż.
RODZINNE CIEPŁO OJCZYSTEGO DOMU
– Anokij, jesteś już dużym chłopcem. Uduś wreszcie kogoś. Chociażby dla wprawy.
– Dziadku! A mogę ciebie?
– Synu – rzekł poważnie ojciec – Do wielkich rzeczy, dochodzi się małymi kroczkami. Nie tak łapu capu, od razu do gardła. Przyjemności zostaw sobie na później.
– Anokij – wrzasnęła Matka – Mucha chodzi po stole. 2 - 11
– Tak Mamusiu. Widzę.
– Jeszcze łazi!
– Nadal widzę – posmutniał Anokij
– Co to za plaśnięcie – mruknęła Matka, bo ktoś jej popsuł linię wychowawczą.
– Wgniotłem bestię w blat stołu. Skoro mój rodzony wnuk, moja krew, nie szanuje woli przodków, spokojnie patrząc na żywą muchę, to chcąc nie chcąc [ raczej chcąc ] odwaliłem całą robotę za niego. Biorąc pod uwagę moje podeszłe lata oraz bóle w kręgosłupie, napracowałem się jak diabli. Ale warto było.
– Niezłe porównanie – pomyślał Krasnoludek ostatni raz, bo zagryzł go drugi.
– Niech ojciec nie narzeka. On się jeszcze poprawi. To pojętny chłopczyk.
– Tak, tak – dodała Babcia – wgniatając chrabąszcza – no gdzie? – w blat stołu.
– Skad tu tyle żywych stworzeń – zlękła się Matka – Myślałam, żeśmy wszystkie wytłukli.
– Kogut myślał o niedzieli, a w sobotę – zaczął Dziadek, a Babcia złapała nóż.
– Wszystkie jeszcze nie – powrócił do dialogu Ojciec. Bo później narzekasz ,że nie masz co – dodał stanowczo.
– Ja narzekam!? Naprawdę ja!? Coś takiego! Poczekaj, wezmę siekierę! Chyba wiesz po co!
– Przestańcie się kłócić – wrzasnął Anokij – Bo wszystkich pozabijam!
– A nie mówiłem – ucieszył się Ojciec
– Bez kłótni, też się można po mordach prać – dodał chłopczyk
– Nie tylko po pyskach, nie tylko po czymkolwiek – podskakuje z uciechy Dziadek
– O co ci chodziło z tym narzekaniem, żywa żono?
D Z I W N E – P R Z E Ż Y L I
– Spójrz na blat stołu. Jak on wygląda. Całe połacie wciśniętych – much, chrabąszczów, stonek, myszy, nietoperzy, sąsiadów. To wcale nie jest złe. To po prostu, obrzydliwe!
– Babcia najwięcej wciska – wtrącił Dziadek { nie usłyszał od żony riposty, bo akurat, była zajęta wciskaniem.
– No już dobrze. Uspokój się. Jutro kupię nowy stół
– A niby gdzie, skoro żeśmy wszystkich wycieli – zapytał roztropnie Anokij
– Słyszysz mężu – rzekła Babcia – Chwalą nas.
– Gdyby tak się dobrze zastanowić, to kto wie, co by to było, gdyby nasi przodkowie byli dobrzy.
– Takich brzydkich słów, w naszym domu, słyszeć nie chcę. A na pewno nie przy dzieciach. 3 -11
– Dzieciach? – zdziwił się słusznie, Anokij
– Posłuchaj synu. Matce się wyrwało. Miałeś kiedyś siostrzyczkę i braciszka, ale byli tacy dob...że żal było patrzeć. Razem z Matką żeśmy zdecydowali…
– Żal ? – zdziwiło się znowu latorośle.
– Raz to się zdarzyło – wyjaśnił Dziadek – Ale im przebaczyłem.
– Przebaczyłeś ?
– Tak wtedy strzaskałam mojego starego, że przez tydzień, spał na stojąco. A kiedy wreszcie mógł się położyć, to mu dołożyłam drugi raz. Ale cóż. Byłam wtedy młodsza. Od tego czasu żyjemy w przyjaźni – na ile pozwala tradycja, rzecz jasna.
– Przyjaźni? Ile razy mam się dziwić? – wygłosił pretensje Anokij
– Babci coś się pomieszało. Babcia nie wie co mówi. Babcia stara. Poczekaj chwilkę. Jeszcze starsza. Twój Ojciec też coś kiedyś pokręcił i chciał mnie zabić…
– Tylko chciał?
– Uciekłam. Byłam sprytna. Znalazłam schronienie wśród obcych. Jak mu przeszło, to wróciłam.
– Mojemu Ojcu przeszło? Zgroza!
– Posłuchaj synu. Aż tak źle nie było. Zatłukłem sąsiadów. Tych co twoją Matkę..
– E...tam. To była zwykła zemsta – posmutniał Anokij
– Synu. Ty mnie posłuchaj. Zrobiłem to, bo tak mi się podobało. Wierzysz mi?
– Och wierzę Tatusiu, wierzę. A już się bałem. Mamusiu, byłaś sprytna. Szczerze mówiąc, tak mi jakoś lżej…
– Wnuczku! Ty się pocisz! Co z tobą? – zlękła się Babcia
– To łzy.
– TOŁZY? A co to jest? My oba z ojcem, na takie coś nie chorowali.
– My też, nie – dodali Rodzice
– Wylęga ze mnie – pomyślał Anokij – A swoją drogą, skąd mogą wiedzieć,że na to nie chorowali, skoro nie wiedzą, co to łzy
Łzy, łzami, ale za chwilkę czasu, Anokij zostanie sam na świecie – 9 , 8 , 7 , 6 , 5 , 4 , 3 , 2 , 1 , 0 + 1
KONIEC PO RAZ PIERWSZY
TO MIMO WSZYSTKO NAPAWA OPTYMIZMEM
Komentarze (3)
▐█████████▌
▒ █░══░░░══░█ ▒
▒▒█░░██•) (•██░░█▒▒
█░░░░░█░░░░░█
█░░░░▒▒▒░░░░█
█░░║║║║║║║░░█
██░░░░░░░██
║ ║║║║║║║ ║
║║║║║ █▒▒▒▒▒█ ║║║║║
█ ▀▀▀╬▀▀▀ █
█ ▒▒╬▒▒ █
██╬╬╬╬╬╬╬╬╬╬╬██
▒▒▒▒╬▒▒▒▒
╬╬╬╬╬╬╬╬╬
▒▒▒╬▒▒▒
╬╬╬╬╬╬╬
╬
▒█║█▒
▒█ ║ █▒
▒█ █▒
▒█ █▒
▀▀▀▀ ▀▀▀▀
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania