Poprzednie częściPrzyjaciel część 1
Pokaż listęUkryj listę

Przyjaciel część 11

Rożek powiedział mi, że Targowscy jeszcze wczoraj wieczorem zażyczyli sobie przeniesienia syna do pojedynki przeznaczonej tylko dla VIP-ów. Tam ma mieć zapewnioną całodobową opiekę lekarską i pielęgniarską. Niestety na sali ogólnej byłoby to niemożliwe, ponieważ niektórym pacjentom we łbach by się poprzewracało i oczekiwaliby tego samego dla siebie. Od kiedy pamiętam zawsze wykorzystywali posiadane wpływy i znajomości dla własnej wygody. Dlatego już w nocy dostarczono do sali przeznaczonej dla Krzesimira najnowocześniejszy sprzęt z całego województwa. Nikt nie przejmował się kosztami transportu i zdrowiem pacjentów, których odłączono od aparatury. Widocznie tak już w naszym kraju jest, że są zawsze lepsiejsi od innych. Przez to największa część ze wspólnej puli przeznaczana jest do ratowania ich zdrowia, a biednemu jak zawsze tylko wiatr w oczy wieje.

Nigdy nie potrafiłem pogodzić się z jawną niesprawiedliwością, jaka jest sankcjonowana w teoretycznie demokratycznym, naszym kraju. Gdzie przedstawiciele państwa zachowują się podobnie jak bankowy Janosik, zabierają ze wspólnej kasy biednym i dają swoim i wpływowym. Podobnie jak w innych ministerstwach jest i w służbie zdrowia, jak chcesz żyć to musisz mieć zdrowie, lub pieniądze i układy.

Zanim pożegnałem się z Ernestem jeszcze pomęczył mnie zapytaniami o zdrowie swojej siostry. Widocznie jego praca i poczucie misji przerodziło się w jakąś paranoję. Natomiast nadmierne zainteresowanie Donatą, było nadwrażliwością starszego brata. Osobiście nie znam kogoś takiego jak ona, aż z tak doskonałą kondycją fizyczną i to mu powiedziałem. Mgliste tłumaczenie Rożka o kiepskich wynikach ostatnich badań siostry, jakoś nie przekonało mnie, ponieważ moje oczy nie kłamią.

Szpital w piątkowe popołudnie wyglądał na opuszczony, personel medyczny szybko uporał się i zrobił selekcję pośród chętnych do leczenia. Znacznie mniej chorych zakwalifikowano do przyjęcia niż w pozostałe dni tygodnia, ponieważ dwa dni wolne w myśl ich przeznaczenia mają być wolnymi, a nie roboczymi. Jedynym wyjątkiem był oddział ratunkowy, tam z każdą godziną przybywało interesantów. Większość stanowiły osoby pobite, zatrzymane przez policję za rozboje i kradzieże. Oczywiście wśród nich byli zwyczajnie chorzy, którzy czekali potulnie w kolejce na przyjęcie przez lekarza. Wcześniej w ośrodkach zdrowia im się to nieudało, teraz mają na to szansę po kilkugodzinnym oczekiwaniu. Bardziej doświadczeni wiedzą, że zawsze zatrzymani przez organa porządkowe mają pierwszeństwo, więc oni również powinni dać się doprowadzić.

Nawet bez dokładnego poinstruowania, dokąd mam iść, po wglądzie samego korytarza wiedziałem, że się zbliżam. Świadczył o tym przeprowadzony niedawno remont i przy okazji założono nowe intensywne oświetlenie. Dzięki przeinwestowaniu, w tym miejscu podniesiono miejscową, jakość służby zdrowia. Wystrój znacznie odbiegał od zaniedbanej, pozostałej części budynku szpitalnego, który w bliżej nieokreślonej przyszłości ma tak cały wyglądać. Ciekawskim zadającym głupie pytania o konkretną datę, niezmiennie powtarzano wyuczoną formułką.

- Służba zdrowia boryka się z problemami finansowymi i robimy wszystko, co w naszej mocy w trosce o zdrowie pacjenta.

Jakie to proste krótko i na temat, lecz ruch personelu, jaki panował w pomieszczeniu i przed, gdzie leżał Krzesimir, świadczył o czymś wręcz zgoła innym. Ktokolwiek chciał wejść, żeby zarobić dodatkowe pieniądze za nadgodziny miał z tym problem, aż taki panował tam zgiełk. Kurier z poczty kwiatowej, który dostarczył zamówione przeze mnie kwiaty od pracowników, stał przy nich w sporej odległości. Widząc jego zniecierpliwienie, zmuszony byłem poprosić wszechmogącego brata dyrektora szpitala o pomoc. Kilka wypowiedzianych przez niego słów, było wystarczające by na chwilę opróżnić salę.

Przedstawiciel kwiaciarni na mój znak wwiózł kwiaty poukładane na przeznaczonym do tego celu wózku. Razem już rozstawiliśmy wiązanki między stojakami z aparaturą medyczną w specjalnie do tego celu przywiezionych dla nich stelażach. Dopiero wtedy podpisałem odbiór przesyłki i wręczyłem mu solidny napiwek za utrudnienia przy realizacji zlecenia.

Krzesimir w tym czasie leżał w najwygodniejszym i najnowocześniejszym szpitalnym łóżku, jakie było dostępne. Zaledwie przez chwilę mogliśmy na siebie spojrzeć i dostrzegłem, że jest podłączony tylko do kilku urządzeń, a pozostałe stoją pod ścianami wyłączone. Kiedy dostawca opuścił pomieszczenie, natychmiast weszły z korytarza wcześniej wyproszone osoby. Ponownie został otoczony przez kordon medyków. Brat dyrektora przystąpił do kontynuowania przerwanego „przesłuchania” pacjenta.

Osobowość druga

Najdalej jak pozwalała wielkość pomieszczenia odsunąłem się od łóżka, żeby nie przeszkadzać. W ten prosty sposób zostawiłem trochę wolnego miejsca dla fachowców. Niewielka odległość pozwalała mi na słuchanie pytań psychiatry i odpowiedzi pacjenta. Początku rozmowy nie słyszałem, ponieważ odbyła się zanim przyszedłem. Jednak teraz po udzielanych odpowiedziach wiedziałem już, że przyjaciel jest kimś innym niż wczoraj. Chciałem zanotować najważniejsze szczegóły, by po powrocie do domu sprawdzić, z kim mam tym razem do czynienia. Brakowało mi notesu, więc z kieszeni wyciągnąłem kopertę. Kartkę z życzeniami od załogi ustawiłem przy kwiatach. Opakowanie po rozłożeniu posłużyło mi, jako prowizoryczny notatnik.

Krzesimir był przekonany, że urodził się niedługo po drugiej wojnie światowej dziesiątego grudnia tysiąc dziewięćset czterdziestego piątego roku w mieszkaniu przy ulicy Grodzkiej 7 w Zamościu. Od najmłodszych lat interesował się muzyką i przejawiał w tym kierunku uzdolnienia. Dlatego w tysiąc dziewięćset pięćdziesiątym trzecim roku wraz z rodzicami przeprowadził się do podwarszawskich Chylic, tam zaczął uczyć się gry na fortepianie. Nauczycielem jego został na cztery lata miejscowy organista i po tym czasie cała rodzina wróciła do Zamościa, gdzie ukończył szkołę podstawową. Następnie uczęszczał do liceum ogólnokształcące imienia Zamoyskiego i w nim założył swój pierwszy zespół. Początkowo naśladował i śpiewał piosenki Elvisa Presleya, Paula Anki, Franka Sinatry. Kiedy zdał maturę w tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym trzecim roku, dostał się na studia na Wydziale Architektury Politechniki Krakowskiej. Jednak już podczas studiów przekonał się, że nie będzie mógł w pełni mógł realizować swoich przyszłych ambitnych projektów architektonicznych, ponieważ ówczesne władze preferował kwadratowe nijakie budownictwo.

Podczas studiów poznał Janka Pawluśkiewicza, który pomógł mu pogłębić wiedzę muzyczną. Następnie wspólnie założyli Kabaret Architektów Anawa i zaczęli występować w studenckiej piwnicy "Bambuko". Pierwszy artystyczny sukces osiągnął na Festiwalu Piosenki Studenckiej w tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym siódmym roku, wraz z towarzyszącym zespołem Anawa i wtedy podjął decyzję o rezygnacji z kariery w zawodzie architekta, lecz wcześniej w Noc Sylwestrową poznał przyszłą żonę.

Drugi w kolejności występ na festiwalu FAMA gdzie po raz drugi zajął drugie miejsce, ugruntował jego pozycje, jako artysty. Odnoszone sukcesy umożliwiły mu występ na festiwalu w Opolu, gdzie zaśpiewał piosenkę "Serce", za którą otrzymał Nagrodę Dziennikarzy. Kolejną nagrodę tym razem Telewizji Polskiej zdobył w tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym dziewiątym roku za "Wesele". Nawet zagrał scenkę w filmie "Polowanie na muchy" Andrzeja Wajdy.

Pierwszy album wydał w tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym roku, a drugi "Korowód" po roku, w który znalazły się utwory "Świecie nasz", "Dni, których nie znamy" i tytułowy "Korowód". Album "Droga za widnokres" wydany w tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym drugim roku był najbardziej literacki. Innym ciekawym i godnym odnotowania wydarzeniem scenicznym był musical "Szalona lokomotywa", którego premiera odbyła się w Teatrze STU w tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym siódmym roku.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Pasja 21.07.2017
    Bogatemu wolno więcej. Służba zdrowia zawsze jest w remontach. Tych budowlanych i tych finansowych. Salę jednoosobowe dla wybranych były też za komuny i tak pozostało. Nowa osobowość Krzesimira mija się z jego wykształceniem. Architekt artysta muzyk. Pozdrawiam 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania