"Przyjaźń, która przetrwa wszystko." - cz.1- Początek

Nasza historia rozpoczyna się już w podstawówce. Mając 12 lat dopiero zaczynamy odkrywać siebie, oraz otaczający nas świat. Droga, którą już w tym momencie wybieramy, będzie nas prowadziła przez długie lata. Jest to ostatni czas bycia 100% sobą, beztroskiego życia bez problemów, złamanych serc. Natomiast jest to czas pierwszych prawdziwych przyjaźni, pierwszych miłostek, poznania siebie- swoich poglądów, upodobań, czy zainteresowań.

Nasza historia w głównej mierze, będzie dotyczyła dwóch przyjaciółek- Zuzy i Blanki. Historia będzie opowiadana z perspektywy obu bohaterek. Z pozoru cichej, a zarazem zwariowanej wysokiej, atrakcyjnej, niebieskookiej szatynki, która marzy o tym by jak najszybciej uwolnić się od szkoły - Zuzy oraz popularnej, lubianej, z pozoru pewnej siebie, niewysokiej, niebieskookiej blondynki, dla której szkoła jest chwilowym tak zwanym "5 min" okresem sławy, pod czas którego w większości czuje, że złapała pana Boga kostki. Czy tak będzie już zawsze?

Dziewczyny jak widać to kompletnie różne osobowości, pesymistyczna Zuza oraz optymistyczna Blanka, czy to się uda? Przekonacie się sami. A teraz nie przedłużając zapraszam do lektury.

 

"PODSTAWÓWKA"

 

ZUZA

 

Pamiętam to jak dziś, tamten dzień już od początku zapowiadał się kiepsko. Wstałam wcześnie do szkoły, ponieważ umawiałam się z Blan, że pójdziemy potrenować grę w ping-ponga. Nie dostałam żadnej odpowiedzi, byłam zła, bo Blanka nie widziała nikogo innego poza Weroniką.. no ale cóż może innym razem. Ubrałam się i poszłam do szkoły, do mamy.

Pogoda była naprawdę beznadziejna, wprowadzała nas wszystkich w zły nastrój a na dodatek moje ówczesne ”przyjaciółki” się ode mnie odsunęły. Weszłam do szkoły, żadna z nich nawet się do mnie nie odezwała, ignorowały mnie. Byłam załamana, chciałam uciec, zamknąć, wypłakać. Dlaczego mnie olały? Hah, to bardzo zabawne. Po prostu przedstawiłam im prawdę, że nasza nowa koleżanka Izka zaczęła robić wszystko, żeby wywalić mnie z naszej "super paczki", do której dołączyła tylko dzięki mnie. A moje najdroższe przyjaciółeczki były na każde jej zawołanie, jakby była jakąś księżniczka, której każdy musi usługiwać. Jeszcze kilka miesięcy wcześniej była cicha, spokojna, nic się nie odzywała a na dodatek była trochę otyła, przez to większość się z niej wyśmiała. Chodziła wiecznie w szerokich spódnicach, a każdy między sobą mówił ,,Boże, co ona na siebie włożyła!” Tak wiem, to mega straszne. Ale tacy byliśmy - okropni. Niestety księżniczka wygrała i spowodowała, że zostałam definitywnie odrzucona z grupy. Zaczęła wymyślać jakieś nieprawdziwe historie, fałszywa szmata! Byłam wstanie ją skompromitować jak najbardziej się da. Ale wtedy nie miałam na to sił. Cała ta sytuacja, spowodowała, że każdą przerwę spędzałam sama, płacząc. Nikt nawet nie zwracał na to uwagi. Byłam osamotniona, jako 11 latka miałam straszne myśli w głowie... Jednak pojawiło się nagle światełko w tunelu.

Pamiętam było to przed lekcją języka angielskiego. Siedziałam w łazience na parapecie, płacząc próbowałam nauczyć się na sprawdzian. Przebywając w kiblu, miałam tylko nadzieję, że nikt tu nie wejdzie, że w końcu będę mogła pobyć sama ze sobą, w spokoju. A nie w wiecznym hałasie na przerwach, gdzie każdy biega, krzyczy. Ale nagle zobaczyłam ją- Lenę. Podeszła do mnie, ale ja byłam w innym świecie, jakby kilka lat wstecz, przypominając sobie jak się poznałyśmy. Byłam w szoku, że osoba z którą praktycznie nie rozmawiam zainteresowała się mną. Ogarnął mnie paraliż, że nie potrafiłam nic z siebie wydusić.

Pamiętam.. był to pierwszy dzień w szkole, zaczynałyśmy wtedy "zerówkę". Wiadomo, pierwszy dzień, ogromny stres "Czy poznam jakieś fajne koleżanki?", "Czy znajdę nową przyjaciółkę?", "Czy mnie polubią?". Stojąc w szatni podeszła do mnie nie za wysoka- jak na tamten wiek- dziewczynka. Pamiętam jej brązowe włosy były starannie splecione w grubego warkocza. Tego dnia miała na sobie taką super koszulkę z kaczorem Donaldem! Strasznie jej zazdrościłam. Przedstawiłyśmy się sobie, ale na tym zakończyła się nasza znajomość.

Całkowicie zapomniałam, ze nie jestem przecież już sama, a ona jakby coś do mnie mówiła, tyle, że ja nie wiedziałam czy to moja wyobraźnia czy to się dzieję naprawdę. Nagle ocknęłam się i usłyszałam jak krzyczy:

- HALO, HALO ZUZA!!!! - była bardzo zdenerwowana

- Yyy..tak? Mówiłaś coś? - Odpowiedziałam jej wyrwana z amoku.

- Stoję tu już chwilkę i próbuje z Tobą porozmawiać. Wszystko u Ciebie w porządku? Nie wyglądasz za dobrze.

- Przepraszam, zamyśliłam się. Tak pewnie, po prostu nie nauczyłam się na sprawdzian. - musiałam ją okłamać...nie miałam nawyku mówić prawdy, a tym bardziej obcym ludziom.

- Nie kłamiesz? Bo mam wrażenie, że jest troszkę inaczej. - Spytała podejrzliwie.

- Spokojnie, to tylko przez tą głupią klasówkę..

- Emm.. wiesz, gdyby jednak było coś nie tak, zawsze możesz ze mną porozmawiać. - Powiedziała nieśmiało.

- Dzięki wielkie, może kiedyś skorzystam z Twojej propozycji! - kolejne kłamstwo z moich ust. Czy ona nie widzi, że kłamię!?

- Ej słuchaj, mam pomysł! Co Ty na to, żebyśmy wymieniły się numerami?

Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Ona? Ona chcę mi dać swój numer? Nie, nie, nie, to pewnie jakiś głupi żart, kto by tam chciał się ze mną zadawać. Chociaż...a co jeśli naprawdę chcę mi pomóc? W końcu znamy się tyle lat, więc nie mam się czego obawiać. Po chwilowym zastanowieniu, zdałam się na odpowiedź:

- Och jasne, fajny pomysł. Daj telefon to wpiszę Ci mój numer - Wpisując swój numer, ręce trzęsły mi się jak na największym mrozie.

- Gotowe! Puścisz sygnał?

- Tak, pewnie! Dzięki wielkie. - odeszła z wielkim bananem na twarzy, jakby myślała ,,Juhu w końcu osiągnęłam swój cel!”

 

BLANKA

Wstałam rano bardzo zmęczona, nie miałam siły wstać z łóżka a co dopiero iść do szkoły. Chciałam wymyślić jakąś wymówkę, jednak wiedziałam, że tym razem to nie przejdzie. Powoli wygramoliłam się z łóżka, zerknęłam na telefon, i zobaczyłam wiadomość od Zuzy:

- Hej, idziemy dziś wcześniej, zagrać w ping ponga?

Zignorowałam tą wiadomość, nie chciałam robić sobie problemów z moja przyjaciółką – Weroniką niziutką, brązowooką szatynką, przez nią nikt inny mnie za bardzo nie obchodził. Przyszłam rano po Weronikę mimo, że miałam dość spory kawałek. -No ale czego się nie robi dla kumpeli? Gdy zadzwoniłam dzwonkiem, szybko otworzyła mi drzwi i spytała?

- Cześć, Blan! Też się dziś tak nie wyspałaś?

- Noo... - Odparłam siadając ociężale na krześle.

Werka, niestety nie jest punktualna, więc do szkoły wbiegłyśmy równo z dzwonkiem. Pośpiesznie wbiegając do sali wpadłam na Zuzę, która nie za dobrze wyglądała a do tego strasznie dziwnie się zachowywała i ciągle płakała. Chciałam do niej podejść i porozmawiać jednak prawdę mówiąc mało mnie to interesowało. Tsa, wiem super ze mnie przyjaciółka, ale brązowooka szatynka nie pozwalała mi na kontakty z innymi, chciała mnie mieć tylko dla siebie, była strasznie zazdrosna. A ja chcąc uniknąć kolejnych awantur, odpuściłam rozmowę z Zuzą, która Werka była mega zazdrosna. Miała chyba 2 miejsce na liście Weroniki "Osoby których muszę się pozbyć by mieć Blankę tylko dla siebie." W tym rankingu 1 miejsce zajmowała Lena.

Przed lekcją angielskiego, gdy siedziałyśmy z Weroniką na ławce i uczyłyśmy się na sprawdzian, usłyszałyśmy piskliwy głos Izy, która biegnąc do nas krzyczała:

- Hej, dziewczyny! Nie uwierzycie co się stało!

Byłyśmy bardzo ciekawe, dlatego zaczęłyśmy dopytywać o co chodzi;

- Ale historia! Wiecie, że ta głupia Zuzka cały czas siedzi w kiblu, prawda?

- Tak. – odpowiedziałyśmy zgodnie – Chyba coś się stało, jest strasznie przygnębiona, ale nie chcę z nikim rozmawiać.

- Bzdury, nie jest przygnębiona, tylko ma biegunkę! – śmiała się, jakby opowiadała najlepszy dowcip na świecie.

- Biedna, współczuję jej. Nie chciałabym, żeby to kiedykolwiek mnie spotkało, a tymbardziej w szkolę! – odpowiedziałam zażenowana zachowaniem Izki.

- Hahaha, poważnie? – odpowiedziała Weronika.

Spojrzałam na nią zażenowanym wzrokiem, na co ona jęknęła – Yyy..tak, tak, Blanka ma rację. Współczuję jej.

- Iza idź lepiej pouczyć się na sprawdzian, a nie zajmuj się opowiadaniem o problemach innych. – Zmroziła mnie wzrokiem i odeszła.

Tego dnia Zuza siedziała na sprawdzianie sama, nikt nie chciał jej nawet pomóc. Więc po długim namyślę postanowiłam, że złapię ją po lekcji i zapytam co jest grane. Gdy ledwo zadzwonił dzwonek zerwała się z krzesła i wybiegła. Próbowałam ją dogonić, więc biegnąć krzyczałam:

- Zuzia, poczekaj!

- Przepraszam, nie mam czasu! – odkrzyknęła znikając gdzieś za rogiem.

Szybko zapomniałam o całej sytuacji, ponieważ podeszła Werka, z pretensjami o Zuzę. Wysłuchałam ją i przeprosiłam, a temat został natychmiast zamknięty.

Przez resztę dnia myślałam, co się dzieję z Zuzką. Pisałam do niej na gadu - gadu, nk, natomiast z jej strony nie było żadnego odzewu. Zawsze była taka uśmiechnięta, szalona. A teraz? Wygląda jak siedem nieszczęść. Bardzo chciałam i wiedziałam, że powinnam jej pomóc. Ale jak? Przecież gdyby Weronika się dowiedziała, to nie wybaczyłaby mi tego, a Zuzce urwałaby głowę! Tak minął mi cały dzień, na rozmyślaniu jak powinnam postąpić by nie zawieść i nie zranić nikogo. Tego dnia byłam strasznie zmęczona, dlatego też szybko położyłam się do łóżka. Jednak tysiące myśli nie pozwalały mi zasnąć.

 

 

 

Jeżeli Jesteście ciekawi jak potoczą się dalsze losy znajomości Blanki oraz Zuzi zapraszam do kolejnych części opowiadania. Zapewniam, z każdą częścią przygody naszych bohaterek staną się dużo bardziej ciekawsze i emocjonujące.

Serdecznie Zapraszam ~Buntowniczka.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Luna Llena 22.10.2017
    Widzę jakąś zmianę, ale na lepsze. To będzie dalej to poprzednie opowiadanie? Jednak dalej trzeba kilka rzeczy dopracować.
    Czekam na rozwój sytuacji. Obiecuję, że będę stałym odwiedzającym. Powodzenia! ;)
  • Buntowniczka 22.10.2017
    Dziękuję bardzo. I tak, to jest poprzednie opowiadanie, jednak stwierdziłam, że historia potoczy się nieco inaczej. Serdecznie zapraszam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania