Poprzednie częściPsychopats - prolog

Psychopats cz.1

- Niniejszym ogłaszam, iż Edward Josh Black był niepoczytalny podczas dokonania morderstwa i sąd skazuje go na karę dożywotniego pobytu w zakładzie psychiatrycznym bez możliwości opuszczenia terenu szpitala - powiedział sędzia. - Wyprowadzić go z sali - machnął ręką w stronę ochroniarzy, którzy bez słowa podeszli i zapięli w kajdanki miotającego się mężczyznę. Wykrzykiwał najróżniejsze groźby pod ich adresem, ale żaden z nich nie zwrócił na to większej uwagi. Złapali go za ramię i pociągnęli do wyjścia. Ed rozejrzał się po sali i dostrzegł swoją płaczącą matkę, która wydawała być się załamana. Uśmiechnął się szeroko, widząc ją w takim stanie.

 

- To twoja wina - wyszeptał złowrogo w jej stronę z nadzieją, że go usłyszy.

 

I usłyszała.

 

Przez chwilę próbował się jeszcze wyrywać, ale po krótkim namyśle stwierdził, że nie ma to większego sensu, dlatego też teraz wsiadał posłusznie do pancernego policyjnego wozu.

 

- Czekajcie! - usłyszał kobiecy krzyk, a zaalarmowani ochroniarze wyciągnęli pistolety zza pasków. - Dajcie mi z nim porozmawiać! - matka Edwarda, który zresztą kazał na siebie mówić Ed, biegła w ich stronę z rozmazanym makijażem i podkrążonymi oczami. Postawni mężczyźni westchnęli głośno nie kryjąc swojej niechęci, ale zgodzili się na krótką rozmowę.

 

Ed uśmiechnął się jak obłąkany i spojrzał na matkę wyzywająco.

 

- Masz mi coś do powiedzenia? - uniósł brwi do góry, czekając na wyjaśnienia.

 

- Ja... Kochanie, przepraszam - wydukała i rzuciła się na szyję syna. Ten, zamiast zrobić cokolwiek, stał w kompletnym osłupieniu i zastanawiał się, dlaczego jego matka tak dobrze udaje kochającą mamusię.

 

- Odejdź - wydusił cicho, a jego uśmiech natychmiast zniknął. Stał się poważny, a ten kto się przyjrzał, mógł zobaczyć powoli narastające zdenerwowanie w jego oczach. - Powiedziałem, odejdź!!! - gwałtownie odsunął się od niej, lecz ona, niezrażona, znowu przysunęła się do mężczyzny z chęcią przytulenia go. Ten, spanikowany, kopnął ją mocno w brzuch i odwrócił się w stronę strażników, którzy nie zdążyli zareagować. Złapali go brutalnie za ramię i wepchnęli do samochodu.

 

Kiedy drzwi zatrzasnęły się cicho, Ed wstał i podszedł do tytanowych krat, gdzie ujrzał tych samych ochroniarzy zajmujących się poszkodowaną. Prychnął głośno i, niczym obrażone dziecko, usiadł na podłodze ze skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej. Po chwili, kiedy samochód wyjechał z podjazdu, Black oparł głowę o ścianę i usnął z szerokim uśmiechem na ustach.

 

***

 

Mężczyzna poczuł mocne uderzenie w twarz i zerwał się gwałtownie próbując się bronić, lecz jedyne co zobaczył, to rozbawione spojrzenie jakiegoś chłopaka. Warknął nisko, a młodemu od razu mina zrzedła. W duchu Ed zaśmiał się wesoło z reakcji szatyna, jednak na zewnątrz nie okazał większych emocji.

 

- Chciałbyś czegoś? - spytał niemiło.

 

- Miałem cię obudzić - wymamrotał przestraszony, bo zobaczył ten niebezpieczny błysk w oku psychopaty. Ed westchnął zdenerwowany, ale posłusznie podążał za chłopakiem.

 

- Jak się nazywasz? - zagadał rudowłosy i skręcił w lewo.

 

- Gabriel.

 

- Może coś jeszcze?

 

- Mam dwadzieścia jeden lat, pochodzę z Kalifornii, odbywam tu wolontariat. Coś jeszcze? - zapyskował Gabriel, a Ed zareagował natychmiastowo i przyparł go do pobliskiej ściany. Przedramieniem nacisnął na szyję szatyna, który próbował odciągnąć rękę starszego i zaczerpnąć powietrza. Jednak mięśnie Black'a nie były nafaszerowane sterydami i nie dało się ich tak łatwo odepchnąć.

 

- Nigdy więcej do mnie nie pyskuj - przy każdym słowie robił krótką przerwę, aby być pewnym, że Gabriel go rozumie. - Rozumiemy się?

 

Przestraszony szatyn pokiwał głową, a Edward z wielkim uśmiechem odsunął się od niego. Gabriel upadł na ziemię kaszląc ciężko i łapiąc oddech.

 

- To gdzie idziemy? - rzucił wesoło starszy i tanecznym krokiem przeszedł kilka metrów.

 

- Do twojej celi - wycharczał Gabe, bojąc się reakcji nowego.

 

- Czekaj, gdzie? - szepnął nisko, aż wolontariusza przeszły ciarki wzdłuż kręgosłupa.

 

- Słyszałeś - odwrócił głowę w drugą stronę, byleby tylko nie patrzeć na Blacka. Bał się go.

 

Za niedługo cały ośrodek będzie się go bał.

 

Po chwili Ed stał na środku nowego pokoju, w którym będzie mu dane mieszkać. Westchnął głęboko, bo wiedział, że od teraz nic już nie będzie takie proste jak wcześniej.

 

Postanowił przetestować łóżko, więc położył się na nim, a po jakimś czasie znużył go sen. Jednak zanim w niego zapadł, w jego umyśle odbijała się jedna myśl.

 

Muszę się ich pozbyć.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Oia 17.01.2017
    Bardzo realne. I to jest ten plus. Nie wychwyciłam żadnych błędów, czyta się bez zgrzytów. Podoba mi się. Czekam na kontynuację, na razie zostawiam 5.
  • Krystian244 17.01.2017
    Podoba mi się ten klimat, oczywiście daje 5.
  • motomrówka 18.01.2017
    Na razie leci nieźle. Jedno ale, znużył go sen? Miałeś chyba na myśli - zmorzył. Ciekawa uwaga o sterydach, to prawad. 5
  • Tanaris 28.01.2017
    Będzie masakra, czuję to xD

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania