Ptasia uczta
Powoli krok po kroku szedłem wydeptaną leśną ścieżką. Wokoło głuchą ciszę co chwila przerywał dźwięk łamanych gałązek. Nogi co kilka metrów grzęzły mi w błocie. Ścieżka zdawała się nie mieć końca. Drogę oświetlały mi gwiazdy i księżyc, którego wschód dane mi było obejrzeć. Mimo to czułem, że stoję w miejscu. Niby robiłem kolejne kroki, co chwilę zwiększając tempo ale miałem wrażenie że idę po bieżni. W pewnym momencie niebo przysłoniły ciemne chmury. W ciemności zewsząd zaczęły dobiegać do mnie dziwne dźwięki. Coraz to głośniejsze i wyraźniejsze. Gdy chciałem uciec zorientowałem się, że tkwię po kolana w błotnistej pułapce. Wyrywałem się jak tylko mogłem, ale to tylko pogarszało moją sytuację. Wtedy nad moją głową usłyszałem kolejny bardzo dziwny dźwięk. Jakby trzepot wielu skrzydeł. W ciemności jednak nie widziałem nawet czubka własnego nosa. Nagle odezwał się do mnie ludzki głos.
- Choć, choć, choć.
- Kim jesteś, pomóż mi.
Jednak głos nie odpowiedział. Nadal powtarzał co wcześniej.
Miałem wrażenie, że głos ten dobiega z korony drzewa. Wtedy niebo momentalnie rozchmurzyło się, a moim oczom ukazała się wpatrująca się we mnie sowa. Siedziała na jednaj z gałęzi starego dębu. Poczułem się niepewnie.
- Jesteś tu całkiem sam? - spytała.
- Tak, pomożesz mi się wydostać.
- Jeśli ci pomogę to stąd pójdziesz, prawda?
- Tak to chyba oczywiste.
Wtedy sowa rozwinęła skrzydła i wtedy z głębi lasu wyfrunęły inne ptaki. Usiadły na gałęziach po obu stronach ścieżki.
- To jest droga do wyjścia — powiedziała sowa. - Masz minutę, żeby stad pójść.
Nagle tajemnicza siła wyrwała mnie z pułapki. Stanąłem z powrotem na ziemi.
- Dlaczego minuta, o co ci chodzi?
Ptak zaśmiał się zupełnie jak człowiek, a na jego dziobie rysował się ludzki szyderczy uśmiech.
- W tym lesie nie ma już zwierzyny. W okolicy też jej nie znajdziesz.
- Na pewno żyją tu jakieś zwierzęta.
- Nie, ostatnią wiewiórkę rozszarpałam dwie noce temu. Ostatnią sarnę rozdziobały kruki kilka nocy wcześniej. Teraz ty jesteś jedyną naszą zwierzyną. Masz jedną minutę, żeby uciec. I to tylko dlatego, że nienawidzę mięsa człowieka, ale inne ptaki tobą nie pogardzą.
Momentalnie zalałem się potem, a moje nogi trzęsły się jak galareta. Zacząłem biec ile sił w nogach, starając się omijać wszystkie błotne pułapki. Ptaszyska jednak nie czekały. Kruki, wrony, sroki i inne rzuciły się w moją stronę i mimo moich przeraźliwych krzyków wyrywały kawałki skóry. W oddali widać było już wyjście. Było bardzo blisko. Moje nogi zaczęły jedna odmawiać posłuszeństwa. Upadłem wbijając twarz w błotnistą kałużę. Jeszcze przez kilka sekund słyszałem jak kruki chwalą moje mięso.
Komentarze (1)
I.
"Wyrywałem się jak tylko mogłem, ale to tylko pogarszało moją sytuację. Wtedy nad moją głową usłyszałem kolejny bardzo dziwny dźwięk." - na małej przestrzeni upchnąłeś pięć zbędnych dookreśleń "moim/moich."
Tam dalej, też sporo "moim".
Teraz tu:
"Wtedy sowa rozwinęła skrzydła i wtedy z głębi lasu wyfrunęły inne ptaki". - zgrzyta 2x wtedy.
"a moje nogi trzęsły się jak galareta. Zacząłem biec ile sił w nogach," - moje nogi - sił w nogach. (za dużo, za dokładnie) daj szansę czytającemu puści wodze wyobraźni.
"Kruki, wrony, sroki i inne rzuciły się w moją stronę i mimo moich przeraźliwych krzyków wyrywały kawałki skóry." - 2x moim, musisz kochać to słowo.
"Moje nogi zaczęły jedna odmawiać posłuszeństwa. Upadłem wbijając twarz w błotnistą kałużę. Jeszcze przez kilka sekund słyszałem jak kruki chwalą moje mięso." - A jakże, 2x moim.
Dobra, rozczłonkowałem trochę, ale natura tej zabawy z piłą jest dobrotliwa. Chcę Ci unaocznić popełniany błąd. Tutaj, bez wątpienia, są to zbytnie dookreślenia i nie zawracanie sobie dupy synonimami.
Abstrahując jednak od powyższego, nie jest źle.
Masz sens, masz motyw przewodni, odpisujesz (poza moim) lepiej niż poprzednio. I (w końcu) wyrabia Ci się dialog.
Nie jest to rozdęte, przepakowane, tylko krótkie i na temat.
Praca Twoją cierpi jednak przez to, co wymieniłem wyżej. Skup się na tym aspekcie w następnych pracach.
Słowem - Tnij.
Pozdrowienia
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania