Bardzo ciekawy, taki zadumany tekst. Nie ma tu galopującej akcji, ale kto z piszących lub przynajmniej próbujących to robić nie miał taych problemów jakie przechodził podmiot tutaj.
Technicznie nie patrzyłem, bo jeśli cos było nie tak, to nie przeszkodziło mi w płynięcia przez tekst, czyli bardzo ok, jak dla mnie.
Dorzucę 5 pózniej (mój szitow telefon nie ma opcji punktacji)
Dzięki :-) Fajnie czytać tak konstruktywną opinię o tekście. Cieszę się, że przypadł do gustu :-)
Pod względem technicznym musiałem nieco poprawić, bo w sumie Florian już mi zwrócił uwagę na pewien ważny szczegół. Dodatkowo tekst przeczytałem na głos, no i wtedy wyszło sporo błędów. Dobrze, że można edytować ;-) Pozdrawiam
Ciekawe dywagacje na puszczenie wodzy fantazji. Każdy z nas musi znaleźć wyjście z labiryntu myśli. A biurko swoje przed wyjściem należy posprzątać. Przeczytałam aż trzy razy, bo tak mam. oD
Dzięki :-) No tak jakoś mnie naszło na rozważania. Trochę w tym absurdu, filozofii, groteski i odrobinę czarnego humoru. Jeśli potrzebujesz przeczytać kilka razy, to czemu nie. Nie widzę w tym nic dziwnego. Czasami mam podobnie ;-)
W tekście jest kilka ciekawych odniesień wartych zastanowienia.
Acha, no i powiedziałem, żeby posprzątał biurko ;-D
„Wyczuli, że ich potrzebowałem. Grali jak trzeba” – to mi się widzi
„Zrozumiałem, że czas na refleksję. Posmutniałem na chwilę, aby oddać to co ważne dla weny. Przyszła taka nie proszona i zauroczyła od razu swoją wizją. Czy muzyka ma jakieś kontakty z weną? Może, ale większość siedzi gdzieś głębiej. W podświadomości, którą zwą jaskinią i miejscem rozmów z samym sobą. To lustrzany obraz naszej postaci, ale o właściwościach drugiej osobowości, która „mieszka” skryta na wypadek innej wersji każdego z nas” – no kurde, radar na zacności mi piknął, ładne, trafne
Całość mi się podoba.
Gwiazdy zostawiam, pozdrawiam :)
No dzięks Ritha :-) Fajnie, że konkretne fragmenty ci się spodobały. No i nie powiem, ale zacytowany kawałek, to jeden z tych do podumania. Dzięki za koma, aż gwiazdy zobaczyłem ;-D
Pozdrawiam!
No jakoś z tą małpą wyszło, bo nie wszędzie można ;-D
No że też ten nick zauważyłaś.
Wiesz, to jak z prostym logo albo dobrą, minimalistyczną grafiką i myślisz sobie: "takie proste, że aż dziwne, że nie wpadłem na o wcześniej" ;-)
Tożsamość wyparta słowem. Jak poród siłami weny, mocno obrażonej na ładowanie jej z masłem do szafy, czy z makaronem do zmywarki, nie wspominając o bałaganie na biurku. A fe!
Uczepiła się, wniknęła w nutowego ducha Czajkowskiego, Brahmsa, Haydna (nazwiska nieanglojęzyczne;) i Autor już nadążyć nie mógł. Nawet próba upchnięcia artykułu na samym dole, przy nekrologu nic nie dała. Wena to wena, nie z nią takie numery!
Uprzątnęła biurko, zebrała w słowa prawdziwą tożsamość twórcy, więc mu się umarło. Ale coś za coś.
Kto z Szanownych Autorów nie marzy o papierowej publikacji? O dodruk której upomnieli się czytelnicy? No kto?:)
Fajny tekst, pewnikiem coś umknęło, główna idea ledwo liźnięta, ale wyciągnęłam sobie to, co mi bardzo pasuje.
Ironię. W dobie Internetu, elektronicznych nośników Weny, uważanie publikacji w formie druku za prawdziwy sukces - jest anachronizmem:)
I jeszcze ta utrata tożsamości, nie do dopisania, jak w necie.
Pozdrawiam:)
Dzięki :-) Świetny komentarz i mnóstwo fajnych spostrzeżeń. Inspirujące. Cieszę się, że wyciągnęłaś coś dla siebie. No i te nieanglojęzyczne nazwiska. Słuszna uwaga i dociekliwość godna pochwały. Pomogłaś. Niezwłocznie poprawiłem.
Miło, że wpadłaś, znaczy byłaś ;-) No to ten, do następnego...
Pozdrawiam!
Ciekawy tekst. Z przyjemnością przeczytałem. Tym bardziej, że ''płynnie się czyta.
Z weną należy uważać, gdyż nie ma nic za darmo na tym padole.
– Dzień dobry. Jestem Wena. Ofiarujesz mi trochę twojej tożsamości, w zamian za sławę i bogactwo?
– Trochę? To znaczy ile?
– No cóż... tyle żebym mogła należycie funkcjonować. W końcu i tak wszystko zostanie w ''rodzinie''. Nieprawdaż?
Lubię - też - takie teksty jak Twój @utorze. Tyczące umysłu. Pozdrawiam→5;)
P.S. Napisz na LBnP XX. Temat odpowiedni:))
Dzięki Dekaos Dondi :-) No tom ucieszony twoim komem. Dobre nawiązanie do weny. Końcówka, że zostaje w "rodzinie" to dobra wiadomość ;-)
No zastanowię się z LBnP. Zobaczę jak z czasem. No wiesz, niby jest, ale go nie ma, jak nie wiem w co tu rynce włożyć ;-)
Miło, że wpadłeś, pozdrawiam!
Komentarze (16)
Technicznie nie patrzyłem, bo jeśli cos było nie tak, to nie przeszkodziło mi w płynięcia przez tekst, czyli bardzo ok, jak dla mnie.
Dorzucę 5 pózniej (mój szitow telefon nie ma opcji punktacji)
Pozdrawiam
Pod względem technicznym musiałem nieco poprawić, bo w sumie Florian już mi zwrócił uwagę na pewien ważny szczegół. Dodatkowo tekst przeczytałem na głos, no i wtedy wyszło sporo błędów. Dobrze, że można edytować ;-) Pozdrawiam
W tekście jest kilka ciekawych odniesień wartych zastanowienia.
Acha, no i powiedziałem, żeby posprzątał biurko ;-D
„Zrozumiałem, że czas na refleksję. Posmutniałem na chwilę, aby oddać to co ważne dla weny. Przyszła taka nie proszona i zauroczyła od razu swoją wizją. Czy muzyka ma jakieś kontakty z weną? Może, ale większość siedzi gdzieś głębiej. W podświadomości, którą zwą jaskinią i miejscem rozmów z samym sobą. To lustrzany obraz naszej postaci, ale o właściwościach drugiej osobowości, która „mieszka” skryta na wypadek innej wersji każdego z nas” – no kurde, radar na zacności mi piknął, ładne, trafne
Całość mi się podoba.
Gwiazdy zostawiam, pozdrawiam :)
Pozdrawiam!
Nick też masz spoko, minimalistycznie ciekawy.
Pozdrawiam raz jeszcze :)
No że też ten nick zauważyłaś.
Wiesz, to jak z prostym logo albo dobrą, minimalistyczną grafiką i myślisz sobie: "takie proste, że aż dziwne, że nie wpadłem na o wcześniej" ;-)
Uczepiła się, wniknęła w nutowego ducha Czajkowskiego, Brahmsa, Haydna (nazwiska nieanglojęzyczne;) i Autor już nadążyć nie mógł. Nawet próba upchnięcia artykułu na samym dole, przy nekrologu nic nie dała. Wena to wena, nie z nią takie numery!
Uprzątnęła biurko, zebrała w słowa prawdziwą tożsamość twórcy, więc mu się umarło. Ale coś za coś.
Kto z Szanownych Autorów nie marzy o papierowej publikacji? O dodruk której upomnieli się czytelnicy? No kto?:)
Fajny tekst, pewnikiem coś umknęło, główna idea ledwo liźnięta, ale wyciągnęłam sobie to, co mi bardzo pasuje.
Ironię. W dobie Internetu, elektronicznych nośników Weny, uważanie publikacji w formie druku za prawdziwy sukces - jest anachronizmem:)
I jeszcze ta utrata tożsamości, nie do dopisania, jak w necie.
Pozdrawiam:)
Miło, że wpadłaś, znaczy byłaś ;-) No to ten, do następnego...
Pozdrawiam!
No to czekam:)
Z weną należy uważać, gdyż nie ma nic za darmo na tym padole.
– Dzień dobry. Jestem Wena. Ofiarujesz mi trochę twojej tożsamości, w zamian za sławę i bogactwo?
– Trochę? To znaczy ile?
– No cóż... tyle żebym mogła należycie funkcjonować. W końcu i tak wszystko zostanie w ''rodzinie''. Nieprawdaż?
Lubię - też - takie teksty jak Twój @utorze. Tyczące umysłu. Pozdrawiam→5;)
P.S. Napisz na LBnP XX. Temat odpowiedni:))
No zastanowię się z LBnP. Zobaczę jak z czasem. No wiesz, niby jest, ale go nie ma, jak nie wiem w co tu rynce włożyć ;-)
Miło, że wpadłeś, pozdrawiam!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania