Poprzednie częściPułkownik - Prolog

Pułkownik - Rozdział 1

- Pal!

Salwa poszła. Padło jakieś 15 Wanreńczyków. Przed bitwą dumnie stali i nie zamierzali się poddać. A teraz... Uciekali w popłochu. Ich dowódca padł.

- Rotmistrzu! Proszę ich dobić.

- Tak jest panie generale!

I wtem ruszył z kawalerią. Żołnierze wanreńscy rozpaczliwie próbowali uciec, ale chyba już się pogodzili ze swoim losem. Szybka szarża i po chwili już leżeli na ziemi, wykrwawiając się.

Generał postanowił zrobić obchód pola bitwy, aby osobiście dobić obrońców ojczyzny. Zauważył jednego, który jeszcze coś mruczał pod nosem. Był to młody chłopak. Zgłosił się do armii od razu, gdy tylko dowiedział się o inwazji. Teraz umierał w kałuży błota i krwi. Wiedział, że już nigdy nie zobaczy matki, ojca ani siostry... Odmawiał ostatnią modlitwę, którą jednak przerwał niski głos odzywający się do niego.

- I co? Warto było walczyć i bawić się w bohatera? Warto było tak okrutnie umrzeć w wojnie przegranej przez was od początku? - powiedział generał do konającego.

- Bądźcie przeklęci... ZDRAJCY! - wykrzyknął w odpowiedzi.

Evarejski dowódca po prostu wyjął pistolet i bez zastanowienia wystrzelił w stronę młodziana. Taki był obraz tej wojny... Republika Wanrenii nie mogła równać się potężnemu Imperium.

 

Zapał żołnierzy evarejskich nie był jednak tak wielki. Nie byli to ludzie okrutni, a wręcz przeciwnie - często mieli wyrzuty sumienia, że muszą zabijać. Nie brzmi to jak opis zawodowych żołnierzy, ale taka była mentalność Evarejczyków. Zawsze ich uczono, aby stawać w obronie słabszych, aby być honorowym i pozostać wiernym ojczyźnie... Co mieli czuć, gdy kazano im zaatakować własnego sojusznika i to w dodatku bez logicznego powodu? W większości nienawidzili oni samych siebie, a najbardziej swojego dowództwa. Ludzie na wysokich stanowiskach nie mieli sumienia i byli gotowi ślepo wykonać każde polecenie cesarza.

"U góry" był tylko jeden człowiek, który nie prowadził tak bezwzględnych działań. Był to najmłodszy ze wszystkich dowodzących. Nazywał się Rudolf Andreas. Jego oddziały były znane z tego, że w żadnym stopniu nie były okrutne dla pokonanych, a wręcz chodziły plotki, że skrycie wspierają Wanreńczyków. Andreas był nienawidzony przez całą kadrę dowódczą. Co taki miękki młokos robi na wojnie? Do tego dochodziło to, że był naprawdę lubiany przez żołnierzy i był dla nich w większym stopniu przyjacielem niż sadystycznym ojcem.

W jego oddziale panowały nastroje wręcz buntownicze. Nikt nie chciał zabijać niewinnych.

- Co my tu tak właściwie robimy? Każą nam mordować kobiety, palić wsie... - zaczął rozmowę jeden z żołnierzy.

- Z powodu idiotycznych pobudek cesarza - odpowiedział mu inny.

- A niech diabli wezmą tego cholernika! Osobiście zasadziłbym mu kulę w łeb!

- CISZEJ!

Zrobiło się bardzo nerwowo. Wszyscy patrzyli ze strachem na szeregowego Lorgana, który wykrzyczał te słowa. Na szczęście nikt poza nimi tego nie usłyszał.

- Idioto! Nie pamiętasz co się stało z Mathiasem?

Sfrustrowany szeregowy Mathias Lambert wykrzyczał generałowi w twarz, że ta wojna jest hańbą dla całego kraju. Nazwał go łajdakiem bez serca. Teraz wisi gdzieś na wanreńskim drzewie...

- Wszyscy tak myślimy -powiedział kapral Merrady - ale proszę cię, nie mów tego głośno!

W tle było słychać tylko trzaskanie ogniska. Tacy właśnie byli żołnierze evarejscy - jedyni atakujący, którzy chociaż starali się być honorowi. Jednak za każdy sprzeciw i okazywanie współczucia Wanreńczykom byli surowo karani przez swoich dowódców. Tylko Andreas nie czynił im za to wyrzutów. Tak naprawdę, to sam nienawidził cesarza.Miał nawet nadzieję, że jednak wojsko Republiki będzie w stanie odeprzeć Imperium ze swoich ziem, ale wiedział, że są to marzenia ściętej głowy.

Następnego dnia otrzymał wiadomość o koncentracji sił wanreńskich jakieś 20 km od głównych sił evarejskich. Jednak brakowało już żywności, a koniec wojny wydawał się bliski. To już była ostatnia armia obrońców i walka mogła się zakończyć jeszcze w tym tygodniu. Jednak zaczynało brakować żywności. W związku z tym zebrało się całe dowództwo, aby przedyskutować sprawę.

- Moim zdaniem powinniśmy czekać na dostawę z kraju

- Nie! Wojna może zakończyć się już jutro i tego nie zmarnujemy!

- Wyślemy wygłodniałych żołnierzy na bitwę?

- Trzeba splądrować jakąś wieś. Poruczniku Largen! To wasze zadanie! Weźcie niewielki oddział i przeszukajcie okolicę! Na pewno coś jest w pobliżu!

- Rozkaz! - odpowiedział porucznik i wyszedł z namiotu.

Andreasa zabolało to, co usłyszał. Znowu zginą niewinni ludzie... I zaraz mają się pozbawić resztek honoru i zlikwidować niewinny kraj...

Obrady się ciągnęły, ale wreszcie dobiegły końca. Ustalono plan bitwy i wydzielono każdemu zadania. Już wszyscy mieli wyjść, kiedy...

- Pułkowniku Andreas! - ryknął generał. - Musimy poważnie porozmawiać.

- Czy coś się stało? - zapytał Andreas.

- Chodzi o zaangażowanie pańskiego oddziału w wojnę. Chyba zdajecie sobie sprawę, że grozi wam nawet śmierć?

- Z jakiego powodu? - odpowiedział rozdrażniony pułkownik.

- Za niesłuchanie poleceń dowództwa i kolaborację z wrogiem!

- Panie generale! To bzdury!

- Bzdury? Wszyscy mówią, że dostarczaliście nocą broń Wanreńczykom! Wiedzcie, że nie ujdzie wam to na sucho!

Andreas miał coś odpowiedzieć, ale nagle do namiotu ktoś wbiegł. Był ranny w rękę i ciężko dyszał.

- Largen nie żyje! - wykrzyczał nagle.

- Nie żyje? - zapytał generał z niedowierzaniem.

- Poległ w trakcie najazdu na wioskę. Ci wieśniacy wybili prawie cały nasz oddział! Tylko ja się uratowałem!

- Ilu was było? - zapytał dowódca.

- Piętnastu - odpowiedział ranny żołnierz. - Mówiliśmy panu porucznikowi, że to za mało ludzi, ale pan porucznik nie chciał słuchać!

Generała zamurowało. Zginął jego najlojalniejszy podwładny. I to w tak prostej misji! Wiedział, że Largena zgubiła pycha i zbytnia pewność siebie...

- Porucznika Largena trzeba pomścić! - wykrzyknął w złości. - Panie pułkowniku...

- Ja? Czy ja mam...

- To wasze zadanie! Możecie się zrehabilitować. Jedźcie i ukarzcie tę zgraję wieśniaków! Macie pomścić Largena!

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania