Pusta galeria
Odwiedzaliśmy galerię.
To niedziela i zaraz po otwarciu, więc przy wejściu
stał jedynie przynudzony kustosz.
Duże, przyćmione wnętrze
dawnego warsztatu,
wypełniał jedynie labirynt niedoświetlonych pustek.
Prace z rzadka na ścianach, ot małe zdjęcie,
w kącie trzysta sześćdziesiąt karteluszek,
na nich rysunkowe podsumowanie roku.
Dziesięć metrów dalej karty z wierszami,
o koncepcjach i tym, że sztuka powstaje w głowie,
o kamieniu, który tylko jest, a to patrzący nadaje mu
formę, byt i interpretację.
Naprzeciw siebie projektory przesyłały
światłem przez przestrzeń obrazy
na przeciwne ściany. O żółwiu
fałszywego słońca na kółkach,
co pociągane sznurkiem wynurza się
zza horyzontów draperii; wciąż i wciąż.
O ludziach protestujących pokutnie
w czarnych kapturach na ulicach,
bo im chodzi o Coś.
Z drugiej sali dobiegała aria.
Aria Lalki, przeraźliwie fałszowana przez artystkę,
naprzeciw trzy zdjęcia i różowa firana na krośnie.
Czujemy przesyt i niedosycenie.
Nie podoba się.
Wychodzimy.
***
Gdy weszliśmy, galeria była pełna sztuki,
pusta widzów w ogromnej przestrzeni sal,
zabierając się, zostawiliśmy ją jeszcze pustszą,
gdy w przestrzeniach stężały za nami cienie,
rzęził głos z nagrania, odtwarzany
sam sobie wciąż i wciąż,
a światło znaczyło mur nie oglądane.
Bo czy istnieje sztuka,
gdy nikt nie patrzy?
Komentarze (5)
gdy nikt nie patrzy?"
Mądre pytanie. Pewnie nie istnieje.
Jest kilka błędów:
"Bo czy istnieje sztuka
gdy nikt nie patrzy?"
powinno być: "Bo czy istnieje sztuka,
gdy nikt nie patrzy?"
"gdy przestrzeniach stężały za nami cienie"
powinno być: "gdy w przestrzeniach stężały za nami cienie"
"rzężył głos z nagrania odtwarzany"
powinno być: "rzęził głos z nagrania odtwarzany"
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania