...

...

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 12

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (28)

  • Adam T 04.11.2017
    I teraz ci wszyscy "depresanci" z forów wrabali Ci jedynki.
    Pamiętam koleżankę/przyjaciółkę, która nocą kleiła na szybach w domu tapety, bo rolety za mało zasłaniały. W domu musiało być ciemno. Pamiętam jak zadzwoniłem, a ona gadała coś bez sensu, dziwnie, z czego dotarło do mnie tylko, żebym dzisiaj nie przyjeżdźał, bo drzwi są otwarte. Przyjechałem i były otwarte rzeczywiście. Potem była karetka, szpital, później wizyty lekarza rodzinnego codziennie w "otapetowanyn" mieszkaniu. Jeszcze później zaczęło być powili coraz lepiej. Co ciekawe, nie było żadnych symptomów. Po prostu z dnia na dzień rzuciła pracę, kiedy spytałem "a z czego będzie źyć?", powiedziała z uśmiechem "Niespodzianka". Cały czas z uśmiechem. Dwa później zadzwoniłem i usłyszałem, że przez jakiś czas jej nie będzie, przynajmniej tydzień. Zadzwoniłem nazajutrz i usłyszałem o tych drzwiach.
    Ogromne brawa za totalny tekst.
    Pozdrawiam ;))
  • Ritha 04.11.2017
    Widzisz, o tym mówię. Tego nie widac, albo widac zbyt pozno. Dokładnie to mialam na mysli. A slonce wpedza takie osoby w jeszcze wiekszego dola. Paradoks.

    Jedynki, haha, wiesz gdzie ja mam te jedynki? Nawet nie w dupie. W dupie juz mi sie malo co miesci, tylko tam mentalnie napchalam. :D Po prostu nigdzie, nie poswiecam im pol sekundy. O jedynka - pozdrawiam osobke, ktora siedzi na necie i wyzywa frustracje, jestes na dobrej drodze do lepszego nastroju xd

    Dziękuję i pozdrawiam slonecznie:)))
  • Ritha 04.11.2017
    tyle* tam mentalnie napchałam (musialam sprostowac)
  • Niemampojecia96 04.11.2017
    Po lekturze ''Pustostanów'' czuję wzmożoną bliskość i zrozumienie. Pamiętam wiele nie 'takich' czerwców, po prostu - moich czerwców i obserwuję, jak nadzieja, że nie wrócą zmienia się w pewność, że jestesmy dostatecznie silni, by nie pozwolić czerwcom wracać : ). Gratuluję tekstów, tulę Cię mocno, trochę brak mi...hm, właściwych słów, by zerknąć i nazwać od strony literackiej, gdyż podeszłam jakoś odczuciowo. Może to lepiej?
  • Ritha 04.11.2017
    Oczywiscie, ze lepiej. Tu nie dopracowywalam tekstu pod kątem literackim. To czyste emocje. Wiele czerwcow? W rakim razie szacun, ze jeszcze sobie nie upuścilas cisnienia z zyl. Mi wystarczyl jeden az taki czerwiec, zeby zrobil ze mnie, jak Ty okreslasz - "stalową księżniczkę" XD Hehe, pozdrawiam ;)
  • Okropny 04.11.2017
    Ej, kurwa, by spróbowało
  • Ritha 04.11.2017
    Ja mówię, że jak mnie wena na to najdzie :D Ale wylapales dwuznacznosc, Ty bestio umyslu xd
    Pozdrawiam i Tjebja
  • Canulas 04.11.2017
    "Nie odczuwam już tej emocji. Jest wykasowana, wywalona z kosza" - nie " do kosza?"

    A tak. Ki, kurwa, dzban, dał tu jedynkę? Jezu, ludzie są tacy mali.
    Najspokojniejsza cześć. Luźniejsza, klamrująca. Od strony tamtej treści - najpełniejsza. Czasem śmieszna, ale zawsze - mądra.
    Podobało mi się bardzo. Cieszę się, że mogłem w tym uczestniczyć.
    Pozdrawiam, Ritha. Tera, hmmm... Tera chyba czas na Leę.
  • Ritha 04.11.2017
    Z kosza, z archiwum - porownujac czlowieka do twardego dysku, taki byl zamysl

    Też się cieszę, że w tym uczestniczyles, bardzo:)
    Tak, teraz Lea. Marco na mnie kuku. Czeka. Jest wkurwiony. Ma minę "skonczylas pierdolic? juz, juz? chusteczkę?" :D

    Pozdrawiam Can :)
  • Karawan 04.11.2017
    Ja tylko napiszę jedno; Dziękuję!!!
  • Ritha 04.11.2017
    Proszę:) Upociłam się pisząc:D
    Życzę lekkich dni i lekkiej glowy, Karawan. Otwórz się kiedys... :)
  • Elorence 11.11.2017
    "Nie lubię mówić o mojej depresji. Nie widzę sensu. Nie odczuwam potrzeby. Nie zależy mi. Po co? Nie urwało mi przecież nogi, ani nic takiego. Nikt nie umarł, nie zachorował śmiertelnie, nie pobił mnie, nie skrzywdził. To tylko nastrój..."

    Dokładnie. I w sumie, dalej nie wiem, kiedy dokładnie pojawiła się we mnie ta niechęć do wszystkiego. Żyłam w przekonaniu, że jest ze mną coś nie tak, że może zwyczajnie jestem popieprzona, ale nie mam prawa taka być, więc odstawiało się szopkę dla publiczności, a w nocy załamywało ręce. Depresja? Przecież to wstyd, czuć się inaczej, bo i tak nikt za bardzo nie rozumiał tej choroby (dalej nikt jej nie rozumie). Ludzie, którzy mają depresję - tak jak sama wspomniałaś w tekście - nie ogłaszają całemu światu, że ją mają. Siedzą cicho i próbują sami walczyć, co zazwyczaj nie ma żądnych rezultatów.

    Dlatego wkurwiają mnie Ci "smutni" ludzie na wszystkich portalach społecznościowych. To nie żadna masowa depresja, to chęć zwrócenia na siebie uwagi i tyle. Połowa z nich nigdy nie doświadczyła prawdziwego załamania. I gdyby się tak zastanowić... już wiem, dlaczego ludzie mi mówią, że nie znają mnie z jakiejś strony. Bo nie pieprzę o sobie na prawo i lewo. Każdą swoją porażkę ukrywam przed całym światem, bo nie odczuwam potrzeby mówienia o tym komukolwiek. Znaczy się, odczuwam, do cholery, ale w moim otoczeniu prawie w ogóle nie ma osób godnych zaufania (mam zajebistego faceta, ale po co go obarczać zmorami z przeszłości?).

    Może teraz już wiem, czemu tak uwielbiam matematykę, chociaż z językiem polskim nigdy nie miałam problemów i byłam ulubienicą nauczycielek, bo coś widziały w moich wypracowaniach (od zawsze miałam chorą potrzebę bycia NAJLEPSZĄ). Matematyka jest logiczna. A mi chyba brakuje logicznych zachowań w życiu.

    I widzisz? Potrafisz z człowieka wyciągnąć wszystko. Nawet, jeśli ta osoba nie za bardzo tego chce.
    Naprawdę, świetny tekst :)
  • Ritha 11.11.2017
    Dziękuję Elorence. Zgadzam się z wszystkim, co napisałaś o depresji w komentarzu. Wiesz, u mnie minęło już 12 lat, a od zupełnego/totalnego/całkowitego stanięcia na nogi, jakieś pięć. Z tym, że mi zawsze było mało. Zwalczałam jedne objawy, chciałam kolejne. Nigdy nie uznałam ostatecznie - teraz jest okej. Wymiotłam wszystkie pozostałości, resztki i pracowałam nad łbem dalej. Miałam etap zastanawiania się nawet nad zostaniem psychologiem, bo gdzieś tam umiem wejść głęboko w dynię i to zanalizować, ale nigdy nie zbudowałam w sobie dostatecznej empatii i cierpliwości do innych. Wiesz, wychodzisz z depresji i spotykasz kogoś z lekką depresją, mówisz - musisz to i to, a ta osoba Ci nie ufa, nie wierzy, że przeszłaś więcej, że to schemat postępowania, który poznałaś namacalnie, nie teoretycznie z książki - pewne oczywistości, jak nie wystawianie łba na mróz w grypie. Wkurwiało mnie to. Przestałam o tym mówić i starać się komuś przydać, przyjęłam postawę "radźcie se sami mądrale". Ja sobie już poradzę :>
    Ale ta druga strona - ci, z kolei, pseudodepresanci, to mnie wpieniają na potęgę. No ale cóż, każdy w życiu dostaje w dupie, w ten czy inny sposób, prędzej czy później. To uczy życia i przede wszystkim doceniania stanu obecnego, dlatego ci nastolatkowie się zweryfikują, hehehe. :D
    A matematyka - pragnęłam czegoś logicznego, pewnego, że jak rozwiążę zadanie, to jest wynik ostateczny i nie ma tu niedopowiedzeń i wątpliwości. To jest w niej piękne, ta konkretność.
    Pozdrawiam :)
  • Tanaris 13.11.2017
    Tekst daje wiele do myślenia. Fajnie, że napisałaś coś takiego i to naprawdę w poruszający sposób. Buziaki :*
  • Ritha 14.11.2017
    Dziękuję za wizytę i zostawienie śladu bytności :)
  • Agnieszka Gu 09.03.2018
    Witam,
    "Pamiętam kontrast pomiędzy grubą kołdrą, a żarem za drzwiami balkonowymi. " - i od razu zaczęłaś z grubej rury. Jak dla mnie przynajmniej, bo lubię takie kontrasty, zapach świeżej, grubej pościeli plus ciepełko za oknem. Jakoś tak mnie omamiło to zdanie pozytywnie.
    A ty od tego zdania poleciałaś z opowieścią o "emocjonalnym dole"... - rozbiłaś mi nastrój... no nic, czytam dalej i im głębiej wnikam w tekst, jestem coraz bardziej urzeczona twoją autoanalizą. Naprawdę. Zajrzałaś do "swojego wnętrza", "rozgryzłaś swoją depresję" i zrobiłaś z tego właściwy użytek. Udało ci się to opisać w bardzo spokojny i wyważony sposób.
    Pozdrawiam :)
  • Ritha 10.03.2018
    Dziękuję Aga, fajnie, że brniesz w to dalej. Czasami mam aż wyrzuty sumienia, że psuje ludziom nastrój Pustostanami:D Ten miał być ostatni, co zresztą wynika z końcówki. Huehuehue, nie wyszło ;)
    Dziekuję za refleksje :)
  • Enchanteuse 11.08.2019
    Hello again.
    "Nie znoszę tego słowa - depresja. Brzmi jak katar. Jak fiu bździu. Jak widzimisię. Bo jest nadużywane. Mylone. Bagatelizowane. Wrzucane do jednego wora z milionem stanów pokrewnych. Jest wyświechtane. "
    dokładnie te same odczucia. Najgorsza ze wszystkiego jest "moda na bycie w depresji", ostatnio pojawiła się nawet młodociana piosenkarka, która na tej fali zbudowała swoją popularność. Wspominałam Ci o tym, i jeszcze podkreślę - stąd te bagatelizacje, bo mnóstwo jest dziewczynek, które uważają, że bycie w chorobie psychicznej, jakiejkolwiek, to jest wyróżnienie.
    I w sumie podpisuję się pod całym tekstem. To taki bardziej rozległy komentarz a propos serii, niż kolejna część, powiedziałabym.
  • Ritha 11.08.2019
    Niektorzy maja "depresje" i ona mi ponoc "nie przeszkadza". Interesujace jednostki.
    Dziekuje pieknie Ench, odkomentuje szerzej pod innym jutro. Bardzo jest dla mnie ten Pustostanowy cykl wazny. Ciesze sie, ze brniesz przez kolejne czesci.
  • Ritha 11.08.2019
    im*
  • Enchanteuse 11.08.2019
    Ritha interesujące, no. Nie czuj się zobowiązana, jak coś.
    Mi taka odpowiedź w zupełności wystarczy :)
  • Ritha 12.08.2019
    Enchanteuse nie czuję, spakojna :)
  • JamCi 12.08.2019
    Ja na razie na początku, ale se pomalutku czytam.
  • Ritha 12.08.2019
    Doceniam :)
  • JamCi 14.08.2019
    Tu byłem.
  • Ritha 14.08.2019
    Chyba byłam :)))
    Dziękuję <3
  • JamCi 14.08.2019
    Ritha tak się mówi, wycina scyzorykiem na korze: tu byłem :-)
  • Ritha 14.08.2019
    JamCi okej, kumam:))

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania