Raj (czyli sztuka w jednym akcie)
Dramatis personae: Adam, Ewa, Bóg i Wąż
Adam: Ok 25 lat, szczupły, długie włosy, nagi.
Ewa: Ok 16-19 lat, blondynka albo ruda, bujne włosy na łonie i pod pachami, naga.
Wąż: Szczupły facet pomalowany na zielono-czarno, leży w trawie.
Bóg: Starzec z siwą brodą, rozczochranymi siwymi włosami, białej koszuli nocnej i białych rajtuzach, siedzi na chmurce, podpiera głowę rękami.
Akt I, Scena I
Adam i Ewa siedzą na trawie, nago. Bóg siedzi znudzony na chmurce. Wąż leży w trawie. Opodal widać jabłoń.
A: Dlaczego nie ubierzesz się dla mnie? Mierzi mnie ta cała nagość.
E: W co mam się ubrać? Widzisz tu gdzieś szafę? Albo sklep z ciuchami? Poza tym, co, nagość zła?
B: Tak.
A: Ty się nie wtrącaj. Wolałbym, żebyś miała na sobie jakieś seksowne szmatki, które uwypuklałyby Twoje kształty. I szpilki.
E: Ledwo pierwszy dzień jesteśmy w Raju, u pana Boga za piecem, a Tobie już w głowie porno i moralność. To nie idzie w parze.
A: A tam, marudzisz.
B: Tuż obok jest drzewo ze szmatkami i butami dla panien chcących wyglądać ponętnie. Idźcie, rwijcie z niego do woli.
(Bóg pstryka i pracownik techniczny w arbajcioku wnosi i stawia drzewo, po czym odpala peta i wraca za kulisy)
A: Słyszałaś? Drzewo tancerek egzotycznych! Kurwa! To jest to! To jest Raj z prawdziwego zdarzenia. Dzięki Boże, jesteś wielki.
B: Wiem.
E: Już mu tak nie słodź, bo się zarumieni! Skoro go już stworzyłeś na swoje podobieństwo, a mnie dorzuciłeś w pakiecie, to co ja mam teraz robić?
A: Nazrywaj z drzewa porno i wracaj, się zaprezentujesz.
E: Pojebany jesteś.
A: Bo się panu Bogu poskarżę, i wrócisz w niebyt...!
E: No dobra, dobra.
(po chwili wraca, w szpilkach, komplecie bielizny i w pończochach)
E: Tak może być?
A: Zapomniałaś o włosach i fryzurze.
E: Nie było takiego drzewa.
A: Ale założę się, że już jest.
B: Ano.
(ten sam pracownik techniczny z petem wnosi drzewo)
E: Trzeba było mnie od razu zrobić taką piękną, z wielkimi balonami, i w szpilkach w pakiecie!
B: Żebra brakło.
A: Poza tym, co to za zabawa...
E: No cholera jasna!
A: Boże, weź zrób czary mary z tą fryzurą i tą twarzą, co?
B: Tylko ten raz. (chmurka ją zakrywa, robi się magia i rozwiewa)
E: I co?
A: To teraz musimy znaleźć coś cienkiego i pionowego, i dużo płaskich zielonych rzeczy.
E: Można tego węża nadziać na patyk, i nazbierać liści. A po co?
B: Sam się zastanawiam.
W: Ja sam stanę, się wyprostuję.
A: Będziesz udawał słup.
W: A po co?
B: Już się boję.
A: Będziesz tańczyć i wić się zalotnie wokół tego słupa.
E: Aleś wymyślił.
W: A liście po co?
A: Będę ci wkładał za majtki i pończochy.
B: To ja już nic nie rozumiem.
E: Czułabym się lepiej z ogolonymi włosami.
A: Ja też, ale nie można mieć wszystkiego.
B: To Raj, można. (numer z chmurką na Ewie) Tak lepiej?
E: Lepiej.
A: O, zdecydowanie.
W: Kręć dupką!
A: Słup nie mówi.
W: Przepraszam.
Akt I, scena II
Ewa tańczy wokół Węża. Adam wpycha jej liście w majtki. Bóg wzdycha.
E: Mogę już przestać?
A: Teraz to mogłabyś ze mną poflirtować.
E: To może jeszcze ci loda zrobić? Tylko Ty, ja... I Bóg patrzy!
B: Ja nawet jak nie patrzę, to widzę.
W: Zrób loda!
E: Ty się nie odzywaj.
W: No ale zrób!
A: Dobrze mówi! Rób loda! To w końcu Raj!
W: Właśnie!
E: No dobra.
(robi, zakrywa ich chmurka przyzwoitości)
Akt I, scena III
E: Jakie teraz życzenia?
A: Karm mnie owocami.
W: TAAJEEEST! Daj mu owoc z tamtego drzewa!
B: Nie radzę.
A: A tam, nie radzisz. Idź i przynieś.
(Ewa idzie i przynosi jabłko, jedzą. Wąż skacze z radości. Bóg wstaje)
B: Pojedli?
A i E: Tak.
B: To teraz wypierdalać.
(A i E wstają i wychodzą, Ewa stuka szpilkami, kręci tyłkiem i odchodzą. Ewa rzuca przez ramię ogryzkiem. Bóg siada z powrotem na chmurce i wzdycha)
Kurtyna.
Komentarze (15)
5 :D
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania