rani

czekać można w nieskończoność

aż do końca swoich granic

i zatracać się w nicości

i z nią staczać

w bezkresności

 

planowałam się usunąć

jak to robią ludzie chorzy

okradzeni z własnych sił

jeden uśmiech?

on już znikł

 

znieczulona choć na chwilę

kiedy mówisz teraz, już

patrzeć, słyszeć i dotykać

człowiek zły ze złego wyrósł

 

jednolitość i zamienność

rusz się z miejsca, to już czas

ktoś pogania i popycha

bez upadków

nie ma życia

 

uśmiechnięci starzy ludzie

im już więcej nie jest trzeba

i powietrza bez żądania

niecierpliwych, ciasnych płuc

 

wszystko w tej przemocy pływa

szybko, trwale, to i przemoc

ja chcę pomóc

panu pomóc

nie chcę ukraść

zakratkować

 

niecierpliwość, podejrzliwość

bo, co człowiek, to człowiecze

złe, co było - będzie trwałe

i ten deszcz tego nie zmywa

 

ale stoję w deszczu znowu

sama z tobą i ty sam

ludzie i ich serca sami

nic już nie ma, dotyk... rani?

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania