Poprzednie częściRap Moim Nabojem - Rozdział 1

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Rap Moim Nabojem - Rozdział 8

Wyszedł od razu z rana do wytwórni. Już wczoraj po południu został powiadomiony, że musi przyjść porozmawiać z szefem. Razem z Witkiem i Czarodziejem przekroczyli próg jego biura.

- Witam, panie Darku. - wzruszył ramionami Kuba i usiadł na czarnym, skórzanym fotelu.

- Witajcie. - uśmiechnął się. Był bardzo miłym mężczyzną i przypadł chłopakom do gustu.

- Chciałeś z nami porozmawiać? - spytał Witek.

- Tak. Siadajcie wygodnie. - samemu zasiadł na zielonym, grubym fotelu.

- Coś nie tak z naszą płytą? - wystraszył się Jakub.

- Nie, nie. - zaśmiał się - Tylko wydaliście EP, zagraliście dwa koncerty, a w tym jeden w MegaClubie, nagraliście album CD i jesteście w przygotowaniach nowego. Ludzie znają was i rozpoznają na ulicach.

- To chyba dobrze?

- Jak najbardziej. Ale możnaby poszerzyć naszą działalność o produkcję odzieży. Mówcie, nie marzy wam się aby ludzie promowali skład chodząc w ciuchach RMN?

- Zajebisty pomysł. Tylko chciałbym usłyszeć szczegóły.

- Rysowalibyście projekt ubrania na kartce, a ja przekazywałbym go naszym projektantom. Dzielilibyśmy zyski po równo i wydawali ubrania na sklepie wytwórni.

Kuba, który jak na razie robił w zespole najwięcej spojrzał na swoich kolegów.

- Zgadzamy się.

- Wiecie, że lubię zaczynać jak najwcześniej. - uśmiechnął się i dał im kolorowe długopisy i kartkę A4. Zapiszcie jeszcze rozmiary i wymiary dla nich.

W dwa kwadranse powstały dwa pierwsze rysunki. Była to biała męska koszulka z czerwonym napisem na wzór krwi "RMN" i czarnym podpisem u góry liter z podpisem "Rap Moim Nabojem". Pod spodem znajdował się czarny pistolet i trzy złote kule po jego lewej stronie. Drugi projekt przedstawiał żeńską, różową bluzkę z białym, dużym napisem "RMN" i małym drukiem "2016 Nielegal". Zapisali odpowiednie wymiary i przekazali dwie kartki szefowi i właścicielowi wytwórni.

Po wykonanej robocie wrócili do siebie. Po godzinie od powrotu do domu Kuba wyszedł z bloku i udał się w kierunku mieszkania Czarodzieja, żeby wyjść na piwo do pubu. Po drodze napotkał Karola, który przez przypadek go potrącił.

- Ooo... Kogo my tu mamy? Może nie zauważyłbym cię gdybyś na mnie nie wpadł, tępy idioto! - popchnął go mocno.

- Ej, stary, o co ci chodzi? Przepraszam! - krzyczał Karol, chociaż wiedział dobrze o co mu chodzi.

- O twoją pierdoloną domówkę! Czym mnie naćpałeś? - zagonił go do ślepego zaułka na garażach.

- Ej, to nie tak! Przyniosłem z ziomkami dragi, ale ty sam ćpałeś! Do niczego cię nie zmuszaliśmy! - wyparł się.

- Jeszcze kłamiesz mi w żywe oczy? Skurwielu, ty! - podszedł do niego bliżej i szybciej chcąc dać nauczkę drobnemu chłopakowi.

- Wyluzuj, powiem ci jak było!

- To zamieniam się w słuch i nie marnuj mojego czasu, bo pożałujesz! - stanął przed nim. Był szeroki w barkach i zajmował chłopakowi drogę ucieczki.

- Dobra, spoko, ok. Była zajebista impra. Ty już się najebałeś i mieliśmy z ciebie bekę. I wtedy zaproponowałem, żebt cię śćpać. Zamknęliśmy tych twoich dwóch koleżków w innym pokoju, żeby nie przeszkadzali i podaliśmy ci ekstazy w drinku. Potem się okazało, że wpadło tam tego dwa razy więcej niż miało wpaść i zaliczyłeś zgona. - wytłumaczył szybko mając nadzieję na mniejszą karę.

- Co? Naćpałeś mnie i cisnąłeś ze mnie bekę? - popchnął go na ścianę ostatniego garażu.

- Byliśmy zjarani. Potrzebowaliśmy rozrywki!

- I tą rozrywką byłem ja? - złapał go za koszulkę i podniósł go niewysoko przybijając do ściany.

- Ale nic się nie stało przecież, ziom! - przestraszył się. Wiedział, że nie ma szans z Kubą, zwłaszcza że przez ostatnie kilka miesięcy chodził na siłownię i zapalenie uprawiał sport.

- Nie, nic. Wszystko nakurwiało mnie orzez cały dzień i przespałem się z dziewczyną, która teraz nie daje mi spokoju. Absolutnie się kurwa nic nie stało! - wykrzyknął mu w twarz coraz bardziej wściekły.

- Daj spokój, eee. Kurwa, pomocy! - próbował krzyczeć.

- Kurwa, jesteś żałosny.

- Tak? To dawaj na solo! - nie chciał wyjść na ciotę, ale szybko pożałował tej decyzji.

Kuba go puścił i odsunął się przygotowując się do walki. Karol zamachnął się niezdarnie, a Jakub zrobił unik i złapał go za rękę w łokciu po czym przewrócił szybkim kopniakiem w kolano.

- Wstawaj, śmieciu! Jestem z kolegą umówiony i nie mam czasu! - prowokował go.

Karol wstał i chciał go kopnąć, ale ten złapał go za buta i ponownie przewrócił.

- Kurwa, nudzi mi się to!

Karol wstał ponownie i powtórzył pierwszą strategię. Wykonał szybkie uderzenie prawą pięścią, ale jego przeciwnik zablokował ruch. Teraz była jego kolei. Jednym, mocnym uderzeniem spowodował złamanie i krwotok z nosa wroga. Przydeptał mu stopę i wymierzył cios lewą ręką z dołu w szczękę. Kilka jego zębów spadło na żwir, a zaraz za nimi padł dwudziestoletni Karol powalony kopnięciem w piszczel.

- Masz kurwo ochotę na więcej!?! - podszedł do niego i podniósł do połowy za szyję.

- N...n...n...nie! - wyszeptał przegrany.

- Dalej wchodź mi w drogę, to jeszcze się spotkamy... - puścił go wywracając i odszedł w swoją stronę.

 

Ten tydzień minął wyjątkowo szybko. Ubrany w czarną koszulkę swojego zespołu z ciemnozielonym krzakiem marihuany i podpisem składu oraz bluzę z kapturem i białym napisem Rap Moim Nabojem na plecach siedział przy stoliku na kanapie ze skóry i kręcił cztery jointy. Z kabiny do nagrywania wychodził Witek, który właśnie skończył zwrotkę.

- Naprawdę będziemy tu palić? - spytał patrząc na Kubę.

- Tak. - ten odparł niewzruszony i właśnie zakończył. Podał mu skręta i zapalniczkę.

- Szef tego zakazał. Nie chcę tracić dobrej wytwórni.

- Luz. On już poszedł do domu. Zamknąłem drzwi i na oprócz ochrony na zewnątrz jesteśmy sami w wytwórni. - zapalił skręta i zaciągnął się mocno. Po jego chmurze pół pomieszczenia było w dymie. Pozostali członkowie zespołu i producent muzyczny, TDB - Tylko Dobry Bit, z którym zaprzyjaźnili się towarzysko i biznesowo odpalili swoje jointy i po chwili w pokoju nic nie było widać.

- Zapraszam kurwa do polskiego Amsterdamu. - zaśmiał się TDB, a reszta wybuchnęła śmiechem pod wpływem marihuany.

- Kurwa, nie pierdol! - śmiał się Czarodziej - A Holandia jest w Azji, a Polska w Europie. - skrzywił się.

- Pojebaaało cię, Czarowniku? - zapytał leżący ze śmiechu Kuba - Przecież Holandia jest w Europie, a Polska też... - tyrpnął go.

Jeszcze przez kilka godzin pokój zespołu był kabaretem. Potem jeszcze trochę nafazowani do swoich domów.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania