Razem na zawsze - wow

W krainie Westernplagues prowadziła życie pewna rodzina. Zbudowała małą farmę, by móc z czego żyć. Mąż - Senthiel i żona - Karishia. Oboje należeli niegdyś do elitarnych jednostek alliance. Mistrzowie sztuk walki wręcz nie jednym, a przeróżnym orężem. Po wieloletniej służbie mieli dość ciągłej rozłąki i postanowili uciec, po czym ukryć się, zmienić tożsamość i cieszyć się resztą życia, przede wszystkim wychować swoje przyszłe potomstwo. Po roku na świat przyszła dwójka dzieci, a szczęśliwi rodzice oddawali się pracy w polu i warsztacie, by mieć wszystko co im potrzeba.

 

Jednak pewnego dnia ich historia diametralnie się zmienia. Ich farma została napadnięta przez ekstremistów pewnego wyznania. Porywali oni dzieci, by je wychować według swoich wierzeń i tym samym zachować swój kult, który miał być wieczny.

Rodzice wyczuli nadchodzące zagrożenie i chwycili za broń, by odeprzeć napastników. Było ich jednak zbyt wielu. Podczas walki dzieci zostały porwane, a żona została poważnie ranna. Napastnicy zaczęli uciekać, gdy wódz nakazał odwrót. Mąż został by spróbować uratować żonę. Minęło parę godzin, a kobieta umierała w męczarniach, by w końcu wyzbyć się ducha, a zrozpaczony mężczyzna, któremu zabrano wszystko i otulił ostatni raz ciało swojej ukochanej. Usiadł obok niej i zaczął rozmyślać nad tym, co winien teraz czynić.

 

Po chwili namysłu zdecydował się na najbardziej drastyczny krok - wskrzeszenie swojej wybranki. Żeby to uczynić musiał wraz z ciałem udać się na terytorium opuszczonych, do samej Banshee Queen - Sylvanas, która by ją ożywiła.

 

Po długiej i męczącej podróży w końcu dotarł na miejsce, gdzie może spotkał paru nieumarłych. Strażnicy chcieli zaatakować potencjalnego napastnika, lecz ten rzucił miecz na ziemię w geście poddania się.

Poprosił ich, by zaprowadzili go do Sylvanas. Ci spełnili jego prośbę.

 

Wkroczyli do obozu. Jego oczom ukazały się całe oddziały nieumarłych, a w oddali dostrzegł ciemną panią. Jeden z nieumarłych powiadomił ją. Z kolei ona sama w obstawie swoich valkirii podjechała na koniu i z niechęcią spytała:

- Dlaczego miałabym tobie poświęcić czas, kruchy człowiecze?

Senthiel ściągnął chustę z twarzy. Jego mina była przepełniona złością jednak wzrok miał pusty.

- jestem tutaj, by prosić cię o wskrzeszenie mojej żony ale w taki sposób, by jej wola była wolna.

Sylvanas zaśmiała się z pogardą:

- nadal nie odpowiedziałeś na pytanie, dlaczego miałabym ci poświęcić czas?

Odpowiada Senthiel:

- jestem gotów zapłacić najwyższą cenę, moje życie i lojalność wobec ciebie. Chcę jedynie, by ożyła.

Spojrzała się na ciało Karishy i rzekła:

- kim jesteś, by decydować za nią o jej losie?

Senthiel poszedł do ciała ukochanej i wypowiedział te słowa:

- jesteśmy jednością, do siebie należeć chcemy. Gdyby to mi było dane zginąć od niej usłyszała byś te same słowa. Mogę dowieść naszej wartości w pojedynku z tobą na śmierć i życie.

 

Sylvanas zsiadła z konia, rozkazała oddać mu jego broń. Senthiel poczuł ulgę, w zrywie dobył miecza i przystąpił do ataku. Królowa z lekką trudnością blokowała jego ciosy, były niesamowicie szybkie. Jednak zaczynała zdobywać przewagę, zdołała zranić Senthiela parę razy, lecz jego uniki były równie szybkie co ciosy. Powoli wyczerpany i zdziwiony potęgą Sylvanas w końcu pada na kolana. Wbił miecz w ziemię i szeptem powiedział:

- przepraszam cię najpiękniejsza, nie dałem rady w najbardziej kluczowym momencie.

Banshee Queen spojrzała mu w oczy i szybkim ruchem wbiła sztylet prosto w serce.

Mężczyzna uronił dwie łzy, oznaczały one kolejno żal i smutek. Żal, że nie był w stanie uratować swojej rodziny, a smutku bo jest świadomy tego, że skazał Karishię na mimowolną wieczną tułaczkę po świecie.

Chwycił Sylvanas za dłoń dzierżącą sztylet i padł na ziemię. Jego wzrok pochłaniała pustka. Wiedział, że zaraz umrze.

 

Minęło parę godzin. Senthiel budzi się ze snu i otwiera oczy. Jego oczom ukazuje się Karishia, która głaszcze go po policzku.

- tak właśnie wygląda śmierć? Jak sen? Pyta mężczyzna.

- mój kochany, jesteśmy martwi, to nie jest sen. Odpowiada kobieta.

Senthiel uśmiechnął się lekko, poczuł się dobrze, że zobaczył ostatni raz wybrankę swego serca.

Chwilę później słyszy zza pleców Sylvanę:

- jestem pod wrażeniem twoich umiejętności. Jeżeli sam jesteś w stanie tak walczyć, to co dopiero wy dwoje.

Mężczyzna nie wierzy w to co słyszy, kładzie rękę na swoją pierś i spogląda na nią. Widzi ranę, jego odzież jest cała we krwi. Obraca się i widzi samą dark lady. Właśnie dotarło do niego co się stało. Spojrzał na nią z niedowierzaniem.

- spełniłam twoją prośbę, byliście godni mego czasu. Przyzwyczajaj się do nowej formy, jaką jest opuszczony.

Po tym zdaniu Sylvanas wsiadła na konia i pojechała do innej części obozu.

Senthiel objął ramionami swoją żonę, ta z kolei wyszeptała mu do ucha:

- dzięki tobie znów jesteśmy razem, nie obchodzi nas to w jakiejś postaci, teraz jesteśmy razem na zawsze. Zemsta będzie nasza, prędzej czy później.

Spojrzeli się na siebie i czule pocałowali. Po chwili Karishia przysłoniła usta dłonią Senthielowi i powiedziała:

- zaczynamy nową drogę Senthielu, pora dowiedzieć się jakie plany ma wobec nas Sylvanas.

Chwyciła go za rękę i razem poszli w kierunku Banshee Queen, gotowi na wszystko co ich spotka.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania