Regent #OneShotChallenge (Nazareth,ausek,Pan Buczybór)

Dziękuję za nominację drogiej Elizabeth (Lies) i życzę weny kolejnym uczestnikom zabawy ;))

 

Komnata skąpana była w jasności. Przez krągłe okiennice okalane żakardowymi zasłonami, wpadały podłużne snopy światła, skupiając się w okolicy wzniesienia z białego marmuru. Nad trzema szerokimi stopniami tkwił potężny tron z najczystszego srebra, jaki opalizując malowniczo, odbijał promienie słońca, nieśmiało zaglądającego do wnętrza sali.

Postać siedząca w chłodnych objęciach metalu, wstała. Po ogromnej komnacie echem odbił się pogłos wolnych, stanowczych kroków, a w chwilę później rozbrzmiał głos zimniejszy niźli lód, od którego włos jeżył się na głowie.

- A więc twierdzisz - odezwała się postać odziana w białą szatę z jedwabiu, schodząc powoli z podestu. Nad ramionami, na które opadały majestatycznie złociste spirale, wznosiły się zapierające dech w piersi skrzydła. - Twierdzisz - powtórzył. - że Królestwo winne ci jest pewną należność...

- Dokładnie - potwierdził osobnik, stojący naprzeciw swego pana, przestępując nerwowo z nogi na nogę. Odzienie jegomościa, choć kosztowne, nie robiło na regencie większego wrażenia. Bez względu na to jak zamożnym był skrzydlatym, nie zmieniało to niepodważalnego faktu, iż był on jedynie rzemieślnikiem, od jakich w Królestwie, ostatnimi czasy, aż się roiło. Ku niezadowoleniu urzędników spisujących comiesięczne statystyki, mnożyli się oni na podobieństwo ludzi, podejmując coraz to zbędniejsze zajęcia. Każdy z nich był tak samo nadęty i zwyczajnie głupi, wierząc w swą wyjątkowość. Prawda zaś przedstawiała się zgoła inaczej, bowiem na miejsce jednego, pojawiało się dwóch następnych.

Niczym robactwo - przeszło przez myśl mężczyźnie, jaki starannie poprawił lśniącą na piersi broszę, wysadzaną hojnie okazałymi cyrkoniami - symbol władzy w Królestwie i wszystkich siedmiu kręgach.

- Przypomnij mi, mistrzu Albinie...

- Alavinie - poprawił z naciskiem złotnik.

- Oczywiście - Regent uśmiechnął się wymuszenie. - Przypomnij mi, co według ciebie winne jest Królestwo i czego żądasz w zamian?

- Trzy miesiące temu, panie, z twego rozkazu zamówiono w moim warsztacie trzydzieści złotych kielichów, zdobionych ręcznie według szczegółowych instrukcji, spisanych na manuskrypcie, a także sztylet, jakoby dla pańskiej osoby, wysadzany diamentami wcale małej średnicy, z głownią rzeźbioną na kształt gołębiej głowy. Oprócz tego...

- Broń prezentuje się wspaniale - mruknął regent, podchodząc do jednego z okien. Panorama rozciągająca się z sali tronowej była nie do opisania - strzeliste wieżyczki dolnego zamku pięły się ku chmurom, sprawiając wrażenie jak gdyby same utkane były z mgły. Za wysokimi murami zaś, z których szczerzyły paszcze murowane rzygacze, rozciągały się kolejne, coraz to niższe nieba, jakie z każdą bramą niestety traciły swój urok. Mimo to regent pewien był, że żadne, najwznioślejsze nawet słowa nie mogły należycie oddać piękna tego nadzwyczajnego widoku.

- Wszystko to z materiałami i robocizną p-przelicza się na... - urwał, nie będąc w stanie wypowiedzieć liczby na głos. Słowo to zwyczajnie więzło mu w gardle.

- Na? - ponaglił blondyn, odepchnąwszy się od parapetu. - Wykrztuś to z siebie.

- N-na tysiące, panie...

Pod rzemieślnikiem ugięły się nogi, gdy zimne oczy o barwie lazuru, wbiły się w niego z miażdżącą wręcz pogardą.

- Dokładniej! - zagrzmiał, wstrząsając złotymi puklami.

- T-trzy tysiące i p-pół, mój panie - wyjąkał Alavin, spuściwszy głowę z pokorą. Słysząc zaś perlisty śmiech władcy, padł na kolana, dotknąwszy mokrym od potu czołem marmurowej posadzki pod stopami regenta.

- Kpisz ze mnie, głupcze?! - krzyknął nagle, a piękna twarz skurczyła się nieładnie w grymasie wściekłości. - Czy masz mnie może za idiotę?!

- A-ależ skąd, mój panie, j-ja tylko...

- Ty tylko usiłowałeś okraść Królestwo, ot co! - syknął zapalczywie anioł, a w jego bezdusznych oczach można było dostrzec tańczącą dziko iskierkę szaleństwa. - Straż, zabrać go z zasięgu mojego wzroku! Natychmiast!

- Nie, ja tylko przyszedłem po to co mi obiecano! Mój panie, miej litość dla swego uniżonego sługi! - To powiedziawszy, złotnik wczepił chude palce w materiał białej szaty regenta i unosząc przy tym zalaną łzami facjatę, jęknął: - Błagam, panie, bła...

Kopnięcie było równie silne co niespodziewane. Padł ciężko na zdobiony pawiment, szlochając spazmatycznie niczym zbite ojcowskim pasem dziecko. Zaraz uniósł drżące dłonie do przetrąconej szczęki, nie mogąc dać wiary żuchwie wykrzywionej pod nienaturalnym kątem.

- Słyszałeś powiedzenie głoszące, że cierpienie wy­mazu­je grzechy człowieka? - spytał, nie czekając na odpowiedź. Nie oczekiwał jej i jeśli miałby być szczery, mało go ona obchodziła. - Co prawda nie jesteś człowiekiem, jednak nawet mieszkańców Królestwa dotyczy to mądre przysłowie.

Patrzył z odrazą na skulonego złotnika, słuchając modlitwy jaką ten zmawiał pod nosem, szlochając przy tym gorzko. Skrzydlatego w jednej chwili ogarnął gniew.

- Zamilknij - rozkazał, a nie widząc odzewu ze strony poddanego, chwycił go za włosy, a następnie szarpnął brutalnie. - Ja jestem tutaj władzą! Pan powierzył tron mi, archaniołowi Gabrielowi! Spójrz na mnie, ślepcze - zagrzmiał, unosząc wyjącego nieszczęśnika za kudły. - "Ty jesteś wolą Pana", powtórz!

- T-ty... jes.... j-jesteś...

- GŁOŚNIEJ!

- T-TY JESTEŚ WOLĄ PANA, M-MÓJ WŁADCO! - wykrzyczał z taką histerią, że Gabriel puścił go natychmiast, po czym cofnął się o krok. Wykrzywił usta w wyrazie obrzydzenia, by następnie splunąć na dygoczącego rzemieślnika.

- Straż - powiedział swym naturalnie zimnym tonem, odwróciwszy się w stronę tronu. - Zabierzcie to ścierwo i zamknijcie w lochach.

Jak na komendę zza ozdobnych filarów wychynęli odziani w srebrne zbroje żołnierze. Skrzydlate hełmy gwardii królewskiej napawały grozą, zaś oczy widoczne zza niewielkich szczelin, budziły lęk swą beznamiętnością.

- Panie - odezwał się jeden z nich, uklęknąwszy na jedno kolano. - Z całym szacunkiem, ale lochy są już pełne.

Regent skrzywił się z irytacją, przewracając ironicznie oczyma.

- To pościnaj im łby i zrób miejsce dla nowych - westchnął, zupełnie jak gdyby było to najoczywistszą rzeczą na świcie. - Czy za ciebie też mam myśleć, Cadrielu? Na Jasność, jesteś pieprzonym dowódcą straży!

- Tak, mój panie - odparł, prostując się jak struna. Obaj chwycili szamotającego się mężczyznę, a następnie nie zważając na żałosne krzyki czy błagania o litość, ruszyli w stronę dwuskrzydłowych wrót, ciągnąc za sobą opornego jeńca.

- Panie mój! Proszę! Wysłuchaj mnie! BŁAGAM...!

- Audiencja dobiegła końca - odparł spokojnie archanioł, demonstracyjnie siadając na srebrnym tronie. - W imię Światłości i dobra Królestwa skazuję cię na śmierć za wymuszanie pieniędzy, oszustwo, niesubordynację, a także obrazę regenta, przedstawiciela Pana, obecnego i jedynego władcy Siedmiu Niebios. Czy oskarżony ma coś na swoją obronę?

Odpowiedziało mu jedynie echo wrót, jakie zatrzasnęły się, urywając gwałtownie pełen wściekłości wrzask.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 10

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (13)

  • Ewoile 09.09.2016
    Uzasadnienie dla oceny? ;))
  • dora 09.09.2016
    Średnio napisane, mało ciekawe, w sumie nie wiadomo o czym. Ocenę podnosi poprawność gramatyczna.
  • Pan Buczybór 09.09.2016
    Naprawdę super. W twoim stylu. Brutalnie. Świetne opisy. Dziękuję za nominację. 5
  • Ewoile 09.09.2016
    Panie Buczyborze, bardzo dziękuję za słowa uznania i oczekuję Twojego tekstu ;))
  • Pan Buczybór 09.09.2016
    Ewoile Postaram się coś napisać właśnie w takich klimatach. Ostatnio dobrze mi to wychodzi.
  • Ewoile 09.09.2016
    Pan Buczybór, w takim razie będę wyczekiwać z jeszcze większą niecierpliwością ^^
  • Afraid13 09.09.2016
    Daję 5 za styl pisania, ponieważ jest niezwykły i magiczny. Trochę brutalne, lecz to tym bardziej dodaje charakteru temu opowiadaniu
  • Ewoile 10.09.2016
    Afraid13, dziękuję za tak miłe słowa, cieszę się, że mój styl przypadł Ci do gustu ;))
  • Elizabeth Lies 10.09.2016
    Naprawdę Twój styl pisania jest świetny. Opisy, dialogi i klimat, który wprowadziłaś, przeniosły mnie do świata, który stworzyłaś i mogłam go sobie wyobrazić z jeszcze większą dokładnością.
    "Królestwo, od co!" - zawsze wydawało mi się, że mówi się "ot co", ale może się mylę
    "Padł ciężko na zdobiony pawiment, szlochając spazmatycznie niczym zbite ojcowskim pasem dziecko. Zaraz uniósł drżące dłonie do przetrąconej szczęki, nie mogąc dać wiary żuchwie wykrzywionej pod nienaturalnym kątem.

    - Słyszałeś powiedzenie głoszące, że cierpienie wy­mazu­je grzechy człowieka? - spytał, nie czekając na odpowiedź. Nie oczekiwał jej i jeśli miałby być szczery, mało go ona obchodziła. - Co prawda nie jesteś człowiekiem, jednak nawet mieszkańców Królestwa dotyczy to mądre przysłowie.

    Patrzył z odrazą na skulonego złotnika, słuchając modlitwy jaką ten zmawiał pod nosem, szlochając przy tym gorzko." - jeszcze w tym fragmencie nie masz napisane kto to mówi i przez chwilę myślałam, że to ten rzemieślnik, bo wcześniej pisałaś z jego perspektywy. Tutaj czepiam się, ja wiem.
    Ktoś w komentarzu napisał, że tekst jest o niczym. Jak o niczym? Pokazuje, że władza zniszczyć może istoty z pozoru nieskazitelnego charakteru. Przecież tak przedstawia się anioły, czyż nie? Może archanioł był kiedyś sprawiedliwym sługą Pana,a korona wydobyła jego negatywne cechy, które jak stwierdził pomogą mu się utrzymać na tronie i wzbudzać szacunek. W końcu jeśli ludzie się ciebie nie boją, nie szanują cię lub lepszy jest strach niż szacunek.
    Jak widać nikt nie jest doskonały i bardzo spodobało mi się, że przedstawiłaś anioły w końcu w innym świetle. Nie są takie dobre i miłosierne. Jakaś odmiana. 5
  • Ewoile 10.09.2016
    Elizabeth, Twoja wizyta jak zwykle wywołuje u mnie falę szczerego entuzjazmu. Bardzo się cieszę, że OneShot przypadł Ci do gustu, a komplemenciki skutecznie dopieszczają moje ego XD ❤
    Fakt, powinno być "ot co", kilka razy już mi zwracano na to uwagę, a ja wciąż zapominam. Smutne jest życie młodego człowieka z pamięcią emeryta xd
    Kurczę, zastanawiałam się czy niektórzy nie będą mieli przypadkiem problemu z "rozszyfrowaniem" mówcy, ale wydawało mi się, że treść wypowiedzi rozwieje wszelkie wątpliwości xd Spokojnie, komu jak komu, ale Tobie oficjalne przyznaję prawo do czepiania się XD
    Gratuluję perfekcyjnej dedukcji, moja droga, nie muszę chyba nic dodawać w tej kwestii bo w 100% mnie wyręczyłaś ;))
    Skoro podoba Ci się taki obraz aniołów raz jeszcze pozwolę sobie polecić Ci Żarna Niebios (a następnie Siewcę Wiatru i Zbieracza Burz). Raz jeszcze dziękuję za wizytę i poświęcony mi czas ;))
  • Nazareth 11.09.2016
    Niestety Ewoile po raz pierwszy nie czuję, że dałaś z siebie tyle na ile Cię stać... To znaczy, sama konstrukcja opowiadania, jest bez zarzutu, wszystko na miejscu, zamknięta historia, bez logicznych błędów ale... za dużo ekspozycj, tekst jest krótki i dopytywanie Gabriela: "Przypomnij mi, co według ciebie winne jest Królestwo i czego żądasz w zamian?", "Pan powierzył tron mi, archaniołowi Gabrielowi!" tego typu zdania sprawiają, że dialogi brzmią jakby były naciągane. Po za tym świat przedstawiony kojarzy mi się z tą okropną książką Maji Lidii Kossakowskiej "Zbieracz Burz" - brrrr, paskudztwo. Gwoli ścisłości opowiadanie jest poprawne, ale po przeczytaniu innych twoich tekstów czuję, że stać Cię na durzo więcej, jak choćby stworzenie własnego świata zamiast bazowania na tym co już było opisane i zrobione. Nie mówię tego by Cię w jakikolwiek sposób urazić, ale dlatego, że chciałbym czytać coraz lepsze opowiadania twojego autorstwa. Mam więc nadzieję, że wybaczysz mi przesadną szczerość. Tym razem zostawiam bez oceny.
  • Ewoile 11.09.2016
    Nazareth, rozumiem i naturalnie przyjmuję na klatę to co napisałeś. Cieszy mnie fakt, że było to szczere i nie musimy pod swoimi tekstami owijać w bawełnę ;))
    Zacytowane przez Ciebie fragmenty brzmią w miarę sztucznie bo tak poniekąd miały brzmieć, w sensie - regent, jako osoba pełniąca władzę, MUSIAŁ zwracać się w ten sposób, choć nie było mu to w smak. Mówił sztywno, stosując formy grzecznościowe z widocznym niezadowoleniem i tak od niechcenia. Zmuszony był do sprawiania pozorów, co bardzo mu się nie podobało (co widać chociażby przy pomyłce imienia i późnijeszym wymuszonym uśmiechu). Dlatego może odniosłeś takie wrażenie. Niemniej, traktujesz to jako minus, co w pełni akceptuję.
    Z jej książek zapożyczyłam jedynie fakt, że Pan jest nieobecny. Reszta - od scenki, po "powołanie" gwardii królewskiej, stworzenie wystroju sali tronowej i postaci Gabriela, która zupełnie odbiega od wizerunku ze Zbieracza Burz, jest moją koncepcją. Tym tekstem chciałam przedstawić krzywdzącą niesprawiedliwość, ukazać, że nie wszystko co piękne jest dobre, jak władza wpływa na człowieka (bądź inne istoty) i to jak pozory potrafią mylić. Swój zamysł spełniłam, więc poniekąd jestem usatysfakcjonowana. Mimo wszystko biorę to co napisałeś do serca i postaram się bardziej odbiegać od znanych mi uniwersów.
    Jak już mówiłam, nie mam Ci czego wybaczać. Mam nadzieję, że następnym tekstem Cię nie zawiodę ;))
  • Nazareth 11.09.2016
    Ewoile rozumiem do czego dążyłaś, ale mnie bardziej, chodzi o ekspozycję - sytuacja przedstawiona w punkcie wyjścia fabuły, ukazana tak, by wstępnie zapoznać widza lub czytelnika z tłem wydarzeń, głównymi postaciami, problemami i konfliktami utworu.
    A przesłanie tekstu odczytałem - jest mi blikie i popieram w 100%, twierdzę tylko, że można by to podać na innym talerzu ;)
    Cieszę się że potrafisz, odczytać tego typu komentarze, zgodnie z intencjami jakie mi towarzyszyły, podczas jego pisania :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania