Remifleksja z "ć" #
Jakaś jakoś czyli co dzieje się z „ć”
„Prawie czyni wielką różnicę”. Pospiesznie więc wyjaśniam; to nie błąd w tytule, a świadomy zamiar piszącego. Rzecz zaś o dwu wyrazach aczkolwiek podobnych, to o nieco różnym znaczeniu; „jakoś i jakość”. Jakoś to wyraz nadający odcień niedokładności, zaś jakość to zespół określonych cech. Moja zaś refleksja wzięła się z konstatacji, że coraz częściej czytuję opasłe książki, po których prawie nic mi w łepecie nie pozostaje. Zacząłem więc się zastanawiać. Czy ja już taki zwapniały jestem czy też może jakość wchłanianych treści jest niewielkiej wartości? No bo niby dlaczego doskonale pamiętam Van Voghta, Zelaznego, Braci Grimm, Makuszyńskiego, Dreisera, itd. a nie pamiętam Canavan czy Sandersona? Wszak „czytało się” z zainteresowaniem? Ta moja rozterka ma głębsze podłoże – sam próbuję pisać. Na szczęście nie jestem fachowcem, nawet nie staram się nim być. Nie zgłębiam zagadek porównań powieści szkatułkowych (choć bardzo mi się „Pamiętnik znaleziony w Saragossie” podobał i żałuję, żem go zbył). Mam natomiast tym więcej pytań, im więcej próbuję pisać. Jak to się więc dzieje, że czytam niektóre zamieszczane na Opowi teksty i (uczciwie; czytam z zainteresowaniem!) nie potrafię powiedzieć o czym one były? Podobnie jak wcześniej wspomniane książki, zanik pamięci? Ktoś kiedyś wspominał o ścianie tekstu. To takie coś co jest wielkie i nudne. Tu warto zauważyć, że jeśli coś jest nudne w czytaniu, to robi się automatycznie wielkie. Utarł się więc taki „trynd”, żeby niemal każde zdanie powalało z nóg. Młodzież doładowuje napięcie zbędnymi wulgaryzmami, starsi zawiązują swoje postaci na węzełki, a wszystko po to, aby się jakoś działo. I tak oto powstają dzieła jakoś sprzedawane, jakoś czytane i ...szybko zapominane. Najważniejsze, że tantiemy poszły, kasa jest.
Wszystko to przypomina współczesne seriale. Aktorzy bez dykcji, (dialogi w końcu nieważne) treść ze skrzyżowania życia i fantastyki z kiczem, „ale jaka oglądalność Proszę Państwa”! Odnoszę więc wrażenie, że powoli grawitujemy w kierunku powszechnej bylejakości. Powszechnej, bo dotyczy to zarówno pralek, jak i samochodów, telefonów jak i służby zdrowia. Za chwilę przewiduję wejście w epokę „jakoś”, bo po cholerę komu litera „c” z przecinkiem nad głową?. Przecież powoli jakość kontaktów międzyludzkich już zamienia się w jakoś („jakoś ostatnio nie miałem czasu”). Zmierzamy w jedynym właściwym kierunku; „jakoś mam świat tam gdzie świat ma mnie”. I tak dziwnym trafem przewiduję, że najdalej za dziesięć pokoleń mimochodem jakoś wrócimy na drzewa z których ponoć kiedyś zleźliźmy. A wszystko przez jedno „ć” przez pomyłkę zwane ćwokiem, czyli homo ćwokus vulgaris, którego populacja rośnie bez przerwy!
Komentarze (14)
Troszkę szwankuje JAKOŚĆ interpunkcji, ale JAKOŚ to przeżyjemy.
Pozdrawiam.
Ponkeważ wiem, że kompletnie rozjechałem sie z tematem Twojego felietonu, wiecej już nie spamuję.
Bardzo dobry tekst, choć temat rzeka.
Pozdrawiam ;)
-- Nu, ja chyba temu goscju w pysek dam.
-- Ale wujko dlaczego? -- dziwi się młodszy
Starszy wstaje i rusza zdecydowanym, aczkolwiek jednoznacznie wskazującym na spożycie, krokiem ku upatrzonemu. Staj nad nim i gromko pyta:
-- Pan byłeś w Gródku Jagiellonskim?
Zaskoczony gość podnosi głowę znad zupy i odpowiada:
-- Nigdy ja nie był.
Klask, klask i konsument dostał dwa razy w twarz, a agresor wraca do stolika.
-- Wujo, a jakby on powiedział, że był? -- pyta równie podcięty młodszy.
-- Nu, to ja by jemu obie nogi z dupy wyrwał i naszyjnik z nich zrobił.
I to tyle o miłości krajańskiej Pasyjko miła.;)
Słowo kluczowe.
Nie pada w treściach często.
A ważne to słowo.
Kapitał decyduje.
Ma być wszędzie po równo, czyli zerowo.
A to zerowo oznacza, że nie ma aktywności intelektualnej, a przez to rozwoju.
Żeby zdominować wszędzie ma być po równo, zerowo. Wszędzie te same durnowate programy i książki celebrytów na półkach, w edukacji testy. Żadnej nauki logicznego myślenia, co z czego, determinizmu.
Tak sobie umyślili.
Tylko się to nie uda, bo pojawił się Władimir Putin i Rosja pod Jego rządami.
No to lada chwila zacznie się nadrabianie na Zachodzie.
Amerykanie sami zdilitują holyłud.
Trochę podobnie sytuacja wygląda zresztą wśród dzieł jednego twórcy; tym którzy idą w ilość zwykle zbywa na jakości i tylko o kilku dziełach warto wspomnieć. W podobnym czasie co Szekspir, w Madrycie żył Lope de Vega, który napisał 2000 dramatów. Wiele z nich powstało dla skomentowania aktualnych wydarzeń, coś w rodzaju bardziej sformalizowanego skeczu kabaretowego. Miały jedno czy dwa wykonania i na tym koniec. Z wszystkich opisanych tytułów zachowało się i tak około 500 sztuk, z których tylko kilka nadal jest na tyle świeżych, że wystawia się je do dziś. To z jego sztuki pochodzi określenie "pies ogrodnika".
Zachowane spisy konkursowych tragedii i komedii autorów starożytnych wymieniają setki utworów, Eurypides miał napisać 90 sztuk z czego 17 zachowało się w dużej części a z pozostałych znane są tylko cytaty.
Dziękuję za komentarz i świetne uzupełnienie tego com popełnił. Dzięki :))
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania