Devbel #Rozdział 1- Przebudzenie

Rozdział 1

Przebudzenie

 

Obudziłem się na podłodze zimnej jak lód. Obok mnie na ziemi leżał słomiany prostokąt.

Nie wiedziałem o co chodzi. Ale się tym szczególnie nie przejmowałem. Byłem tak nie wyspany, że leżałem jeszcze kilka minut rozmyślając. A dokładniej próbując. Dlaczego nie mogę sobie nic przypomnieć ? Dlaczego gdy zamykam oczy widzę tylko ciemność i żadnych wspomnień ?

Otworzyłem znowu oczy. Spojrzałem na te siano, a potem na ściany. Ściany z kamienia. Potem zerknąłem do góry, belki i deski. Wyglądało na to że jestem w jakiejś starej chacie. Na dodatek strasznie małej. Pomieszczenie w którym się znajdowałem miało może 2 na 3 metra. A przez dziurę na drzwi (w której drzwi nie było) zauważyłem kolejne większe pomieszczenie. Z tamtego pomieszczenia przez okno wpadały oślepiające pomarańczowo żółte promienie słońca. Podniosłem się lekko opierając się na łokciu i usłyszałem głosy, najprawdopodobniej zza okna. Było to dwóch mężczyzn. Nie byłem w stanie dosłyszeć o czym rozmawiali. Gdy przeszli dalej cisza powróciła.

Ta cisza mnie irytowała.

-O co tu biega ?- Powiedziałem sam do siebie zirytowany tą ciszą. Już miałem się podnosić i wyjść z tej chaty kiedy usłyszałem zza ściany ten głos. Był to głos kobiety która jak tylko się wychyliła zza ściany zniewoliła mnie swoim wyglądem.

Brązowe włosy spadające jej na plecy, sięgające tak nisko, że byłem je wstanie zobaczyć koło jej łokci, z dwoma kręconymi kosmykami po każdej ze strony twarzy. Jednak to nie pierwsze co u niej zauważyłem. To co najbardziej przyciąga uwagę to piękne niebieskie oczy, które było można dostrzec mimo jej zmrużonych oczu. Średniej wielkości różowo-czerwone usta, pod małymi nozdrzami. Ubrana w coś w rodzaju spódnicy, dosyć obcisłej i na tyle dużym dekoltem, że dojrzałem go z podłogi.

-Rozumiesz czy nie ?- Zapytała mnie podrażniona, zrobiła się już lekko czerwona ze złości na policzkach.

Oczywiście coś do mnie mówiła. Ale ja miałem co innego do roboty niż słuchanie jej. Naucz się kultury debilu. Tak pomyślałem po czym odpowiedziałem jej z tak zdziwionym wyrazem twarzy, że wyglądałem jakbym właśnie usłyszał gadającego psa na ulicy.

Tak. Przepraszam...- Spojrzała mi w oczy. Już wtedy nie miała ich zmrużonych.

Z kąt pochodzisz ? Wyglądasz jakbyś przybył z bardzo daleka. Może z północy ?- Nie wiedziałem wtedy co jej odpowiedzieć. W końcu sam nie mam zielonego pojęcia. Nastała chwila ciszy. Patrzyła się na mnie jeszcze przez chwilę po czym usiadła koło mnie. Już miałem jej coś odpowiedzieć kiedy się wtrąciła.

Spokojnie. Nie musisz mi mówić, jeżeli jest to dla ciebie osobista sprawa... - Podniosłem się do pozycji siedzącej z łokcia, który zaczął mi już sztywnieć na tyle, że czułem mrowienie.

Wiesz... Sam nie jestem do końca pewny.- Popatrzyłem na nią z nadzieją na to, że sama mi coś powie.

A pamiętasz chociaż jak masz na imię ? Ile masz lat ? Cokolwiek mi o sobie powiesz ?-

Przepraszam cię bardzo. Nie pamiętam zupełnie nic. Ale dziękuje.- Jej twarz przybrała zdziwioną minę -Pewnie znalazłaś mnie gdzieś przy drodze i przytaszczyłaś tutaj. Gdyby nie ty to pewnie bym teraz wstał z miękkiej ziemi zamiast z twardej podłogi z kamienia-

Mogłem tego nie mówić, zaraz mnie wyrzuci z domu i nie dostanę nawet śniadania. A brzuch już się nie może powstrzymać od wibrowania.

Jeszce mi tu marudzisz ? Jeszcze się z tym nie spotkałam, żeby ktoś w takiej sytuacji narzekał na to że dałam mu spać przez dwa dni...-

Czyli nie zdarzyło ci się to po raz pierwszy ?- Wtrąciłem się jej w zdanie, i zacząłem lekko podśmiechiwać.

Zaburczała na mnie z oburzeniem, wstała i wróciła do poprzedniego pomieszczenia. Dałem sobie jeszcze chwilę, bo bardzo chciałem przetestować to siano które prawdopodobnie miało być moim łóżkiem.

Wciąż nie było to wygodne, różnica między tym a ziemią było tylko brak lodowatej ziemi pod plecami.

Wstałem więc przeciągnąłem się, strzelając niemalże ze wszystkich kręgów kręgosłupa. Przekroczyłem próg pomieszczeń i widziałem ją siedzącą na drewnianym stołku w rogu pomieszczenia, koło drugiego okna.

-Przepraszam. Nie chciałem cię zdenerwować.- Musiałem jakoś się wytłumaczyć. I bardzo chciałem te śniadanie.

-Nie chciałeś ? To co chciałeś osiągnąć tymi słowami? - Zaczęła mnie przeszywać wzrokiem, czułem się tak nie swojo, że samo to mnie zatkało.

-No dobra, chciałem cię troszkę zdenerwować, ale nie nie tak na poważnie.- Uśmiechnąłem się mimo jej przeszywającego spojrzenia. Chyba nie poprawiłem swojej sytuacji.

-Jeżeli myślisz,że tak łatwo jest mnie urazić, to się mylisz. Weź sobie jabłko z kosza.-

Instynktownie spojrzałem za siebie gdzie znalazłem ten kosz i wziąłem sobie dwa jabłka, jedno na teraz a drugie do kieszeni. W tym momencie się zawstydziłem. Zrobiłem czerwony na twarzy i schowałem drugie jabłko do kosza.

-Nie wiesz może gdzie moje ciuchy ?- Jak ja mogłem wcześniej nie zauważyć, że byłem w samych spodenkach, na dodatek nie moich.

- Wyprałam ci je,są już pewnie suche. Zaraz ci je przyniosę- Wstała z uśmiechem i wszyła z domu. Ale coś mi tu nie gra. Nie tylko ta chata, ale też coś ze mną. Czemu jestem taki umięśniony ? Nie pamiętam jak wcześniej wyglądałem ale jestem pewny, że nie byłem tak zbudowany. Pewnie miała nie lada frajdę zdejmując te moje ciuchy. Oparłem się o skrzynie która stała obok założyłem ręce na siebie i zrobiłem pozę „umięśnionego przystojniaka”. Po krótkiej chwili z powrotem ujrzałem ją w drzwiach. Gdy tylko mnie zobaczyła zaczęła się śmiać i upuściła moje ciuchy.

-A tobie się jeszcze bardziej w głowie poprzewracało ? Nie wiesz z skąd jesteś, jak masz na imię, nie masz pojęcia gdzie jesteś, a i tak masz czas na wygłupy i strojenie głupich poz ?- Poczułem się zażenowany i momentalnie opuściłem lekko głowę, podniosłem swoje ciuchy i poszedłem do drugiego pokoju żeby się przebrać.

-Gdzie kupiłeś takie dziwne ubrania ?- Zapytała mnie, nie musiała nawet się wysilać, żeby do mnie krzyknąć. Cała chata miała może 3 na 6 metra. Znajomych zaprasza do ogrodu.

-Jak to gdzie.. W sklepie.- Patrząc na to to ona ma dziwne ubranie a nie ja.

 

Ubrałem swoje czarne skarpety, wsunąłem niebieskie joggery na nogi i niebiesko czarne sportowe buty na stopy. Biała koszulka z czarnym nadrukiem koła przebitego strzałą i ciemno szarą bluzę z kapturem. Gdy zastanawiałem się czy jest mi dość ciepło żeby zostawić bluzę rozpiętą, usłyszałem, że ktoś wszedł do domu. Wychyliłem się ( z rozpiętą w końcu bluzą) i zobaczyłem dwóch mężczyzn w strojach jak z dawnych czasów, i jednego świra który nosił na sobie czarny obrus z kapturem.

-Ciebie poprosimy z nami- Spojrzał się na mnie jeden z tych dziwnie ubranych. Po chwili dostrzegłem, że ma do pasa przypiętą pochwę z mieczem.

-Jeśli tak ładnie prosisz to nie będę się rzucał- Podszedłem do niego kiwając głową w podzięce tej dziewczynie. Kurde nawet mi się nie przedstawiła... Gdy opuściliśmy już jej dom zobaczyłem i nie dowierzałem. Gęba mi się nie zamykała ze zdziwienia. Szliśmy brukowaną drogą, na której mijaliśmy się z kilkoma osobami na koniach i w drewnianych wozach. Gdy rozglądałem się dokoła widziałem inne małe domki i drzewa. Wszyscy się na mnie dziwnie patrzyli. Pewnie dlatego, że tylko ja nie wiedziałem, że przekraczam próg do średniowiecznego miasta. Swoją drogą, nigdy nie słyszałem o czymś takim. I ja chyba po prostu śnię. Ale przecież czułem te twardą podłogę, i te zimno, a nawet teraz się szczypie i nic się nie dzieje.

Szliśmy tak przez może pół godziny i zatrzymał nas jakiś ktoś. Przedstawił się jako zelman.

Był rudy. I był też strasznie niski. Nie miał 120 na pewno. Ale głos miał dorosły, no i miał też te długą brodę...

- Złapaliście kolejnego „przyszłego” ? Co tym razem ten zrobił ?- Wiedziałem, że mówi o mnie, w końcu o kim innym mógłby on mówić ? Ale czemu nazwał mnie „przyszłym” ? W sumie jakby na to nie patrzeć to ja chyba jestem z przyszłości. Niby logiczne. JEDNAK. Kolejnego ? Czyli co, to ja mam problem i jestem dziwny, i jest takich kilku jak ja, czy to oni są debilami i jak 150 nie rozumieją normalnego świata.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania